Co tu ukrywać? Jest źle, ale może być wesoło.

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

 

Jest źle, bo Polska zaczęła być sobą i nagle stop. Przestała czołgać się przed możnymi tego świata, wielu widziało ją już taką jaka była po zmartwychwstaniu w 1918 r. aż do jej zdruzgotania przez dwa diabelskie systemy. Do 1989 r. wygrzebywała się z tej zapaści, jako Państwo Podziemne, jako stos ofiarny żołnierzy przez bolszewików wyklętych, jako „Solidarność” i walka ze stanem wojennym. I już wydawało się, że w 1989 r. wygrzebie się z sideł bolszewickich na dobre. Ale rychło okazało się, że te sidła inaczej się ułożyły, ale trwały nadal. To byli dawni aparatczycy, nadal rządzący Polską. Przepoczwarzali się, ale tylko po to, by okłamywać tych, którzy im zaufali. W ich miejsce przyszli wasale zachodniego internacjonalizmu pod płaszczykiem Unii Europejskiej, indyferentni na sprawę polską. I tak jest do dzisiaj. Olszewski, ostatni w ówczesnej polityce uczciwy człowiek, nie miał dość siły, by wytrwać zęby hydrze planującej już zdradę. Najjaskrawszy dowód, że udało się, im zatruć polskie umysły i sumienia, to losy ostatniego referendum. Okazało się, że toksyna piramidalnej głupoty i całkowitej obojętności na bycie lub nie bycie Polski tkwi w 60 % Polaków. To powinno nie tylko niepokoić, ale wprost przerażać. W takiej kondycji nie przetrwamy żadnej okupacji, także tej jaką nam gotuje lewacko-libertyńska wierchuszka Unii Europejskiej. Jeśli narody wchodzące w jej skład nie obudzą się i nie zdmuchną tej mafii, spodziewajmy się najgorszego.

Takie muszą być prognozy, bo innych znaków na niebie i na ziemi nie ma. Ewangelia każe nam wyglądać tych znaków. Możemy z tego kpić i wielu kpi. PO jest totalnie ateistyczna, a jej przybudówki…? Powiedzmy asekuranckie, ale z prawdą obiektywną nikt tam się nie liczy. Panuje egzystencjalizm w najgorszym wydaniu. Tak jest, w najgorszym, bo co może być gorszego, jak upominanie się o nagradzanie tych, którzy przez dziesięciolecia budowali w Polsce dom niewoli i gnębili tych niezłomnych? Ich spadkobiercy dorwawszy się dziś do władzy, o ich premiowanie jako rzecz najważniejszą się upominają. No, i o likwidację IPN, najlepiej przez przypadkowy pożar, co wreszcie pozwoli spać budowniczym Polski sowieckiej O tych, których tamci poniewierali taka Polska, jakiej chcą oni, się nie upomni. Hańba, podobnie jak premiowanie kryminalistów, osłaniając ich nietykalnością – immunitetami – i nagradzając stanowiskami.

A jednak napisałem, że może być wesoło. I nie cofam tego. Po prostu na horyzoncie jawi się kabaret z prawdziwego zdarzenia. W ostatnich czasach w TV jest tego kabaretu aż za dużo, ale mizerne to, że aż… Widownia się pokłada ze śmiechu, ale chyba opłacona, bo któż by za darmo publicznie robił ze siebie błazna, oklaskując takie wypociny? A tymczasem w sejmie RP dają coś znacznie lepszego. Jeszcze dziś boki bolą od śmiechu, kiedy pan Budka jak „Lenin w październiku” grzmiał z trybuny sejmowej, że uzdrowi demokrację. Koń by się uśmiał, kiedy się słyszy jakie to będzie uzdrowienie w dodatku demokracji, kiedy zarazem zapowiada się jej unicestwienie? Bo czymże jest rządzenie dekretami? Budce zresztą wiele wybaczyć trzeba, bo nikt tak jak on nie rozwesela. Ale to jeszcze nic. Inna pani znalazła się w KRS, którą uznała kiedyś jako nieistniejącą. To dopiero sztuka! Ale ona chyba myślała, że KRS nie istnieje tylko dlatego, że jej tam nie ma. To pani Kamila Gasiuk-Pihowicz znana z głośnego, acz skromnego treściowo dyszkantu na trybunie sejmowej. Ale jak mówią nasi sąsiedzi: das Dicke kommt erst, czyli grubsze kawały jeszcze przed nami. Ten interes musi się rozkręcić. Do sprzedania będzie sporo: Orlen, LOT, Miedź, stocznie, w ogóle wszystkie krowy dojne, czyli Spółki Skarbu Państwa. A te czołgi, samoloty i w ogóle demobil! Bo w końcu jeśli Bundeswehra będzie nas pilnowała jak wilk jagnięta, to po co to wszystko? Starczy Siemoniak z wiatrówką, a jak by co, to mamy sąsiada Łukaszenkę. Płot się rozwali, by łatwiej mógł przybyć na pomoc, jak niegdyś bratnia Armia Czerwona. Z Polakami nigdy nic nie wiadomo, a trochę ich jeszcze, tych oszołomów narodowych, (nie mylić z Konfederacją) nad Wisłą zostało. Rzezanie dzieciaków paniom, zwanym kobietami, jakoś nie wychodzi. Błaszczaka pod Trybunał, że tyle zmarnował gotówki. Tych z opieki socjalnej też, bo rozdawali, a przecież nowa wicegłowa Polski, pan Hołownia, powiedział wyraźnie: koniec z rozdawnictwem. Nawiasem mówiąc od państwa Marszałkostwa obu izb też trzeba czekać czegoś dla rozrywki. Nudno nie będzie, nawet o suchym chlebie. Oj, będzie miał roboty, a roboty pan sędzia Żurek Waldemar (niestety jak mój przyjaciel) i sędziowie z nadania totalnej. A „Rocznica Smoleńska”!? Właściwie można ją obchodzić, bo w końcu pozbycie się za jednym zamachem prawie setki znaczących ludzi, z których większość na pewno nie dopuściła by do tego, by sejm i senat stały się scenami kabaretowymi, czy to nic nie znaczy? Zresztą zobaczy się, na co Putin pozwali. A z Niemcami będzie sztama! Bo jakie tam odszkodowania dla Polski? Może przyjdzie jeszcze zapłacić za Ziemie Odzyskane i cierpienia wysiedlonych Niemców? I zapłacą, byle im Rzesza nie wyrwała stołków spod d. i nie wyznaczyła innych treuhänderów.

Tak to, Polsko sobie wybrałaś. Wróci powiedzonko: spij spokojnie ZOMO (zamiast ABW i CBA – do likwidacji) czuwa. Pościeliliście sobie, Polacy, zatem śpijcie jak fakiry, bo wygodnie nie będzie, ale jak się rzekło, wesoło, tylko czy ta nasza kochana Polska nie pęknie ze śmiechu?

Dziś przeczytałem. że 50.1 % respondentów sondażu uważa, że ewentualny rząd Tusk przetrzyma całą kadencję - 4 lata. Możliwe, ale czy Polska to przetrzyma? 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Chętnie wracam do wspomnień z mojego podróżowania po Południowej Afryce. Każdego dnia nowe wrażenia, nowe przeżycia, każdego ranka świat wokół cały skompany w promieniach słońca. Świat pełen egzotycznych zapachów, kolorów i życzliwych ludzi.

Najwięcej czasu spędziłem w Kapsztadzie i w Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Samo miasto położone jest bardzo malowniczo, co najlepiej podziwiać ze szczytu Góry Stołowej, wizytówki tego miasta. Na górę wjeżdża się rozhuśtaną gondolą linową. Warto zabrać ze sobą kurtkę lub sweterek. Ja nie zabrałem, a potem żałowałem. Samo miasto pełne jest parków, ogrodów botanicznych, restauracji z homarami, straganów, rynków, tłumów kolorowych, uśmiechniętych ludzi (często i gęsto z powyłamywanymi zębami). Ten sielankowy obraz zmienia się na czas weekendu, zwłaszcza gdy zapadnie zmrok. Cape Town przemienia się wtedy w Rape Town i bije światowe rekordy gwałtów, napadów rabunkowych i mordów. Biali przemykają się szybko ulicami w zaryglowanych samochodach, z bronią w zasięgu ręki. Czarni całymi stadami gwarno hulają po ulicach, część z nich pijana, część z nich na narkotykach. Następnego dnia w lokalnych wiadomościach porannych podają bilans rannych i zabitych z poprzedniej nocy. I tak każdego dnia. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku napady czarnych na białych były bardzo rzadkie i ja nigdy nie czułem się tam zagrożony. Kolejny triumf naiwności nad faktami. Na miejscowej plaży, jak za złotych czasów apartheidu, sami biali, a panienki w teeny-weeny black bikini ale ze spluwą w torebce. Przezorny zawsze ubezpieczony!

W okolicach Kapsztadu znajdują się urocze, zabytkowe miasteczka, takie jak: Somerset West, Strand, Gordon’s Bay, Hermanus, itd. Któregoś dnia wybrałem się do Simonstown, jakieś 30 km na południe od Kapsztadu. Miasteczko znane z dużej bazy marynarki wojennej, z zabytkowych budynków w stylu kolonialnym, z przepływających blisko wielorybów, z harcujących delfinów oraz z wiatru. Akurat zaczęło padać i widzę starszą kobietę, która wyszła z zabytkowego hotelu i bojaźliwie stara się przejść na drugą stronę ulicy. Słaba widoczność i przejeżdżające samochody wyraźnie utrudniały jej to przedsięwzięcie. Pomogłem tej starszej damie dobrnąć na drugą stronę ulicy i mówię, że paskudna pogoda, a ona zdziwiona patrzy na mnie i nie wie, o co mi chodzi. Okazało się, że to Angielka. Pełna entuzjazmu wskazuje na tamten hotel i z satysfakcją mówi, że w tym to właśnie hotelu, w czasie II Wojny Światowej, spędziła urlop z pewnym pilotem, on był Polakiem, i że teraz
po tylu latach, po raz pierwszy przyleciała do RPA, by spędzić kilka dni w tym hotelu ...

Była bardzo szczęśliwa, tak jakby udało jej się spełnić swoje największe, najskrytsze, ostatnie może życzenie. Tak jakby dopiero teraz mogła spokojnie zamknąć jakiś bardzo bolesny rozdział swojego życia. O nic nie pytałem. Miała prawo cieszyć się sama pełnią swojego szczęścia, bez żadnych zakłóceń na fonii czy wizji, bez rozmieniania tego szczęścia na drobne. Życzyłem jej jeszcze przyjemnego powrotu do Wielkiej Brytanii i tak się rozstaliśmy. Każdy poszedł w swoją stronę. Deszcz przestał padać, zmył stary kurz i słońce dyskretnie wychyliło się spoza chmur. W Simonstown w ciągu jednego dnia można przeżyć cztery pory roku. A na Przylądku Dobrej Nadziei odzyskać wiarę w sens życia - na przekór wszystkim i wszystkiemu.

W jednym z kościołów w Kapsztadzie odbywają się w niedziele Msze Święte po polsku. Kiedy tam byłem, cały kościół wypełniony był wiernymi aż do ostatniego miejsca. Eleganckie panie, panowie w garniturach pod krawatem, dzieci w stojach ludowych, niczym dziecięcy zespół pieśni i tańca „Mazowsze”. A owszem i ja też wystroiłem się jak woźny w Dzień Nauczyciela. Po Mszy, na dziedzińcu przed kościołem, przy winie i ciasteczkach długie, ciekawe rozmowy z rodakami kilku generacji. Przy drugiej lampce regionalnego, przylądkowego wina i pełen dobrej nadziei, że na tym się nie skończy, zrozumiałem, że Polska jest wszędzie. Z jednej strony majestatyczna Góra Stołowa, po drugiej stronie, w kierunku bieguna południowego, ryczące czterdziestki, a tutaj dziewczynki z warkoczykami w strojach ludowych i dyskusje w polskiej mowie o polskiej kulturze, polityce i o sprawach codziennych. Jest jakaś moc, która pozwala nam przetrwać zawsze i wszędzie i to już od ponad 1000 lat.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1656204

Miło się czytało, ciekawe, nadaje się na własny blog, ale rzeczywistość u nas ani nie jest ani nie szykuje się tak polsko-sielankowo. Raczej demonicznie. 

Vote up!
0
Vote down!
0

Bogdan Lipowicz Skaut

#1656264

Piękne to, ale jak to doczepić do tego mojego obrazu, a może chodzi o to, że istnieją na świecie lepsze widoczki niż ten nasz dzisiaj, Z tym zgoda. 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1656206

Witam serdecznie

Tu nie chodziło mi wcale o promocję turystyki na Czarnym Lądzie, a jedynie o wykazanie, że gdy w Polsce patriotyzm, tradycja narodowa i świadomość historyczna ulegają planowej erozji, to poza Polską, te wartości są tym bardziej pielęgnowane i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przekonałem się o tym wielu krajach. Nawet na Litwie dekady komunizmu i prześladowań nie wynarodowiły tamtejszych Polaków. Józef Piłsudski pochodził z Kresów, Mustafa Kemal Atatürk, ojciec nowoczesnej Turcji, urodził się i wychował w Salonikach wśród Greków, Albańczyków i Żydów. Zaprzańcy, którzy teraz dorwali się do władzy wyrządzą duże szkody ale nie zdołają wszystkiego zniszczyć. Polska jest wszędzie gdzie są Polacy, a Polak pamięta.

Życzę miłego wieczoru.

Polaris

Vote up!
1
Vote down!
0
#1656214