Dynastia Donaldynów.
Niezbędna jest konstytucyjna gwarancja, iż bezpośrednio po prezydenckiej elekcji Donald Tusk stanie się dziedzicznym królem Polski.
Patent na nicnierobienie – druga odsłona.
Gdy tak człek se siędzie solidnie na czterech literach i poduma nad bazgrołami, które nawypisywał, to czasem aż nie może nadziwić się swym profetycznym zdolnościom. Niespełna rok temu (08.12.2008), ot tak, jednym palcem, wystukałem na poły żartobliwą notkę traktująca o tym, jak to Tusk wije sobie ciepłe gniazdko po spodziewanym objęciu prezydentury. Wtedy chodziło o mityczną „ustawę kompetencyjną”, która miała poważnie ograniczać prerogatywy prezydenta, m.in. w kwestiach międzynarodowych. Tekścik opatrzyłem tytułem „Patent na nicnierobienie” (www.niepoprawni.pl/blog/287/patent-na-nicnierobienie), zaś ostatni akapit brzmiał następująco:
„Tak oto mamy złoty patent na nicnierobienie – ograniczyć sobie zawczasu kompetencje, by mieć wymówkę, dlaczego robi się z prezydentury wieloletnie, suto opłacane wakacje – wszak prócz Machu Picchu jest jeszcze na świecie tyle pięknych miejsc do POzwiedzania.”
I proszę – sprawdziło się. Jak tak dalej pójdzie, to założę sobie słono płatną zero – siedemsetkę i zacznę wróżyć jako, dajmy na to, „Wieszczący Grzyb”
Oczywiście, przywoływana tu ustawa kompetencyjna rozwiała się jako ten sen złoty… Niemniej, od zeszłego roku, trudy rządzenia z haniebnie niekonstruktywną opozycją w parlamencie i nieskorym do spolegliwej „koabitacji” prezydentem na tyle nadszarpnęły nerwy Geniusza Kaszub, iż (najprawdopodobniej pod wpływem dotknięcia palca czy czegoś podobnego) postanowił pojechać po bandzie i zabezpieczyć sobie perspektywę zasłużonego wypoczynku konstytucyjnie.
Trochę, rzecz jasna, się nabijam - ale tylko trochę. Pokażcie mi drugiego polityka, który celując w najwyższą godność państwową z góry zabiega o to, by po jej objęciu nie miał nic do powiedzenia (i do roboty…). Jakieś przykłady? Nie przypominam sobie. Inicjatywa konstytucyjna (o ile, naturalnie, nie jest kolejną ściemą w rodzaju tych z Euro w 2012 r., kastracją pedofilów, czy wspominaną ustawą kompetencyjną) ma szansę stać się naszym unikalnym wkładem w dorobek światowej demokracji.
Dynastia Donaldynów.
Zresztą, jak się dobrze zastanowić, Tusk niepotrzebnie się ogranicza. Skoro, wedle słów Sławomira Nowaka, premier jest przez Boga czymś tam dotknięty, a może wręcz pomazany, to powinien pójść na całość, by w całym swym majestacie odbierać należne mu wyrazy. Krótko mówiąc, niezbędna jest konstytucyjna gwarancja, iż bezpośrednio po szczęśliwej prezydenckiej elekcji, Donald Tusk stanie się z mocy prawa dziedzicznym królem Polski.
A oto reszta wniosków racjonalizatorskich (dwa paluszki w górę i pokornie zgłaszam):
1) Polską po wsze czasy rządzić ma dynastia Donaldynów.
2) Przynajmniej raz w tygodniu Król Donald winien być obnoszony w tę i nazad po Krakowskim Przedmieściu w odkrytej lektyce, tak by cząstka majestatu spłynęła na starannie wyselekcjonowanych przechodniów.
3) Raz na kwartał Monarcha odbywa podróż życia do możliwie egzotycznych miejsc, gwoli ubogacenia swym geniuszem tamtejszych tubylców, a także pobrania miejscowych orderów, tudzież nakryć głowy.
4) Co miesiąc Monarcha udziela półgodzinnej audiencji dziennikarzom z konstruktywnych mediów, którzy zaopatrzeni przez Mistrza Ceremonii w zestaw kadzideł winni, w postawie korzącej, zadawać trudne pytania sformułowane uprzednio przez właściwą komórkę Królewskiej Kancelarii.
5) Na dziedzińcu Pałacu Namiestnikowskiego powstanie „Orlik”. Reguły meczu dla drużyny Monarchy:
- nie gramy na spalone;
- trzy rogi i karny (bez bramkarza).
Reguły dla drużyny oponentów zgodne z aktualnymi przepisami FIFA.
6) Bracia Kaczyńscy mają zostać dożywotnio umieszczeni w specjalnej klatce jako królewscy chłopcy do bicia. Przy spadku sondaży rzeczoną klatkę należy każdorazowo okazywać gawiedzi, by pamiętała kto zagraża demokracji.
7) Godło państwowe - orzeł z fizjonomią Monarchy w koronie.
8) Królewski gabinet winien zostać wyposażony w mechaniczne atrapy aktualnych przywódców nieustannie zaprzyjaźnionych z nami mocarstw. Na początek mogą być Putin, Merkel, Sarkozy i Obama. Atrapy należy wyposażyć w mechanizm zegarowy, tak by w razie potrzeby, po nakręceniu, poklepywały po plecach, ściskały dłonie, tudzież wykonywały szereg innych przyjaznych gestów, podnosząc w ten sposób poziom królewskiego samopoczucia.
9) Stanowczo zakazane jest zaprzątanie królewskiej głowy pierdołami takimi jak rządzenie. Od rządzenia jest rząd. Król jest od roztaczania monarszej aury dynastii Donaldynów.
I wreszcie, wskazówka dla konstruktywnych mediów:
10) Król nie spotyka się z innymi przedstawicielami dynastii panujących dlatego, że zaprzątnięty jest królowaniem – nie dlatego, że go nie zapraszają. Rozpowszechnianie fałszywych pogłosek, iż domy panujące mają go za klauna i parweniusza będzie uważane za obrazę majestatu.
Gadający Grzyb
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2736 odsłon
Komentarze
scenariusz
25 Listopada, 2009 - 09:43
jak mu się nie uda odpocząć przez 10 lat, to będzie kanclerzem przez 25. wybierajcie
re: scenariusz
25 Listopada, 2009 - 09:47
Słuszny wybór. Nader demokratyczny i na czasie;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Kuki,proszę ....nie strasz
25 Listopada, 2009 - 18:37
boi TAK groznie się zrobiło,i jeszcze te jego wilcze oczy........
gość z drogi
ale co do godła brak zgody
25 Listopada, 2009 - 09:54
przecież boski Donald nie będzie udzielał twarzy jakiemuś wstrętnemu ptaszysku, symbolowi polskiej nienormalności. Trzeba opracować jakieś bardziej godne godło. Moze oblicze władcy z okiem - a co tam - dwoma oczami Opatrzności. W końcu jak powszechnie wiadomo to Opatrzność naznaczyła naszego męża opatrznościowego, by ten biedny nienormalny kraj w końcu doprowadzić do normalności.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Grzybie,tylko system gaboński-Dolce far niente! To jego cel!
25 Listopada, 2009 - 16:22
pzdr
antysalon
Wprawdzie już oszołom z
25 Listopada, 2009 - 18:30
Wprawdzie już oszołom z Ciemnogrodu wypowiedział się na temat punktu siódmego, jednak usilnie proszę o uwzględnienie mojej poprawki. Moim skromnym zdaniem, herb don Alda powinien przedstawiać jego głowę, nakrytą peruwiańską czapeczką. W tle dziób kondora...