Akademicy krzyczą: to-nie-my! A kto?
Z domeny akademickiej roznoszą się krzyki rozpaczy: To-nie-my!, Nauka tonie! A przecież od lat prowadzili statek nauki na rafy, zbudowany zresztą niezgodnie z prawem Archimedesa, przeciążony zbędnym balastem, co musi się skończyć zatopieniem. I niechby ktoś chciał ten balast zrzucić, aby nie doszło do katastrofy! To są znane od wieków prawa, ale nasi naukowcy – widocznie tylko z nazwy – tego się nie nauczyli. Finansowani z kieszeni ogłupianego – w niemałym stopniu przez nich – społeczeństwa, uważają się za ekspertów koniecznych do funkcjonowania państwa, a sami optowali za obecną władzą, aby utopić poprzedników.
A teraz: To nie my! Jak to – nie wy? Macie taką władzę, jaką wybraliście z determinacją, z premedytacją, na jaką zatem zasługujecie i odpowiadacie w niemałym stopniu za wrzucenie zdroworozsądkowej części mniej utytułowanego społeczeństwa w łapy barbarzyńców, którzy dla utrzymania się przy władzy utopią każdego. Zniszczą prawo, naukę, sprawiedliwość, etykę cywilizacji łacińskiej, także tych, którzy ich wynieśli do władzy. To już było i wraca, także dzięki wam.
Rada Doskonałości Naukowej zamiast nauką, para się paranauką, i za winnych ich niedoskonałości, ich nikczemności, uważa nieutytułowanych przez nich, winnych tego, że ich nie pouczyli, jak mają postępować! Bareja by tego nie wymyślił.
Domenę akademicką zdominowali ci, którzy akceptowali konieczność nikczemnego postępowania. Co było najważniejszym obowiązkiem komunistów (György Lukács). Więc czego by można po nich oczekiwać? Przez lata nie stworzono programu formowania profesorów na należytym poziomie, tak naukowym, jak i moralnym, utrzymując status quo akademików sformatowanych w systemie komunistycznym. Wydalając z domeny nonkonformistów, stworzyli konformistyczną populację akceptującą negatywną selekcję kadr, największe nawet niegodziwości i bzdury. Nikt się nie przeciwstawi, aby się utrzymać na etacie. Jeśli zdarzą się wybitni naukowcy, to w ramach „konkursów” ustawianych na swoje miernoty zostaną unieważnieni. Co najwyżej mogą pracować dla innych, nader rzadko dla Polski.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 343 odsłony
Komentarze
wiele słusznych stwierdzeń,
16 Października, 2024 - 11:46
choć to nadal głos wołającego na puszczy.
yenom
Brak osiagniec naukowych
16 Października, 2024 - 15:11
Brak osiagniec naukowych doskonale widac po upadku wynalazczosci. Pisalem juz na tym forum kiedys, ze w 1975 czyli srodku epoki Gierka polscy wynalazcy uzyskali 6500 patentow, Niemcy z RFN i NRD razem uzyskali 11000 patentow a Korea Poludniowa 212. Obecnie Polacy uzyskuja okolo 4000 patentow, Niemcy okolo 100.000 a Korea Poludniowa okolo 130.000. Kompletnym dyletanctwem i skorumpowaniem okazala sie sprawa transporu szajsy przez Wisle kilka lat temu. Za pierwszy raport tak bzdurny, ze szkoda mowic ponoc profesorowie wzieli 7mln zl. Drugi raport byl juz nieco lepszy ale sprawa zamieciona. Projektant uzyl ruz produkowanych we wlasnej firmie, ktore absolutnie nie nadawaly sie do tego projektu a sam projekt byl popisem dyletanctwa i zwyklej glupoty.
Vik
Ja miałbym jednak wątpliwości
16 Października, 2024 - 20:15
Ja miałbym jednak wątpliwości co do jakości niektórych patentów. Ograniczyłbym się do tych wdrożonych.
Pozdrawiam
Roman Pniewski
Co to znaczy jakosc patentu??
17 Października, 2024 - 16:50
Co to znaczy jakosc patentu??? Aby patent zostal przyznany musi spelniac scisle okreslone kryteria. Panu chyba chodzi o przydatnosc opatentowanego wynalazku a to jest wzgledne.
Moze pomocne bedzie panu wiedziec, ze w 1975 obcokrajowcy opatentowali w PRL prawie 3.400 wlasnych patentow a w 2010r 1.619. Dla porownania w Korei Poludniowej w 1975 zagraniczni wlasciciele patentow opatentowali rowniez w Koreii 230 swych patentow a w 2010 17.439 patentow. Dla Japonii te liczby to 9.736 w 1975 i 35.456 w 2010 a dla USA to odpowiednio 25.391 i 111.822. Te liczby wskazuja na waznosc gospodatrki i nauki danego kraju w swiatowej hierarchii.
Wszystkie powyzsze dane zaczerpnieto z WIPO (World International Patent Organization).
Vik
Ma Pan rację. Chodziło mi o
17 Października, 2024 - 22:10
Ma Pan rację. Chodziło mi o to, że niestety na uczelniach dla statystyki tworzyło się wiele bzdurnych patentów. Niestety UP RP ocenia tylko "oryginalność" patentu. Można np. uzyskać (przy odpowiednim uzasadnieniu rzecznika) patent na kij do szczotki ze sztucznego włosia (bo do zwykłej jest znany i objęty innym patentem ). Tylko czy to ma jakiś sens?
Pozdrawiam
p.s. Nie piszę tego z zazdrości, sam jestem współautorem patentów.
Roman Pniewski
No wlasnie, przydatnosc.
20 Października, 2024 - 12:45
No wlasnie, przydatnosc.
W PRLu byla praktyka dopisywania sie do wynalazku przez partyjna dyrekcje. Moj wujek uzyskal dwa patenty z chemii, ktore zostaly sprzedane za granice dewizowa. Nie wiem ile wladze PRLu wziely za ta tranzakcje ale wujek dostal tyle zlotowek, ze kupil sobie trzypokojowe mieszkanie.
Pozdrawiam,
Vik
JW!,Zgoda, co do tezy. Gaudeamus igitur, wdziałeś chamie ...
16 Października, 2024 - 15:31
garnitur!
Takie mam dla nich powitanie, gdy mijam tego i owego.
Wszak wielu z niuch znam od lat, z czasów studiów.
I uroczyście oświadczam, że zasłużyli, zasługują, mocno zapracowali na ten chamski ...garnitur.
Vale
antysalon