Zwykła opowieść o niezwykłym Polaku – gen. Stanisław Maczek

Obrazek użytkownika Anonymous
Historia

„Jeżeliby mi dano do wyboru między którymkolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrał bym Was - Polaków”. - Harold Alexander.

Początek był jak zwykle banalny

Sroga zima 1976 r. - a zimy wówczas były naprawdę srogie – jadąc, pociągiem z wrocławskiej uczelni do domu, by odwiedzić ojca przebywającego w elbląskim szpitalu, utknąłem w drodze. Skład pociągu, którym jechałem, zatrzymał się gdzieś w zaspach śnieżnych pomiędzy Poznaniem a Bydgoszczą.

By czas się nie dłużył, zacząłem czytać moje ulubione tomiki historyczne, z popularnej wówczas serii „Tygrysa”.

Czytałem, jak pamiętam, tomik poświęcony konwojom morskim do Murmańska. Lubi Pan historię – zaczepił mnie takim pytaniem siedzący obok starszy siwy Pan, jedyny pasażer w przedziale - oprócz mnie oczywiście. Tak - odpowiedziałem - widzi Pan – kontynuowałem – zostałem niejako wychowany przez rotmistrza Ułana. To wszystko wyjaśnia - odpowiedział z uśmiechem mój rozmówca.

Bo widzisz młody człowieku – kontynuował - to ja Tobie coś opowiem, może czas nam się skróci tego oczekiwania, jak nas odkopią.

Losy ludzkie są jak żagiel na wietrze historii

Takim stwierdzeniem rozpoczął swoją niesamowitą opowieść Pan Tadeusz – mój rozmówca, mieszkaniec trójmiasta. Oto zapamiętane jej fragmenty.

„Miałem naście lat, będąc mechanikiem na statku handlowym, gdy we wrześniu 1939 r., gdy wybuchała wojna, przycumowaliśmy do jednego z portów pod władaniem Brytyjskiej Korony.”  Wówczas to opowiedział mi mój rozmówca historię swego życia tak niespotykaną i niezwykłą - o bohaterstwie polskiego żołnierza na polu walki, o walkach w składzie Pancernych Dywizji Brytyjskich, ponieważ jako mechanik bardzo dobrze znał język angielski, oraz składzie 1 Dywizji Pancernej generała Maczka, o tym, jak niemiecki żołnierz uratował mu życie, wyciągając z płonącego czołgu, o miłości do niebieskookiej sanitariuszki i walki z NKWD, o wilkach nocnych, ich determinacji i bohaterstwie w walce z komunistami wówczas, gdy powrócił do kraju do Polski.

Ta niesamowita i emocjonalna opowieść, będzie stanowiła treść artykułu, poświęconego zwyczajnemu ale niezwykłemu bohaterowi Polski Walczącej.

Ta opowieść jednak będzie nie o moim rozmówcy, ale o niezwykłym Polaku, o którym opowiedział w czasie podróży żołnierz 1 Dywizji Pancernej Gen. Maczka o samym jej dowódcy.

Gen. Stanisław Maczek - kim był?

Z generałem Maczkiem spotkałem się, jak wspominał mój rozmówca o imieniu Tadeusz i tak będę o nim pisał, gdzieś w lipcu 1944 r. Wówczas jako dowódca czołgu, w czasie odprawy przed bitwą pod Falaise we Francji na spotkaniu . Gen Stanisław Maczek powiedział  wtedy: „ Bijcie się twardo, ale po rycersku”.

Gen Stanisław Maczek był i jest niezwykłą postacią - kontynuował swoją opowieść mój rozmówca. Należał do jednych z najbardziej uzdolnionych dowódców w Polskich Siłach Zbrojnych na zachodzie.

Posiadał ogromne doświadczenie bojowe walczył w czasie I wojny światowej w Karpatach i froncie włoskim w Alpach - był wówczas intelektualistą. W 1918 r. wstępuje do Wojska Polskiego broni Lwowa, awansuje, szkoli się i pozostaje jako żołnierz zawodowy.

W październiku 1938 r. obejmuje dowództwo 10. Brygady Kawalerii, pierwszej w Polsce jednostki stanowiącej zalążek sił pancernych II RP.

W czasie walk wrześniowych 1939 r. dowodzone przez niego jednostki pancerno – zmotoryzowane zadają potężne straty XXIII Niemieckiemu Korpusowi Pancernemu, zatrzymując praktycznie na kilka dni szybkie posuwanie się tej jednostki w głąb Polski. Walczy także w obronie Lwowa, gdy sowieckie wojska uderzyły bez wypowiedzenia wojny na Polskę przez Węgry. Tam zostaje internowany po czym ucieka do Francji. Po awansie na stopień generała  brygady, tworzy 10 Brygadę Kawalerii Pancernej. Za bohaterstwo walk we Francji zostaje odznaczony krzyżem Virtuti Militari IV klasy.

Był zwolennikiem nowoczesnej wojny, cechującej się szybką manewrowością jednostek pancerno – zmotoryzowanych oraz ich samodzielnością, głównie związków taktycznych przy wsparciu lotnictwa i piechoty. Ten sposób walk dorównywał, a niejednokrotnie przewyższał taktykę wojenną Wermachtu.

Po kapitulacji Francji, w Wielkiej Brytanii tworzy 1 Dywizję Pancerną w składzie 900 oficerów, 14 tys. żołnierzy z wyposażeniem 380 czołgów i 4 tys. pojazdów mechanicznych. - Ustawiając je w linii prostej, zajęły by drogę od Poznania do Warszawy – ze wzruszeniem wspomina mój rozmówca. „Polska armia przyszłości”.  Tak o tej niezwykłej jednostce wspominali jej żołnierze oraz żołnierze brytyjscy - ze wzruszeniem kontynuuje swoją opowieść były jej żołnierz.

Walczyli o wolność Europy

1 Dywizja Pancerna pod dowództwem generała Stanisława Maczka w dniu 8 sierpnia 1944 roku wchodzi z impetem do boju walcząc o Francję , Belgię, Holandię i wkraczając na tereny Niemieckie.

Pod Francuskim Falais, korkuje zamykane w kotle doborowe dywizje Wermachtu ,okrążając 7 Armię i 5 Armię Pancerną wroga.

- Widzisz - mówi do mnie żołnierz generała Maczka - myśmy w marszu przez Europę oszczędzali miasta, biliśmy się na polach, nie robiliśmy szkód, jak Niemcy czy inni barbarzyńcy. Tak nas uczył nas dowódca i przyjaciel w boju, nasz generał Maczek” - powiedział te słowa, będąc wyraźnie wzruszonym.

Za to, że ten wybitny dowódca, uwielbiany przez swoich żołnierzy i narody, które wyzwalał, noszony na rękach swoich wyzwolicieli, odznaczony komandorią Krzyża Legii Honorowej, awansowany do stopnia generała dywizji w 1946 r., został pozbawiony obywatelstwa polskiego.

Czy to rozumiesz! - podniesionym głosem mówił – Komuniści pozbawili tego wybitnego człowieka, który przez całe życie służył swojej ojczyźnie, człowieka o ogromnym talencie wojskowym, prawego Polaka o nieskazitelnym sercu – Polskości !! To była hańba, draństwo, tak mógł uczyć rząd , który z Polską nie miał nic wspólnego – NIC! NIC! - prawie krzyknął.

Po wojnie, gen Maczek rezygnuje z wojskowej emerytury i pracuje jako barman. Umiera w Edynburgu 11 grudnia 1994 r.

Wypowiadając te słowa, mój rozmówca, porucznik dowódca w czasie walk o Falaise i Bredę, ranny, żołnierz wyklęty, odznaczony wieloma odznaczeniami bojowymi – wstał, pochylił głowę i w milczeniu tak stał, wbijając wzrok daleko przed siebie, jak myślę, w miejsca gdzie zwykli żołnierze, noszący na rękawie biało czerwone barwy z napisem POLAND, oddawali swoją krew za Polskę, powiedział szeptem "Chwała im - chwała !"

I ja wówczas wstałem mówiąc „Chwała bohaterom” i te słowa powtarzam do dzisiaj.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Chwała bohaterom!

Vote up!
6
Vote down!
0

Jerzy Zerbe

#1607599

można się dowiedzieć bardzo wiele rzeczy nigdzie dotąd niepublikowanych a umieszczonych w książce polonijnej autorki Katarzyny Murawskiej "Towarzysz pancerny generała Maczka". Jest to rzecz o płk. Rogozińskim, prawej ręce gen. Maczka, jak wspólnie obaj tworzyli swoją dywizję najpierw na terenie Francji a później Anglii. Na terenie Francji w zasadzie nie mieli żadnej pomocy, nawet z zakwaterowaniem były problemy. Puste koszary żołnierzy francuskich nie były im udostępnione, koczowali po stodołach i tego typu pomieszczeniach. Mieli trudności z kompletowaniem sprzętu a do Anglii przedostawali się na własną rękę. Gdy wylądowali z powrotem w Normandii, Francuzi przecierali oczy ze zdumienia, że  nie wyzwalają ich Anglicy, tylko Polacy. Książka jest bardzo bogato udokumentowana materiałami a amerykańskich archiwów, kopiami różnych oficjalnych dokumentów i materiałami z wydawanego w USA - Milwaukee przez płk. Rogozińskiego, Nowego Dziennika oraz materiałów różnych fundacji. Chwilami włos się jeży gdy czyta się o różnych kulisach tych dwóch znakomitych postaci.

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
0

Szpilka

#1607621

"Za wolność waszą i naszą". Jest na tej ekspozycji mundur generała Maczka, są polskie dokumenty wojskowe, są książeczki wojskowe, są świadectwa chrztu Polaków, są rysunki Walentynowicza - "Bez słów" i "Tylko trzy słowa", jest obraz, nie pamiętam czyj "Braterstwo broni" - z polskim i szkockim żołnierzem...

Po wojnie Szkocja przyjęła do siebie wszystkich Polaków, którzy wraz ze Szkotami walczyli przeciwko Niemcom. Tym się m. in. Szkoci różnili od Brytoli. Ci ostatni (Churchill) wpierw z polskiego depozytu bankowego ściągnęli sobie wynagrodzenie za udział Polaków w wojnie,  a potem przeprowadzili segregację polskich żołnierzy - wybierając tych, którym pozwolili na osiedlenie i oferowali jakieś zatrudnienie oraz tych którym "rekomendowali" powrót do Polski, a ogólnie - opuszczenie Wielkiej Brytanii.

Na cmentarzu w Auchinleck w Szkocji leży płk. Karol Golachowski, zmarły 31 października 1948, w wieku 60 lat. Za parę dni - rocznica. To wuj mojej Mamy, po wojnie już nie było z Nim kontaktu.

Pozdrawiam,

Vote up!
2
Vote down!
-1

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1607638

nawet z zakwaterowaniem były problemy. Puste koszary żołnierzy francuskich nie były im udostępnione, koczowali po stodołach i tego typu pomieszczeniach. Mieli trudności z kompletowaniem sprzętu a do Anglii przedostawali się na własną rękę."

A "biedny Wódz Naczelny" czyli generał Sikorski nie był w stanie wyegzekwować żadnej pomocy od naszego "sojusznika". Był, od początku nieudolny, niekompetentny i chorobliwie ambitny. Pochodzenie miało, w jego przypadku, negatywny wpływ na osobowość i charakter. Gdyby nie śmierć Sikorskiego, w dość tajemniczych okolicznościach, pod Gibraltarem - zapewne dziś nikt nie pamiętałby tego mściwego nieudacznika.

Warto uświadomić sobie, jaką rolę pełnił podczas wojny (a także - przed II WŚ) w polskiej armii gen. Sikorski a jaką - gen. Maczek. O "akcjach" Sikorskiego, w tępieniu piłsudczyków w Anglii, już pisano na tym blogu, o gen. Maczku - ten powyżej jest chyba pierwszym wpisem.

Pozdrawiam,

 

Vote up!
1
Vote down!
-1

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1607685

 ...walczyli tez Polacy zbiegli z Wehrmachtu, wczesniej sila, pod grozba smierci, do niego wcieleni. Byc moze zmieni sie przez ten fakt zdanie niektorych z was  o "Folksdeutschach".

Wuj mojego meza tez wyzwalal zachodnia Europe, i nie mial odwagi wrocic do Polski. Bal sie stalinizmu, i chyba mial racje. Tak wielu zolnierzy stracilo zycie w powojennej  Polsce.

Zycie swoje spedzil w Hollandii. Nigdy nie przyjal obywatelstwa holenderskiego. Nie doczekal sie przyjaznej i patriotycznej Polski.

Posmiertnie zostal uhonorowany przez Prezydenta Dude.

Vote up!
4
Vote down!
0

Gosia

#1607648