S.Fulop, S.Karczewski, A.Jarmakowski, P.Sarzyński i L.Fogelman czyli Polska, Żydzi i USA

Obrazek użytkownika wawel24
Idee

1.


Wczoraj wieczorem obiegła media wiadomość o bezczelnym ataku burmistrza New Jersey na Marszałka Karczewskiego, którego S.Fulop zwyzywał od znanych antysemitów ( dla niewiedzących co to znaczy, przypominam jest to tradycyjna, plemienna klątwa asemantyczna), białych nacjonalistów [sic!], kłamców oświęcimskich (wg polskiego prawa to podlega pod zniesławienie, art. 212 KK, znieważenie, 216 KK oraz może być zaskarżone jako groźba (bezprawna) spowodowania postępowania karnego, art. 119 KK). I na dokładkę napisał, że nasz Marszałek ma zerową wiarygodność. Wstawił cudnie knajackie zdanie o p.Karczewskim: „Ten koleś to żart”. I odnosząc się do zdania z tweeta Marszałka Karczewskiego, że cała ta historia z pomnikiem jest przykra dla Polaków, napisał: „Jedyną przykrą rzeczą jest senator Stanisław. Kropka”.


Atak ten był tak absurdalny, że niektórzy myśleli, że to żart, pijacki amok lub, że w części tłitu może nie chodzić o Marszałka Karczewskiego, lecz o jakąś inną osobę, dlatego niektórzy zaczęli się dopominać, by napisał jaśniej o kim pisze. Jednak to było o Marszałku Karczewskim. To była kara, która spadła z opóźnieniem za „czyn” antysemicki i białonacjonalistyczny z 7 lutego 2018 r., kiedy to  w związku z nowelizacją ustawy o IPN marszałek Senatu S.Karczewski wystosował do środowisk polonijnych i polskich za granicą, w którym zwrócił się z apelem o podejmowanie wszelkich działań mających na celu upominanie się o prawdę historyczną i obronę dobrego imienia Polski i Polaków. Teraz już wiemy, co to antysemityzm i kłamstwo holokaustowe. To „upominanie się o prawdę historyczną i obronę dobrego imienia Polski i Polaków”. O tymże upominanie się o prawdę historyczną wyczerpuje jedno z głównych znaczeń terminu „antysemityzm” wie cały świat od dawna, ale że obrona czci Polski jest antysemityzmem i zagrożona jest  karą 5 lat więzienia – nie do wszystkich to jeszcze dotarło. Żydowska nauka nie zna granic. Tupetu i rozumu.


Cała akcja z atakiem na pomnik wydaje się nie być przypadkowa, lecz przygotowywana od jesieni ubiegłego roku (szczegóły poniżej), nie będąca indywidualną akcją S.Fulopa, lecz żydowskich amerykańskich środowisk zainteresowanych w „żywej gotówce” (że zacytuję panią Hartwich) z mienia bezspadkowego i akcją zapowiedzianą w 1996 r. przez sekretarza generalnego Światowego Kongresu Żydów (WJC) Israela Singera w takich słowach: „Ponad trzy miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie pozwolimy (…) Będą słyszeli o tym od nas tak długo, jak Polska będzie istnieć. Jeżeli Polska nie spełni roszczeń Żydów, będzie „publicznie atakowana i upokarzana” na forum międzynarodowym”.


Korporacja, która ma zamienić teren, gdzie stoi pomnik na park, nazywa się DeMarco and Mack-Cali. Co ciekawe, nic nie stałoby na przeszkodzie, by po zakończonych pracach pomnik wrócił na swoje miejsce. Jednak... Jednak pomnik nie spodobał się osobiście jednemu z dwóch szefów (obydwaj Żydzi amerykańscy) korporacji. Pasję konserwatora zabytków połączoną z krytykiem sztuki poczuł nagle pan Michael Demarco. Studia podyplomowe dla menadżerów wyższego stopnia na The University of Chicago (ta informacja okaże się ważna w dalszej części notki). Związany przez 9 lat z Lehman Brothers (Managing Director) oraz z bankiem Credit Suisse First Boston and Arthur Andersen LLP's znanym wcześniej jako First Chicago Corp. Bank mający spore kłopoty z prawem w czasie tzw. kryzysu bańki internetowej w 2001 r. Demarco atakował obecność pomnika katyńskiego wiele razy, o czym pisała prasa w New Jersey. Zarzucał mu, iż jest „makabryczny”. A burmistrz Fulop? Burmistrz jest już „wygłuszony” i uładzony. Na rok budżetowy 2017 otrzymał donację od korporacji DeMarco and Mack-Cali w wysokości 250 000$. Trudno po czymś takim mieć inne gusta estetyczne niż... donator.


Drugi z szefów korporacji „estetyków oceniających pomniki” to William L. Mack, żydowski biznesman, przez 18 lat członek Rady Nadzorczej w jednym z oddziałów JP Morgan (pozdrowienia dla Premiera Mateusza...) oraz „szycha” w takich koszernych interesach jak: North Shore-Long Island Jewish Health System (vice chairman) i  Solomon R. Guggenheim Foundation (chairman of the board).


Autor pomnika, Andrzej Pityński, gdy zadzwonił do niego dziennikarz z The Jersey Journal, Terrence T. McDonald mówiąc o ocenie jego dzieła przez żydowskiego, pochodzącego z Chicago bogacza powiedział, że pomnik ma zostać, tam gdzie stoi (konkretne plany przeniesienia pomnika do Bayonne – miasta portowego w USA, w stanie New Jersey już wtedy były czynione). I skwitował osobę pana DeMarco słowem nieparlamentarnym schmuck pochodzącym z... jidysz (שמאָק, shmok), gdzie znaczy „ku*as”,  a które po angielsku wykłada się literacko jako „debil”.3

Ilustracja. Andrzej Pityński, autor pomnika, syn Żołnierzy Wyklętych

Dlaczego napisałem, że akcja mogła być przygotowywana już w zeszłym roku? 18 listopada dziennikarz Polityki, Piotr Sarzyński, tuba środowisk żydowskich, zapiekły wojownik walczący z antysemityzmem, socjolog a robiący za samozwańczego guru... krytyków sztuki, marszanda, szarą eminencję świata plastyków, galerii i nagród wszelakich – zaatakował rzeźbiarza andrzeja Pityńskiego za tworzenie kiczów. Atak lansera „wielkiej sztuki”, czyli Kozyry, czy Joanny Rajkowskiej, „twórczyni” izraelskiej palmy z Al.Jerozolimskich i przeróżnych twórców żydowskiego pochodzenia – był tak prymitywny, że kojarzył się z atakiem na zamówienie.


Zostaje jeszcze kwestia tego, skąd i dlaczego burmistrz New Jersey był tak dokładnie zorientowany w poglądach Marszałka Karczewskiego i w treści jego listu do Polonii, za co go knajacko zwyzywał? Mógł, oczywiście, znać z różnych źródeł, ale jeden trop narzuca się na pierwszy rzut oka.


Otóż miasto Chicago ma to nieszczęście, że jest tam pewien oddział KOD-u. Jego spiritus movens jest emerytowany opozycjonista polski żydowskiego pochodzenia, ikona, jak to mawia się w stolicy, pan Andrzej Jarmakowski. Były działacz ROPCiO, który był zinfiltrowany przez służby nie mniej, niż reszta ruchów antykomunistycznych, a może i bardziej (zresztą bycie TW zarzucił panu Jarmakowskiemu A.Czuma). Pan Jarmakowski po obaleniu komunizmu razem z Bolesławem Wałęsą obala w USA antysemityzm, nacjonalizm polski i obecną dyktaturę. Wypisuje w sieci takie farmazony, że nawet Magda Środa by się uśmiała ;). Oczywiście w dzień 3 maja zaatakował Konstytucję 3 maja i jej święto. I ogłosił światu, że właśnie w Polsce zaczęła się era więźniów politycznych. Pierwszym więźniem politycznym jest... Stanisław Gawłowski :). Dalej nasza żydowska ikona KOD-u zgłębia przemyslenia Mazguły. Walczy z ustawą o IPN. Swoją drogą KOD w Polsce nieźle ukrywa swoje korzenie i swoją orientację żydowską (chociaż ja już w pierwszej notce o KODzie pisałem o tych źródłach, dla każdego, kto dłużej się zastanowił nad tym tworem, było to oczywiste). Podobnie zresztą jak KOD także opozycja milczy o hucpie z ustawą 447 i ani słowa nie wypowiada w obronie Polski.. Milczenie jest przekazem często bardziej jasnym niż słowa.

Ilustracja. Pan A.Jarmakowski. Zdjęcie z tego roku

Dlaczego wywołałem cyrkową postać p.Jarmakowskiego? Gdyż nawiedzona owa ikona wypisuje nawiedzone listy do kogo się da.


 

11 lutego 2018 wysłała nasza ikona list do... Marszałka Karczewskiego. List się zaczyna tak: „Panie! [sic!]

Zapoznałem się z listem jaki wystosował Pan do środowisk polonijnych. Ponieważ od kilkudziesięciu lat jestem Polonią, czuję się w obowiązku w odpowiedzieć na pana list. Muszę odpowiedzieć, gdyż po 1989 roku mogłem być dumny z Polski, jako kraju, który stał się liderem pozytywnych przemian w swoim regionie (...)Niestety, gdy zdobyliście władzę w Polsce, wszystko runęło. Runęło nie z powodu urojonego antypolonizmu, ale z powodu antydemokratycznych zmian wprowadzanych w kraju, przez Pana środowisko polityczne.”


Dalej jest o trójpodziale władzy, o tym, że „naród polski ginie w mrokach satrapii”. Następnie zabiera się geniusz opozycji za właśnie ten list Karczewskiego, za który zwyzywał Marszałka knajak burmistrz Fulop: „W swoim liście tworzy Pan urojoną rzeczywistość jakiegoś ataku na Polskę”. Dalej jest zrzucenie winy na senat za poparcie nowelizacji ustawy o IPN: „To Senat, którego jest Pan Marszałkiem do tej katastrofy doprowadził”. A na koniec osobliwa obietnica: „Uczynię co w mojej mocy, aby fałszywie oskarżani nie byli anonimowi, aby ich historie stały się znane światowej opinii publicznej. Na to może Pan liczyć i to Panu solennie obiecuję”. Cały list pobrzmiewa tonem znanym z... burmistrza Fulopa. A skąd Fulop mógł poznać szczegóły kontaktów Marszałka z Polonią?


5 lutego na swojej witrynie p.Jarmakowski ogłosił swoją petycję do burmistrza Chicago, amerykańskiego Żyda, Rahma Emanuela, aby wycofał on swoją zgodę na występ Prezydenta Andrzeja Dudy w Millenium Park, za to, że podpisał ustawę o IPN. W petycji są takie same durnoty, jak w innych tekstach naszego KOD-owca. Możemy tam przeczytać, że "W ostatnich dniach na półkach księgarskich ukazała się ważna, fundamentalna praca” Dalej jest noc”. No i czytamy dalej, oczywiście, o wzroście nastrojów ksenofobicznych, nacjonalistycznych i antysemickich w Polsce (te 3 wzrosty, to jak w naszej cywilizacji przeżegnanie się w imię Trójcy Św.). Ikona myli nawet nazwisko „więźnia politycznego”, ze Stanisława Gawłowskiego robi Stanisława... Gołębiewskiego, z funkcji sekretarza generalnego robi stanowisko wieceprzewodniczącego. Wydaje mi się, że żydowski burmistrz Chicago zarzucany idiotycznymi listami od nawiedzonego żydowskiego kodowca skontaktował się z owym nieszczęsnym żydowskim burmistrzem New Jersey i stąd ten typ powziął swoją wiedzę o korespondencji Marszałka z polonią amerykańską, o jego kłamstwie oświęcimskim. Druga nitka łącząca Chicago ze sprawą pomnika katyńskiego, to Michael Demarco, niespożycie atakujący pomnik już od zeszłego roku. Pan Demarco kończył studia w Chicago a potem  pracował w Chicago w holdingu kilku banków. Tak to nasi bracia, przyjaciele, nasz bratni naród łączą się we wspólnej pracy, poprzez KOD, walkę z pomnikami dążącej wprost do ziemi obiecanej, której imię 447...


2.


Nie będzie to monografia stosunków między tymi trzema podmiotami (Polska, Żydzi, USA), ani nawet jej szkic. To byłaby praca dla zespołu uczonych, zagrożona zresztą ciągłą presją politycznej poprawności. Temat jest fascynujący i wymagający odwagi, więc z pewnością nie zostanie podjęty na większą skalę przez polskich publicystów, choć w rzeczonej tematyce, co prawda, łatwiej o odwagę u nas, niż w przytulisku world jewry. Przeciętny dziennikarz, naukowiec woli chodzić ścieżkami wydeptanymi składając rytualnie i nawykowo pokłony przed odpowiednimi ikonami, przed „rządcami tego świata” mówiąc po biblijnemu.


Odrzućmy jednak nawyki ludzi leniwych i koniunkturalistów i zanurzmy się trochę w zagadnienie. Nie jest to zagadnienie łatwe ani składające się z oczywistości. Raczej przeciwnie – trochę trzeba wysilić komórki mózgowe i być przygotowanym na wiele zdziwień. Ale jak wiadomo zdziwienie może być początkiem filozofowania, początkiem drogi do mądrości.


Z racji opracowywania pewnego tematu związanego z nowożytną historią Żydów czytałem trochę publicystyki konserwatywnej amerykańskiej, tej dawnej, dobrej (1960-1990).


Wynika z tej lektury obraz zadziwiający. Stopień zastraszenia różnych bystrych umysłów i uczciwych ludzi spośród publicystów i polityków amerykańskich ze strony medialnego, ale także akademickiego lobby żydowskiego był 30 lat temu w USA niewyobrażalny.


Na skali intensywności ścigania przez żydowską inkwizycję, oczywiście, prym wiodły oskarżenia o kłamstwo holo włącznie z zapowiedziami fizycznych ataków.  Kwestia jest poza dyskusją – prawda nie boi się dyskusji i konfrontacji z innymi podejściami. Jeśli pojawiają się pozaprawne represje lub działania przestępcze, wniosek może być jeden, są tu interesy analogiczne do mafijnych, interesy duże oraz druga refleksja a propos „izraelskiej prawdy historycznej”: prawda, która boi się otwartej dyskusji jest prawdą żałosną i niezwykle podejrzaną, kolosem na glinianych nogach, kabalistycznym golemem. Drugi temat ścigany z urzędu przez żydowską, samozwańczą inkwizycję w USA to postawa Izraela wobec Palestyńczyków, zbrodnie, dyskryminacja rasowa, religijna, tortury, elementy ludobójstwa (Deir Jassin), masakrowanie, okupowanie i wysiedlanie bezbronnej ludności etc. Znanym testem na to, czy twierdzenie, że mediami władają Żydzi jest „teorią spiskową” czy faktem – jest próba opublikowania artykułu na temat zbrodni wobec Palestyńczyków lub ich dyskryminacji oraz na temat panującego w Izraelu apartheidu. Odrzucą go wszystkie najbardziej wpływowe amerykańskie media (prasa i telewizje) dając tym samym odpowiedź na pytanie, czyje interesy i kapitał za nimi stoją. Jest to prosty test i bardzo wdzięczny. Zresztą dzisiaj podobny test możemy obserwować w Polsce. Spokojnie patrzmy na to, kto nabiera od grudnia wody w usta w sprawie ustawy 447, kto banalizuje i uspokaja.


Trzeci temat zakazany przez samozwańczych, zestrachanych, nienawidzących prawdy Torquemadów żydowskich to ustrój państwa Izrael i jego sprzeczność z zasadami demokracji i z zasadami cywilizowanego świata. Temat czwarty z listy żydowskich Kim Dzong Unów to zbyt dogłębne przyglądanie się temu, ile kosztuje amerykańskiego podatnika „podtrzymywanie przy życiu” tego bliskowschodniego, niebieskiego Frankensteina i bezustanne kroplówki z budżetu. Temat piąty to zagadnienie zbyt potężnych wpływów na amerykańską politykę zagraniczną a zwłaszcza na jej aspekt militarny związany ze sterowaniem użycia sił wojskowych w kierunku przyszłościowej, profilaktycznej obrony interesów Izraela w regionie (sprowokowanie przez Żydów wojny w Iraku, dzisiejsze szczucie Ameryki na Iran etc.).


Relacje USA z Izraelem i diasporą są niezwykle specyficzne i nieporównywalne z relacjami żadnego europejskiego kraju (z wyjątkiem RFN). Jest to pewna skomplikowana symbioza interesów materialnych z interesami politycznymi. Symbioza samożywności z cudzożywnością, mówiąc precyzyjnym językiem biologii. Amerykanie odnosząc sukces, stając się hipermocarstwem zarazem skazali się na koegzystencję z najbardziej gotówkolubnym narodem świata, którego hasłem mogłoby być: tam nasz Kanaan, gdzie najbardziej „czuć piniondz”. Taka to karma najbogatszego kraju i taka logika instynktów przeciw której nie poradził żaden z XIX-wiecznych prezydentów USA, kiedy to jeszcze USA próbowało dyscyplinować panoszące się lobby żydowskie. Amerykanów trochę stłamszono, zgnieciono, raz na jakiś czas przyciskano im twarz ewangelikalno-chasydzkim butem do podłogi. Zdyscyplinowało to ich, zastraszyło. Naród w swej masie to nie herosi, to hamburgożercy i serialopochłaniacze. A rządzący widząc, że rozwód z tą dziwną nacją jest niemożliwy, starali się z owego toksycznego związku z Izraelem wyciągać jednak jakieś korzyści (geopolityka i surowcogeopolityka lewantyńska). I tak to się kręci. Stosunkowo duża otwartość amerykańskiej cywilizacji, leżąca w jej istocie, w początkach jej historii powoduje, że sytuacja społeczna , model życia społecznego bardzo odpowiada kosmopolitycznej, penetrującej diasporze żydowskiej. Młodość narodu amerykańskiego, sztuczność jego utworzenia wobec kilkutysiącletniej historii Żydów daje Żydom  dodatkowe punkty czyniąc z nich swego rodzaju autorytet pokryty patyną wieków dla przeciętnego Amerykanina. Jednym słowem Amerykanie są stworzeni do bycia permanentnie wykorzystywanymi i poniżanymi przez butnych Żydów. Taka amerykańska karma. Owa żydowska czapka nie blokuje na szczęście amerykańskiej nauki, poza naukami humanistycznymi i blokuje, niestety, amerykańską sztukę.


A jak się ma porównanie stosunku przeciętnego Polaka i Amerykanina do Żydów?  No cóż, to są dwie całkiem odmienne relacje. Kiedy Amerykanie nosili jeszcze historycznie koszulę w zębach, to Polska już walczyła, próbowała walczyć z nachalnym gościem żydowskim, czy też – w terminach prawa lokatorskiego – uciążliwym lokatorem. Kiedy Ameryka nie istniała jeszcze nawet w profetycznych marzeniach najodważniejszych wyspiarzy – Polacy już się opiekowali dziesiątkami asocjalnych gmin żydowskich mnożących się jako obce ciało wewnątrz polskiej, autodestrukcyjnej tolerancji. Polski pan i chłop miał swojego Żyda lub Żydów. A dzisiaj Żyd w Ameryce ma swoich Amerykanów. Różnica bardzo istotna. Tego historycznego zapisu w kodzie kulturowym, dziejowym i genetycznym nie zmieni już nic. Wprawdzie w Polsce Żydzi mieli niedawno też okres, gdy wybili się na Panów względem Polaków, lata 1944-56. Jednak zdobyli wtedy górujące stanowisko nie w wolnej, konkurencyjnej walce, lecz z pomocą bestialstwa, spisku i mordu. Co spowodowało, iż ich stanowisko w mentalności przeciętnego Polaka jeszcze się pogorszyło. Z takiego krwawego panowania nie rodzi się ani zastraszenie, ani estyma. Z powodu namiestnikowania nad Polakami Żyd stał się jeszcze bardziej Żydkiem, niż był nim dla polskich panów XVIII i XIX w. Obserwowane przez nas poniżanie się Amerykanów wobec Żydów prowadzi do tego, iż w oczach Polaka Amerykanin nabiera kolorytu parweniuszowskiego.


W sytuacjach takich, kiedy jakiś Daniels przyjeżdża do Polski i dyktuje Polakom delegalizacje, albo Lejb Fogelman udziela wywiadu próbując korygować, pouczać i etykietować Polaków – nieodmiennie przychodzi mi na myśl obraz z wiersza Tuwima „Żydek”: „Ludzie go wygnali, Bóg pomieszał głowę,

Wieki i wygnanie pomieszały mowę.

Drapie się i tańczy, płacze i zawodzi

O tym, że się zgubił, że po prośbie chodzi”.


Trzaśnięcie oknami, ot wszystka odpowiedź na butę mentalnych, pogańskich parweniuszy. Skowyczących z żalu, że w Polsce wszyscy nie milkną, gdy Fogelman, Holland, Blumsztajn, Hartman, młody Tyrmand i reszta tych samomianowanych tuzów – przemawia ex cathedra, wściekłych, że ludzie zamykają okiennice w odpowiedzi na złoto ich przemyśleń, a nie padają na kolana, jak to dzieje się wśród nie mających żadnej historii zaoceanicznych hamburgerożerców. Polskiego szacunku nigdy nie kupią i to ich doprowadza do szewskiej pasji. Cóż, taki was los, szewski, garbarski, że po przyjeździe do Polski tylko kląć przychodzi. Do kraju Vitelona, Kopernika, Kochanowskiego, Prusa nie wchodzi się nieogolonym i gdakająco-charkoczącym w barbarzyńskiej logice. Z hamburgerożercami wyraźnie rozumiecie się lepiej, i przy tym pozostańmy.


Lejba i Fulop, mówi do was ten, którego przodkowie po mieczu byli na polskich dworach królewskich i biskupich w czasach, gdy przodkowie Lejby i Fulopa po wywędrowaniu z terenów chazarskich, Lejba niech słucha, nie potrafili nawet spisać swoich dziejów podług zasad historiografii. Lejba rozumie, mam nadzieję. W XIX w. nawet porządnej gramatyki swoich paleojęzyków nie byliście w stanie ułożyć, musieli to dla was i za was robić Francuzi i Niemcy. Moja rodzina ukrywała Żołnierzy Wyklętych w tym samym czasie, gdy wasi przodkowie ich torturowali i „rozwalali” mierząc w potylicę na więziennych podwórkach. „Rozwalali”potomków tych, którzy ich wieki temu przygarnęli i uratowali przed linczem innych narodów europejskich. Bestialskimi nazywając wasze zachowania możemy obrażać bestie, gdyż znęcaliście ponadwymiarowo, bezinteresownie, arcysadystycznie nad swoimi dawnymi dobrodziejami. I wy macie czelność, pazerne groszoroby, wciąż próbować się tu panoszyć? Wyzywać naszych Marszałków swymi plemiennymi zaklęciami i oskarżać ich o łamanie powpychanych przez was do naszych praw klanowych mitów? Odważyliście się nawet na zamach na świętą dla nas pamięć katyńskiej egzekucji naszych elit?


Zdumiewająca utrata kontaktu z rzeczywistością, częsta zresztą u was. Z dumnych Polaków próbujecie robić neandertalskich Jankesów? Goethe dowiadując się o tym, że pojawiła się podobno jakaś żydowska gwiazda, rzekomy „żydowski Sokrates”, jak go reklamowali jego rodacy, niejaki Moses Mendelssohn – powiedział: „A cóż nam może ten żydowski gwizdek powiedzieć?” Była to aluzja do monotonii żydowskiego umysłu i gadania potrafiącego dmuchać tylko w jedną dziurkę i wydawać wciąż i do znudzenia jeden i ten sam ton. To samo zawsze czuję słysząc przez przypadek jakieś „przemyslenia” Danielsów, Fogelmanów, Fulopów, Blumsztajnów, Michników, Smolarów i Jarmakowskich. Komiczni Żydzi, nieświadomi swojej śmieszności. Żołdak szowinistycznego, zamordystycznego reżimu, niejaki Danielak, czy Daniels, nie mam pamięci do nazwisk gminu – stawia się nad 40 milionami Polaków. Niejaki Ptasiek, czy Ptasznik, bo tak chyba wykłada się to pastusze przezwisko Fogelman z kolei nazywa poglądy Polaków „świństwem”. A jakiś Fulop podnosi rękę na... Katyń? Hola, Żydzi, zamilknijcie, bo ptactwo we dworze płoszycie. Myślicie, że z Polakami pójdzie wam tak, jak z Jankesami, którym degenerujecie mózgi codziennie shit-serialami, Coca-Colą, cukrem i waszym największym wkładem w rozwój cywilizacji  czyli olejem palmowym? Ktoś wam zły adres podał. Nieaktualny. Kazimierz Wielki już tu nie mieszka, to nie czasy na Kazimierzów.  Good-bye gud-łaj. Buźka! Zabieraj te swoje gendery, multi-kulti, pomiary uprzedzeń i weź sobie na drogę 65 rodzajów płci, by się nie ckniło za bajkowym paradis judaeorum. Mój dziad nazywał takich jak ty, Ptasznik, ordynusami niemożebnymi a takich jak ty, Fulopie żałosny – hańbą kuli ziemskiej.


Bieda jest jednak z tym, że odpór dostanie ten rozpanoszony, szowinistyczny gmin jedynie od internautów. Dziennikarze nasi oraz TV wolą tematy bezpieczniejsze (sznurówki R.Petru). TV Kurskiego milczała wczoraj wieczorem, mimo iż Polsat podał od razu informację o chamstwie żydowskiego burmistrza. A rząd nasz, w połowie już chyba składający się z bratniego narodu – zacznie od rana przepraszać, ocieplać watoliną i styropianem, łagodzić, głaskać dłonią, na której jeszcze starta z twarzy ich ślina. Do 2015 mieliśmy rządy styropianowej solidarności. Od 2015 mamy rządy watolinowego braterstwa z opluwaczami. Posypią się, ba, już się posypały namawiania do... konstruktywnego dialogu! Z kim? O czym? W jakim języku? Znowu poselstwo Wildsteina, Szpytmy et co.? Jak słyszę o tego rodzaju komisjach, to od razu przypomina mi się buszująca po archiwach komisja Michnika, Ajnenkiela i Holzera. Ten sam pomysł – podpalacze gaszą pożar...Swoją drogą archiwa mogą być przydatne, gdyż rozkręcający kampanię antypolską w USA „polonus”, atakujący ustawy sądownicze i ustawę o IPN, kombatant ROPCiO, Żyd Jarmakowski był już oskarżony o bycie TW przez Czumę.


Piękny jest też udział w akcji usuwania pomnika katyńskiego przez amerykańskiego Żyda będącego przez 18 lat członkiem zarządu jednego z regionalnych oddziałów JP Morgan, zainstalowanego u nas przez Premiera. Jak widać, nie tylko żyła złota dla JP Morgan jaką – jak niektórzy przewidują (była nawet na S24 notka na ten temat) będzie obsługa bankowa reformy emerytalnej Morawieckiego (Pracownicze Programy Kapitałowe) przyciągnęła ten bank do Polski, ale być może (w czarnym scenariuszu, do którego żeby nie dopuścić nie ma nasz rząd żadnego planu) także obsługa... restytucji mienia. No i udział w różnego rodzaju akcjach poniżających państwo polskie. Vivat Premier Mateusz!

Oczywiście okazję próbują wykorzystać do oczyszczenia się z podłości wobec Ewy Kurek dwaj ogromni, najwięksi, wszechpotężni przyjaciele Polski – Daniels i Tyrmand i jeden namawia Fulopa do przemyślenia sprawy, a drugi nawet – autolegendując się – dowala mu słówkami: „arogant i pozer”. Hoho... :)


Wydarzenia najbliższych godzin i reakcje na wykopanie pomnika katyńskiego, który nie spodobał się jednemu z żydowskich właścicieli firmy budującej tam park? Proszę bardzo.

Min. Gowin: Sądzę, że uda nam się odbudować relacje z Izrealem. To jest nasz priorytet. Do tego powinniśmy dążyć.

A.Bielan: W wypowiedziach burmistrza New Jersey nie pada słowo Polska, więc może sprawa nas nie dotyczy. Ale rozumiem emocje polonii amerykańskiej.

A.Duda: razem z żoną poczyta nam Meira Ezofowicza Orzeszkowej i ogłosi, żebyśmy nie zapomnieli, że z Żydami łączy nas 1200 (a co!) lat wspólnej historii.

Premier Morawiecki: nabierze wody w usta, by nie zadzierać z JP Morgan.

J.Brudziński zakrzyknie: Błagam! Nie ulegać prowokacjom antysemickim! Wyciszyć emocje!


24 lutego 1768 Rzeczpospolita podpisała z Rosją Traktat wieczystej przyjaźni, mocą którego stawała się protektoratem rosyjskim. Podczas głosowania w kongresie nad ustawą 447 pokazał oraz dzisiaj zapewne pokaże nasz rząd swoim zachowaniem, że Traktat wieczystej przyjaźni znowu zawarto. Z kimś innym, choć nie zupełnie innym. Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy.


Taki mamy klimat. Taki mamy „rząd”.


PS

Sytuacja, w której się znajdujemy, inercja rządu i mediów wymusza działanie na nas. Dzisiaj już widać, że sam patriotyzm rozumiany jako rozgrzewanie serc – nic nie da. Nie da nic bez niszczenia kłamstwa i budowy prawdy – będzie atrapą. Prawo oparte na kłamstwie i sprawiedliwość oparta na kłamstwie do niczego nas i Polski nie doprowadzą.

Dłużej czekać nie ma na co. Trzeba się połączyć. Wcześniej już różne osoby na tym blogu zgłaszały potrzebę wzięcia spraw w nasze ręce. Przemyślałem to i stwierdziłem, że to słuszne. Zapraszam do współpracy prawdziwych patriotów i entuzjastów. Kto się zdecyduje dołączyć do nas proszę o maila na adres  wawel3@tlen.pl

======================================

 ]]>https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/391184-szokujace-slowa-fogelmana-uwaz...]]>

]]>http://www.nj.com/hudson/index.ssf/2018/05/jersey_city_poland_in_war_of_...]]>

]]>http://progressforpoland.com/podpisz-petycje-do-burmistrza-chicago-aby-a...]]>

]]>https://twitter.com/StevenFulop]]>

]]>https://pl.wikipedia.org/wiki/Rahm_Emanuel]]>

]]>https://www.jpost.com/International/Senate-speaker-asks-Poles-living-abr...]]>

]]>https://www.senat.gov.pl/aktualnosci/art,10422,list-marszalka-senatu-do-...]]>

]]>http://www.nj.com/hudson/index.ssf/2016/12/fulop_and_super_pac_how_are_t...]]>

]]>https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1728048,1,order-orla-bi...]]>

]]>https://wpolityce.pl/polityka/392805-niebywale-burmistrz-jersey-city-zaa...]]>

A. Jarmakowski pisze do S. Karczewskiego  ]]>http://monitorkonstytucyjny.eu/archiwa/2982]]>

]]>http://progressforpoland.com/stoleczna-policja-kompromituje-polske/]]>

 


 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

... ,to akurat w przypadku marszałka Karczewskiego jest WYJĄTKOWO JASKRAWIE nietrafna . Kto jak ,kto ,ale pan senator jest osobą szczególnie "układną" , "politycznie poprawną" , "grzeczną" (złośliwcy może dodaliby ,że "aż do pierdołowatości" :-) . Czasami są jakieś "punkty zaczepienia" , "chropowatości" , a tu nic , zero , null . Więc może warto docisnąć Fulopa by przeprosił , wszystkie atuty są na stole .

W sumie ,to tzw. jaja jak berety , kwadratowy absurd ,coś jak pozew red. Michnika versus red. Ziemkiewicz ,za słowa ,że "Michnik terroryzuje swoich adwersarzy pozwami sądowymi" . Mrożek ,Jonescu , Monty Phyton się chowają , ze swoja ograniczoną wyobraźnią ,a to się dzieje naprawdę ... :-)

Właściwie pozostaje do ustalenia ,w którym punkcie "Notatnika Lewicowego Agitatora" napisane jest ,że jak chcesz uderzyć w przeciwnika słowem ,to nazwij go białym suprematystą . Zdaje się Fulop trzyma się tego bezkrytycznie , bezmyślnie i stosuje automatycznie . Tylko czekać aż tak określi jakiegoś Murzy ... (wróć ) Afro-(amerykanina,europejczyka :-)
Jeśli taki "podręcznik" istnieje i nie ma w nim zastrzeżenia ,że należałoby przed ćwitem sprawdzić w wikipedii zdjęcie adwersarza ,to wzorem podobno wszechobecnych tam nadrukach na torbach foliowych (może spowodować uduszenie w razie połknięcie) , plastikowych sztućcach z fastfudów (nie jadalne ) , kubkach (uwaga wrzątek może poparzyć ) itd. , wypadałoby pilnie dodać .

Vote up!
3
Vote down!
0

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1563384