Jak Kubiak kolaborantem został
Jednym ze współpracowników taty Łukaszka był niejaki Kubiak. Ale gwoli ścisłości trzeba dodać, że Kubiak pracował w innym dziale. Bardzo nielubianym dziale.
- Ach, ci z tego działu! - zgrzytali zębami wszyscy, kiedy to źle w firmie szło.
- Ach, ci z tego działu - stękał szef, kiedy musiał tłumaczyć, że pensje nie będą na czas.
- Ach, ci z tego działu - komentowali wszyscy kiedy coś im się nie udawało. A Kubiak zachowywał pogodny spokój i robił swoje, chociaż wszyscy uważali go za idiotę, ciągnącego firmę w dół. Co więcej, Kubiak pyskował szefowi a szef ciągle groził mu zwolnieniem.
- Ach, ci z tego działu - szeptali do siebie zatrwożeni pracownicy innych działów i nigdy nie robili tak jak Kubiak aby nie podpaść szefowi.
Było tak do zeszłego tygodnia. Wtedy to do biura wpadł szef. Rozanielony, zaaferowany.
- Udało się! - krzyczał. - Sukces! I to dzięki komu!
Po czym z rozmachem cmoknął Kubiaka w czoło. W pomieszczeniach firmy zapadła pełna konsternacji cisza.
- Tu masz trochę na wydatki reprezentacyjne - dodał zadowolony szef i za pokwitowaniem wręczył Kubiakowi zwitek banknotów.
- To co?! - zawołał zadowolony Kubiak kiedy szef już poszedł. - Robimy imprezę?
- Przecież to na wydatki reprezentacyjne - zaszemrał ktoś.
- Mam to gdzieś - odparł szczerze Kubiak. - Zamawiamy pizzę i piwo, co?
Inni pracownicy zaczęli się zastanawiać.
- Nie ma się nad czym zastanawiać - powiedziała szorstko sekretarka. - Czyżbyście nie wiedzieli, że teraz, w tym kraju, ileś procent ludzi żyje poniżej progu ubóstwa?! Że w tym kraju dzieci umierają z głodu?! A wy chcecie robić imprezę... Nie jesteście godni być Polakami!
- Co więcej - zauważyła zastępczyni szefa. - Przecież to są pieniądze firmowe. Kubiak będzie musiał się z nich rozliczyć.
- Wpiszę, że kupiłem pizzę i piwo - rzucił buńczucznie Kubiak.
- Moim zdaniem - kontynuowała zastępczyni szefa - ten twój bunt jest uzgodniony z szefem. On dał ci te pieniądze i będziesz musiał je rozliczyć, a szef będzie musiał to zaakceptować. To potwierdza moją tezę.
- Jaką tezę? - spytał uprzejmie tata Łukaszka i upił łyk wystałej herbaty.
- To kolaborant! - zastępczyni szefa pokazała oskarżycielsko Kubiaka. - Przyszedł tu w porozumieniu z szefem i za jego wiedzą i zgodą próbuje wmusić w nas pizzę i piwo!
- Tak, to kombinacja operacyjna pod przykryciem - dodał trzeci pracownik. - Wszystkie służby specjalne tak robią. Szef niby nie lubi Kubiaka, a potem wysyła go do nas z pieniędzmi, za które on próbuje się wkupić w nasze łaski. To na kilometr śmierdzi prowokacją.
- Przecież te pieniądze są moje! - zawołał Kubiak.
- Jakie tam twoje, firmowe, a jak szef zaakceptuje twoje wydatki to znaczy, że on o wszystkim wie i zgadza się na to, żebyś kupował pizzę i piwo w pracy. Dlaczego niby ma tobie tak pobłażać? Boś kolaborant!
- Ale szef nigdy mnie nie lubił! - rzucił ostateczny argument Kubiak.
- No właśnie, a teraz nagle tak cię lubi, że daje ci pieniądze? - zapytała z ironią sekretarka. - Kogo ty chcesz nabrać Kubiak na tę twoją pseudoniezależność? Jesteś częścią systemu. Nigdy nie byłeś opozycją. A teraz jesteś tylko kupionym sprzedawczykiem!
- Ale jaki sprzedawczyk - oponował tata Łukaszka.
- A czy pan wie kim był ojciec Kubiaka? - argumentowała zastępczyni szefa. - Czy pan wie, w jakim środowisku on się obraca?
- Zastanówmy się jaki w tym mają cel, szef i Kubiak - trzeci pracownik założył ręce z tyłu i zaczął się przechadzać po pokoju. – Jaki temat chcą oni przykryć? Kubiak, który w porozumieniu z szefem i za jego pieniądze przeprowadza grę operacyjną "piwo i pizza" ma jedno zadanie.
- Jakie? - spytali inni pracownicy.
- Ma nam osłodzić naszą pracę - rzekł napiętym szeptem trzeci pracownik. - Ma sprawić, żebyśmy polubili te wszystkie niedogodności, wady i upokorzenia. Mamy pracę tutaj uznać za... fajną!
- Nigdy!!! - krzyknęli oburzeni pracownicy, oświadczyli Kubiakowi, że nigdy nie pójdą z nim na pizzę i piwo, że jest kolaborantem i że go nienawidzą. Po czym wszyscy poszli. Został tylko tata Łukaszka.
- Nie poszedłeś? - spytał zmęczonym głosem Kubiak.
- Nie.
- Pójdziesz ze mną na piwo i pizzę?
- Pójdę.
- Nie uważasz mnie za tego i tamtego?
- Wiesz co... - zastanowił się tata Łukaszka. - Nie wnikam w to. Po prostu mam ochotę się nażreć i nachlać za firmową kasę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 842 odsłony
Komentarze
Ogarnia mnie smutek...
4 Lipca, 2011 - 11:13
Ile razy wchodzę na łamy niepoprawnych,ogarnia mnie smutek
i zniechęcenie...
Tylko Twoje teksty jeszcze mnie trzymaja na duchu.
Pisz Brixen! Pisz! I nie przejmuj sie,że tylko ja Ci odpisuję.
Taki folklor na tym portalu...wszyscy piszą,nikt nie czyta!
ciao
Ja czytam!!!
4 Lipca, 2011 - 19:19
ZAWSZE!!!!
kasianna
Re: Ja czytam!!!
4 Lipca, 2011 - 19:54
No cóż, dawka pesymizmu na blogach może zwalić z nóg nawet konia.
Dlatego wpisy Marcina to taka odtrutka, a że nie wszyscy komentują... Mam nadzieję, że będą chociażby po to, aby zachęcić Marcina do pisania tutaj dla nas wszystkich.
Wspierajmy się!
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
też przeczytałam
4 Lipca, 2011 - 19:45
Bardzo błyskotliwe.
@all
5 Lipca, 2011 - 22:44
Bardzo dziękuję za miła słowa.
To zachęca do dalszego pisania, naprawdę :)