W kolejce do męczeństwa

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Telewizja i debata publiczna zyskała na naszych oczach i ku mojemu jednak zaskoczeniu, pewną nową zupełnie funkcję. Otóż telewizja i transmisja w ogóle stały się dla tak zwanych „naszych” sposobem na otrzymanie plamy męczeństwa. Nie prawdziwej rzecz jasna, ale plastikowej, zrobionej z tego samego plastiku co te buraki cukrowe, które opisywałem onegdaj.
Musicie mi Państwo uwierzyć, że ja naprawdę nie chcę pisać o Rafale Ziemkiewiczu, ale w sytuacji kiedy każdy jego tekst wzorem dawnych tekstów Leskiego o kotach, ląduje na SG, trudno się powstrzymać od komentarza. Nie jest moim celem drwić z Rafała Ziemkiewicza, który zadaje się ma jakieś poważne kłopoty, ale też nie mogę się powstrzymać przez zabraniem głosu, bo są – składam wyrazy najgłębszego szacunku św. pamięci Nałkowskiej Zofii – jakieś granice.
Napisał Ziemkiewicz tekst, w którym już na początku zaznacza, że jest chory na cukrzycę, o czym przyznam się nie wiedziałem. To jest okropna choroba, kilku moich znajomych na nią cierpi, ale oni tym się różnią od Ziemkiewicza, że nie informują o swojej dolegliwości wszystkich wokoło. Ja zaś dowiedziałem się o tym ich nieszczęściu zupełnie przypadkiem. Po co Ziemkiewicz napisał o swojej chorobie? Powód jest zawsze ten sam, tylko nieszczęścia bywają raz prawdziwe, a raz fałszywe. Chodzi zaś o to, by znaleźć przekonujące wytłumaczenie jakiejś krępującej lub żenującej sytuacji w której się człowiek znalazł. Po tym co napisał Rafał Aleksander trudno się zorientować co tak właściwie stało się w programie „Sygnały dnia”, gdzie Ziemkiewicza zaproszono, ale zadaje się chodzi o to, że redaktor Wroński, z wrogiej jak pisze Ziemkiewicz, redakcji, nie podał mu ręki na powitanie. Cóż ja rzec mogę w tej chwili? Chyba nie taka wroga ta redakcja, skoro bez tak zwanej „krępachy” Rafał Ziemkiewicz pozwala na publikowanie w niej swoich wypowiedzi dotyczących osób trzecich? Może chodzi o to, że redakcja owszem, nawet przyjazna, ale Wroński wrogi? Ja nie wiem. Nie wiem też po co Ziemkiewicz łazi do radia, do telewizji, do Onetu? Może przecież pisać książki w zaciszu domowym, jak na przykład ja i kontrolować wyniki sprzedaży. Do czego mu jeszcze te polityczne awantury? Sam przecież w przedostatnim wywiadzie dla Onetu powiedział, że ma mnóstwo tematów na powieści, ale nie może ich napisać, bo musi naprawiać Polskę. No to teraz już nie musi, wylali go z roboty i jest wolny. Może pisać. Ja na przykład z ciekawością wielką czekam na zapowiedziane powieści Ziemkiewicza i chętnie je przeczytam.
Oczywiste jest, że Ziemkiewicz żadnych powieści nie napisze, bo jego istotna funkcja i misja polega na tym, by wydeptywać ścieżki do tych, tak zwanych wrogich mediów, gdzie siedzą jego koledzy, którzy raz pozwolą mu coś poopowiadać, a raz się na niego obrażą. I to wszystko. Przedstawienie zaplanowane jest dla gustów mocno niewyszukanych i zasadza na wodewilowym pomyśle znanym od dawna. Mamy oto grupę aspirujących parweniuszy polityczno-ideologicznych, czyli tak zwaną prawicę dziennikarsko-publicystyczną. Reprezentują oni czarnego luda, czyli nas wszystkich, którymi straszy swoje dzieci Wielowieyska Dominika. Reprezentanci owi próbują nieustająco i bezskutecznie dostać się na salony gdzie przebywa prawdziwa elita, elita, można by rzec z bożej łaski, gdyby nie było to brudne kłamstwo po prostu. Owe próby są właśnie przedmiotem licznych komentarzy, dyskusji, stanowią wręcz treść życia całej, dość grubej warstwy ludzi w Polsce, czyli publicystów i dziennikarzy politycznych. Koniecznie dodać należy, że każda taka próba, zakończona nieodmiennie klęską, bo tak jest przecież skonstruowane jest libretto, powoduje, że „nasi” stają się jeszcze bardziej wiarygodni, jeszcze bardziej niezłomni i jeszcze bardziej nasi. Tak nasi, że mogą nawet bez skrępowania użyć zwrotu „pies wam mordę lizał” i wszystko będzie w porządku. W tym bowiem zdaniu zaznacza się przynależność RAZ-a do tak zwanych zwykłych ludzi, których chce on reprezentować na niwie publicystyki politycznej.
Wierzcie mi, że potrafię zrozumieć ludzi, którzy emocjonowali się całe życie nieodmiennie tymi samymi przygodami Pierrota, Arlekina i Kolombiny. Było to jednak coś innego, coś działającego na zasadzie o wiele bardziej niż polska, prawicowa publicystyka złożonej. No i dramat Pierrota była prawdziwy, on cierpiał naprawdę i chyba w żadnym przedstawieniu nigdy przenigdy przebrany za niego aktor nie oznajmiał publiczności na początku, że jest chory i trzeba mu współczuć. Arlekin zaś miał przynajmniej kolorowe ubranie i bywał zabawny. A Kolombina...? No cóż sympatyczna dziewczyna z dużym potencjałem intelektualnym. Nie to co „nasi”.
Mamy więc umęczonego Ziemkiewicza, który zanim rozpocznie pracę w nowym tygodniku, jeszcze przez jakiś czas pokazywał nam będzie pręgi na plecach i siniaki, których nabawił się we wrogich redakcjach. Niestety nie skończy się na Ziemkiewiczu. Oto Igor Janke oznajmia nam, że będzie brał udział w dyskusji o śmierci dziennikarstwa wraz z takimi tuzami jak Wojciech Mazowiecki, Stefan Bratkowski i Jacek Żakowski. I tutaj już doprawdy nie wiadomo co zrobić. Bo Igor Janke zachowuje się dokładnie jak prorok Daniel na opak. Patrzcie - woła – wchodzę do jaskini lwów. Tutaj mruga znacząco okiem. - Wiecie, z tymi lwami to taka zabawa, ale czego się nie robi dla reklamy, zwłaszcza jak człowiek napisał polityczną książkę o Viktorze Orbanie. Ja nie wiem czego się Igor Janke po nas spodziewa, że zawołamy „łoł”? Nie zawołamy. Myślę, że nawet Ufka nie zawoła „łoł”, bo traktuje to wszystko jednak dość poważnie. Znajdzie się oczywiście całe mnóstwo ludzi, którzy będą się tym wydarzeniem emocjonować tak jak emocjonują się ustawionymi walkami bokserskimi i meczami. W końcu Igor Janke reprezentuje nas wszystkich czyli prawicę. Otóż mnie nie reprezentuje, zwalniam go z tego obowiązku, podobnie jak Ziemkiewicza. Nikomu jednak nie odmawiam prawa do odgrzewanych emocji i wiary w to, że Andrzej Gołota jednak w końcu może zostać mistrzem wszechwag i pokonać wszystkich Murzynów. Bawcie się dobrze.
Nie łudźcie się, że kolejka do plastikowego męczeństwa, które dokona się poprzez obrzucenie męczennika plastikowymi burakami cukrowymi, a zakończone będzie wręczeniem mu plastikowej gałązki palmowej i owacją na stojąco zgromadzonej w studio publiczności, zakończy się na Igorze Janke. Po nim – jak to pięknie było napisane w książce o Janosiku – przyjdą inni i będą dochodzić naszych praw, za publiczne pieniądze. My zaś będziemy sobie na to mogli popatrzeć, jeśli mamy oczywiście Internet i YT w nim działa i zaciskając kciuki wołać: yes, yes, yes. Jak niegdyś premier Marcinkiewicz.
Chętnym do uczestnictwa w tej zabawie życzę powodzenia. Ja osobiście nie skorzystam.

Na koniec wiadomość: do końca roku „Baśń jak niedźwiedź” sprzedawana będzie w pakiecie pod dwa tomy, w cenie 60 złotych plus koszta przesyłki. Taka świąteczna promocja, a do końca roku dlatego, żeby prawosławni też mogli sobie kupić pod choinkę tę piękną i potrzebną książkę. W promocyjnej cenie jest również „Atrapia” - 15 złotych plus koszta wysyłki. Zapraszam www.coryllus.pl
Czytelnikom z miasta Łodzi pragnę przypomnieć, że wszystkie książki w tym „Dzieci peerelu”, których nakład już się wyczerpał są dostępne w księgarni wojskowej w Łodzi, przy ulicy Tuwima 33. Dokonanie zakupy tam właśnie jest dużo łatwiejsze niż zamawianie książek przez mój sklep. Zapraszam.

Brak głosów

Komentarze

...tytułu następnej książki "Wycieczki osobiste".

Vote up!
0
Vote down!
0
#314467

numer stary jak świat - gostek ma wykonać piosenkę, um pa pa na gitarze i coś ten wstęp się przedłuża bo grajka wzięło na monologowanie o własnej wielkości, um pa pa, "bo wicie rozumicie to moja piosenka, ja jom napisałem, tak ja bo ja jestem kąpozytorem..." um pa pa, "w zasadzie to było 3 wielkich kąpozytorów: Bach, Mozart no i... JA" um pa pa "no trzech ale może nie w tej kolejności" i tu wybuch śmiechu na sali zawsze następuje - pro memoriam p. Coryllus ;)

To że waść w zasadzie piszesz na NP byle co byle się kończyło reklama Twoich produktów - łamanie netykiety, ale w ciężkich czasach jak masz umrzeć z głodu to już sobie wklejaj autoreklamy - ok

Gorzej z zawartością, "wsadem intelektualnym" - konia z rzędem temu co potrafi wytłumaczyć po coś popełnił tę notkę - bo taki panie trynd że jeden drugiego podsrywa, Ziobro Kaczyńskiego, Wałęsa Wyszkowskiego itd to i  Coryllus RAZa musi podp... by zająć lepszą pozycję w wyścigu do deficytowych dóbr?

w domyśle "działamy w tej samej lidze, podesram to część wielbicieli przejdzie do mnie" - błąd, RAZa wszyscy znaja, Ty działasz w głębokiej niszy

poza tym obrazek małego yorka czy innego "shit-su" (pisownia celowo zniekształcona, nie poprawiać! ;) zanoszącego się cienkimi szczekami i próbujacego choć dla fasonu ugryźć znienawidzonego dobermana w pęcinę ma w sobie nieodparte pokłady komizmu a chyba nie o to chodziło?

Ad rem - mi osobiscie postawa Ziemkiewicza (także Michalkiewicza) odnośnie nabrzmiałych emocjami spraw ze smoleńskiem na czele średnio odpowiada - lawirują (przyznajmy że inteligentnie) by za wszelką cenę trzymać się jednak centrowej postawy optymalizujacej zasięg "rażenia"? - to sprawa do dyskusji

To że RAZ stracił pracę a nie ma gwarancji etatu u Lisickiego jak nawet jeszcze ten nowy periodyk nie powstał - to może zmiekczać jego bojowość, cóż samo życie.

Pytanie tylko powraca po co Coryllus na NP zamieścił powyższą notatkę - li tylko by zamieścic akapit o stanie własnego biznesu produkcyjnego?

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart

#314477

Czy mając taki talent jaki ma coryllus do zgrabnego układania zdań rozmieniałbym go na drobne bawiąc się w opisywanie swoich fobii? Pytam trochę bez sensu, bo przecież z racji wieku na taki talent już liczyć nie mogę. A jak "mówi" Biblia: - nie ten grzeszy kto nie ma zalet, tylko ten co rozpieprza swój talent na osobiste animozje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#314506

Ale ja niczego nie rozpieprzam. Zapewniam pana.

Vote up!
0
Vote down!
0

coryllus

#314518

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#314593