Prawdziwi Patrioci kontra Zbawcy Ojczyzny

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Wszyscy mieszkańcy osiedla, na którym mieszkali Hiobowscy, wiedzieli jaki jest problem z myciem samochodu.
Nie można było myć samemu na parkingu. Specjalnie powołana w tym celu formacja o nazwie Straż Myjna (nie mylić z niechlubnej sławy Strażą Miejską) czatowała w krzakach, a jeśli krzaków nie było to w innych miejscach, i nakładała kary. Kary były różne, od pouczeń ustnych (dla wycierających suchą szmatką) poprzez mandaty (dla przemywających mokrą szmatką) aż do odbierania prawa jazdy (dla myjących z użyciem detergentów). A ponowne zdawanie na prawo jazdy nie było takie proste, bo po ostatniej nowelizacji doszły takie testy, jak: bieg z mapą na orientację, rozpoznawanie zapachem wśród próbek paliwa tej o odpowiedniej liczbie oktanów czy rozpoznawanie gatunków drzew na podstawie plików audio z nagranym ich szumem.
Tak więc mieszkańcy osiedla nie mieli wyboru i musieli korzystać z myjni samochodowej wybudowanej przy osiedlowym markecie.
- Przecież nikt cię nie zmusza, możesz jechać do dowolnej myjni w mieście - powiedziała tacie Łukaszka mama Łukaszka.
- No tak, a koszty dojazdu? - spytał tata Łukaszka. - A czas?
Dziadek Łukaszka tylko sarkał, że nie ma prawdziwie polskiej myjni w okolicy, chociaż babcia Łukaszka z kolei upierała się, że kapitał narodowości nie ma. Jednak okazało się, że grupa mieszkańców osiedla uważała podobnie jak dziadek, bo podjęła własną inicjatywę. Jeden z nich wydzierżawił od miasta kawałek placyka z dostępem do kanalizacji. Inny przyniósł wiaderka. Jeszcze ktoś przyniósł ścierki i szczotki i tak założyli nową myjnię dla samochodów.
Nazwali ją po prostu "Nowa Myjnia". A sami siebie określili jako Prawdziwych Patriotów. W skrzynkach na listy pojawiły się ulotki z informacją, że Nowa Myjnia jest inwestycją wyłącznie mieszkańców osiedla, ale jest skierowana do każdego. Każdy może przyjechać i umyć samochód. Jest to przedsięwzięcie całkowicie polskie, polskie w stu procentach i uczciwe.
Myjnia zaczęła działać, ale nie oferowała zbyt wiele, zwłaszcza w porównaniu z myjnią przy markecie. Niektórzy wychodzili z założenia, że świadomość tego, że się myją polską wodą z polskim detergentem za pomocą polskiej szczotki i polskiego wiaderka pod pięknym polskim niebem powinna wystarczyć nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach pogodowych. I naprawdę nie ma powodu by przy paru stopniach Celsjusza w plusie jeździć do automatycznej, ogrzewanej myjni pod dachem przy markecie, gdzie wszystko samo się myje, i szybko na dodatek, a kierowca może sobie postać w cieple zamiast marznącymi rękami myć auto. Jednak Prawdziwi Patrioci pomyśleli i o tym. Któregoś dnia gruchnęła po osiedlu sensacyjna wieść. Nowa Myjnia pozyskała inwestora strategicznego!!!
Owym inwestorem był biznesmen z dalekiego kraju pochodzenia polskiego, co oczywiście Prawdziwi Patrioci nie omieszkali podkreślić. Był to Polak, pieniądze miał polskie, chciał inwestować w Polsce, koniecznie w coś w stu procentach polskiego, kryształowy był, uczciwy i wszyscy dawali za niego głowę albo inne części ciała. Słowem - dotychczasowi klienci Nowej Myjni nie powinni mieć zastrzeżeń. Część klientów jednak zastrzeżenia miała. Że oni chcą myć auta w czystej wodzie, a jak ona przepłynie przez ręce biznesmena to już czysta nie jest, bo on te ręce ma brudne. W związku z tym odchodzą więc.
- Trudno - powiedzieli Prawdziwi Patrioci, zakasali rękawy i wzięli się do dzieła. Za pieniądze biznesmena wybudowali piękną, nowoczesną myjnię, zdolną konkurować wydajnością z myjnią przy markecie, a poziomem usług nawet stała wyżej. I wszystko było dobrze: biznesmen płacił, Nowa Myjnia działała, przybywali nowi klienci, myli auta i wszyscy byli zadowoleni. Aż do momentu, kiedy to biznesmen zwołał wielką konferencję prasową na terenie Nowej Myjni.
Oświadczył wtedy, że on nie dał pieniędzy na Nową Myjnię ot tak, z dobrego serca. Jemu się marzy coś więcej. Jemu się marzy odzyskanie innych myjni!
- Ta myjnia zarabia i pokazuje, że Polacy z polskim kapitałem używając tylko tego co polskie, potrafią! - przekonywał biznesmen. - Snujmy więc plany! Rynek biznesowy jest w Polsce zabetonowany! My go rozwalimy, będziemy nową siłą z nowym kapitałem! Polskim kapitałem! Czemu mamy się ograniczać do tylko jednej myjni? Dzisiaj myjnia, jutro cały świat! Planuję w krótkim czasie odkupić myjnię przy markecie. Podwoimy zyski, a potem... Odkupimy market! Będzie tam tylko Polska, polskie jedzenie, polscy pracownicy, zyski będą zostawać w Polsce, dla Polaków! Całą Polskę odzyskamy!!! Zbawimy Ojczyznę!!!
- Hurra! - zawołała część klientów, ale inna część powiedziała, że im to nie pasuje. Że oni wcale nie chcą odzyskiwać Polski, tylko umyć auto i już. I w związku z tym oni odchodzą, bo uważają, że myjnia nie może być narzędziem podboju świata.
Biznesmen się tym nie przejął, powołał stowarzyszenie Zbawcy Ojczyzny i rozpoczął przygotowania do podboju myjni przy markecie, marketu i Polski. Wszyscy byli ciekawi jak to się zakończy.
Zakończyło się pewnego zimowego poranka, kiedy to tata Łukaszka wraz z synem podjechali autem pod Nową Myjnię. Od razu ich uwagę zwróciła kolejka aut przed wjazdem i grupa ludzi wykrzykujących coś pod bramą. Wysiedli więc i poszli zobaczyć co się stało.
Otóż Nowej Myjni już nie było. Zniknął cały budynek wraz z wyposażeniem. Pozostał tylko pusty plac, ogrodzony siatką z transparentem "Do wynajęcia". Na furtce wisiała wielka kłódka ze znaczkiem Zbawców Ojczyzny. Pod płotem pikietowała grupa Prawdziwych Patriotów.
- ...okradli nas! Ukradli nam Nową Myjnię! - krzyczał jeden z nich.
- To jeden z tych Zbawców Ojczyzny! - wtórował mu drugi. - Włamał się i zmienił zamki! Co za banda! A przecież plac dzierżawiłem ja sam, osobiście! Akt jest na mnie! Ja wydzierżawiłem ten plac jeszcze zanim tu powstałą myjnia, jeszcze zanim pojawił się ten szemrany biznesmen ze swoją lewą forsą!
- Bo, proszę państwa, ten biznesmen to był jednak agent! - wołał trzeci Prawdziwy Patriota. - Od dawna o tym wiemy! A niedawno widziano go na imieninach właściciela marketu!
Tata Łukaszka wraz z synem wrócili do auta.
- I co robimy? - spytał Łukaszek. - Zostawiamy auto brudne? Myjemy na dziko na parkingu ryzykując karę? Czy jedziemy do myjni przy markecie?
- Jak się chce mieć auto trzeba być przygotowanym na wydatki - westchnął tata Łukaszka. - Jedziemy do myjni gdzieś do miasta. Tylko blisko.

Brak głosów

Komentarze

Pozdrawiam, jak zawsze z dziesiątką!

Vote up!
0
Vote down!
0
#327714

Dziękuję, również pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#328314

we wstecznym lusterku zobaczył niewielką gupkę ludzi łażących smętnie obok Placu Po Myjni. Nieśli transparent z jakimś napisem. Nie dostrzegł co tam było napisane, bo lusterko zasnuł mu opar.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#327877

A opary skąd? Z kopary, która włączyła trzeci obieg...

Vote up!
0
Vote down!
0
#328316

Szkoda, że z samochodem nie można udać sie do pralni. Pralnie wydają sie bardziej demokratyczne niż myjnie i chyba nie ma u nas straży pralnej.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#327900

Teza, jakoby pralnie były bardziej demokratyczne od myjni, wydaje mi się ryzykowna ;-).

Nie ma u nas straży pralnej? No to proszę spróbować wyprać jakieś brudy... :-)))!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#327903

A brudne pieniądze to nie brudy?

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#327911

Od czasów Wespazjana "brudne pieniądze" nie istnieją ;-). Sądzę zresztą, że nie istnieją one od niepamiętnych czasów... :-)))!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#327915

Ja tam zawsze po pieniądzach myję dokladnie ręce, nawet kiedy są pachnące (zawsze?).

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#327922

Niedobrze. W ten sposób można skończyć jak Howard Hughes... ;-)

Dobrej nocy :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#327925

Podobna branża, ale to nie to.

Vote up!
0
Vote down!
0
#328322

Bo się właśnie zastanawiałam jak też przedstawisz nam ostatnie zdarzenia. No, te za 5 lat mam na myśli;).

Vote up!
0
Vote down!
0
#328160

Ależ proszę. Tyle tylko, że minicykl "Noworoczna nowoczesność" przesuwa mi się w ten sposób aż na luty. Ciągle wskakuje coś nowego...

Vote up!
0
Vote down!
0
#328325