Obżarci gęsiną, oblepieni kotylionami beneficjenci "katastrofy" smoleńskiej uznali, że trzeba trochę POłazić ulicami stolicy
Nasze dzieci już w drodze do Warszawy na Marsz! A salonowy motłoch-nierządnicy tzw III RP znów przerażony! Ten gnuśny, obżarty gęsiną z facjatą ćwierć analfabety po raz kolejny będzie obrazą naszych dzielnych przodków co to wolność nam 94 lata temu wywalczyli!
Bo ta wolność nie przyszła sama!
Została wywalczona, krwawo wywalczona przez 123 lata nieustannych starań, ciężkich walk, niesamowitych strat!
Ta wolność to pasmo walk, zwycięstw małych i większych oraz klęsk.
Moi przodkom po każdym powstaniu ubywało nie tylko majętności rekwirowanych przez zaborcę lecz co gorsze mężczyzn, którzy jeśli nie zginęli w walach z sotniami Kozaków, to szli zakuci w kajdany miesiącami na Sybir.
A mimo to ich synowie i córki ... znów!! gotowali się do następnego powstania!
Bo to był mus!
To był taki obowiązek!
To była normalność!
Cena, nawet ta najwyższa była dla nich OCZYWISTOŚCIĄ!
Ta nasza wolność, to rzez Pragi i rzeż Woli ponad sto lat potem!
Ale to wszystko układa się w jedną całość!
W sekwencję wolnościowych naszych aspiracji i dążeń!
I szyderstwem jest ten dzisiejszy marsz p'rezydęta, ten marsz sytych, obżartych beneficjentów okrągłego stołu oraz co gorsza beneficjentów.... "katastrofy" smoleńskiej!
"...Cóż jednak znaczy taka ćma motłochu
wylęgła z prochu, czołgająca w prochu,
którą do boju popędzają biczem,
aby nie pierzchła przed wolnym obliczem..."
/ K.Ujejski, Maraton/
A ilu z nas dziś cierpi widząc tę niegodziwość!
Te plugawe, kłamliwe facjaty!
Tych zaprzańców!
Ale i na nich przyjdzie dzień zapłaty!
Przyjdzie!
Widząc tych zaprzańców, tych depozytariuszy Targowicy! mam w pamięci tak wiele przekazów z moich rodzinnych kresów.
Część z nich uporządkowana, niektóre w różnych postrzępionych, rozkawałkowanych wspomnieniach świadków czasów strasznych. 17 września 1939, obrona Grodna, wywózki; czornyj woron ok. 3-4 nad ranem, celatniki, krzyki konwojentów nkwd'iztów, płacz dzieci, wrzaski i przekleństwa miotane przez konwojentów!
I ta niesamowita, straszna jakże znów aktualna dla Polaków geografia.
To już nie tylko Sybir!, ale te nowe, Polakom dotychczas nieznane nazwy: Wołogda, Wyszegda, Workuta, Kazachstan.
Strach, zimno, głód, płacz, śmierć najbliższych i modlitwa jako jedyna nadzieja i ukojenie dla zrozpaczonych!
11 listopada 1939r.
Jak cierpieć musieli Polacy na kresach nie tylko osadzeni w sowieckich aresztach więzieniach.
A ci w Katyniu, Miednoje i ...
Szczególnie ci, co pamiętali rok 1918, ci co mieli w pamięci Zmartwychwstanie Polski, tę wielkę radość!
Grodno więzienie nkwd 11 listopada 1939r.
Ranek, jeszcze ciemno, a już pukaniem w ścianę sąsiad przekazuje najnowsze wieści!
Z jakiejś celi ktoś krzyczy "Za co?"
Tupot nóg strażników, odgłos uderzeń.
Cisza!
I za chwilę jakby martwiejąca, ledwo słyszalna skarga dobijanego człowieka.
Ten odgłos niby słaby, ale jakże mocno wibruje w uszach więżniów z okolicznych cel!
I tak codziennie!
Zgrzyt zamka, drzwi otwierane gwałtownie!
Nocą, nad ranem stukot nóg strażników, szuranie opierających się nóg.
To kolejny wyprowadzony na rozstrzelanie.
Pukający alfabet przekazuje do cel kto został kolejną ofiarą sowieckiej właści.
Żadnych spacerów, kontaktu między więżniami.
Pełna blokada.
Strażnicy to niby swoi, miejscowi kryminaliści, siedzieli w polskich więzieniach, więc godni zaufania sowietów.
Śledztwo.
Dzień i noc.
Na okrągło.
I ten judasz, gdzie widać ciągle oko strażnika.
Takie niesamowite, wielkie i jakby cały czas wpatrzone w celę.
To jakby świdrujące na wskroś widmo!
Co dzień ktoś odchodzi, nawet po kilku.
Więzień umiera inaczej niż żołnierz; bez wojennego zgiełku, tego szumu bitewnego, upojonego walką!
Śmierć więżnia jest pełna lęku, żałości i rozpaczy.
Sowieccy śledczy tak też straszyli przesłuchiwanych "Podochniesz kak sobaka"./zdechniesz jak pies/.
Dowiadywali się o tym mimo wręcz sanitarnego kordonu między aresztowanymi.
Bo alfabet Morse'a to cudowny telefon!
Tęsknota za bliskimi, kolegami.
Za głosem człowieka, którego nie posądzi się, że zaraz doniesie
śledczym.
A ci co wspomagali prześladowców naszych dziadków, rodziców; śledczy, tłumacze, protokolanci.
Mówili po polsku, wielu z nich bardzo płynnie.
To nominalnie byli obywateli II RP.
W rzeczywistości zdrajcy, zaprzańcy sprzedawczyki.
To kominternowska swołocz, zaprzedane bolszewickie ścierwo!
Starsi to ci, co prowadzili Armię Czerwoną w 1920r,. nad Wisłę, co tworzyli rząd "robotniczo-chłopski" w Białymstoku.
To póżniejsi renegaci, zdrajcy, agenci sowieccy na terenie II RP, członkowie qrewskiej KPP.
A młodsi; miel;i po lat dwadzieścia i więcej.
To dziadkowie i rodzice takich jak Michnik, Blumsztajn, Milewicz, Cimoszewicz. Lityński, i im podobnych, których potomkowie bezczelnie od dwudziestu już lat jawnie, otwarcie szydzą z polskiego patriotyzmu, naszej tradycji, historii!
Dzisiaj ci "szermierze wolności" nie tylko z czerskiej, wieetnicznej, woronicza są jak ci, co poszli na współpracę z sowietami grubo przed jak i po 17 września 1939 r.
Wtedy zadziwieni Polacy na Kresach pytali " Skąd oni się biorą"?
Nie orientowali się kto zacz!?
Kto ich nasyła?
A oni wciskali się wszędzie.
Przemawiali z patosem agitatorów, czasem nawet wesoło, dowcipnie.
Skomunizowani do cna, gotowi do służby Moskwie.
Tako mnie naszło, aby w ten Szczególny dla Polaków dzień podzielić się zapamiętanymi z dzieciństwa i młodości opowieściami ludzi, którzy po upadku obrony Grodna przeszli straszliwą golgotę i przeżyli niejedną rocznicę 11 listopada
w sowieckiej niewoli.
Nie było im dane publicznie o tym mówić.
Ale mieli to szczęście, że pomimo etapów przejściowych, łagrów, Nieludzkiej Ziemi przeżyli, co nie było dane ponad milionowej rzeszy ich rówieśnikom.
Szczególnie mocno ich uderzała ohydna rola polsko mówiących pomocników nkwd'zistów mających swój niecny udział w antypolskich zbrodniczych działaniach tzw sowieckiej właści.
Pamiętam jak w r.1989 jeden z moich wujków przestrzegał przed Michnikiem, Modzelewskim, Kuroniem wskazując na zbrodniczą , antyniepodległościową i antypolską działalność ich ojców i matek!
A mnie tak trudno było to wtedy zrozumieć!
Dzisiaj to właśnie oni, tak jak ich dziadkowie i rodzice w 39r publicznie, bez żenady usiłują zakłócić nasze wielkie narodowe święto.
Córka ubeckich funkcjonariuszy o panieńskich nazwiskach bez liku ze swoim żyrandolowym pensjonariuszem usiłuje pouczać, instruować nas w sztuce kotylionów! jakbyśmy nie wiedzieli jak zrobić biało-czerwona kokardę!
Chcą nas pozbawić tej radości z Niepodległej!
Ale to się im nie uda!
Bo 11 listopada to Nasz Dzień Niepodległości!!
To nasz , nie ich jakkolwiek by się nie starali!
TO NASZ DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI!
TO NASZE WIELKIE POLSKIE ŚWIĘTO!
"...
Cóż jednak znaczy taka ćma motłochu
wylęgła z prochu, czołgająca w prochu,
którą do boju popędzają biczem,
aby nie pierzchła przed wolnym obliczem..."
pzdr
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2903 odsłony
Komentarze
Bóg zapłaci -
11 Listopada, 2012 - 12:37
Autorze za teksty, jak t e n
PS Przemarsz dzienny w drodze na Sybir, w pętających kajdanach, to było ok. 40 km.
Pozdrawiam z szacunkiem,
STEIN
,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.
Antysalon
11 Listopada, 2012 - 15:17
Dziękuję za tekst.
Mogę tylko dodać, że dzieci zdrajców zawsze szykowane były do kontynuacji ich dzieła. I tu należy też uderzyć.
A nasze dzieci wyposażyć w broń skuteczną w walce z wrogiem. W każdym obszarze i na każdym froncie.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.