Dziennikarskie „hieny roku”…
…czyli sojusz rządowego „Tronu” z medialnym „Ołtarzem”…
…czyli - Kataryna, trzymaj się!
Mało co zaszokowało mnie ostatnio tak, jak akcja „Dziennika” z „rozszyfrowaniem” Kataryny. No, no - spece od Enigmy mogą się schować. Widać, blogosfera, i generalnie, strefa niezależnej myśli i słowa, jaką jest internet dopiekły „władzuchnie” i głównonurtowym „przekaziorom” na tyle, że postanowiono „cóś z tym zrobić”. Porażające jest, iż w roli psów gończych wystąpili dziennikarze – w tym konkretnym przypadku „robótkę” firmowali swymi nazwiskami Sylwia Czubkowska i Robert Zieliński. Przyjrzyjmy się zatem sprawie w szerszym kontekście, albowiem, zaprawdę powiadam Wam, jest się czemu przyglądać.
1) Anonimowość.
Główny zarzut, jaki postawiono Katarynie, to fakt, że występuje anonimowo i w związku z tym nie ponosi odpowiedzialności za swoje słowa w przeciwieństwie do dziennikarzy, którzy piszą pod nazwiskiem i z tego powodu są rzekomo bardziej „narażeni”. Do uzasadnienia powyższej tezy zaprzęgnięto, a jakże, „medioznawcę” prof. Wiesława Godzica w roli bezstronnego „autoryteta”. Pomijając kwestię, iż przybieranie pseudonimów jest w internecie normą, pan Wielce Uczony Profesor nie raczył zauważyć (lub, posługując się moim ulubionym stwierdzeniem sportowego komentatora wobec sędziego piłkarskiego - „zauważył, lecz nie dostrzegł”), że dziennikarze pobierają za swą pracę wynagrodzenie i również często–gęsto ukrywają się pod pseudonimami. Przypomnijmy sobie dorobek niejakiego Andrzeja Zagozdy (he, he), czy obecnie, osoby pisującej co bardziej wredne, manipulatorskie, pseudoinformacyjne tekściki pod żurnalistowską ksywką „knysz”. Są też inni, redakcje ich chronią – i tak ma być! Rząd i wpływowe mediodajnie mają wiele pozaprocesowych możliwości by zdemaskować kłamstwo i dać odpór. Blogerzy mają być pozbawieni prawa do anonimowości, które przysługuje dziennikarzom? Wolne żarty.
2) Anonimowość blogera.
Należy zatem w kontekście sprawy Kataryny zadać sobie fundamentalne pytanie: dlaczego blogerzy w ogromnej większości ukrywają się pod pseudonimami? Bo w internecie taka moda? Częściowo tak – ale bardzo częściowo. Przeważnie robią tak z ostrożności, by nie rzec – ze strachu. I to nie dlatego, że wypisują oszczerstwa – bo zazwyczaj piszą prawdę.
Rzecz w tym, że blogerzy przejawiają upierdliwą skłonność do wywlekania faktów niewygodnych dla aktualnie panującej władzy (każdej władzy!), tudzież wygłaszania opinii nie mających szans na oficjalnych medialnych salonach. I, na domiar złego, stają się powoli, krok po kroku, coraz bardziej realną alternatywą informacyjno – opiniotwórczą dla głównonurtowych mediodajni. A jeszcze, jakby tego było mało - zazwyczaj robią to za darmo. To również musi uwierać mediodajnianych, wybaczcie ten neologiczny wulgaryzm – paszczychujków.
A skoro blogerzy wyczyniają te, wspomniane wyżej uwierające, niewygodne psikusy to narażają się na procesy – czyli na stanięcie przed naszym, pożal się Boże, wymiarem sprawiedliwości, który dowiódł nie raz i nie dwa razy, lecz po tysiąckroć, iż wie jak należy orzekać w konkretnych sprawach. Pieniackie epopeje Michnika, sprawa Wałęsa vs Grzegorz Braun, czy niedawny wyrok Sądu Najwyższego w kwestii tajemnicy państwowej wyraźnie pokazują, gdzie poddany a gdzie władza, salony i gdzie, generalnie, lepsze towarzystwo, którego lemingowata swołocz winna grzecznie słuchać z rozdziawioną z podziwu japą.
3) Sojusz „Tronu” z „Ołtarzem”.
Dlatego właśnie doczekaliśmy się parodii „sojuszu Tronu z Ołtarzem”, w którym rolę „Ołtarza” odgrywają nasze mediodajnie.
Mediodajnie (w omawianym przypadku – „Dziennik”) przejęły rolę rozkazodawcy orzekającego, co obywatel sądzić powinien na zadany temat, a czego nie powinien sądzić w żadnych „okolicznościach przyrody”, choćby od tego nie- sądzenia mózg go świerzbił niczym po ataku mazurskich komarów. Na domiar złego, przekazior - „Ołtarz” postanowił wyręczyć „Tron” w dotarciu do uciążliwej bloggerki, biorąc na siebie ciężar nagonki. Czyli „Dziennik”, pod pozorem dziennikarstwa śledczego zajął się brudną robotą, której demokratycznej władzy czynić nie wypadało. Proszę – jaka wyręka.
Tak oto, mediodajnia i tron, sprzęgnięte wspólnotą interesów „pojechały na łów” do „zielonej dąbrowy” blogosfery, by upolować Katarynę i tym samym dać wyraźny sygnał reszcie niedorżniętej „watahy”, tudzież blogerskiemu „bydłu”, że jak się postarają, mogą dorżnąć ich (nas!) w każdej chwili. Co tu dużo mówić – ja sam chętnie pisałbym pod własnym nazwiskiem, gdyby nie widmo ewentualnego procesu – w naszych realiach przypominającego Kafkę. Stąd ta internetowa quasi – konspiracja. Jestem szaraczkiem – skromnym podgrzybkiem, który czasem wychyla kapelusz spod igliwia i dziwuje się światu.
4) Nasze (?) Państwo…
Nie wiem, na ile Szacowni Współblogerzy podzielają moje graniczące z paranoją przekonanie, że żyjemy w państwie pół – okupacyjnym: wśród zindoktrynowanych lemingów, sprzedajnej władzy, zwasalizowanych intelektualnie sądów i serwilistycznych przekaziorów… W kraju, w którym tylko internetowa, nader względna anonimowość umożliwia nam swobodną wymianę faktów i poglądów. W tej chwili obserwujemy niebezpieczny precedens: mediodajnia (w tym przypadku „Dziennik”) poczuła się na tyle zagrożona w swych podstawowych interesach (po co kupować gazety, skoro są bloggerzy), by wejść w rolę rządowej „opryczniny”.
Zakończenie.
Jedno jest pewne. Ta usłużna „mokra” robótka „Dziennika” na użytek rządu Tuska przejdzie w moim prywatnym rankingu do ścisłej czołówki listy hańby naszego dziennikarstwa. Tuż obok „dramatu w trzech aktach” Witolda Krasuckiego („Hiena Roku 2001”). Sylwia Czubkowska i Robert Zieliński to moi faworyci do dziennikarskich Hien Roku 2009.
Przyszło mi jeszcze coś do głowy: a może „Dziennik” poczuł się zwyczajnie urażony, że jakaś tam blogerka nie chce z NIMI rozmawiać i stąd ta cała akcja?!
Tak czy owak, Kataryna (i inni blogerzy) – trzymajmy się!
Gadający Grzyb
P.S. Rzut pomysłem: może zawiesić na „Niepoprawnych” ankietę na „dziennikarską Hienę Roku”?
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article384547/Wiemy_kim_jest_Kataryna.html
http://www.niepoprawni.pl/blog/162/czyzby-lzemedia-dopadly-kataryne-po-co-robia-na-czyje-zlecenie-czy-tylko-zwykla-ciekawosc-c
http://www.niepoprawni.pl/blog/294/akcja-dorwac-kataryne-w-toku
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5832 odsłony
Komentarze
A pomyśleliście o tym...
22 Maja, 2009 - 10:30
że to wszystko to gierka między Redakcja.pl a salonem24.pl? Przecierz RPL należy do "Dziennika", a Kataryna jest ikoną S24. Poza tym Dziennik wyrażnie stara się akcentować (por. poprzednie teksty z cyklu o blogach) że S24 to bastion PiS.
DoktorNo
22 Maja, 2009 - 10:42
Możliwe, że to element jakiejś rozgrywki. Nie udało się przeciągnąć bloggerki - uderzymy w nią i - pośrednio - w S24. Tak czy owak, ohyda.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
P.S. "przecierz" - powinno być: "przecież"
pozdrowienia
Gadający Grzyb
jaka tam gierka z s24
22 Maja, 2009 - 11:18
Michalskiemu we łbie się przewróciło w tym Dzienniku - zrobił z siebie główego moralizatora RP.
hipokryta Michalski - we własnym mniemaniu guru nowoczesnej prawicy, wielki modernizator i piewca postpolityki zeszmacił się dla pieniądzy i władzy.
cyngle, to pewnie jego sprawka i dlatego jest zwykłym gnojkiem. niczym już się nie różni od Michnika - to nie dziennikarz. to manipulator polityczno-medialny.
zaczyna nawet gadać z pozycji kombatanta. wypisz, wymaluj - Adam.
Michalski to patafian
22 Maja, 2009 - 11:33
i to zadufany w sobie - pragnie objąć "rząd dusz" na prawicy, którą chce uczynić post-prawicą, zaś potem zdetronizować Michnika.
Jak dla mnie to trochę to pogmatwane, ale cóż... nie każdy posiada głębię zwojów mózgowych Wielkiego Cezarego...
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
A ja zastanowiłbym sie skąd Dziennik ma dane Kataryny
22 Maja, 2009 - 10:46
To powinno być kluczowe pytanie. Najczęściej jest tak, że częściowe dane, takie jak adresy ip, z których dana osoba korzysta, posiadają administratorzy serwisów. Nie wiem w jakim stopniu sama Kataryna dbała o swoją anonimowość i ile osób wiedziało że Kataryna to ta a ta konkretna osoba.. Mowa jest także o telefonach - na podstawie informacji o numerze telefonu można (łamiąc prawo) posiąść informacje o właścicielu. Znając adres mejlowy także (ze złamaniem prawa) można takie informacje zdobyć. Sądzę, że sama kataryna domyśla się skąd takie informacje przeciekły..
Jeśliby założyć, że sama kataryna informacji o sobie nie podawała, to z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, ze dziennikarze dowiedzieli się jej danych łamiąc prawo, czyli w taki sam sposób jak robią to różne gwiazdy medialne nadmuchując "wielkie medialne" afery..
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
podanie pełnych danych nie jest konieczne by złamać prawo
22 Maja, 2009 - 11:06
oprócz ujawnienia danych osobowych - informacje są wystarczające dla zidentyfikowania osoby: imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, miejsce działalności itd. dodatkowo rzeczywiście zachodzi podejrzenie, że w celu dotarcia do tych danych wykorzystał sposoby niezgodne z prawem.
Gawrion
22 Maja, 2009 - 11:09
Skąd "Dziennik" ma dane Kataryny?
Napisałem:
Innymi słowy: "Dziennik" posłużył się technikami, które uchodzą dziennikarzom, gdy tropią "przekręty" władzy - nawet gdy nie są do końca zgodne z prawem. Wtedy są wprawdzie nielegalne, ale etyczne (z obywatelskiego punktu widzenia).
Natomiast, w sprawie Kataryny postąpili zarówno nielegalnie jak i nieetycznie - i to jest ta różnica..
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
GG
22 Maja, 2009 - 11:16
W pełni się zgadzam z taką konstrukcją.
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Re: Gawrion
22 Maja, 2009 - 11:31
Zaręczam Wam Koledzy, że aby zidentyfikować osobę i kilka jej danych, nie trzeba łamać ani jednego przepisu prawnego. Po wieloletniej praktyce dziennikarskiej jestem w stanie dotrzeć niemal do każdej osoby, nie wykonując zbyt wielu ruchów. Na przykład wystarczy określić choćby szersze otoczenie danej osoby, aby trafić do jej węższego grona i właściwie jest po sprawie. Pamiętam jak nie ruszając się z fotela przy pomocy kilku rozmów telefonicznych z ludźmi z właśnie w powyższy sposób ustalonego kręgu zidentyfikowałem osobę zaszytą w jakiejś niemieckiej dziurze zabitej deskami w pobliżu Monachium czy jakiegoś innego dużego miasta. I naprawdę nie wyszedłem nawet z domu. Jeśli oboje inkryminowani dziennikarze "Dziennika" złamali prawo, to oprócz tego, że powinni za to odpowiadać można z czystym sumieniem podważyć ich profesjonalizm.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>
akurat to będzie im akurat trudno udowodnić
22 Maja, 2009 - 11:48
ale ujawnienie danych osobowych to złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. czyż nie?
zalezy kto ujawnia
22 Maja, 2009 - 11:59
niektóre zbiory danych osobowych nie podlegają ochronie - np gdy tworzymy swój własny zbiór dla potrzeb domowych ;) Jest jeszcze takich sytuacji kilka.. Danymi osobowymi nie są wogóle takie, które pozwalają zidentyfikować daną osobę ale, z trudem ;) - w ustawie jest bodajże mowa o "bez większej trudności" czy coś w ten deseń. Czyli np adres mejlowy xxx@xx.x nie zawierający danych osobowych per se, i nie występujący w zbiorze razem z innymi danymi nie jest danymi osobowymi. Czyli ja jako admin nppl ujawniając czyjegoś mejla powyższej postaci nie ujawniam danych osobowych. Ujawni je dopiero np administrator serwera pocztowego podając wiadomość kto takiego mejla rejestrował.
Konkludując prawo jest do dupy. Specjalnie nielogiczne dla mas prawników czerpiących z tego korzyści ;)
Nie zamieram ujawniać niczyich mejli!!! ;)
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
internet ma swoją specyfikę
22 Maja, 2009 - 11:50
Jeśli założyć, że sama kataryna nie ujawniła na swoim blogu swoich danych, ani nawet tropów pozwalających zdobyć takie dane oraz, że są jakieś zaufane osoby które wiedzą kim jest, ale takich danych nie ujawniły, to można przypuścić że najprostszym sposobem ich zdobycia było zdobycie adresów ip, danych powiązanych z adresem mejlowym, numerem telefonu. Oczywiście wszystko zależy od ostrożności kataryny. Nikt kto nie chce się ujawniać nie podaje telefonu zarejestrowanego na osobę fizyczną (Lepper nawet to wie i posiada kilka numerów na kartę), nie podaje w formularzu rejestrującym skrzynkę mejlową prawdziwych danych, no i sam się nie ujawnia. Nie możemy także określić fizycznego miejsca działalności bo internet jest tym miejscem. Chcąc działać w internecie musimy jednak akceptować to, ze w większym czy mniejszym stopniu posługujemy się sposobem komunikacji, który pozwala za pomocą adresów dojść do nadawcy. Wiedzę taką posiadają administratorzy serwisów, w których jesteśmy aktywni (można jeszcze wykorzystywać proxy, ale nie zawsze się chce). Stąd moje podejrzenia. Gdybym sam miał takie dane zdobyć poszedłbym właśnie ta droga - zdobyłbym adres ip, a dalej już jakoś by poszło.
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Obowiązki dziennikarzy w świetle ustawy o ochronie danych osobow
22 Maja, 2009 - 12:44
http://www.wierzbowski.pl/?page=3&action=showArticle&id=1522&year=2000
Prawo prasowe
22 Maja, 2009 - 14:03
Art. 14.
6. Nie wolno bez zgody osoby zainteresowanej
publikować informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery
życia, chyba że wiąże się bezpośrednio z działalnością
publiczną danej osoby.
=======
Z art. 47,51 ust. 1 i 76 Konstytucji RP można wywieść prawo do
prywatności , a więc ochrony życia prywatnego. Sprawy prywatne (życie
prywatne) to sprawy życia osobistego, rodzinnego, religijnego wraz z
dobrami osobistymi. Życie zawodowe, w tym naukowe, twórcze, społeczne,
kulturalne człowieka jest realizowane tak w obszarze jego życia
prywatnego, jak i publicznego. Dlatego też pewne informacje z zakresu
np. działalności naukowej, artystycznej, społecznej mogą być
upublicznione, a więc i jawne, a inne stanowić element życia prywatnego
i podlegać ochronie prywatności. Podobnie jest z ochroną dóbr
osobistych, które są chronione w odpowiednim zakresie bez względu na to
czy są przedmiotem informacji jawnej w sferze życia publicznego, czy
też informacji chronionej w sferze życia prywatnego.
@Wójcicki
22 Maja, 2009 - 13:29
No cóż, trudno odmówić takiemu podejściu zdrowego rozsądku. Sam występuje pod nickiem, ale jednocześnie wystarczająco dobrze się orientuje, żeby nie mieć złudzeń że zawsze da się ustalić co i jak...
GG, padliniarstwo w najbardziej łżewydaniu czyli norma!
22 Maja, 2009 - 11:55
pzdr
antysalon
Gadający Grzyb
22 Maja, 2009 - 15:01
Proszę o wykasowanie jednego z powyższych zdjęć. Nie ilustruje ono pani Czubkowskiej, a Agatę Chełstowską.
Pozdr.
Ooo...
22 Maja, 2009 - 15:03
Szybko. Tylko pochwalić.
Re: Ooo...
22 Maja, 2009 - 16:01
Administracja czuwa! :)
Zła osoba na fotomontarzu.
22 Maja, 2009 - 15:06
Skontaktował się ze nami Gadający Grzyb, i zauważył, że na załączonym zdjęciu była redaktorka, co która robiła wywiad z Czubkowską.
http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=499
http://www.sesumda.pl/networks/members/profiles/index.agatachelstowska
Oooopsss
22 Maja, 2009 - 17:27
Ale "wtopiłem" z tym zdjęciem - na przyszłość będę miał nauczkę, by sprawdzać 10 razy. Serdecznie przepraszam za pomyłkę i dzięki, że to zdjęliście.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
też wtopiłem
23 Maja, 2009 - 09:58
a moja grafika w kilku miejscach, głupia sprawa. Trzeba zrobić nową!
Hiennik zamiast Dziennik
22 Maja, 2009 - 15:45
j.w.
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
zdziwisz się, Gawrion, ale...
22 Maja, 2009 - 16:01
... aż tak bym tego nie nazywał.
"Dziennik" zachował się wyjątkowo niezręcznie. Przyczyną jest problem etyczny w wyborze priorytetów: dobro czytelnika (i własne, bo zrobił szum), czy Kataryny. Obowiązkiem dziennikarzy jest ujawniać i bronić się przed kneblowaniem. Nastąpiła więc sprzeczność interesów, którą "Dziennik" starał się niezręcznie rozwiązać, proponując Katarynie swoje łamy i ochronę jako współpracowniczki), czego akurat Kataryna nie pragnęła (a dzięki "Dziennikowi" wiemy dlaczego - paradoks). Wyjątkowo podłe są jednak komentarze dotyczące dziennikarskiej odpowiedzialności i blogerskiej nieodpowiedzialności. Tu wyszedł.... nowy konflikt interesów, a co gorsza - obrzydliwy (i nieuprawniony) paternalizm.
PS
Proponuję, żebyśmy, jak już wykrzyczymy oburzenie, zaczęli poważnie analizować sytuację.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
konstytucja RP i prawo do prywatności
22 Maja, 2009 - 19:04
Art. 54.
http://www.reporterzy.info/article.php?go=prawo,171,prawo_czlowieka_do_prywatnosci
racja, Kuki!
22 Maja, 2009 - 19:34
Pisałem o analizie sytuacji. Jestem zwolennikiem wolności słowa.
(dotyczy ona tak samo Kataryny, jak dziennikarzy i "dziennikarzy z "Dziennika").
Temat jest fascynujący, przyznaję.
Katarynę trzeba bronić, ale warto popatrzeć z dystansu. "Dziennik" mi zwisa i powiewa - żeby nie było wątpliwości, nawet go nie czytam (choć jest swoista to przeciwwaga dla "GW"), bo nie kupuję prasy. Inna sprawa, że pisze o Katarynie, a gdzie indziej o niej ani mru-mru.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
23 Maja, 2009 - 02:29
Nie dziwię się. Pewnie że nie można uogólniać. Chociaż wydawca dziennika mi się dobrze nie kojarzy. Przypływ emocji.. A że jestem niepoprawny to lubię dać upust. W sumie nigdzie nie moge to chociaż tutaj mogę sobie napisać co chcę bez obawy że ktoś będzie ciął ;) A czasami przekląć też fajnie ;)
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Gawrion!
23 Maja, 2009 - 09:31
Przekląć, to i ja lubię:)
Przyznam, ze sprawa Kataryny mnie także porusza, bo pisanie pod nickiem, to często jedyna możliwość, żeby uniknąć autocenzury. Niektórzy mają się czego obawiać, a afera katarynowa dobitnie to potwierdza.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dziennik
22 Maja, 2009 - 19:34
znalazł tzw. wyższy cel w ujawnieniu danych kataryny.
W wyjątkowych sytuacjach, dla dobra społecznego ( bonum commune), można tajemnicę naruszyć:
pkt. 3 i 4 odpada. pozostaje interes społeczny - ciekawe czyj? i krzywda - a to trzeba udowodnić
Gadający Grzyb
22 Maja, 2009 - 19:19
Brudna robota małych konfidentów z Dziennika na zlecenie duetu Schetyna-Czuma, z udziałem szefa ABW Bondaryka.
Oto upadek polskich pismaków