Unia polsko-ukraińska

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Kraj

 

Coraz głośniej słychać o tworzeniu unii polsko-ukraińskiej, jako przeciwwagi do UE – może nawet z Białorusią lub kimś jeszcze. Białorusią, bo wojska Łukaszenki, gdy uderzą na Ukrainę przegrają, rozsypią się a większość z nich zdezerteruje lub odmówi dalszej walki. Potem obalą lub nie Łukaszenkę, który ma już dość Putina i wszyscy Białorusini nagle zechcą do unii ukraisko-polskiej. Powstanie prawdziwe Giedroyciowskie LBU.  I już, tak po polsku, tworzą się grupy zwolenników określonych rozwiązań, toczą są dyskusje, które w miarę rosnących zapałów przeradzają się w pewniki. Państwowa propaganda to wszystko podlewa swoim sosem i już czujemy się większymi zwycięzcami, niż sami Ukraińcy. Mało kto sobie wyobraża przegraną Ukrainy, wszyscy już widzą jak amerykańskie i europejskie sankcje doduszoną Rosję. W 2022 r., tu w Polsce, odnosimy większy sukces, niż w 1920 r., bo mniejszym wysiłkiem i mniejszym kosztem. Pomagaliśmy Żydom, pomogliśmy Ukraińcom. Polska odnosi największy sukces, wszyscy ją podziwiają i kochają. I taki jest stan naszej świadomości na progu wielkiej unii ukraińsko-polskiej lub być może wojny nuklearnej.

No, ale załóżmy, że Ukraina przepędza ze swojego terytorium Rosjan, odzyskuje Ługańsk i Donieck, a także Krym, w Kijowie, nie w Warszawie, podpisywany jest akt nowej unii polsko- ukraińskiej, również z Białorusią, Litwą i Mołdawią. Powstaje duży rynek (zbytu) i jeszcze większy plac budowy. Ukraińcy wracają do swoich domów, wszystkich opanowuje radosna atmosfera zwycięstwa i perspektywa rozwoju. Jeżeli komuś się marzy, że centrum owej unii będzie w Polsce to mocno się myli. Czasy, gdy Polacy na Kresach byli wojownikami a Rusini chłopami już dawno minęły.

Na straży nowej unii, układu i nowych stosunków bratnich narodów będą stały wszystkie kresowe diabły, które wcale nie umarły. I to one będą sztucznie pompowane i reaktywowane, aby zamącić, poróżnić, skłócić – bo taka jest polityka. Trzeba zejść na ziemię i prawdzie spojrzeć prosto w oczy. Dziś Ukraińcy mają większe morale, to Ukraińcy są wojownikami, patriotami i są zdolni do bezinteresownych poświęceń dla swojej ojczyzny. To oni walczą – wcale nie za nas, wcale nie za Europę. Oni walczą o siebie. I tak będzie do końca.

Cóż mogą zrobić z rozmemłanymi Polakami, którzy nie mają ani poczucia państwa, wstydzą się własnej ojczyzny, bardziej chcą być europejscy, niż polscy? Naiwnością jest liczenie na jakąś ukraińską wdzięczność za doznane łaski, za przyjęcie do mieszkania, za leczenie, socjal, 500 plus, itd. Po zakończonej zwycięskiej wojnie to Ukraina będzie odbudowywana, a nie Polska; to ona będzie na granicy UE, a więc geopolitycznie stanie się ważniejsza niż Polska.

I teraz do swojej roli wchodzi specyfika tego regionu: pomiędzy Krymem a Odrą nadal ważniejsza będzie ideologia, niż gospodarka. Polacy, owszem zaczną się budzić, bo polskość zawsze bardziej krzepnie w zderzeniu z innymi kulturami, ale gdyby nawet wszyscy się obudzili, to i tak nikt nie „podskoczą”, bo nie ma już tej starej inteligencji, która potrafiła się poruszać na wielu poziomach nie tracąc poczucia tożsamości. Po pokonaniu Rosji, dopiero wtedy zwyciężą caryca Kataryna, Sybir, Stalin i Hitler, którzy pozostawili polski naród na poziomie kultury chłopskiej, a więc takiej, którą trzeba rządzić.

Ta wielka radość obu narodów i ten wielki entuzjazm zostanie zagospodarowany nie dla rozwoju unii polsko-ukraińskiej, lecz na użytek dawnych krajów kolonialnych, z Rosją łącznie. Tak zakończy się wojna dwóch pustostanów.

A co się stanie, gdy Ukraina przegra? Będziemy mieli kilka milionów mniejszości ukraińskiej, roszczenia i niegasnący konflikt, który prawdopodobnie będzie ukierunkowany na Rosję, ale za jego umiejscowienie będziemy my płacili. Jednym słowem, dawne Kresy przyjdą do nas, na rdzenne ziemie dawnej Korony. I w taki sposób utracimy unię ukraińsko-polska, ale za to odzyskamy Kresy. UE okaże się zbędna. A skoro stanie się zbędna, to Polska utraci statut bycia w UE, a Niemcy i Rosja uzyskają tradycyjny terem do podporządkowania i wzajemnego umocnienia. Trzydziestoletnia złudna droga do UE i w Unii poprowadzi nas tam, skąd przyszliśmy.  

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (9 głosów)

Komentarze

Dobre pole do dyskusji.

Też obawiam sie, że Polska nie jest w stanie wykorzystać swojej szansy w tej wojnie. Nie jest w stanie, bo po prostu jest za słaba.  Za słaba gospodarczo i mentalnie, mentalnością naszych elit będących mentalnie wciąż na poziomie zarządcy, a nie właściciela.

Ale kto wie ? Może obaj się mylimy ?

Może nasze elity są na etapie przebudzenia ?

Majstersztyk z MIG29 daje jakieś nadzieje na to.

Wtedy, kto wie ?

Już wiele razy Polska była teoretycznie słabsza, by po 30 - 40 latach opanowywać intelektualnie rzekomo silniejszych.

W końcu to na Ukrainie i w Rosji wszyscy chcą znaleźć ślady polskiego pochodzenia. W Polsce nikt nie szuka u siebie w rodzinie przodków z innej nacji.

 

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1642536

@ junak

Bardzo chciałbym podzielić Pańskie nadzieje.

Kiedyś byli tacy, którzy potrafili być atrakcyjni i kulturą przyciągać inne nacje: Niemców, Holendrów, Ormian... Dziś sami o sobie wygadujemy  różne rzeczy, a potem dziwimy się, że tak nas traktują.  Rzecz jednak w tym, że obecnie, nie jesteśmy teoretycznie, lecz praktycznie, słabsi.

Kiedyś mieszkałem na Śląsku i sam widziałem, jak ludzie doszukiwali się pochodzenia niemieckiego, bo dawali. I działo się to nie tylko na Śląsku, w całej Polsce, również.

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1642540

Dyskusja w kilku zdaniach nic tu nie da, ale sprawa jest ważna i trzeba by tu wydzielić jakieś tematy proste, by z nich złożyć jakąś całość. Jedno jest pewne, Rosja nabyła właśnie jednego więcej i to nie byle jakiego, wroga dla swej ekspansji kolonialno-imperialnej. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1642638

Już nie zdążymy porozmawiać, bo zaraz wpis zniknie z pola widzenia.

Dziękuję za komentarz.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1642679