Szkolna pułapka, część 7

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Tak się jakoś złożyło, że w tym samym czasie okularnik z trzeciej ławki stał przed obliczem pani pedagog w jej mieszkaniu, a Grubym Maciek znajdował się w mieszkaniu pani wicedyrektor i stal przed nią.
I akurat obaj powiedzieli to samo, aczkolwiek różnie to formułując.
I reakcja obu pań była identyczna.
Zaskoczenie, irytacja, gniew. Krzyk.
- Czyś ty oszalał?!!
Okularnik z lekka wystraszył się krzyku pani pedagog. Cofnął się o krok i zaczął się tłumaczyć:
- No... Niezupełnie... To nie tak... Ja sam nie... To tak jakoś wyszło...
- Przyznałeś się! - pani pedagog z miłej i kuszącej swymi wdziękami pedagoga zmieniła się we wściekła tygrysicę. - Przyznałeś się, że opowiadasz mi wszystko o nich!
- Przecież mówię, że to niezupełnie tak! - zamachał rękami okularnik. - Oni sami mnie przyznali! Sami do tego wszystkiego doszli, a ja to tylko potwierdziłem!
- Arrrggghhhh! - pani pedagog ze zdenerwowania już chciała złapać się za głowę, ale w porę przypomniała sobie, że ma świeżą fryzurę. - Bardzo mnie rozczarowałeś. Bardzo. Tu mnie boli, o.
I pani pedagog zaprezentował skraj kusego szlafroczka. Okularnik w rozpaczy przygryzł paznokieć.
Gruby Maciek stał blady, ledwo oddychał, a pani wicedyrektor przestała już krzyczeć i mówiła suchym, świszczącym szeptem.
- Powtórz to.
- Powiedziałem im. Wszystko. Że opowiadałem pani co robimy, gdzie chodzimy, co mówimy...
- Arrrggghhhh! - pani wicedyrektor klasnęła linijką o dłoń. Jeszcze swoją. - Odpowiesz mi za to. Tyle wysiłku w to włożyłam, a ty wszystko popsułeś! Już ja ci pokażę!
- Poskarżę się rodzicom - rzekł Gruby Maciek, choć dobrze wiedział, że tego nie zrobi.
- Muahaha! - wybuchnęła śmiechem pani wicedyrektor. - I myślisz, że ci uwierzą?!
Pól godziny później okularnik wyszedł z mieszkania pani pedagog. Był zmęczony i czuł do siebie pewien niesmak. Tak się wił, tak obiecywał i tak łgał pani pedagog, że sam już nie pamiętał do czego się zobowiązał. Z tego wszystkiego rozbolała go głowa. Stanął na ciemnej, pustej i cichej klatce schodowej i pomyślał, że co prawda niebezpieczeństwo związane z osobą pani pedagog udało się odsunąć w czasie, ale na bardzo krótko. I następnym razem będzie gorzej niż teraz. Zawsze, ze spotkania na spotkanie było gorzej. Rodzice oczywiście by mu nie uwierzyli, gdyby opowiedział, jak na zajęciach dodatkowych u pani pedagog musi opowiadać wszystkie detale o swoich kolegach, żeby ta potem mogła je wykorzystać w szkole przeciwko nim. Westchnął ponuro i zrobił krok naprzód. Po czym nastąpiło coś dziwnego. Zderzył się z czymś. Przyjrzał się temu dokładnie i ze zdumieniem stwierdził, że jest to drabina. A na niej jeden młody robotnik z ekipy remontowej. Robotnik, z lekka wystraszony, pospieszenie zamazywał rysunek jakiegoś siedmiogłowego smoka i wracał do tego co miał robić: do malowania sufitu.
- A, to tylko ty - robotnik odetchnął z ulgą. - Ale mnie nastraszyłeś!
Okularnik parsknął coś wściekle w odpowiedzi, aż zaciekawiony robotnik zlazł z drabiny. Od słowa do słowa okularnik wszystko mu opowiedział.
- ...i ze spotkania na spotkanie jest coraz gorzej - zakończył gorzko okularnik.
- To przez te twoje kłamstwa - robotnik rozmazał sobie farbę na nosie. - Brniesz coraz głębiej i głębiej.
- Ale ja... - okularnik się zawahał. - Co ja...
- Prawda, chłopcze - robotnik klepnął go w plecy rozmazując mu przy okazji farbę na kurtce.
- Jaka prawda?
- Jak to: jaka? Jest tylko jedna. Prawdziwe pytanie brzmi: czyja? Jak jest twoje prawda już wiemy. A jaka jest prawda pani pedagog? Co wiesz o niej?
Okularnik stał w milczeniu przez dłuższą chwilę a potem ruszył z kopyta do domu.
Gruby Maciek opuścił mieszkanie pani wicedyrektor na sztywnych nogach. Wyszedł na schody i tam dopiero poczuł jak uchodzi z niego napięcie. Poczuł się strasznie pusty, zmęczony i sflaczały. Usiadł na stopniu i ze zdumieniem poczuł pod tyłkiem coś twardego. Sięgnął ręką i wyciągnął młotek.
- Nie zostawiłem tam młotka? - rozległ się głos z dołu.
Gruby Maciek zaintrygowany wyjrzał prze poręcz i piętro ujrzał robotnika Andrzeja z brygady remontowej.
- Jest - odpowiedział Gruby Maciek.
- To przynieś mi go chłopcze. musiałem go zostawić, kiedy poszedłem zapa... Tego... Zapału do pracy nabrać.
Gruby Maciek posłusznie zszedł piętro niżej przynosząc narzędzie.
- Cos ty taki blady? Dobrze się czujesz? Co ty masz za ślady na szyi? - zaniepokoił się robotnik Andrzej.
- To od linijki - wyjaśnił sucho Gruby Maciek. - Dziś pani wicedyrektor się zdenerwowała i widocznie wyszła z wprawy. Zazwyczaj bije linijką tak, że w ogóle nie ma śladów...
- Jak to: bije linijką??? - zdumiał się robotnik Andrzej.
- I tak mi pani ni uwierzy - westchnął zrezygnowany Gruby Maciek i popłynęła opowieść jak to pani wicedyrektor wymusza na nim detale życia szkolnego, aby potem je wykorzystać przeciwko uczniom. I stosuje przy tym przemoc psychiczną, a bywa że i fizyczną.
- ...mam ochotę zrobić jej coś strasznego - wyznał Gruby Maciek.
- Wtedy ona zrobi coś jeszcze straszniejszego, potem ty coś jeszcze bardziej i tak w kółko - pokręcił głową robotnik Andrzej. - A myślałeś o czymś innym? Żeby zrobić coś dobrego?
Gruby Maciek przyznał, że o tym nie pomyślał i jego zdaniem nie bardzo ma to sens.
- To się okaże. Spróbować chyba możesz?
- Ale po co?
- Ubędzie ci czegoś jak się nie uda?
Gruby Maciek odparł po krótkim namyśle, że właściwie to nie.

Brak głosów

Komentarze

Ciekawe jak się rozwinie. Mam nadzieję, że nie będzie okrągłego stołu.
A propos "strasznych rzeczy" które mozna zrobic pani dyrektor: http://ifikles.wordpress.com/2011/12/03/wydarzenia-nr-491994/ Nieznosne napiecie wybucha właśnie w ten sposób. Strajk chyba kontrolowali niektórzy nauczyciele.

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#346115

ależ nie mogę zdradzić co będzie dalej :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#346160

Możesz, możesz. Pytanie, czy chcesz? I czy ja chcę? :))

Vote up!
0
Vote down!
0

Stasiek

#346177