Mordercy w mudurach (1)
Wojskowe Sądy Rejonowe stanowiły ważne ogniwo w systemie represji komunistycznej w latach 1946-1955.
W dniu 7 lipca 1943 roku Prezydium Związku Patriotów Polskich podjęło uchwałę o utworzeniu Wojskowego Sądu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS. W listopadzie 1943 roku dowódca I Korpusu PSZ w ZSRR wprowadził tymczasowy kodeks wojskowy postępowania karnego, który określał ustrój, zakres i właściwość sądów i prokuratur wojskowych.
Po powstaniu tzw. Polski ludowej, Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego na mocy dekretu z 23 września 1944 roku ustanowił ustój sądów i prokuratur wojskowych, z Najwyższym Sądem Wojskowym na czele i Naczelnym Prokuratorem Wojskowym, będącym zwierzchnikiem wszystkich prokuratorów wojskowych.
Z kolei na mocy dekretu Krajowej Rady Narodowej z 13 czerwca 1945 roku o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa przekazano sprawy osób cywilnych sądownictwu wojskowemu. Ta decyzja spowodowała utworzenie rozkazem Naczelnego Dowódcy WP Michała Roli-Żymierskiego z dnia 20 stycznia 1946 roku Wojskowych Sądów Rejonowych. Sądy te były właściwe do rozstrzygania spraw osób cywilnych podejrzanych o przestępstwa antypaństwowe, funkcjonariuszy UB, MO, KBW oraz straży więziennej.
Orzecznictwo sądów wojskowych wyłączono spoza kontroli Sądu Najwyższego i powierzono Najwyższemu Sądowi Wojskowemu. Niezależnie od NSW nadzór nad sądami i prokuratorami wojskowymi sprawował Departament Służby Sprawiedliwości (od 1950 roku Zarząd Sądownictwa Wojskowego) MON, na którego czele stał płk. Henryk Holder, a od 1951 roku płk. Oskar Karliner.
Od początku swych rządów komuniści dążyli do obsadzenia sądów swoimi ludźmi, postrzegając sędziów przedwojennych jako „obrońców przestarzałych form ustroju i porządku prawnego”. W marcu 1945 roku zmieniono przepisy prawa o ustroju sądów powszechnych związku, zabraniające sędziom przynależności do stronnictw politycznych.
W obliczu braku „właściwych” kadr, na mocy dekretu z 22 stycznia 1946 roku dopuszczono do obejmowania stanowisk sędziowskich i prokuratorskich osób bez właściwych kwalifikacji oraz zwolniono kandydatów od egzaminu sędziowskiego. Równocześnie powołano średnie szkoły prawnicze, których program nauczania przewidywał jedynie od 6 do 15 miesięcy zajęć. Pierwsza taka szkoła działała w latach 1946-1952 w Łodzi, pod kierownictwem osławionej Marii Gurowskiej. Identyczne otwarto w Gdańsku, Wrocławiu, Szczeci nie i Zabrzu. Szkoły te ukończyło ponad 1000 absolwentów, spośród których prawie połowa uzyskała nominację sędziowską.
Z dniem 1 czerwca 1948 roku powołano w Warszawie Centralną Szkołę Prawniczą im. Teodora Duracza, która w kwietniu 1950 roku została przemianowana na Wyższą Szkołę Prawniczą. Osławioną „duraczówkę” w latach 1948-1954 ukończyło ponad 400 osób.
Równocześnie zorganizowano Oficerską Szkołę Prawniczą, która miała za zadanie przygotowanie „właściwych” kadr dla Wojskowych Sądów Rejonowych. Szkoła ta miała swoją siedzibę w Warszawie, przy ulicy Koszykowej, nieopodal katowni Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Później została przeniesiona do Jeleniej Góry, a w 1954 roku OSP została zlikwidowana. Podstawowym jej celem było wykształcenie „prawnika wojskowego – jak to ujął płk Leon Łustacz – nieugiętego bojownika o praworządność rewolucyjną”, który „musi umieć stosować w praktyce toczącej się (…) walki klasowej niezawodny oręż rewolucyjnej teorii”.
Komendantem szkoły został mjr Aleksander Dremer, jego zastępcą kpt Alfred Tragarz, a dyrektorem naukowym mjr Roman Rawicz. W gronie grona nauczycielskiego znajdowali się najbardziej zaufani oficerowie komunistycznego aparatu sprawiedliwości z płk Stanisławem Zarakowskim, płk. Kryspinem Mioduskim, płk. Marcinem Dancygiem, płk. Leo Hochbergiem oraz ppłk. Józefem Dziowgo na czele. Odpowiedzialnym za dobór kadr był płk Henryk Holder – szef Departamentu Kadr MON.
Kandydaci do OSP nie posiadali zazwyczaj matury, a często nawet ukończonego gimnazjum. Posiadali jednak właściwą świadomość klasową i deklarowali jako sędziowie - jak to wyraził Stefan Michnik – „realizować dyktaturę proletariatu”. W trakcie rocznego kursu kandydaci uczyli się przede wszystkim zagadnień polityczno-wychowawczych, a dopiero na drugim miejscu prawa karnego.
Następcą OPS został utworzony jesienią 1953 roku Fakultet Wojskowo-Prawniczy działający w ramach Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego. We władzach Fakultetu, mieszczącego się w dawnym Hotelu Europejskim, znaleźli się m.in. płk Leon Łustacz, Jerzy Modlinger, ppłk Tadeusz Malik, ppłk Józef Badecki oraz …. por Stefan Michnik. W szkole obowiązywał trzyletni okres nauki. Do likwidacji Fakultetu w 1956 roku ukończyło go zaledwie 34 osób.
Niezwykle istotną rolę w wojskowym systemie sprawiedliwości odgrywali oficerowie sowieccy, począwszy od gen. Aleksandra Tarnowskiego – prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego, jego zastępcy płk Aleksandrze Minkiewiczu oraz wyższych oficerach: płk Konstantym Krukowskim, płk. Aleksandrze Tomaszewskim, ppłk Stanisławie Radomskim, ppłk Stefanie Piekarskim, płk Julianie Giemborku, płk Piotrze Parzenieckim oraz mjr Gotfrydzie Ostrowskim. Nie można też zapominać o sowieckich doradcach: płk Piotrze Samsonowie, płk. Aleksieju Milcynie oraz płk. Wasiliju Zajcewie.
Równocześnie z kształceniem nowych kadr z wojskowych sądów eliminowano „wrogów klasowych”. W marcu 1951 BP KC PZPR podjęło uchwałę, w której podkreślono, iż „oczyszczając systematycznie aparat sądowniczo-prokuratorski z elementów obcych, chwiejnych i politycznie nieprzydatnych, przedsięwziąć kroki w kierunku uzupełnienia w jak najkrótszym czasie kadry aparatu służby sprawiedliwości pracownikami zasługującymi na zaufanie i mogących zajmować odpowiedzialne stanowiska sędziów i prokuratorów”. Realizując te powołano specjalną komisję, w skład której wchodzili m.in.: płk Leon Zieleniec, płk Oskar Karliner, płk Wilhelm Świątkowski, płk Ignacy Krzemień oraz ppłk Helena Wolińska, która zadecydowała o zwolnieniu 67 oficerów – „obcych politycznie”. Znane są także przypadku osądzenia i skazania sędziów wojskowych sądów rejonowych, np. kpt Tadeusza Lercela, mjr Witolda Kłobukowskiego czy ppłk Antoniego Łukasika. Pewna liczba sędziów wojskowych podjęła decyzję o rezygnacji z wykonywania zawodu, za co nie spotkały ich żadne represje UB. Można więc było zrezygnować z funkcji kata w mundurze. Należało tylko chcieć i mieć … sumienie.
Na przełomie 1952 i 1953 spośród 227 oficerów-sędziów jedynie 40% miało wykształcenie wyższe. Wśród prokuratorów w mundurach ten odsetek był jeszcze niższy i wynosił zaledwie 29 %.
Do procesów politycznych, które toczyły się przed sądami wojskowymi dopuszczano jedynie „zaufanych” adwokatów, zrzeszonych w Kołach Obrońców Wojskowych. W najpoważniejszych procesach politycznych uczestniczyło jedynie kilkunastu adwokatów, znajdujących na specjalnej liście Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie.
Ustawa z 5 kwietnia 1955 roku o przekazaniu sądom powszechnym właściwości sądów wojskowych w sprawach karnych osób cywilnych, funkcjonariuszy bezpieczeństwa publicznego, MO i służby więziennej, zapoczątkowała likwidację Wojskowych Sądów Rejonowych. Ostatecznie na mocy decyzji płk. Oskara Karlinera – szefa Zarządu Sądownictwa Wojskowego, Wojskowe Sądy Rejonowe zostały zlikwidowane z dniem 31 sierpnia 1955 roku
Cdn.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2369 odsłon
Komentarze
Bardzo interesujący temat
18 Listopada, 2013 - 09:08
Witam
Czekam z niecierpliwością na cdn. Może czegoś więcej się dowiem o osławionych sprawach z lat 50-tych w Gdyni.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
jazgdyni
18 Listopada, 2013 - 09:20
Tym razem skupiłem się na generaliach, o konkretnych procesach zamierzam napisać przy innej okazji.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
dla urodzonych niedawno,taka dawka wiedzy,to
18 Listopada, 2013 - 09:41
gość z drogi
wręcz lekarstwo...bo skąd mają wiedzieć jak "tworzyło się sądwnictwo wojskowe " w Polsce...? jak "sendzią" stawali się "wybrańcy typu Stefan Michnik,czy nieży6jący już kat w spódnicy...czyli wcale nie piękna helena...która mam nadzieję,że smaży się w piekle
mordercy w mundurach,,,słuszny tytuł
serdeczne pozdrowienia z 10
gość z drogi
@Gość z drogi
18 Listopada, 2013 - 10:29
Brałem pod uwagę jeszcze inny tytuł "kaci w mundurach".
Takim był m.in. braciszek Nadredaktora.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@ Autorze, o to mi właśnie "szło" :)
18 Listopada, 2013 - 10:58
gość z drogi
i pomysleć,ze oni nadal pobierają polskie emerytury
telepatia...:)
dzięki za temat,bo jak wcześniej napisałam dzisiejsi Młodzi urodzili się w samej końcówce minionego wieku...
podrowienia :)
gość z drogi
@Gość z drogi
18 Listopada, 2013 - 12:15
III RP jest bardzo hojna dla komunistycznych oprawców.
Tylko nie dla ich ofiar.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@Godziemba :) i TO jest właśnie najsmutniejsze...
19 Listopada, 2013 - 11:05
gość z drogi
Kat wynagradzany,chroniony ...ofiary dawno śpią snem wiecznym na śmietnikach,pod chlewami więzien,czy gdzieś moze w dawnych gnojówkach....
Lustracja i to Prawdziwa,zadnych Grubych KRECH,żadnej taryfy ulgowej
Zakaz pełnienia obowiązków do końca zycia i odebranie niezasłużonych "apanaży"
wiem,ze to za pózno,ale ...
a co do brata nadredaktora,to szwedzi brzydko sie bawią z nami...
pamiętam jak tuż przed tragiczną smiercią w płomieniach,nad Katynsko-smoleńską Ziemią
śp Pan Janusz Kurtyka wraz ze swoimi pracownikami mieli gotowy juz LIST upoważniający do ścigania poza granicami kraju Stefana Michnika...
Smoleńsk..."załatwił" wiele niewygodnych spraw...tak dla zbrodniarzy stalinowskich jak i dla żyjących potomków bolszewików i zdrajców
serd pozdrowienia
gość z drogi
Mordercy
18 Listopada, 2013 - 10:51
Bardzo wazny temat, szczegolnie w obliczu dzialan nastepnego pokolenia tychze "obroncow prawa". Z pewnoscia mozna bedzie znalesc konkretne koneksje rodzinne. Ale to ogromne i nielatwe zadanie!
Niehrabiabis
18 Listopada, 2013 - 12:13
To nie takie trudne zadanie, choć dość pracochłonne.
Takie sprawdzenie winno być standardem, aby potem uniknąć powierzenia teki szefa MSW typowemu śpiochowi.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
znam relację księdza, któremu...
18 Listopada, 2013 - 12:35
... łaskawie pozwolono "odprowadzać" skazańców na miejsce straceń.
Bywało, że dostarczano tam ludzi na noszach i na nich rozwalano z pepesz.
To się w głowie nie mieści.
A k.wa Senyszyn kpi sobie z ostatniego partyzanta zabitego w lesie w 1963 roku...
http://wpolityce.pl/wydarzenia/67304-senyszyn-drwi-z-zolnierzy-wykletych-ostatni-zostal-zabity-w-63-bo-biedak-nie-wiedzial-ze-sie-wojna-skonczyla-wideo
Ludowe Wojsko Polskie!
Milicja Obywatelska!
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Listopada, 2013 - 09:53
Tow. S. należałoby ogolić łeb tępymi nożyczkami.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Mordercy ,choć kaci to bardziej odpowiednie słowo
18 Listopada, 2013 - 20:33
Bo mordowali Bohaterów Polskich ciągle i hurtowo
Szkoda że nie spotkała ich ziemska sprawiedliwość
Pewne że staną przed Bogiem za niegodziwość
Wtedy nie wykręcą się nieświadomością,czy niewiedzą
Niektórzy jeszcze obecnie na emeryturach sobie siedzą
Spijając miód i wyjadając rarytasy-najlepsze kąski
Pocieszeniem jest korytarz dla nich za wąski
Gdy będą się próbowali pchać do Nieba
Co dla nich będzie traumą ,wielka bieda
A odgałęzienie do piekła będzie z górki
Więc się ześlizgną na piekielne ruszta nurki
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
19 Listopada, 2013 - 09:54
Na tamtym świecie zapłacą za wszelkie zbrodnie. Tam władza ob. Nadredaktora nie sięga.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
"Bo mordowali Bohaterów Polskich ciągle i HURTOWO" TAK!
19 Listopada, 2013 - 10:55
gość z drogi
Jacek Mruk...celnie i czytelnie :)
serd pozdr :)
gość z drogi