Pytanie do spółki Mecom. Retoryczne
Pytania, na które, chyba, nie będzie odpowiedzi:
- dlaczego Mecom nie przeprowadził publicznej oferty sprzedaży?
- dlaczego udziały Presspubliki, której przychody wyniosły ponad 220 mln zł, a zysk netto ponand 8 mln zł, zostały sprzedane za 80 mln zł?
- dlaczego własnie spółka Gremi Media przeforsowała swoją ofertę?
- jakie inne firmy złożyły grupie Mecom ofertę kupna większościowych udziałów Presspubliki?
- Czy finalizacja kupna łączy się z odejściem prezesa Mecomu Dawida Montgomery’ego?
- Co było przyczyną braku dobrych relacji biznesowych miedzy państwowym udziałowcem Presspubliki a grupą Mecom?;
- od kiedy datują się złe relacje między mniejszościowym udziałowcem a Mecomem?
- jaki rolę w negocjacjach odgrywał współpracownik biznesowy Grzegorza Hajdarowicza - Kazimierz Mochol, były szef kontrwywiadu i zastępca szefa Wojskowych Służb Informacyjnych?
Hajdarowicz nie ukrywa, że chce wprowadzić swoją grupę mediową na giełdę. Tak z boku wygląda na bardzo zręczną zagrywkę, w której partycypuje polski rząd, Hajdarowicz i Mecom. Dwa pierwsze podmioty obserwowały z niepokojem, być może, rosnącą sprzedaż Uważam Rze. Od maja 2011 r. coraz więcej publicystów prorządowych zaczynało deklarować swoją niechęć ku temu wydawnictwu. Znamienna jest także wypowiedz posła Jerzego Fedorowicza z PO, który stwierdził nie mniej ni więcej: „jak nie czytam "Uwaga Rze" przez "er-zet", to widzę świat piękniejszy”. Do myślenia dają także wypowiedzi dziennikarzy Gazety Wyborczej, choćby Adama Leszczyńskiego, który konstatował, że nowe pismo ma charakter stricte satyryczny.
Obciążenie Rzepą dla obecnego rządu było dość widoczne, mimo iż gazeta ta sukcesywnie zamieszczała vox separatum m.in. Kuczyńskiego, choć mogłaby znaleźć innych, bardziej ciekawe i mniej monotematyczne publicystyczne głosy dysydenckie wobec linii programowej Rzepy. Mam wrażenie, że rząd pana Tuska czekał tylko na dogodną okazję, aby pozbyć się balastu, wpierw dokonując wstępnego rozeznania na polu operacyjnym. Zaczęło się od ujarzmiania blogerów, potem przyszedł czas na napisy antyrządowe. Opinia publiczna to ”łyknęła”, pojawiło się kilka słów protestu, ale właśnie najwięcej ze strony dziennikarzy Rzepy i ludzi im sprzyjających. Kiedy wiec okazało się, że grunt jest przygotowany, oficjalnie wydano zielone światło ze strony rządu.
Pan Hajdarowicz mówi: „Kiedy mówiłem, że chciałem sprzedawać 180 tys egzemplarzy tygodnika, nikt nam nie wierzył. Teraz, gdy połączy się wyniki Przekroju i Uważam Rze, własnie mniej więcej tyle wychodzi”. Myślę, że nowy właściciel błyskawicznie profilu nie zmieni, pragnąc nie stracić prenumeratorów i na sukcesie URZ wejść spokojnie w rytm giełdowy. Potem, gdyż już sytuacja się unormuje, pomyśleć może o zmianach subtelnych lub mniej subtelnych, np. pozbywając się znacznej części politycznej czasopisma na rzecz artykułow „light” lub – w Rzepie, - czysto gospodarczych. W każdym razie złozy jakąś „propozycje nie do odrzucenia”, mimo iż na razie zapewnia, że w profil polityczny nie chce się mieszać.
Nie dopuści tylko, jak twierdzi, do propagowania totalitaryzmu, a w szczególności komunizmu. To już jakaś aberracja. Któż chciałby, poza obecną Komunistyczną partią Polski, propagowac komunizm w takiej gazetach jak Rzepa i URz? Co innego w kwestii samego pojęcia „totalitaryzm”. Pod to można podciągnąc niemal wszytsko, co pokazują działania pewnej innej „Gazety” w Polsce.
W każdym bądź razie, rząd pozbędzie się pewnie niedługo 49 proc. udziałów i ciężaru utrzymywania niekochającego ich pisma. Zawsze teraz będzie można powiedzieć, że jeżeli ktoś krytykuje rząd, to nie czyni to za pieniądze podatnika. I to w sumie chodzi, gdyż „żona cesarza zawsze musi być czysta”.
W tygodnikach Wprost i Polityka i Newsweek również chyba strzeliły korki szampana. „Pewna Gazeta” nieco się kryguje, gdyż nie chce tak oficjalnie się pewnie cieszyć. Pozwolono za to wypowiedzieć się Sewerynowi Blumsztajnowi, który niby smuci się trochę, bo boi się, ze szanownej
„ pewnej Gazecie” do wielce merytorycznego dyskursu pozostanie jedynie Nasz Dziennik, idea tak koszmarna i tak dymiąca piekłem antysemityzmu, że wręcz niedorzeczna.
Jakoś nie wierzę, ze tego się tak boją. I tak zrobili z NDZ kupę wariatów, którym nie warto nawet podąć ręki. Cóz to – nagle pojawiła się na Czerskiej myśl, że dziennikarze Rzepy przejdą do NDZ ? Coś tu nie gra. Ja wyczuwam tylko, jak zwykle, spory ładunek fałszywych łez.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2954 odsłony
Komentarze
"Uważam rze" schodzi, bo publikują w nim
2 Lipca, 2011 - 16:09
dziennikarze wywaleni w karygodny sposób z tv. Dziennikarze mało spolegliwi, czasem krnąbrni. Nie mówię, że idealni, ale ich spojrzenie dawało chociaż namiastkę pluralizmu na rynku prasowym.
Trzeba im teraz wypiąć się na nowego właściciela i wypuścić własny tygodnik, bo będzie się sprzedawał.
"Uważam rze" dobrze się sprzedaje nie dlatego, że jest odnogą "Rzeczpospolitej" a ze względu na publicystów.
Jeśli się zamieni w kolejny "Przekrój", "Wprost" czy inne, monotematyczne dziadostwo - przestanie się sprzedawać, czego z głębi serca gorąco życzę nowemu właścicielowi.
"Rzeczpospolita", "Uważam rze"
2 Lipca, 2011 - 16:53
Jeśli dziennikarze "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" chcą zachować się z godnością i honorem to powinni zbiorczo podać się do dymisji i odejść z redakcji.
Jeżeli będą się starali "jakoś przetrwać" dopasowując swoje teksty i poglądy do nowego szefa Hajdarowicza, to stracą tylko resztki szacunku w oczach czytelników i już go więcej nie odzyskają, a za kilka miesięcy Hajdarowicz i tak bez szumu z redakcji ich wymiecie.
Tylko nikt już z nimi nie będzie chciał wtedy gadać.
Szansa na zachowanie się z honorem jest tylko teraz.
Odejść razem z redakcji w proteście przeciw upartyjnieniu obu gazet i narobić dużo huku, żeby ludzie widzieli.
Wprawdzie położy to oba tytuły, ale i tak teraz są skazane na upadek.
A tak przy okazji uderzą Hajdarowicza po kieszeni.
Łatwo się mówi, kiedy chodzi o cudzą pracę i jego kieszeń...
2 Lipca, 2011 - 17:47
Nie wystarczy dobrze, mądrze i prawdziwie pisać, trzeba jeszcze mieć za co utrzymać rodzinę i siebie. Wybór będzie tu niewiarygodnie trudny, trudniejszy niż to bywało za komuny na przykład, czy choćby w wypadku pierwszego wrogiego przejęcia "Życia Warszawy", bo wróg nie jest tak wyrazisty, a i sprawy-poglądy nie są tak krańcowo różne. Jest też opcja walki o utrzymanie charakteru czasopisma / gazety, choć wszyscy już dawno zauważyliśmy przecież wahliwość redaktora naczelnego i nawet odchylenie PO-wskie niektórych redaktorów (np. blogowca I.J.), które to czynniki mają znaczyć: "jesteśmy gotowi przejść łagodnie do opozycji wobec naszej własnej pozycji"...
Tak, tak, jednoznaczne, proste opinie i rady udzielane z bezpiecznego daleka - wydają mi się teraz mocno chybione, gdyż na pewno jeszcze nie na czasie. To, co nastąpi, zapewne będzie wypadkową parametrów licznych i nieprzewidywalnych.
Próba charakterów, ale i pozastawiane pułapki... Nad tym myślą jedni (dziennikowcy) i drudzy (rządowcy) od wielu lat przecież, i nie wiemy, co kto ukartował, kto będzie mocniejszy, twardszy, wreszcie - kim jest naprawdę (vide casus Cezarego Michalskiego, który przeszedł niewiarygodne metamorfozy...).
Muldi
Muldi
A po co te głupie pytania?
2 Lipca, 2011 - 17:39
Przecież sytuacja jest oczywista. Wiadomo kto i wiadomo po co kupił.
odpowiedź
2 Lipca, 2011 - 19:40
Proszę wybaczyć, ze zadałem w przestrzeń "głupie pytania".
pozdrawiam,
T.J
Porter
2 Lipca, 2011 - 20:37
Nic nie szkodzi.
"Rzeczpospolita", "Uważam rze"
2 Lipca, 2011 - 18:28
Z problemu "utrzymani rodziny" zdaję sobie sprawę.
Tyle, że jest to problem pozorny, który dobry dla tchórzy wychodzących z założenia że "może jakoś to będzie".
A tu nic nie będzie.
Hajdarowicz i tak ich wykopie, więc nie mają żadnego dylematu.
Mogą odejść sami teraz albo wylecieć za kilka miesięcy.
Teraz jednak mają jeszcze jedną opcję - ryzykowną, ale zawsze.
Póki są zwarci mogą spróbować założyć własną gazetę - najlepiej tygodnik, bo dzienniki nie mają przyszłości.
Byle bez tego koniunkturalisty Lisickiego i bez Jankego.
W przypadku wielu dziennikarzy "Uważam że"
2 Lipca, 2011 - 18:54
problem "utrzymania rodziny" albo nie istnieje, albo jest tylko chwilowy.
Ten tytuł nie sprzedaje się ze względu na błąd ortograficzny w nazwie. Jego siłą są dziennikarze, którzy dla niego piszą.
Jako czytelnik deklaruję, że będę ich czytać nawet jeśli chwilowo będę musieli drukować na papierze toaletowym.
"Uważam rze" publikujące teksty przychylne władzy przestanę kupować i basta.
Tak całkiem na marginesie: ciekawe, jak się zachowa Łysiak?
Waldemar Łysiak
2 Lipca, 2011 - 19:39
O Łysiaka to bardzo dobre pytanie.
Z nich wszystkich jest najbardziej niezależny, niesalonowy i niemainstreamowy.
Samo jego pisanie w "Urze" to już spore zaskoczenie.
Wydaje mi się, że jeśli ktoś ma odejść w pierwszej kolejności to właśnie on.
Inaczej zaprzeczyłby całemu swojemu życiorysowi.
Do "Gazety Polskiej" nie pójdzie z powodu swojego wybujałego ego i maniery primadonny.
Więc iść nie ma gdzie.
Ale skoro przez 4 lata milczał, to pewnie tragedii z powodu rozstania przeżywać nie będzie.
On raczej na problem "utrzymania rodziny" nie cierpi.
Ja bym z góry nie zakładał,...
3 Lipca, 2011 - 05:37
...że nowy właściciel każe zmieniać profil polityczny itd. Być może jest on bardziej "biznesowy" i niezależny, niż nam się wydaje, i wie, że obecny profil daje bardzo dobrą sprzedaż. Chodzi o grube miliony. Popełnił błędy ideologiczne z "Przekrojem" i może nie zechce ich powtórzyć? Wkrótce się okaże, do jakiego stopnia Hajdarowicz jest ideowcem, do jakiego koniunkturalistą i do jakiego uzależniony od rządowego haszyszu. Dlatego nie przeganiałbym pana Łysiaka przed startem, bo jeszcze chyba nic się nie zaczęło ani okazało. Falstarty wykluczają silniej niż wszelkie starty poprawne.
Spokojnie, nie w gorącej wodzie kąpani. Na emocje liczą ci, którzy walczą z nami, bo w emocjach robi się błędy. Przykład: Nowy Ekran poleciał właśnie na emocjach i prawie mu się udało, a niektóre szkody są nieodwracalne. Tu sytuacja jest logicznie odwrotna, ale równie sprzyjająca błędom w decyzjach osobistych.
Fakt jednak, że pan Łysiak ma wiele do stracenia, a my z nim, więc uwaga kontrrewolucjonisty bardzo trafna (ale z powyższym zastrzeżeniem "antyemocjonalnym").
Muldi
Muldi