Anarchiaaa, część 4

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

W sobotnie przedpołudnie mama zabrała Łukaszka do miasta.
- Zrobimy trochę zakupów, a przy okazji zobaczymy to i owo - powiedziała tajemniczo.
- Dobrze wiemy, gdzie wy się wybieracie - powiedziała reszta rodziny. - Dziś jest masz równości.
- Równości czego? - zapytał Łukaszek.
- O większe prawa gejów - wyjaśniła mama.
- To nie jest równość - odparł uprzejmie syn. - Większe od kogo?
- E... To znaczy... Żeby mieli równe prawa.
- A nie mają?
- Za chwilę musimy iść na tramwaj! - i w ten oto zgrabny sposób mama Łukaszka zakończyła rozmowę.
Pobiegli na tramwaj. Podczas jazdy do centrum miasta mama Łukaszka spotkała swoją znajomą. Poszczebiotały o tym co nowego w "Wiodącym Tytule Prasowym", o tym jacy to wstrętni politycy są wstrętni, jaka galeria sztuki prezentuje rzeźby z kału i co u znajomej mamy Łukaszka słychać.
- Och, kochana - znajoma mamy gestykulowała szeroko trącając innych pasażerów. Oprócz gestykulacji znajoma wyróżniała się strojem (reszta pasażerów: szara), radością (reszta pasażerów ponura) i radością (reszta pasażerów patrząc na nią miała mord w oczach). - Och, kochana, nie no, oczywiście, że nie wyjdę za mąż. Małżeństwo? Ależ małżeństwo to jakiś anachronizm, ono krępuje swobodę w związku i tłumi prawdziwą miłość, bo czyż papier może zastąpić uczucie?
Dojechali do centrum. Okazało się, że znajoma mamy idzie na marsz równości a mama Łukaszka... też.
- Ja nie idę - zaprotestował Łukaszek, ale usłyszał, że jest nietolerancyjnym smarkaczem i musi iść.
- Ale nie w pochodzie. Przecież jak mnie koledzy zobaczą to do końca życia będą za mną wołać: pedał.
- No widzisz! Co za zacofanie i ciemnogród! Trzeba z tym walczyć. Idziemy.
- Nie!
- Nie wygłupiaj się. Zobacz zresztą kto tam idzie! To twój kuzyn.
Rzeczywiście, wśród kolorowo poprzebieranych manifestantów szedł kuzyn kontestator. Z posępną miną niósł transparent z napisem "Jestem szeroko otwarty na każdego geja".
- Cześć - zawołał do niego Łukaszek. - Gdzie twój chłopak?
Kuzyn zaczął się garbić, psykać, a potem podszedł do nich i poprosił, aby nie wołali do niego podobnych tekstów. Wyjaśnił, że nadal jest hetero, a jest tutaj w zastępstwie swojej znajomej z grupy anarchistycznej. A znajoma to nie byle jaka, bo aż z Hiszpanii i o preferencjach homoseksualnych.
- O, jakie to piękne - ucieszyła się mama Łukaszka. - Demonstrujesz tutaj mając inne przekonania... Żeby tak wszyscy demonstrowali w słusznej sprawie, niezależnie od przekonań... Chociaż zaraz, czy ty jesteś za równością dla homoseksualistów?
Kuzyn wyjaśnił pospiesznie, że oczywiście jest.
- No, a dlaczego tej znajomej z Hiszpanii tu nie ma? - zapytała mama Łukaszka.
- No, bo w Hiszpanii można zawierać małżeństwa homoseksualne i...
- Tak, wiem, to piękne, naprawdę piękne. I co, pewnie bierze ślub teraz?
- Nie, wzięła ślub ze swoją partnerką dwa lata temu i teraz... Siedzi w więzieniu...
- Co się stało? - przeraziła się mama. - Atak ciemnogrodu?
- Nie... - dukał kuzyn. - Pobiła swoją żonę i skazano ją z paragrafu za bicie małżonka i przemoc seksistowską.
- Ale jaką seksistowską? - mama nadal usiłowała obronić swój umysł przed faktem. - Przecież to jedna płeć... Słyszysz Łukasz? Łukasz? Łukasz!
Ale Łukaszka przy nich nie było. Zbladła mama, zbladł i kuzyn, bo on już wiedział do czego zdolny jest Łukaszek puszczony samopas. Tłum nagle zakrzyknął w euforii, a pan krzyczący do tej pory przez głośniki różne hasła, zawołał:
- Jest tu z nami dziecko...
- Sam jesteś kurwa dziecko - rozległ się w głośnikach znany głos. Mama Łukaszka i kuzyn kontestator spojrzeli w kierunku platformy na kołach gdzie znajdowało się centrum multimedialne marszu - i struchleli. Obok pana z mikrofonem stał nie kto inny jak Łukaszek we własnej osobie.
- Jest tu z nami młody człowiek, który chce zobaczyć jak walczymy o prawo do małżeństwa! - poprawił się pan z mikrofonem. - A czy wiesz dlaczego walczymy o małżeństwo dla gejów i lesbijek?
Łukaszek rozejrzał się po manifestantach. W większości przypominali znajomą mamy z tramwaju. Łukaszek nabrał powietrza w płuca i odpowiedział do mikrofonu:
- Bo małżeństwo to anachronizm! Ono krępuje swobodę w związku i tłumi prawdziwą miłość, bo czyż papier może zastąpić uczucie?!

Brak głosów