Koszulki ze sfastykami i sierpami - sprzedam!

"Na początku lutego Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że zarejestrowane przez Narodowe Odrodzenie Polski symbole, m.in. "zakaz pedałowania" oraz krzyż celtycki, "poniżają określone grupy ludności" i zlecił SO ponowne zbadanie zasadności rejestracji tych symboli."

Dalej sprawa potoczyła się tak: Wróciła do Sądu Okręgowego w Warszawie a ten, jak to sądy polskie maja w zwyczaju, zastosował proceduralna sztuczkę by symboli nie rejestrować.

"Maja Smoderek, rzeczniczka SO ds. cywilnych, poinformowała dziś [cytat jest z 16 maja 2012] PAP, że "SO w Warszawie uznał, że partia polityczna nie może mieć zarejestrowanych więcej niż jeden symbol graficzny" - a NOP ma już zarejestrowaną m.in. "falangę"."

[oba cytaty z http://www.innastrona.pl/newsy/5387/sad-odmowil-rejestracji-zakazu-pedalowania/]

Dzisiaj Jarosław Gowin na antenie RMF FM stwierdził: "Założenie koszulki [z sierpem i młotem - dopisek mój] nie propaguje komunizmu" - stwierdził minister sprawiedliwości Jarosław Gowin w wywiadzie dla RMF FM, cytowanym na portalu TVN24."
i dalej czytamy w notce Testigo: [http://testigo.salon24.pl/423415,a-gdybym-tak-zalozyl-koszulke-z-hackenkreuz-em]
"Pytany czy podejmie w sprawie symboli kroki prawne Jarosław Gowin powiedział, że "nie, bo polskie prawo w tym zakresie jest odpowiednio surowe". - Ale żadne prawo nie wyeliminuje takich sytuacji, takich zachowań na pograniczu prawa. Chodzenie po ulicach w koszulkach z sierpem i młotem jest takim zachowaniem na granicy prawa i możemy tutaj liczyć tylko na kulturę naszych wschodnich gości - powiedział minister.""

Czyli mamy dwa przeciwstawne głosy, a nawet trzy: sądu, ministra i sądu
Sąd Apelacyjny uważa, że pewne symbole mogą "poniżać określone grupy ludności", minister, że nie poniżają a inny sąd ucieka od odpowiedzi.

Takie właśnie mamy w Polsce prawo. Nawet sądy nie są ze sobą zgodne a co dopiero minister a co jeszcze bardziej zwykły obywatel!

Największym idiotyzmem w tej całej kołomyi jest stanowisko sądu apelacyjnego. Oto sąd ucieka się w argumentacji do kategorii subiektywnych. Czyli jeśli "jakaś grupa ludności uzna, że symbol `czegoś` ją poniża" to sąd ma zakazać używania danego symbolu?
Czyli jeśli ja uznam ze znajomymi, iż poniża mnie orzeł w koronie, sąd zakaże używania tego znaku? (pewnie niektóre sądy by i zakazały!) a co gorsza: jeśli uznam, że poniża "moją grupę" tęczowa flaga to sąd zakaże jej stosowania?
Taka jest logika Sądu Apelacyjnego w Warszawie!

Dlatego myślę, że używanie pewnych symboli może być zakazane, i to wprost. "Zakazuje się używania symboli: tu graficzne ich przedstawienie, za ich używanie publiczne grozi kara...."
Ale dopóki nie ma takiego prawa to można sprzedawać i używać koszulek ze sfastyką czy sierpem i młotem.

w Przeglądzie czytamy http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/paragraf-tuska-kaczynskich
"Wiosną 2007 r. grupa parlamentarzystów (głównie z PiS) pod kierownictwem Zbigniewa Girzyńskiego, składając poselski projekt ustawy "o usunięciu symboli komunizmu z życia publicznego w Rzeczypospolitej Polskiej". Dokument w punkcie pierwszym opisał symbole komunizmu. Zaliczył do nich m.in. nazwy stawiające w pozytywnym świetle ideologię komunistyczną, osoby, organizacje i ugrupowania działające "na rzecz zaprowadzenia bądź utrwalenia władzy partii komunistycznej" (jak nietrudno się domyślić, chodzi o PPR i PZPR), a także nazwy upamiętniające wydarzenia i zjawiska związane z realizacją wymienionego wyżej celu."
Girzyńskiemu się nie udało. Udać się nie mogło - jakby się poczuł wtedy doradca Prezydenta Komorowskiego Wojciech Jaruzelski i ich towarzysze z PZPR!

I dlatego Gowin dziś się wije jak jaszczurka i w rzeczywistości nic nie może zrobić.

Ruski OMON przejdzie więc ulicami Warszawy z czerwonymi sztandarami i gwiazdami na czołach. Czemu miałby nie przejść skoro my sami na to im pozwalamy!