Wolność w pasach bezpieczeństwa na drodze do szczęścia

Obrazek użytkownika civilebellum
Idee

„Historyczna” już batalia medialna, dzięki której szersza publiczność poznała oryginała i politycznego dziwaka (przyciągającego jemu podobnych imaginantów– a wszyscy oni, co zabawne, chcą nam aplikować swoje prawa), kreującego się na obrońcę uciśnionych, JKM - stanowi doskonały pretekst do rozważań o wolności: czymże ona jest dla jednostek, a czymże dla społeczeństw?

Weźmy bowiem tytułowy przykład jako ilustrację tego rozróżnienia: państwo zorganizowało przymus prawny, gwałcąc niewątpliwie wolność jednostki: pasy mają być zapięte i już. JKM wyciągając łacińską paremię volenti non fit iniuria (jeśli ktoś dobrowolnie naraża się na szkodę, wiedząc, że ta szkoda może nastąpić, to nie będzie mógł wnieść skargi przeciwko innym: chcącemu nie dzieje się krzywda) twierdził, że to sprawa indywidualna i nikomu nic do tego; państwo z kolei argumentowało, że wynikiem takiej wolności są koszty, jakie musi ponosić lecząc lekkomyślnie poszkodowanych (co prawda zwiększona liczba wypadkowych zgonów „bezpasowców” koszty te redukowałaby do zera); mamy tu klasyczny podział na dwa opozycyjne aspekty: świadomość własnej wolności, prawo decydowania o sobie, zderza się z determinizmem, czyli uzależnieniem naszych działań od okoliczności, na które nie mamy wpływu (choć często to, co uważamy za swój własny wybór okazuje się efektem rozmaitych przyrodniczych i społecznych czynników).
Podstawowy problem związany z tym pojęciem jawi się w formie pytania: czy człowiek jest istotą wolną, czy jego działania są efektem wolnego wyboru, czy też są całkowicie zdeterminowane przez wielość czynników zewnętrznych, które wyznaczają nasze decyzje?

 

Stanowisko deterministyczne ma dość silne podstawy, zarówno w doktrynach religijnych, jak i w odkryciach naukowych. Argumenty z dziedziny psychologii, fizjologii, neurologii, biochemii, biofizyki wspierają deterministyczne rozumienie ludzkich działań wskazując, że nasze postawy, normy osądzania, czy wyboru są uwarunkowane przez szeroki zakres okoliczności. Rodzice, grupa społeczna, nauczyciele, pracodawcy, szeroko rozumiane środowisko społeczne wpływają na nas tak, że nawet nasze swobodne wybory są zdeterminowane: nasza psychika jest bowiem efektem działania czynników zewnętrznych - psychologicznych, społecznych i biologicznych.
Jednakże mimo silnego ciśnienia argumentów deterministycznych naturalna intuicja kłóci się z tak ograniczonym rozumieniem ludzkiej natury. Doświadczenie wolności, które każdemu człowiekowi towarzyszy w podejmowaniu decyzji staje się sztandarowym argumentem obrońców wolnej woli.

 

Zważywszy jednak, iż – idąc za naszym tytułowym przykładem – za niezapięcie pasów bezpieczeństwa musimy zapłacić mandat, nasza wolna wola może prowadzić nas do utraty szczęścia (tego celu, do jakiego wolność nas prowadzi). Jak zatem mielibyśmy unikać podobnych kolizji? Ludowa mądrość mówi nam: nie można kopać się z koniem – bo czy rzeczywiście niezapięcie pasów przynosi nam jakąś szczęśliwość?

 

Tak oto dochodzimy do clou naszych rozważań o wolności: nie jest ona dana nam absolutnie, a nasze szczęście nie zależy od jej poszerzania („zabrania się zabraniać”, „róbta co chceta”), a przeciwnie – od jej kontrolowanego ograniczania. „Kontrolerem” jest Rozum – nasz pas bezpieczeństwa. Zarówno to, co dobre, jak i to, co złe, jest łatwe do zdobycia: człowiek , który myśli i żyje rozumnie (oraz nie cierpi głodu czy zimna), ma wszystko, co istotnie potrzebne do szczęścia; pozostałe potrzeby są naddane i to one na ogół są źródłem cierpień i frustracji. Zaspokojenie podstawowych potrzeb nie jest wcale tak trudne i nie wymaga zbyt wielu wysiłków; szczęście człowieka w znikomym stopniu zależy od okoliczności zewnętrznych.
Celem człowieka prawdziwie wolnego jest zapanowanie nad pragnieniami. Człowiek rozumny jest jednocześnie wolny i szczęśliwy, ponieważ nie oddaje się wzorem głupców w niewolę ciała, czy też nie uzależnia się od urojonych pragnień; nie podejmuje też daremnych wysiłków, aby zaspokoić nakazane mu rzekome duchowe powinności. Człowiek nierozumny, nieświadomy swojej mocy panowania nad rzeczywistością, staje się niewolnikiem swoich wyimaginowanych lub wmówionych mu potrzeb. Walcząc o majątek, sławę, zaszczyty, marnuje życie w ciągłym trudzie, w ciągłym niezaspokojeniu, cierpi z powodu wewnętrznej dysharmonii, doznaje wyrzutów sumienia. Marnuje energię w pogoni za nieistotnymi celami. Piekło przeżywa na ziemi. Nie wyzwala go ani obiecywana mu „wolność”, ani posłuszne stosowanie się do nakazów wybranej przezeń idei społecznej*. Trudno jest roztkliwiać się nad takimi ludźmi. Są oni nieszczęśliwi z własnej winy, z własnego wyboru. Nie zaspokoili bowiem naturalnej, koniecznej potrzeby rozumnego myślenia, która wymaga pracy nad sobą.

Potrzeba rozumnego myślenia chroni człowieka przed błądzeniem. Ludzie leniwi zamiast tę potrzebę zaspokajać, wysilają umysł szukając sposobów zaspokojenia różnorakich innych, wymyślnych potrzeb, wchodząc tym samym na drogę zguby. A tymczasem natura stworzyła człowieka do szczęścia. Za pomocą rozumnego myślenia człowiek opanowuje duchem ciało i zyskuje niezawodną tarczę przeciw cierpieniu, także fizycznemu. Dążenie do szczęścia jest nie tylko możliwością, ale i obowiązkiem każdego człowieka.
"Niechaj młodzieniec nie zaniedbuje filozofii, a i starzec niech nie czuje się niezdolnym do dalszego jej studiowania. Dla nikogo bowiem nie jest ani za wcześnie, ani za późno zacząć troszczyć się o zdrowie swej duszy."
"Kto zatem twierdzi, że pora do filozofowania jeszcze dla niego nie nadeszła, albo, że już minęła, podobny jest do tego, co twierdzi, że pora do szczęścia jeszcze nie nadeszła albo, że już przeminęła".

(Epikura List do Menojkeusa, w. 122-129, w: Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy…, ]]>http://biblioteka.kijowski.pl/antyk%20grecki/%20diogenes%20-%20%E5%BBywoty%20i%20pogl%E4%85dy%20s%E5%82awnych%20filozof%E3%B3w.pdf]]> )

 

* zaniepokojonym, być może, tym stwierdzeniem wyznawcom naszej religii polecam książkę Servaisa Theodore’a Pinckaersa „Źródła moralności chrześcijańskiej” (Wyd. W drodze, Poznań, 1994), w której autor dowodzi, iż w XIV w. nastąpiła prawdziwa rewolucja w teologii (za sprawą angielskiego franciszkanina Wilhelma Ockhama), polegająca na tym, iż uznano, że człowiek jest wolny tylko do momentu, kiedy spotyka się z tym, co Bóg nakazał (i czego zakazał); przeciwstawiali się temu tomiści, nie budując swej teologii moralnej w oparciu o przykazania, ale o cnoty (czynienie dobra z wolnej woli). Zatem to cnota – a nie posłuszeństwo – czyni szczęśliwym!

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

No ale rozumny wybór, na który zwraca uwagę JKM, nie polega na tym, czy samemu zapinać pasy, czy nie, ale na tym czy można zmusić przemocą innego do zapinania pasów. Rozum nakazuje mi zapinać pasy, rozum nakazuje mi zmuszać wszystkich pasażerów mojego samochodu by zapinali pasy. Ale tu nie tylko o rozum chodzi - liczy się też moralność. Moralność powoduje, że powinienem dbać o swoje życie i zdrowie, moralność pozwala mi zmuszać siłą innych do korzystania z mojej własności tak jak ja zarządzę. Ale czy moralność pozwala mi stosować przemoc wobec innych by ich zmusić siłą do stosowania się do moich reguł bezpieczeństwa na ich terenie, w ich pojazdach? Mam moralne prawo cały świat zorganizować siłą po swojemu? Może rozum uzna, że trzeba ich spałować, pobić, zniewolić, a może nawet zabić - ale moralność stanowczo się temu sprzeciwia, nieprawdaż? Rozum i moralność mówi mi jak mam postępować. Ale ten sam rozum i ta sama moralność nie powoduje automatyzmu zezwalającego na to, bym mógł stosować przemoc wobec innych, by zmusić ich do tego, co sam uważam za stosowne. JKM nie sprzeciwia się zapinania pasów - on sprzeciwia się zmuszania innych, by pasy zapinali. Cokolwiek mi rozum nie podpowie, to nie upoważnia mnie to do tego, bym siłą do tego zmusił kogoś innego, nawet gdy ma mniej rozumu. Mogę go przekonywać, mogę dawać przykład, mogę stosować wszelką argumentację, ale nie mogę naruszać jego ciała czy własności. Moralność jest ponad rozumem.

Vote up!
1
Vote down!
0

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1596579

przyczynkarstwem (o co niby chodziło JKM), bo przecież idzie o jakiś tam zakaz. Natomiast kwestia główna (moralność a rozum) rozstrzygnięta może być jedynie w metajęzyku („co autor chciał powiedzieć’). Znalazłem dla tej kwestii taki cytat:

Czasem jest coś niezdrowego w sposobie, w jaki moralność ingeruje w życie ludzi. Sędzia, kapłan czy grupa autorytetów mogą mówić ludziom, co powinni robić, lecz zwykle to nie oni ponoszą konsekwencje. Bezstronne prawo moralne może odnosić się w bardzo nierównym stopniu do różnych ludzi i trudno się dziwić, że są oni rozczarowani etyką wyznawaną głównie przez tych, którzy nie muszą jej stosować. Anatol France mówił ironicznie o majestatycznej równości praw, które zabraniają jednakowo bogatym i biednym spania pod mostami, żebrania na ulicach i kradzieży chleba.

Już nie mówiąc o tym, czyja moralność.

Dzięki za wpis!

Vote up!
0
Vote down!
0
#1596607