Szambo się przelało

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Zadyma przed sejmem dyrygowana przez niejaką Lempart, a skierowana przeciw koalicjantowi Tuska, czyli PSL, nie głosującemu za uwolnieniem morderców dzieci (nienarodzonych, póki co) od winy i kary była bardziej smrodliwa niż wylewające się i nie opróżniane od miesięcy szambo. Inaczej być nie mogło, bowiem wściekłość dewiantów seksualnych i nie tylko ich, bo na pewno z okazji skorzystali też ludzie niestabilni psychicznie, nie pozwalała na język będący w użyciu przez ludzi nie obciążonych takimi dolegliwościami psychosomatycznymi. Trudno jest o tym wszystkim pisać, nie używając języka owej Lempart, który trudno porównać do jakiegokolwiek żargonu, dlatego właśnie tertium comparationis jest tylko szambo. To, że wymieniona lubi w nim brodzić można zrozumieć, śledząc jej poczynania, ale to, że pewna, niewielka na szczęście, ilość osób jej sekundowała stanowi sygnał ostrzegawczy. Owe ruchy dewianckie, które ona i pewna ilość osób propaguje wymagają po prostu terapii, podobnie jak uzależnienia innych rodzajów.

Dopuszczanie do tak smrodliwej imprezy, niezależnie od tego czy ona idzie po linii postępowania i mentalności obecnej władzy w Polsce, jest szkodliwe pod każdym względem, nie tylko moralnym, ale bardziej jeszcze wizerunkowym. Jak nas widzą tak nas piszą.

A w ogóle, sprawa tego nieudanego z punktu widzenia lewaków, do których już teraz zaliczyć trzeba cały peleton Platformy Obywatelskiej, głosowania wywołała szereg, gdyby nie chodziło o rzecz tak ważną, zabawnych incydentów.

Najpierw Giertych. Nie głosował ani za ani przeciw, nie głosował w ogóle. Innymi słowy: i świeczka dla Pana Boga i ogarek dla diabła, paskudnie króciutkie. Dlatego poparzył sobie palce. Ciekawe, że wprowadza pojęcie: terminacja ciąży, chcąc ominąć to brutalne słowo: aborcja. Jak zwykle umywając własne rączyny, zwalił wszystko na kobiety, które gdyby dokonały aborcji, będąc pod szantażem, groźnym wpływem bliskich, „one by decydowały, czy ścigać czy nie”. Sprytne, bo jeśli kobieta nie może być karana za aborcję, to ta propozycja jest tylko pójściem o krok dalej. Roman Giertych orzekł, że w kontekście jego sumienia, jako osoby wierzącej, pomysł jest "na granicy". Propozycję nazwał "kompromisem, który nie będzie dla nikogo wygodny, ale uratowałby tę kadencję Sejmu". A więc o to chodziło i dlaczego nie od razu taka mowa?

Na Giertycha rzuciły się, rzecz jasna, osoby płci żeńskiej (sądzę, że nazywanie ich kobietami to przesada), m. in. ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Niezależnie od tego, że ministerstwo dla spraw równości, to jeden z symptomów demencji, na jaką cierpi obecna administracja, nie tylko Tuska, warto przytoczyć pogląd tej pani na to, co wolno, a co nie katolikowi – ja bym dodał także uczciwemu człowiekowi traktującemu życie jako wartość najwyższą w wymiarze doczesności. Otóż poucza ona Giertycha: "Proponowana przez nas ustawa, po naniesionych poprawkach - to coś za czym konserwatyści, w zgodzie z własnym sumieniem, mogli spokojnie zagłosować. Chyba że pod maską 'demokraty', który używa haseł o praworządności i konstytucji jako zasłony dymnej, kryje się religijny fundamentalista i zwolennik zakazu aborcji, który nie jest w stanie wznieść się w działalności politycznej ponad własną przeszłość jako szefa i twórcy młodzieży wszechpolskiej", Tu już pani ministra bredzi. Nawet ateista powinien wiedzieć do czego zobowiązany jest człowiek religijny, a jeśli chodzi o fundamentalizm, to raczej ona jest jego egzemplifikacją, tylko w sprawach religii przeciwnych.

Nie na tym koniec. I albo Giertych kłamie, albo pani Kotula wielu rzeczy nie wie lub nie rozumie. Bo Giertych stwierdza: "Gdy zdecydowałem się, by startować z list Koalicji Obywatelskiej, poproszono mnie, abym publicznie zadeklarował poparcie dla projektu ws. legalnej aborcji do dwunastego tygodnia. Nie zrobiłem tego, za co groziło mi wykreślenie z list. Po długich negocjacjach zawarliśmy porozumienie, w którym zapewniłem, że nie będę głosował przeciwko dyscyplinie. Wszyscy to rozumieli w ten sposób, że nie będę głosował przeciw, a nie, że nie mogę nie wziąć udziału w głosowaniu. Dopiero kilka miesięcy po wyborach dowiedziałem się, że jest dyscyplina obecności w głosowaniu zapisana w regulaminie klubu. Wcześniejsze ustalenia mówiły o tym, że będę mógł nie głosować".

Machiavelli, tyle że w wydaniu gminnym,. No, powiedzmy: powiatowym. W sumie, wszystko to jest smutne. Jedno jest tu pewne: nikt nie bierze poważnie przykazań Bożych. Jednak katolik powinien.

Czy ta nasza rzeczywistość jest naprawdę tak ponura, bez iskierki radosnej? Otóż nie. Pan Wałęsa na Onetu powiedział: Prezydent USA nie na wszystko może sobie pozwolić. Ale od niego trochę będzie jednak zależało. Mimo że to ja go dawno temu zachęciłem do kariery prezydenckiej, to uważam, że popełniłem błąd i zrobię wszystko, żeby nie był prezydentem.

Ma się to dobre mniemanie o sobie, ale czy to „wszystko”, wystarczy. by Trumpa ominęła prezydentura? Chyba uszkodzenia ucha trampowego noblista sobie nie zaliczy? Choziaż....?

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (16 głosów)

Komentarze

O Tej pani powiem tyle: gdyby panie pracujące na warszawskim Pigalaku posługiwały się takim językiem, miałyby poważny problem ze znalezieniem klientów. Taki język słyszałem tam na początku lat 90tych i mam wrażenie, że świadomość Tej pani została zamrożona w tamtym okresie.

A Giertych, cóż, nawet jak ową świeczkę panu Bogu zapali to i tak różki i ogonek będą wystawać.

Vote up!
6
Vote down!
0
#1661999

To sie nazywa grypsera.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1662001

Adolf Hitler był drugim, po Józefie Stalinie, europejskim przywódcą, który zalegalizował aborcję. Stało się to w 1933 roku. Tusk chce być tym 'trzecim'

Tusk tak samo jak Hitler domaga się legalnej aborcji dla Polek.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1662009

Trzeba jednak oddać Hitlerowi sprawiedliwić, że aborcję u Niemek karał, nieważne z jakich wzgledów. Tuskowi o siłę Polakow nie chodzi, to jasne, podobnie jak Niemcom. Siłe roboczą w IV Rzeszy moga mieć takze z  migrantów, ktorych nauiczą pracy. Co jak co, ale w tym mają doświadczenie. 

Vote up!
8
Vote down!
0
#1662010

Szczęść Boże

Dzięki Ci Wielebny Ojcze za te słowa prawdy. Polska jak nigdy potrzebuje takich odważnych owczarzy jak Wielebny Ojciec.

Serdecznie pozdrawiam.

ZS

Vote up!
3
Vote down!
0
#1662014

Polska podbijana jest hybrydowo, wielopoziomowo, frontalnie i zza węgła, czyli wobec Polski prowadzona jest totalna wojna. Totalna wojna, to niemiecka specjalność wylansowana 18 lutego 1943 roku przez Josepha Goebbelsa w jego słynnym przemówieniu w Pałacu Sportu. Jak Niemcy się za coś zabierają, to od razu totalnie. Jednym z elementów prowadzenia totalnej wojny jest zniszczenie reputacji przeciwnika do tego stopnia, by stracił on poczucie własnej wartości i uwierzył, że lepiej już być żywym niewolnikiem, niż martwym bohaterem. Inna wersja tego nastawienia to taka, że lepiej głosować w Parlamencie Europejskim przeciwko polskiej racji stanu i zbierać za to gromkie owacje, niż bronić polskich interesów i być przez większość europsłów zakrzyczanym i pogardzanym. Dużą rolę odgrywa tu też zakompleksienie europsłów z koalicji 13 grudnia. To ludzie o pokiereszowanych życiorysach, bez dorobku w żadnej dziedzinie, bez autorytetu społecznego, a ich mentalność i poglądy ukształtowały ideologiczne szkolenia na koszt zagranicznych organizacji. Kolejnym elementem totalnej wojny przeciwko Polsce jest lansowana powszechnie wulgaryzacja
życia publicznego. To barbarzyństwo na pięknej polskiej mowie, to barbarzyństwo na polskiej kulturze i tradycjach, takich jak: honor, patriotyzm, czy też rycerska postawa wobec kobiet – „całuję twoją dłoń, madame ...” To wszystko ma być zniszczone, zapomniane, a Polak ma się kojarzyć z brakiem kultury, z chamstwem, pijaństwem, nędzą i pieniactwem. Mając taką reputacją z niemieckiego nadania, żaden inwestor i żaden turysta nie zainteresuje się Polską.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1662018