Czekają nas i nasze państwo bardzo trudne i historycznie przełomowe czasy!
Bardzo źle się stało dla Polski, że prawdopodobnie w Polsce będzie w koalicji zdrady narodowej rządził D. Tusk jako premier naszego kraju. Jest on zakładnikiem niemiecko-unijnych elit i wykona każde zadanie, które mu Niemcy nakażą a dziś Niemcy forsują kolejny rozbiór naszego państwa, co ma się stać po przyjęciu proponowanych przez Niemcy zmian traktatów unijnych.
Ich przyjęcie de facto oznacza likwidację państw narodowych w Unii Europejskiej i wykreowanie z nich Jednego Scentralizowanego i Hierarchicznego Superpaństwa ze stolicą w Berlinie albo ewentualnie również po części w Brukseli.
Ja o tym "trąbię" od wielu już lat. Choćby np. w kwietniu 2013 roku (10,5 roku temu) napisałem tekst pt.: "Jeszcze raz refleksyjnie o Unii Europejskiej..." [1], w którym przestrzegałem o chorych zamierzeniach elit niemiecko-unijnych:
-----------------
"Od zawsze śmieszyła mnie próba odgórnej i anaturalnej budowy z krajów Europy jakiegoś jednolitego tworu przypominającego jedno federacyjne państwo.
Projekt Unii Europejskiej z mitycznym jednym Parlamentem, rządem czy jednym trybunałem sądowym od momentu powstania tej idei przypominał mitomańską i megalomańską oraz oderwaną od racjonalności wizję zjednoczonego komunizmem bezklasowego świata "wiecznej szczęśliwości robotniczo-chłopskiej". Zresztą idea ta powstała - podobnie jak komunizm - w głowach bezpaństwowych szalonych quasi komunistów (globalistów) marzących tak naprawdę o likwidacji państw, narodów i wszelkich różnic pomiędzy ludźmi oraz zarządzaniu ludzkością przez scentralizowany, jeden ośrodek władzy . Nieprzypadkowo też chyba Traktat z Maastricht, będący początkiem obecnej UE, podpisano 11 grudnia 1991 roku, czyli tuż przed rozwiązaniem w dniu 26 grudnia tego samego roku ZSRR... Czyżby od początku zakładano po prostu twórczą kontynuację tegoż ostatniego w ramach nowego, unijnego eksperymentu?
Unia Europejska w obecnym kształcie oraz próba jej reformowania to - oprócz marksizmu i jego dzieci: komunizmu i nazizmu - kolejny efekt ludzkich chorych wizji prowadzący w konsekwencji do zniewolenia wielu ludzi przez garstkę totalitarystów. Kiedyś próbowano zbudować te "nowe światy" siłą oręża zbrojnego, dziś wykorzystuje się broń w postaci finansów, pauperyzacji ludzi, propagandy, wyjaławiania tożsamości narodowej i ubezwłasnowolniania poprzez zadłużenie... Sądzę, że gdy zawiodą metody "pokojowe", to i tak żądni władzy i wyzuci z człowieczeństwa socjal-komuno-global-unioniści sięgną po broń w postaci walki zbrojnej...
Szczyty UE mające uratować jej istnienie w obecnym kształcie kończą się z reguły fiaskiem lub kolejnymi planami jeszcze większej integracji: bankowej, fiskalnej, politycznej... Skończy się zapewne planem całkowitego zjednoczenia Europy pod jednym przywództwem Parlamentu Europejskiego (Prezydenta), Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Sądzę, że taki chory plan jest zresztą realizowany od samego początku...
Politycznie zbudowano więc jakiś sztuczny twór, który miał zastąpić dobrze funkcjonujące EWG. Chciano dokonać rzeczy niemożliwej: stworzyć jednorodnego mieszkańca Europy i jedno państwo zapominając, że współczesny kształt i podział polityczny naszego kontynentu formował się od ponad 1500 lat, czyli od upadku innej mitomańskiej namiastki jednego wielkiego państwa: Cesarstwa Rzymskiego.
Sama decyzja o utworzeniu - w projektowanej ex ante formie - UE, a w szczególności wspólnej waluty Euro implikowały od początku jej dzisiejszy kryzys i prawdopodobny upadek.
Doprawdy... Dzisiejsi unioniści - ratując UE i strefę Euro - przejawiają wszystkie charakterystyczne objawy tzw. syndromu "strażaka-podpalacza": najpierw na piasku zbudowali drewniany szałas, później go "podpalili" a teraz "gaszą"... zakrywając płomienie kolejnymi warstwami nowych gałęzi! Efekt takiego gaszenia oczywiście będzie tylko jeden... jeszcze większy pożar...
Niesatysfakcjonujące dla swoistych "Eurotomanów"* ich ostatnie "szczytowania unijne" wydają się dla nich niemal szokiem. Podobnie jak kryzys w Grecji, na Cyprze i w południowych krajach Europy. Coraz więcej mieszkańców poszczególnych krajów jest coraz bardziej wrogo nastawionych do zniemczonej UE.
Warto jednak zwrócić uwagę, że obecny kryzys nie jest kryzysem państw europejskich a li tylko instytucji zwanej Unią Europejską. Przed powstaniem tej instytucji Europa i jej kraje istniały, trwały i rozwijały się... Po jej likwidacji również Europa i jej kraje będą istniały, trwały i rozwijały się ... bogatsze o nowe negatywne doświadczenia, które - mam nadzieję - pozwolą im uniknąć powtarzania błędów w przyszłości.
Kontynent zwany Europą liczy dziś oficjalnie 46 państw, do UE należy 27, do strefy Euro 17. Należy chyba więc uzmysłowić tym Eurotomanom, że od wieków Europa i jej poszczególne kraje były różne. W większości odmienne są nie tylko pod względem kultury, obyczajów, tradycji, języka, historii a nawet pochodzenia etnicznego mieszkańców, ale także pod względem gospodarczym i politycznym. Stanowią niejako odrębne rodziny w europejskim budynku wielorodzinnym...
Poszczególne kraje mają swoją unikalną tożsamość, ale łączy je pewien model cywilizacyjnego i opartego na wartościach chrześcijańskich rozwoju, który może być podstawą bardzo dobrej współpracy i przyjaznego sąsiedztwa. Niemniej zawsze będzie to 17, 27 czy 46 odrębnych krajów o tzw.: "różnych prędkościach", przy czym nie można ich sprowadzać tylko do sfery gospodarczej. Francuz pozostanie Francuzem, Holender Holendrem, Niemiec Niemcem a Polak Polakiem i nie zmieni tego żadna nawet eugeniczna interwencja szalonych naukowców czy też masowo stosowana przez psychotycznych "Eurotomanów" [2] inżynieria społeczna.
Likwidacja więc de facto krajów europejskich w imię budowy jednolitego państwa jest przedsięwzięciem zabójczym dla przyszłości narodów europejskich jak i samej Europy.
Pozostaje jedynie zapytać: Czy Europejczycy są samobójcami, czy też może dali się zniewolić przez jednostki opanowane "eurotomanią"?
-----------------
A to fragment jednego tylko mojego tekstu na ten temat.
Niestety w takie dla Polski skutki projektu UE wielu nie wierzyło a wręcz uznawało mój głos jako jakiś przejaw eurofobii i chęć dokonania przez Polskę Polexitu. A ja konsekwentnie zacząłem o tym pisać od bodajże 2009 roku a sam w referendum unijnym głosowałem przeciw wejściu Polski do UE uważając, że wystarczy nam NATO i nie ma co wchodzić do kolejnego po ZSSR "kołchozu". I..., choć nie cieszę się z tego, ale miałem rację!
Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przyjęła 25 października raport w sprawie zmiany unijnych traktatów. Za przyjęciem raportu głosowało 20 członków AFEC, sześciu było przeciw.
Raport ten zawiera propozycję 267 zmian w obu Traktatach - o Unii Europejskiej oraz o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej - i liczy 110 stron. Zakłada pozbawienie państw członkowskich suwerenności i prawa weta oraz w 65 obszarach dokonuje transferu kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE.
A są to m.in.:
- likwidacja prawa weta;
- bezwzględny prymat prawa unijnego nad prawem krajowym, czyli np. nad polską Konstytucją.
- obowiązkowe przyjęcie niemiecko-unijnej waluty Euro;
- polityka zagraniczna;
- bezpieczeństwo zewnętrzne i obrona;
- leśnictwo (lasy);
- zasoby wodne;
- klimat i bioróżnorodność;
- sprawy zdrowia publicznego włączając transgraniczne zagrożenia dla zdrowia, ochrona zdrowia i poprawa zdrowia ludzkiego włączając zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne;
- infrastruktura transnarodowa;
- finanse publiczne;
- obrona cywilna;
- ochrona granic;
- wdrożenie celów zrównoważonego rozwoju ONZ;
- przemysł;
- kultura;
- edukacja w zakresie spraw transgranicznych.
"Raport przewiduje też uproszczenie procedury zawieszania w prawach członka tych państw, które naruszą "wartości unijne", takie jak "praworządność", "demokracja", "wolność", "prawa człowieka", czy "równość". Przeciwnicy rozwiązań zawartych w raporcie podkreślają, że pojęcia te są zbyt ogólne, co daje możliwość intepretowania ich niemal na dowolny sposób. W konsekwencji zaś poprawka może de facto wyposażyć państwa silniejsze w narzędzie politycznej walki przeciwko słabszym
(...)
Przyjęcie raportu autorstwa pięciorga eurodeputowanych (jednego Belga i czworga Niemców) jest wstępem do wielostopniowej procedury zmiany traktatów. W następnej kolejności trafi on pod obrady i głosowanie poprawek na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Uzgodnienie tekstu raportu w Komisji Spraw Konstytucyjnych przez przedstawicieli frakcji, które nominalnie mają większość w PE, nie oznacza, że uzyska on poparcie większości eurodeputowanych. Z reguły kierują się oni interesami i lojalnością wobec swojego państwa lub partii macierzystej, a nie grupy politycznej na poziomie europejskim, do której w danej kadencji należą. Gdyby jednak PE przyjął raport, to trafi on do Rady UE, a następnie na szczyt Rady Europejskiej. Wówczas, to od unijnych przywódców będzie zależało, czy zwołają konwent składający się z szefów państw i rządów, przedstawicieli parlamentów krajowych, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej" [3].
Tak naprawdę więc droga do Jednego Superpaństwa została otwarta i zgadzam się ze słowami red. R. Ziemkiewicza, który na X napisał: "Przyjęcie przez PE projektu zmiany w traktach unijnych oznacza tak daleką zmianę samej istoty UE i zasad jej funkcjonowania, że zgoda Polaków na członkostwo we wspólnocie europejskiej (likwidowanej właśnie na rzecz europejskiego superpaństwa), wyrażona 20 lat temu w referendum akcesyjnym (nb. przez zaledwie 13,5 mln z 30 mln uprawnionych) traci moc. Niezbędne jest rozpisanie nowego referendum" [4].
I co jest bardzo ważne! Nie ma to być referendum unijne jak chcą Niemcy i ich elity unijne, ale referendum polskie, krajowe. I ono winno zdecydować, czy Polacy chcą lub nie chcą utracić własną niepodległość i suwerenność na rzecz IV Rzeszy Niemieckiej, Superpaństwa Europa. I też ważne, żeby przed tym referendum znieść wymóg ważności referendum w postaci +50% frekwencji. On nie obowiązuje nawet w "ojczyźnie referendów", czyli w Szwajcarii. Tam referenda są ważne niezależnie od liczby oddanych głosów. W artykule 142 Konstytucji Federalnej Szwajcarii czytamy, że „propozycje, które są przedkładane pod głosowanie narodu, są przyjmowane, jeśli zatwierdzi je większość głosujących”, bez żadnego progu frekwencyjnego.
Sądzę, że czekają nas i nasze państwo bardzo trudne i historycznie przełomowe czasy. Bo to już nie są przelewki w postaci tylko werbalnych pomysłów. Dziś już mamy realne i konkretne unijno-niemieckie działania, które zakończyć nogą się zniknięciem naszej Polski jako suwerennego i niepodległego państwa.
Bardzo źle wybraliśmy w ostatnich wyborach i być może dopuściliśmy znów do władzy proniemieckiego i prorosyjskiego D. Tuska, który zgodzi się na wszystko, co mu nakażą elity niemiecko-unijne!
Gdy zaś dojdzie do tego, że D. Tusk podpisze akceptację zmian traktatowych w UE to trzeba być przygotowanym na konieczność wyjścia na ulice w obronie niepodległości i suwerenności Polaki, i zdmuchnięcie rządu D. Tuska. Innej metody nie widzę bo rząd D. Tuska prawdopodobnie nie zgodzi się na referendum krajowe w sprawie zmiany traktatów.
Szkoda tylko, że dopiero teraz powoli "otwierają się polskie oczy" na groźbę kolejnego rozbioru naszego kraju.
[1] https://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/04/jeszcze-raz-refleksyjnie-o-uni...
[2] Eurotomania - hipotetyczna jednostka a'la chorobowa charakteryzująca się występowaniem u osób nią dotkniętych - z jednej strony - urojonego przeświadczenia o powszechnej miłości i uwielbienia mieszkańców krajów Europy do Unii Europejskiej a - z drugiej strony - objawów charakterystycznych dla wszelkiego typu uzależnień, t.j. zniekształconego myślenia o Europie i UE, racjonalizowania konieczności utworzenia i trwania UE, nieracjonalnego jej bronienia "za wszelką cenę" i obwiniania innych za powodowanie przez UE trudności. Ponadto - z wieloletnich obserwacji klinicznych - zauważono też u "Eurotomanów" występowanie zachowań niemalże psychopatycznych (aspołecznych) i psychotycznych: skłonność do patologicznego kłamstwa twórców UE, którego celem jest osiągnięcia korzyści lub przedstawienia się w lepszym świetle (mitomania); skupianie się na teoretycznej doskonałości UE oraz samozadowolenie i zawyżoną nieprawidłową samoocenę jej założycieli i budowniczych, co do świadomości własnej wartości, posiadanego znaczenia i możliwości (megalomania). Często też "Eurotomanów" cechuje "egocentroizm". Egocentroizm - to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu spowitych mgłą egotyzmu.
[3] https://forsal.pl/swiat/unia-europejska/artykuly/9330640,zasadnicze-zmia...
[4] https://x.com/R_A_Ziemkiewicz/status/1717103542962356505?s=20
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 463 odsłony
Komentarze
No nareszcie zaczęło się o
6 Listopada, 2023 - 19:33
No nareszcie zaczęło się o tym pisać.
Wcześniej tu tylko "jacy ci ludzie głupi" zupełnie jak w tym GWnie.
A ja od początku pisałem, że oni to sfałszowali.
Trzeba to nagłaśniać, i powtórzyć wybory!
Евросоюз, идите вы в жопу!