dlaczego Sikorski strzelił sobie w drugą stopę?
Od środy mam wrażenie, że biorę udział w eksperymencie często opisywanym w podręcznikach psychologii. Eksperyment z grubsza wygląda tak: zbieramy grupę ludzi, w której jest jeden badany, a reszta to podstawieni przez nas osobnicy (o czym badany, rzecz jasna nie wie). Pokazujemy grupie dwa odcinki o równej długości i każemy ocenić ich długość, przy czym osobnicy podstawieni zgodnie twierdzą, że odcinek A jest dłuższy od odcinka B. Cel eksperymentu: sprawdzić czy nacisk grupy wpływa na percepcję badanego. Otóż, ponoć spora część badanych naciskowi grupy faktycznie ulega i „widzi” odcinek A dłuższym, niż jest w istocie... W toczonym od środy „eksperymencie” rolę „grupy naciskowej” pełnią proreżimowe media, a celem ich działania jest „przekonanie” publiczności, że w ujawnionych przez MSZ zapisach jest coś, czego tam nie ma... Oczywiście mam na myśli stenogramy rozmów toczonych przez ministra Sikorskiego tuż po „katastrofie smoleńskiej”...
Dziś ujawniono drugą porcję tych zapisów i …. jest to drugi strzał w stopę ministra Sikorskiego (patrz mój poprzedni wpis o strzale pierwszym). Dowiedzieliśmy się oto, że Sikorski – dzwoniąc do Kaczyńskiego - … nie znał listy osób znajdujących się na pokładzie TU-154... Czyli – mówiąc, że prawdopodobnie wszyscy zginęli... nie wiedział, kto mógł zginąć, a pewnym pasażerem był tylko prezydent Kaczyński (można była zakładać, że bez niego lot w ogóle by się nie odbył). Każda inna osoba będąca na liście pasażerów mogła – z takiego czy innego powodu – ostatecznie nie polecieć. Choćby z powodu nagłej choroby. To prawda – Sikorski dzwonił do brata prezydenta, czyli do brata jedynego pewnego pasażera samolotu. Ale na liście pasażerów była też bratowa Kaczyńskiego. Otóż, w takiej sytuacji tylko durnie lub łajdacy podsuwają hipotezy skrajne. Inni ludzie mówią prawdę, a prawda w tym przypadku brzmiała: nie mamy jeszcze pewności co zaszło. I tu, jeśli ktoś koniecznie chce można dodać jedną ze stosowanych w takich sytuacjach obłych formułek w rodzaju „liczymy się z najgorszym”. Tyle... A Sikorski – jak to dziś ujął – stawiał „robocze hipotezy” na podstawie „skrawków informacji” nie chcąc stwarzać „złudnych nadziei”... Minister „nie chciał stwarzać złudnych nadziei”, a tymczasem jego rzecznik (zacytujmy „GW”): „....powiedział, że wg informacji agencyjnych 3 osoby przeżyły, ale są ciężko ranne. Rzecznik MSZ twierdzi, że to na razie niepotwierdzona informacja”. To tyle, jeśli idzie o profesjonalizm Sikorskiego i ludzi jego... Chociaż, nie to nie tyle, bo - być może - Sikorski zachowywał się w pewnym sensie bardzo profesjonalnie. Najpierw jednak spróbujmy raz jeszcze odtworzyć stan wiedzy Sikorskiego w chwili rozmowy z Kaczyńskim.
Sikorski twierdzi, że o „katastrofie” dowiedział się od Jarosława Bartkiewicza z departamentu polityki wschodniej. Więcej szczegółów na ten temat dostarcza ambasador Bahr, który tak opowiadał o swojej rozmowie z ministrem:
„Minister już wiedział. Od siedmiu minut. Od dyrektora Jarosława Bratkiewicza z departamentu polityki wschodniej, a ten od swego naczelnika Górczyńskiego, który zadzwonił do niego z płyty lotniska”. Mamy więc chyba źródło pierwszego doniesienia o katastrofie - jest nim nie tyle pan Bartkiewicz, co raczej naczelnik Górczyński znajdujący się gdzieś „na płycie lotniska”. Co mógł widzieć Górczyński? Cóż, samolot rozbił się „300-400 metrów od pasa startowego”, a - jak podpowiada mi docent Wikipedia - „na 4 minuty przed katastrofą widzialność z ziemi była oceniana na 200 metrów”. Jakkolwiek lokalizacja opisana jako „na płycie lotniska” jest nieprecyzyjna, to jednak można zaryzykować twierdzenie, że Górczyński, mówiąc delikatnie mało widział.... Na rzecz takiego twierdzenia świadczy zreszą ta okoliczność, że pracownik Centrum Operacyjnego rozmawiając później z Bahrem nie jest jeszcze pewien co właściwie spadło pod Smoleńskiem. Pracownik pyta wszak Bahra: „A czy to jest pewne, że to był ten samolot?”
O godzinie 9.07! (lub około 8.55, bo czas rozmowy Bahra z Centrum występuje – z jakiegoś powodu – w dwóch wersjach...).
W świetle powyższych roztrząsań wypada uznać, że to przekaz ambasadora Bahra a był główną podstawą, na której Sikorski stawiał swoją skrajną hipotezę. Jest to „zabawne” o tyle, że Bahrr - jak sam twierdzi (twierdził?) - wcale nie chciał Sikorskiemu powiedzieć, że „wszyscy zginęli”. Kiedy Konrad Piasecki zapytał Bahra wprost: „powiedział pan "samolot się rozbił, prezydent nie żyje"?” Bahr odpowiedział: „Nie wiedziałem, czy żyje, czy nie żyje, przecież to nie można w takim momencie mówić na temat prezydenta. Tylko powiedziałem, że nastąpiła katastrofa i że widzę tutaj, przed sobą szczątki zupełne”. Tak wyglądają „podstawy” „roboczych hipotez Sikorskiego”. Dlaczego więc Sikorski je stawiał? Zresztą stawiał wybiórczo, bo na przykład Bronisław Komorowski rozmowę z Sikorskim opisywał tak: „Sikorski powiedział, że ma wiadomość od Bahra (...) że doszło do wypadku prezydenckiego samolotu. Ale nie wie z jakimi konsekwencjami”. No i proszę - w rozmowie z Komorowskim - wszystko jest spójne: Sikorski, powołując się na relację Bahra mówi Komorowskiemu, że konsekwencje „katastrofy” nie są jeszcze dokładnie znane, tak też swoją relację dla Sikorskiego opisywał Bahr. Dlaczego w rozmowie z Komorowskim Sikorski zachowuje się profesjonalnie, a w rozmowie z Kaczyńskim stawia skrajne „robocze hipotezy”? Ja też postawię „roboczą hipotezę” : chodziło o możliwie szybkie przejęcie przez Komorowskiego urzędu prezydenckiego. To dlatego Sikorski starał się możliwie mocno zdemobilizować „wroga”. Chłopakom spieszyło się do Pałacu ot i cała tajemnica..... Niewykluczone, że Sikorski w ciągu ostatnich kilku dni nieopatrznie opublikował ślady śladów swoistego „zamachu stanu”....
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4555 odsłon
Komentarze
Jak ktoś zna plany docelowe
30 Marca, 2012 - 19:32
to zakłada, że zostały w pełni zrealizowane!
Przecież to jasne!
pozdrawiam stara czarownica xana
pozdrawiam
stara czarownica
xana
Ile stóp ma sikorski?
30 Marca, 2012 - 21:47
Ile razy już się postrzelił? Aż dziwne, że jeszcze chodzi.........
Pozdrawiam.
I znowu anomalie pogodowe w tle
31 Marca, 2012 - 00:50
Sikorski -proszę mi przysłać listę pasażerów mailem! Pracownik MSZ - Panie Ministrze - maile nie działają, po tej POGODOWEJ ANOMALII!
http://wiadomosci.onet.pl/wideo/wszystkie-nagrania-z-10-kwietnia-ujawnione-przez-m,49919,w.html#
Na Niezależnej też zwrócono na to uwagę
31 Marca, 2012 - 14:36
http://niezalezna.pl/26068-10-kwietnia-2010-w-msz-nie-dzialal-internet
Dziwna ta "awaria" pogodowa, bo ja, nie miałam żadnych kłopotów, o ile sobie przypominam i nie pamiętam też niczego szczególnego pod kątem pogody...
Cała ta "reforma" ma tylko jeden cel:
31 Marca, 2012 - 01:02
znaleźć pieniądze na wcześniejsze, ciągle rosnące i niemoralnie wysokie emerytury starych i nowych okupantów: sekretarzy, MO, SB, UB, LWP, aktualnej mundurówki, sędziów, tajniaków, prokuratorów itp. Jest tego około 1 000 000 osobników. Zrzuci się na to ciemny lud całym swoim zasranym życiem skoro tak mądrze głosował. Po 23 latach widać też, że lud już nigdy niczego się nie nauczy. Pozostanie ciemny, biedny i zły ... i będzie zawsze dmuchany przez kogo popadnie jako, że ci aktualni mężykowie stanu nie są chyba czymś szczególnym czy nadzwyczajnym?
A, jeszcze przykład: płk Przybył właśnie z szeregów LWP wybył i dostał 6 000 zł emeryturki jako 75% ostatniej pensyjki. Ok. 200 babć i dziadków będzie się musiało złożyć na taką sumkę ze swoich podatków. To jest taka obrazowa skala grabieży "obywateli”, którzy "sprawują władzę" przez swoich "przedstawicieli".
Szczęść Boże Zaskoczonym
panMarek
a ja myślę, że
31 Marca, 2012 - 02:28
Sikorski nawinął Kaczyńskiemu z czystej, bezinteresownej złośliwości. Anse miał do obu braci i nadarzyła się wymarzona okazja do odegrania się za wszystkie swoje upokorzenia. Za jednym zamachem uśmiercił jednego brata a drugiego wpędził w rozpacz. Niektóre bydlaki tak mają.
Myślenie logiczne to nie jest w Polsce popularne zajęcie.
31 Marca, 2012 - 03:34
Po opublikowaniu rozmów Sikorskiego z Centrum (jeżeli te taśmy sa autentyczne, to znaczy, że rządzą nami już nie pętaki tylko debile)) wyciągnęłąm jeden podstawowy wniosek. Oni, czyli władza nie potrafią nawet kłamać inteligentnie. Jeżeli MSZ nie miało wiedzy o liście pasażerów lecacych do Smoleńska, TO SKĄD POMYSŁ SIKORSKIEGO, ŻEBY DZWONIĆ DO JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO? Przeciez J. Kaczyński zrezygnował w ostatniej chwili! Największą kompromitacją PĘTAKA SIKORSKIEGO, jest stwierdzony fakt, że bawiąc się w ministra spraw zagranicznych nie wiedział, że w tym samolocie poza Prezydentem kraju jeciał Prezydent na uchodźctwie Kaczorowski oraz całe dowództwo sił zbrojnych. Jakie on ma kompetencje, że ta delegacja nie miała stosownego zabezpieczenia dyplomatycznego? Debila nam zafundowano na szefa MSZ. Czy my mamy jeszce jakiś "rząd", czy tylko "władzę"?
Anka1
Anka1
1 Kwietnia, 2012 - 01:50
[quote=Anka1]Po opublikowaniu rozmów Sikorskiego z Centrum (jeżeli te taśmy sa autentyczne, to znaczy, że rządzą nami już nie pętaki tylko debile)) wyciągnęłąm jeden podstawowy wniosek. Oni, czyli władza nie potrafią nawet kłamać inteligentnie. Jeżeli MSZ nie miało wiedzy o liście pasażerów lecacych do Smoleńska, TO SKĄD POMYSŁ SIKORSKIEGO, ŻEBY DZWONIĆ DO JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO? Przeciez J. Kaczyński zrezygnował w ostatniej chwili![/quote]
No ale to właśnie jest logiczne - idiota nie wiedział, inny idiota nie potrafił na pstryknięcie palców zdobyć listy i dlatego zadzwonił do Jarosława Kaczyńskiego.
Mało brakowało, a by zadzwonił do Lecha Kaczyńskiego.
Zresztą może i zadzwonił.
Po tych stenogramach już wszystko wydaje się być możliwe w tym cyrku.
[quote=Anka1]Największą kompromitacją PĘTAKA SIKORSKIEGO, jest stwierdzony fakt, że bawiąc się w ministra spraw zagranicznych nie wiedział, że w tym samolocie poza Prezydentem kraju jeciał Prezydent na uchodźctwie Kaczorowski oraz całe dowództwo sił zbrojnych. Jakie on ma kompetencje, że ta delegacja nie miała stosownego zabezpieczenia dyplomatycznego? Debila nam zafundowano na szefa MSZ. Czy my mamy jeszce jakiś "rząd", czy tylko "władzę"?[/quote]
Otóż to.
Po 10.04.2010 na bank ktoś przyjrzał się krytycznie zapisowi tych rozmów w poszukiwaniu ew. obciążających detali.
Ze stenogramów wynika ni mniej ni więcej, że cała nasza dyplomacja, procedury i tego typu rzeczy to kompletna fikcja i amatorszczyzna o spektakularnych rozmiarach.
Skoro możemy założyć, że te rozmowy były wielokrotnie analizowane pod kątem ew. "problematyczności" - co stanowiło o decyzji ich ujawnienia ?
Zwłaszcza, ze druga rzecz jaką możemy równolegle założyć jest następująca - ci, którzy analizowali treść tych rozmów idiotami nie byli i zdawali sobie sprawę z ładunku kompromitacji jakim okrywa nasze władze ta, z pozoru niewinna, wymiana zdań.
Dalej - awaria sieci informatycznej plus brak zapisu rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim.
To jest moim zdaniem hit tygodnia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
prawda wychodzi
31 Marca, 2012 - 12:55
Pozdrawiam PS