Rebelianci na granicy: katastrofa czy szansa

Sytuacja (jak ów kóń) jaka jest każdy widzi, siły zbrojne od Bat’ki „ustawiają” imigrantów i co by nie mówić tworzą armię, aby zdołała się przebić przez polskie siły zbrojne. Możemy sobie mydlić oczy, że sytuacja jest opanowana, ale nie do końca. Czy mamy szansę, otóż mamy tylko czy skorzystamy to już inna sprawa, gdyż w naszym charakterze narodowym odziedziczyliśmy po przodkach byle jakość - " takie częściowo w ciąży".

Jak się zacznie na ostro, to może być powtórka z czasów historycznych, gdy Polska sama wybierała kasztany z ognia, czego zwiastunem jest m.in., oświadczenie pani Urszuli jakiejśtam Baronowej, iż „UE nie da pieniędzy na druty kolczaste”, a gdy €-kołchoz mówi że nie da to nie da, co innego zapłacić Turcji kilka miliardów, a w tym wypadku Putinowi, o to inna sprawa, kilka miliardów € może się znaleźć, pod warunkiem, iż Polska da plamę, czyli nie zdoła utrzymać pozycji.

Należy dziwić się, iż mamy tylu generałów z grubymi pensjami, tylu polityków ważnych i ważniejszych, a nikomu nie przyjdzie do głowy zrobić z mózgu użytku i zastanowić się nad naszym, polskim położeniem, które samo w sobie jest w stanie nie tylko powstrzymać dzisiejszych rebeliantów, ale przekonać mało przychylnych Polsce sąsiadów, iż tak w istocie to Polska trzyma karty w ręku i to w dodatku same atuty. Lepiej nie potrzeba!

Aby nie przynudzać, wystarczy, iż polski rząd odwoła obecny stan wyjątkowy w 5-cio kilometrowym pasie wzdłuż białoruskiej granicy i jednocześnie ogłosi, że : jeśli w ciągu 14 dni rebelianci nie odstąpią od polskiej granicy, to rząd Rzeczypospolitej ogłosi stan wyjątkowy na całej wschodniej granicy od Zalewu Wiślanego po Bieszczady, co będzie się wiązało z zamknięciem wszystkich przejść granicznych: drogowych, pieszych i kolejowych.

Tylko tyle. Nie będzie połączenia lądowego z Rosją, nie będzie połączenia €-kołchozu z Chinami, nic nie wjedzie i nie wyjedzie z Kaliningradu i nie będzie potrzeby budować muru z drutem kolczastym i będzie jak chce pani Urszula jakaśtam Baronowa. Wszyscy będą zadowoleni. Zamiast żebrać o pieniądze będziemy darczyńców wypychać z Polski kolanami, gdyż  będzie ich co niemiara (a nóż Polska odstąpi od zapowiadanego zamknięcia granic, za obiecanki-cacanki)

Jestem dziwnie spokojny, że zanim rząd ogłosiłby stan wyjątkowy to już okazałoby się, iż jest niepotrzebny. Wystarczy spojrzeć na położenie Polski, aby tę prawdę zrozumieć, iż nie da rady Polski objechać „naobkółko”, oczywiście można Polskę najechać, ale dlatego trzeba kupować czołgi. Zamiast parkanu – czołgi.

Dlatego, gdy pan dr Bartosiak wymyśla programy jaka to ma być nasza armia, aby nas Kacapy albo insze rebelianci nie napadli, to wypada się zastanowić: a kto jest taki silny, aby stanąć w poprzek międzynarodowemu handlowi na czas wojny w Polsce? Kto przekona dzisiejsze Chiny, że muszą dać sobie na wstrzymanie miesiąc, dwa, a może rok… i zawiesić transport tanich majtek i inszego badziewia do Europy, po taniości.

A poważnie rzecz ujmując, to czy rząd bierze pod uwagę taki scenariusz, że kilka lub kilkanaście tysięcy rebeliantów (z kobietami i dziećmi jako żywe tarcze) wyposażonych w broń ręczną podejmie próbę przebicia się zbrojnie do Niemiec?

Rosjanie są specjalistami od prania mózgów i organizowania prowokacji. Można sobie wyobrazić, że akcję zorganizuje i na druty poprowadzi tłumy dobrane, rosyjskie komando, a reszta ... będzie co ma być, kto tam będzie później dochodzić winnych i organizatorów.

Pamiętacie Biesłan i Teatr na Dubrowce?

Czy nasi decydenci są przygotowani na taki atak?

Natomiast ci ludzie mają niewiele do stracenia, gdyż trudno sobie wyobrazić, że zamierzają koczować w namiotach podczas mrozów, zwłaszcza, gdy Białoruś odetnie im dostawy żywności, opału i ciepłej odzieży.

Rządzie nasz kochany, chociaż raz w życiu zrób coś porządnie od początku do końca.

O to Cię prosimy i o to się modlimy.