Wyrzuć Belzebuba z domu

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

Spośród 10 sposobów oszukiwania społeczeństwa przez media opublikowanych w internetowej witrynie Warszawskiej Gazety, szósty sposób jest szczególnie istotny dla znakomitej większości odbiorców informacji. Adresowane do medialnych dysponentów zalecenie: skup się na emocjach nie na refleksji

ma bowiem kardynalne znaczenie. Stanowi fundament propagandy.

Propaganda jest stosunkowo nowym sposobem manipulowania ludźmi. Jeszcze sto lat temu w Encyclopaedia Britannica hasła propaganda nie było. Gwałtowny rozwój teorii i praktyki propagandy to lata I wojny światowej. Sprzyjający klimat tworzyły: konfrontacyjna sytuacja wojenna i rozwój środków przenoszenia propagandy. Na początku wojny oddziaływanie propagandowe ograniczało się głównie do własnego społeczeństwa, drogą pobudzania patriotyzmu oraz zohydzania przeciwnika. Później zaczęto stosować propagandę wobec nieprzyjaciela. Wyprodukowano faszerowane ulotkami pociski artyleryjskie i zrzucano ulotki z samolotów. Ten ostatni sposób ucięli Niemcy, ogłaszając, że każdy lotnik przyłapany na rozsypywaniu ulotek zostanie rozstrzelany. Odpowiedzią były niesione wiatrem balony propagandowe, które rozsiewały ulotki po przekroczeniu linii frontu.

Zasięg przenoszenia był jednak wciąż niewielki (artyleria maksymalnie kilkanaście, a balony około 200 kilometrów), a krąg odbiorców przypadkowy. Sytuacja zmieniła się diametralnie wraz z wynalazkiem radia. Fale radiowe sięgały daleko i nie znały granic. Była możliwość oddziaływania na całość społeczeństwa nieprzyjaciela, a także adresowania treści do konkretnych grup odbiorców. Co innego dla żołnierzy na froncie, a co innego dla cywilów na tyłach. Drugim wynalazkiem był udźwiękowiony film. Obraz połączony z dźwiękiem i oglądany przez kinomanów pozwalał oddziaływać na miliony. Teraz propaganda ruszyła z impetem

Zdefiniowanie propagandy nie jest rzecza łatwą, ale większość teoretyków i praktyków zgadza się, że jest to proces intencjonalnego rozpowszechniania poglądów i przekonań; specyficzny proces komunikowania się, w którym nadawca stara się manipulować odbiorcami drogą rozbudzania emocji oraz zwodniczą lub pokrętną argumentacją.

Brytyjski analityk Lindley Fraser uważał, że propaganda to „sztuka, skłaniania innych do działań odmiennych od zachowań, które poczyniliby bez propagandy”. Termin „sztuka” jest tu wyjątkowo trafny, gdyż w propagandzie cel osiąga się nie tylko poprzez twórcze zestawianie słów, ale również substytutów słów: fotografii, rysunków, obrazów i innych środków graficznych, a także pieśni, defilad, manifestacji, wiecy i innych środków oddziaływania na emocje.

Wszystkie te elementy wykorzystała umiejętnie stosunkowo nieliczna grupa ekstremistów, która w 1919 roku określała się jako Niemiecka Partia Pracy. Rok później zmieniła nazwę na Narodowo-Socjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei- NSDAP). Poszczególne człony nazwy były propagandowo adresowane do różnych grup społecznych. Przymiotniki „narodowa” i „niemiecka” do ludzi o poglądach nacjonalistycznych, „robotnicza” i „socjalistyczna” do zradykalizowanej po I wojnie światowej klasy robotniczej, a kombinacja „narodowo-socjalistyczna” do młodej inteligencji i lewicującej klasy średniej skłaniającej się ku modnemu wówczas socjalizmowi. Nazwa partii miała w sumie tworzyć polityczno-propagandową platformę, na którą każdy mógł wskoczyć. No i Niemcy tłumnie wskoczyli. Zwłaszcza, że w NSDAP propagandą kierował Joseph Goebbels, który lekceważył prawdę i miał wyjątkowy dar kreowania inteligentnych działań medialnych. Rozumiał on znaczenie radia, które pozwalało przekazać nie tylko informację, ale również dźwięk. Głos mówcy i reakcję słuchaczy. Umiejętnie wyreżyserowane i zaaranżowane transmisje z przemówień Adolfa Hitlera i ryku słuchającego go audytorium wprowadzały zgromadzonych przy odbiornikach w stan emocjonalnego orgazmu. Spełniało się marzenie propagandzisty - odbiorcy tracili zdolność racjonalnego myślenia.

Media elektroniczne (radio oraz telewizja, czyli rozwinięcie udźwiękowionego filmu) rozbudzają emocje i ograniczają wydatnie możliwość refleksji. Kiedy odbiorca czyta gazetę lub książkę to ma czas zastanowić się, pomyśleć, wrócić do wcześniejszego akapitu lub strony. Media drukowane pozwalają wrócić do lektury po skonfrontowaniu tekstu z informacjami z innych źródeł. Radio nie daje komfortu powrotu do szczegółowych informacji i argumentów. Informacje wlatują jednym uchem, a wylatują drugim. W mózgu zostaje ogólny zarys wiadomości oraz osad emocji. Zapewne dlatego skraca się coraz bardziej czas radiowych programów informacyjnych, tak zwanych dzienników, na rzecz konfrontacyjnych dyskusji pobudzających emocje, a kryjących „twardą informację” w hałasie przerywających sobie rozmówców. Telewizja daje jeszcze mniej, bowiem zamiast spokoju ważkich argumentów serwuje emocję maksymalnie ekscytujących obrazów. Telewizja, to kwintesencja zalecenia „skup się na emocjach nie na refleksji”.

Przed propandowym zalewem można się jednak bronić. Najistotniejszym elementem jest wewnętrzna odmowa automatycznego akceptowania wszystkich treści, które się czyta, słyszy lub widzi. Do odbieranych informacji należy podchodzić krytycznie i wyrobić w sobie odruch oceny ich wiarygodności. Lenistwo i wygodne przyzwolenie na domózgowe podawanie informacyjnej papki, to najprostsza droga do wymóżdżenia. Kierując się zdrowym rozsądkiem dobrze jest zastanowić się nad powodem, dla którego otrzymaliśmy taką, a nie inną informację. Być może nam ją podsunięto? W przypadku najmniejszej wątpliwości dobrze jest zadać sobie pytanie „dlaczego?”. Błędem jest zasłanianie się nieumiejętnością rozważania i analizowania faktów. Nie ma ludzi, którzy nie potrafią dokonać choćby prostych ocen, kiedy czytają, słuchają lub oglądają jakieś treści.

Lepiej czytać teksty przemówień, deklaracji, wywiadów, itp. niż je oglądać i słuchać. Bardzo często można wówczas skonstatować, że tekst jest pełen pustosłowia, bowiem w mediach elektronicznych zamiast konkretnych argumentów główną rolę pełnią: obraz, dźwięk, styl prezentacji oraz tworzenia wrażenia.

Najpotężniejszym orężem propagandowym jest telewizor - narzędzie propagandy inwazyjnej, wdzierającej się bezpośrednio do naszego domu. Radykalnym zabiegiem jest wyrzucenie Belzebuba* z domu, czyli wyłączenie telewizora i odstawienie go na strych. Jeśli tak brutalna eliminacja jest z jakichkolwiek względów niemożliwa, to dobrze jest, zamiast biernego wchłaniania treści, rozpocząć polemikę z prezenterem. Można głośno, można po cichu „do siebie”, ale nie wolno dać się „zauroczyć” pięknym słówkom i obrazom. Nie jest przy tym ważne, czy nasuwające się własne myśli są ładnie sformułowane. Mogą być nieporadne. Ważne, żeby były, gdyż pomagają w wyzwoleniu się z mgły propagandy.

* Belzebub to imię Baal-Zebul (pan podziemi) zniekształcone propagandowo na pan odchodów.

Premiera w Warszawska Gazeta nr. 28

Brak głosów

Komentarze

To sie dobrze oglada odtwarzajac z nagrania. Klotnie i wrzaski mozna przewinac ,podobnie jak nudnych recytujacych zlepki sloganow rozmowcow. Przyszlosc i tak nalezy do internetu ..

Vote up!
0
Vote down!
0
#373840

Co do dyskusji w TV i przewijania nic nie moge powiedziec, bo od kolo 20 lat nie mam telewizora.

Co do tego, ze przyszlosc nalezy do internetu, to sie zgadzam i dlatego nalezy w imie prawdy, a nie sztucznie pobudzanych emocji byc w nim obecnymi w maksymalnym stopniu.

Pozdrawiam,

RB

Vote up!
0
Vote down!
0

Rafał Brzeski

#373870

Mój śp. Ojciec już w latach sześćdziesiątych ( a więc u samych początków powszechnej telewizji) zwykł był mawiać proroczo, że telewizor to wynalazek szatana. Często wołał do Matki : "Wyłącz tę piekielną maszynę!", ale z marnym skutkiem. Do dziś jest uzależniona.

Vote up!
0
Vote down!
0
#373898

Mój śp. Ojciec już w latach sześćdziesiątych ( a więc u samych początków powszechnej telewizji) zwykł był mawiać proroczo, że telewizor to wynalazek szatana. Często wołał do Matki : "Wyłącz tę piekielną maszynę!", ale z marnym skutkiem. Do dziś jest uzależniona.

Vote up!
0
Vote down!
0
#373899

...nie mam telewizora od 1972 roku, troje dzieci wychowaliśmy bez TV...w dorosłym życiu dalej nie używają, nie ta forma uczestnictwa w życiu doczesnym, ale właściwa ku życiu wiecznym... bez demonów i bez "Nowego oblicza magii" /reklama Samsunga/...

Vote up!
0
Vote down!
0

zimny drań
 

#373901

A jednak jakiś kontakt ze szklanym ekranem jest, skoro się cytuje reklamy?

Vote up!
0
Vote down!
0
#373909

...wiszą w marketach....na monitorach....

 

Vote up!
0
Vote down!
0

zimny drań
 

#373937

No to akurat tam bywam bardzo rzadko. Ale to jeden pies.

Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#373942