Polak - Węgier, dwa bratanki...?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Świat

Przypomnijmy porzekadło w całości: i do szabli, i do szklanki, oba zuchy, oba żwawi

niech im Pan Bóg błogosławi. Piękne to, a matką jest tu historia, zwłaszcza ta osiemnastowieczna – doba Konfederacji Barskiej – a może ściślej chodziło o północ ówczesnych Węgier, a zatem o Słowaków? Skomplikowane to jak wszystkie sprawy etniczne na Bałkanach. Już w XIX w. to braterstwo nie rzucało się w oczy, bo i szabla wychodziła powoli z mody, a pozostała tylko szklanka. Nie możemy zapomnieć Węgrom roku 1920, bo bez ich amunicji my Polacy trafilibyśmy pod jurysdykcję Czeka, ale Europa być może zostałaby, w sposób wprawdzie okrutny, wyleczona z ciągot do komunizmu, które jej dotąd nie przeszły. Pamiętamy też jak w dobie Powstania Warszawskiego zachowało się węgierskie wojsko stacjonujące na obrzeżach Warszawy. A przecież była to armia sojusznicza III Rzeszy. Zatem coś z tego braterstwa by się uzbierało.

Nie mogę też pominąć swych osobistych doznań. Na Węgry jeździłem wielokrotnie, oczywiście zostawiając tam, wprawdzie niewielkie, ale zawsze pieniądze. Tu bym raczej przywołał inne pozrzekało: kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi. Było uprzejmie, życzliwie . ale bez zbytnich pląsów.

Węgrom wszakże, sięgając do poważniejszych spraw, nie można nic zarzucić. To, że w 1867 r. nie byli entuzjastami włączenia Galicji jako trzeciego członu monarchii habsburskiej, wyszło nam raczej na dobre, bo po I wojnie światowej, kto wie jak by się zachowało wielu chwalców w Franza Josepha?

I wreszcie przyszła Unia Europejska i odżyło braterstwo, już teraz w zupełnie innym stylu, scementowane szalbierczą i nie baczącą na zasadę pacta sunt servanda polityką Brukseli, która chce Unię przekształcić w rodzaj kolonii pod zarządem Niemiec i Francji i z kilkoma spolegliwymi państwami w charakterze średniej magistratury. Żeby to osiągnąć należy sięgnąć do znanej praktyki III Rzeszy zwanej Gleichschaltung – dziś pod wpływem Putina powiedziałoby się urawniłowka. Jestem obserwatorem życia politycznego, zatem moje oceny mogą być mylne, ale politykę Fideszu i Orbana widziałem jako motywowaną dobrą tradycją europejską, której fundamentem jest chrześcijaństwo, co zarówno Węgry jak i Polskę stawia w rzędzie państw opierających się lewacko-libertyńskiej opcji lansowanej przez Brukselę, starającą się pozyskać dla tych godnych pożałowanie celów osoby o takich samych poglądach m. in. w Polsce i na Węgrzech. Jasne jest, że nie frymarczy się wartościami zasadniczymi. Dlatego trudno uwierzyć w to, co się stało po napaści Rosji Putina na Ukrainę. Posłużę się wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego, która wymownie przedstawia woltę Orbana:

„Nie ukrywam, że to wszystko jest bardzo smutne. Moja ocena jest jednoznaczna negatywna. Prezes PiS przyznał, że w tym kontekście należy zastanowić się nad dalszymi relacjami z Węgrami. Kaczyński był też pytany w Radiu Plus o postawę premiera Węgier Viktora Orbana, który przyjmuje krytyczną postawę wobec prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełenskiego, kwestionuje ludobójstwo w podkijowskiej Buczy i wykazuje proputinowską postawę”.

Dalej Jarosław Kaczyński nawiązuje do kwestii dalszych relacji między Budapesztem a Warszawą. W rozmowie przywołano deklarację Orbana, że chce wzmacniać relację z Polską. Prezes PiS został zapytany w tym kontekście, czy widzi taką możliwość i potrzebę, czy jednak będą zmiany, jeżeli chodzi o relacje z Węgrami. — Zmiana byłaby bardzo dobrą rzeczą, ale pod warunkiem, że Viktor Orban się zmieni. To jest warunek, który musimy jasno sformułować, bo my nie możemy współpracować tak jak dotąd, jeżeli to będzie w dalszym ciągu tak — powiedział. I dodał: Sądzę, że to, co robi Viktor Orban, łączy się z nadzieją na odegranie jakiejś roli, jeżeli chodzi o doprowadzenia do końca tego konfliktu, ale sądzę, że to jest całkowicie ślepa uliczka

Wszystko to wskazuje na głębsze korzenie konfliktu, niżby mogło się wydawać z dotąd wręcz niezniszczalnej jedności w polityce między Węgrami a Polską. Świadczą o tym wypowiedzi węgierskiego ministra spaw zagranicznych Petera Szijarto, sądzącego, że ataki rosyjskie na Lwów były wywołane dostawami zachodniego uzbrojenia dla Ukrainy. Wszystko wskazuje na to, że Szijarto broni Węgier kosztem Polski, wskazując Putinowi ją jako cel ataku. Tak to ocenia Paweł Kowal, polityk, który z niejednego pieca już chleb jadał. Trudno ocenić, czy wypowiedź Kowala bardziej wycelowana jest w Szijarto czy w polski rząd, rzekomo ociągający się z przywołaniem do porządku węgierskiego polityka? Nie ulega jednak wątpliwości, że w Ankarze ten ostatni oświadczył, że „Węgry nie będą transportować broni na Ukrainę ani przepuszczać przez swoje terytorium takich transportów.

. To tak jak Czechosłowacja i Niemcy w stosunku do Polski w 1920 roku. Węgry wtedy wiedziały jak się zachować. Obecnie minister spraw zagranicznych tego kraju nie waha się wypowiadać oklepanych i zużytych frazesów w rodzaju ochrony Węgrów zamieszkałych na Ukrainie i pogranicza węgiersko-ukraińskiego. Taka eksplozja egoizmu i kompletnego braku empatii wobec tragedii ludobójstwa dokonywanego w sąsiednim kraju bardziej przeraża niż szalbierstwo Francji i kryptosojusz Berlina z Moskwą.

Nie od rzeczy jest pytanie co stało się z Węgrami, z Orbanem. Przecież w niczym nie jest podobny do Putina, nie jest zapiekłym w nienawiści stupajką. Dał się poznać jako polityk górujący nad zachodnim sanhedrynem umoczonym w lewactwie, libertynizmie, zatroskanym wyłącznie o swoje małe interesy, stąd będą oni debatować o pomocy dla wyniszczanej Ukrainy aż nie zostanie na niej kamień na kamieniu. Orban to nie człowiek z tej gildii, a jednak….? Żadne względy, nawet te ekonomiczne, nie dają tu zadawalającego wyjaśnienia. Na razie tylko wielki znak zapytania i jałowe dywagacje za sutą wierszówkę w prasie czy na antenie.

Dla nas to jednak ostrzeżenie. Dajmy spokój z tymi bratankami, szablami i czym tam jeszcze. Przyjaciół poznaje się w biedzie swojej czy cudzej. Szkoda, bo walka z totalitaryzmem antychrześcijańskim i gejolesbijskim Brukseli nie ustaje. Orban by się przydał, ale nie jako kumpel Putina.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

W polityce nie należy działać pochopnie. Niekiedy trzeba coś przemilczeć i robić swoje. Czas pokaże, kto miał rację, a wtedy łatwiej współpracować (a ta współpraca z Węgrami będzie jeszcze potrzebna, więc nie warto robić z nich wrogów). Bloger ma tę przewagę, że może wypisywać, co mu ślina na język przyniesie - bez żadnych konsekwencji. Polityk nie może aż tak dalece kierować się emocjami. Nie sądzę, żeby należało dawać "spokój z tymi bratankami, szablami i czym tam jeszcze". To byłby błąd. Taki sam, jaki popełniają wyborcy przeciągani z partii do partii, gdy tylko jakiś jeden problem uznają za zaniechany czy nierozwiązany. Emocje trzeba umieć kontrolować.

Vote up!
3
Vote down!
-2

Krispin z Lamanczy

#1643755

W pełni podzielam konkluzje zawarte w notce. Konserwatywne Węgry bez wątpienia stały się putinowską strefą wpływów. Dominia Rosji są łatwo dostrzegalne w Europie: Niemcy, Austria, Węgry, Portugalia, Włochy, Francja, Serbia. Jest jeszcze Turcja, która przechyla się z jednej strony na drugą i robi interesy.

 

Drobna dygresja:

Nie tylko krańcowa prawica ma tak jowialny stosunek do Putina. Przez ostatnie kilka dni uświadamiałam sobie, że znany lewicowy lingwista i publicysta zajmujący się polityką, Noam Chomsky, był przez długie lata takim "krypto putinistą". Jego publikacje oddziaływały globalnie i miały duży wpływ na poglądy Amerykanów, na edukację i życie akademickie. 

 

Vote up!
2
Vote down!
-2

AgnieszkaS

#1643764

Coś o Niemcach Francuzach Austriakach i Włochach?

Niewiedza nie usprawiedliwia upośledzenia!

Vote up!
1
Vote down!
-1

Niepoprawny

#1643788

Często w "rodzinie" są poważne różnice zdań. Jednak "rodzina" dalej pozostaje rodziną mimo  podziałów. Czasami warto robić swoje i poczekać na "rozwój wydarzeń" w trudnych sprawach. Dobre czyny, szlachetne, nie zawsze są nagradzane jak na to zasługują. Ukraińcy są ludźmi i dlatego im bezwarunkowo pomagamy. W swoich myślach liczę też na to, że w przyszłości "odetną się od banderyzmu" i będziemy mogli razem budować "wspólną przyszłość"..Dlaczego czasami należy zachować dystans i cierpliwość dla "przyjaciół", którzy raptem  "poszli własną drogą"?  Bo nie wiemy co będzie jutro... To samo dotyczy Konfederacji, którą w mediach ostatnio bardzo mocno "przyszywa się do Putina"..Oczywiście wszędzie istnieją granice, także w ocenie faktów, różnych wypowiedzi i zachowań, których nie wolno przekraczać. Nie można udawać, że czarne jest białe. Jednak lepiej jest "przeciągać na swoją stronę" przeciwników, potencjalnych wrogów" niż z góry ich osądzać i przekreślać. Węgrzy nie podzielają naszego zaangażowania w pomoc Ukrainie, co nie znaczy, że od razu stali się naszymi wrogami.

Vote up!
2
Vote down!
0

RAK

#1643772

 Możliwe, że Viktor Orban, przekonany, jak większość ekspertów na świecie, że Ukraina padnie w kilka dni, liczył na odebranie Rusi Zakarpackiej - oddzieloną górami krainę historycznie należącej do Węgier, gdzie wciąż mieszka 150 tysięcy Węgrów (tyle ile Polaków w całej Ukrainie). Świadczyć o tym mógł węgierski komunikat po wybuchu wojny, że Węgry skierowały swoje wojsko w stronę granicy z Ukrainą i to może tłumaczyć dziwne zachowania węgierskiego przywódcy. Należy jednak wziąć pod uwagę historyczną traumę Węgrów po traktacie w Trianon (1920) - ten jeden z najstarszych narodów europejskich został pozbawiony 2/3 terytoriów i dostępu do morza. Równocześnie 1/3 Węgrów zostało poza granicami swojego kraju. Poczucie krzywdy i poniżenia jest żywe u „bratanków” do dziś.

Vote up!
2
Vote down!
-1

Leopold

#1643785

Napisz coś o wygranej Macrona, chyba że nie wiesz po co do Putina dzwonił!

Tak jak Donald z Merkel na kawkę przybiegali!

Vote up!
0
Vote down!
-1

Niepoprawny

#1643787

skazuje dosłownie ten kraj na to, aby do głównego dostawcy surowców, części zamiennych, technologii etc. ( elektrownia atomowa produkuje 50 % energii, ropa, gaz ) nie ustawiać się w pozycji głównego atakującego.
Mimo że, Węgry poparły stanowisko UE w sprawie sankcji, przez granicę ( 103km) przeszło kilkaset tyś. uchodżców z Ukrainy, nie zachowują się tak obrzydliwie jak Niemcy, Francja czy Austria, to rząd tego państwa stał się chłopcem do bicia.
Orban sobie z tym poradzi, a my, Polacy powinniśmy być wstrzemiężliwi w ocenie i nie daż się wpuścić w antywęgierski kanał.

pzdr

Vote up!
1
Vote down!
0

antysalon

#1643811

Święta prawda  ale czy Orban da radę, a bez Węgier Polska jest samotna wobec tego sabatu czarownic jakim jest PE, Coś tu przypomina czasy innego wisielca - Hitlera.N. p. Slowacja i III Rzesza. 

Vote up!
1
Vote down!
0
#1643824