Pani walidator, część 1

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Dopiero, kiedy wśród teleturniejów pojawiła się audycja "Jak oni zdają maturę" Hiobowscy zorientowali się, że nadszedł czas egzaminów.
- Przecież ty masz zdawać do gimnazjum!!! - tata Łukaszka krzyknął do swojego syna.
- Egzaminów nie będzie, gimnazja zlikwidowali - oświadczył ze stoickim spokojem Łukaszek. Hiobowscy w panice rzucili się do: internetu (tata i mama), telefonu (babcia i dziadek) i toalety (siostra Łukaszka, poprawić makijaż).
- Ten szczeniak bezczelnie nas buja! - głos dziadka Łukaszka drżał z oburzenia kiedy sprawdził wśród swoich znajomych podaną przez wnuka informację. - Gimnazja będą!
- Mnie tak robili w jajo cały rok szkolny - poskarżył się Łukaszek. - Ale jedną rzecz powiedziałem wam prawdziwą: nie będzie egzaminów.
- A co będzie?
- Ma przyjechać jakaś pani i zrobić coś - wzruszył ramionami Łukaszek. I pomimo krzyżowego ognia pytań Hiobowskim nie udało się z niego wyciągnąć nic więcej.
Następnego dnia przyjechała do szkoły pewna pani z walizeczką. Rozlokowała się w gabinecie pielęgniarki wzbudzając tym samym olbrzymią ciekawość wśród uczniów.
- Ona na pewno będzie się zajmować egzaminami do gimnazjów? - chciała wiedzieć dziewczynka, która zawsze odzywała się pierwsza.
- Do gimnazjów nie ma już egzaminów. Kiedys były, ale tak żenująco niskie, że i tak wszyscy zdawali, więc w ramach oszczędności je zlikwidowano - tłumaczyła cierpliwie wychowawczyni szóstej a, młoda pani od polskiego.
- To po co ta pani?
- To jest pani walidator...
- I co ona robi?
- ...nie wiem, z tego co słyszałam, ma wam robić jakieś badania... - i tu młoda pani od polskiego zrobiła przerwę, aby wpisać Grubemu Maćkowi i okularnikowi z trzeciej ławki naganę za okrzyki "ginekologiczne".
- Chciałabym was zobaczyć na badaniu ginekologicznym - oznajmiła mściwie dziewczynka.
Młoda pani od polskiego westchnęła, po czym uświadomiła dziewczynkę, że jest to możliwe. W przypadku gdy ona będzie pacjentką, a Gruby Maciek lub okularnik będą ginekologami. Uświadomiła ją też o rzędzie zarobków ginekologów.
- Czemu w tym kraju kobieta zawsze będzie miała źle? - dziewczynka zalała się łzami. - Przecież jak będę dorosła i pójdę do ginekologa i trafią na kogoś z nich... nie, nie! To niemożliwe! Chyba umarłabym ze wstydu!!
- Czy ja się dowiem co w końcu robi ta walidator? - odezwał się Łukaszek.
- Będzie mierzyć długość członka - wyrwał się okularnik.
- No to masz przesrane - rzekł mu Gruby Maciek i się pobili. Nie dostali kolejnych nagan tylko dlatego, że do klasy zajrzała pani pedagog i kazała im iść na badanie do pani walidator.
Wszyscy ustawili się karnie w szeregu pod gabinetem, a pani walidator wołała po kolei do środka. Tam nakłuwała palec i pobierała odrobinę krwi.
- I to już? - pytał rozczarowany okularnik kiedy cała klasa została już zbadana.
- Już - odparła pani walidator chowając próbki.
- I co pani z tym zrobi? - pytał Łukaszek.
- Czemu tak to cię interesuje? - chciała wiedzieć młoda pani od polskiego.
- Przecież może rozlać moją krew na miejscu zbrodni i będzie na mnie!
- Masz bujną fantazję chłopcze - odparła pani pedagog. - Oni zbadają wasze geny. Co prawda wszyscy przejdziecie do gimnazjum, ale będziecie już od razu segre... pozycjonowani. Czy jest na przykład sens wydawać kosztowne pieniądze żeby uczyć kogoś z was historii, kogoś, kto i tak potem historią nie będzie się zajmował? Bo w genach ma zapisane, że lubi nauki ścisłe. Wszystko jest w genach.
- No to ciebie w ogóle nie będą już uczyć, masz przesrane - oznajmił okularnik Grubemu Maćkowi i się pobili.
W domu nikt nie chciał Łukaszkowi uwierzyć.
- To jest świństwo tak zaglądać w geny - oznajmiła babcia Łukaszka. - A jak ktoś jest chory? Co z tajemnicą lekarską?
- Dzięki temu szybciej będą mogli go wyleczyć, bo szybciej zgłoszą go do lekarza - próbował argumentować tata Łukaszka.
- Zgłoszą, zgłoszą... A ile trzeba czekać na wizytę? - spytała gorzko babcia.
- To wszystko w celu edukacji - zapewniała gorąco mama Łukaszka. - Przecież on musi iść na studia, żeby mieć jakąś przyszłość przed sobą...
- Ile można się uczyć, do cholery! - krzyknął z rozpaczą Łukaszek.
- A co, wolisz iść do pracy? - spytał tata Łukaszka. - Bo ja cię nie będę utrzymywał w nieskończoność!
Pozostali Hiobowscy zadeklarowali, że oni też nie.
- Hm, studia, hm... - zaczął się łamać Łukaszek.
- Ja, na ten przykład, uważam, że studia są fajne - wtrąciła się siostra Łukaszka. - Wreszcie mam dobre oceny...
- Ile kosztuje dostateczny? - przerwał jej złośliwie Łukaszek i wybuchła straszna awantura. Siostra w bardzo emocjonalnym stylu dowodziła, że płatne studia nie oznaczają niskiego poziomu edukacji. I że ona naprawdę mocno poprawiła swój stan wiedzy.
- Tak? - nie dowierzał Łukaszek. - To powiedz jak się pisze: "Ruch Chorzów"?
Siostra Łukaszka zmarszczyła śliczne czółko i po dłuższej chwili odpowiedziała radośnie:
- Osobno!
I wszyscy musieli przyznać jej rację.
Był to jeden z najpiękniejszych dni w jej życiu.

Brak głosów

Komentarze

Pewna góralka została zgwałcona na zabawie...i co gorsza
zaszła w ciążę.
Podejrzanych było kilku juhasów,więc wszystkich wzięto na
badania.
Wchodzi pierwszy...blady siny,spocony i ze strachem w oczach.
Reszta chłopakow siedzi w poczekalni i ogryza paznokcie...
Wreszcie Jasiek wychodzi...uśmiech i radocha na twarzy!
-Chopy! Nie bojta sie! Krew bierom z palca!!!

Vote up!
0
Vote down!
-1
#248965

Dowcip znam :) A tu skończy się inaczej.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#249135