Miłość i miłosierdzie a przebaczenie.
Mimo zmierzającego już ku końcowi liturgicznego roku miłosierdzia znajomość tematyki miłosierdzia nie jest powszechna i często błędna. Przedstawiam tu parę swoich, dotąd niepopularnych odkryć porządkujących.
Chodzi o to, że sam Jezus dał przykład nieprzebaczenia - na Krzyżu, kiedy to modlił się do Boga Ojca, żeby to On przebaczył tym, co Go krzyżują "Bo nie wiedzą co czynią".
Nawet więc Jego modlitwa wstawiennicza musiała mieć jaką podstawę, to co mowa ewentualne przebaczenie.
Natomiast samego przebaczenia tym którzy wciąż nas krzywdzą i zaprzestać nie zamierzają, udzielać nie wolno. Oczywiście są sprawy błache, jakieś urazy, typu obraźliwe słówka, na które przymykamy oczy, ale w sprawach poważniejszych to już nie.
Rzecz jest tu w tym, że prawdziwe przebaczenie musi wypływać z miłości, a więc musi wspierać dobro w drugim człowieku.
Kiedy winowajca tkwi w chęci czynienia zła, przebaczanie mu nie tylko zdejmuje z niego ciężar winy, który mógłby go w przyszłości skłonić do zmiany postępowania, ale i czyni takiego naszego krzywdziciela bezkarnym, bo wyraża naszą akceptację dla niego wraz z jego grzechem, czy szerzej mówiąc błędem. Taka akceptacja to już sprzeczność wobec twierdzenia powyższego, że „prawdziwe przebaczenie musi wypływać z miłości, a więc musi wspierać dobro w drugim człowieku”. Tymczasem wchodzi tu w rachubę zło, a „nie ostoi się dom skłócony”.
Inna poważna, a wręcz mało znana sprawa, to że przebaczanie to nie puszczanie winy w zapomnienie, tylko branie jej na siebie.
To, co przebaczamy musimy pamiętać – bo przebaczenie to tylko krok na drodze realizacji celu, który ono sobie stawia. Ewentualne zapomnienie krzywdy skazałoby nas na utratę świadomości przebywanej drogi, a więc i powtarzanie tych samych błędów).
Pamięć przebaczenia ma też sens, bo razem z naszą pamięcią musimy też i żyć tak, jakby nasz akt przebaczenia przywrócił wszystkie zerwane przez krzywdziciela więzi, a nawet wzajemne zaufanie, a więc pamiętać trzeba, żeby nie prowokować powtórek zatrzymujących nas w drodze, a czasami i na niej cofających.
Jeżeli doznający przebaczenia się nie zamierza nawet nawracać, to efekt jest taki, że w sumie to krzywdzimy się na własne życzenie - krzywdzimy i inne osoby bliskie, a wobec siebie wchodzimy w samozatracenie, a nawet samobójstwo rękami takiego krzywdziciela.
A na koniec szczególna uwaga, a zarazem wskazanie poważnego, a bardzo powszechnego błędu.
Mianowicie przebaczenia nie dokonujemy z racji miłosierdzia. Ono jest aktem miłości. Są nawet powiedzonka na ten temat: „Kocha to wybaczy”, czy „Miłość ci wszystko wybaczy”. Jest i Jezusowe przykazanie: „Jeden drugiego ciężary noście”. - „Jeden drugiego”, znaczy, że w relacji indywidualnej dwóch osób.
Są duże różnice między miłościa a miłosierdziem. Miłosierdzie jest np. aktem braterstwa wspólnotowego i wspólnototwórczego, zaś miłość jest relacją osobową – buduje związek osób indywidualnych - dopiero o nastawieniu wspólnototwórczym..
Miłość jest od razu wolna, zaś miłosierdzie musi być poprzedzone miłością.
Miłosierdzie to ciągnięcie do góry, podawanie ręki ratowanym, zaś miłość prowadząca do przebaczenia, to wchodzenie między naszego winowajcę a jego winę i pchanie go do góry, ku pełni życia... i samemu radzenie sobie z winą, a nawet często z zadośćuczynieniem sobie, z odbudową swojej rzeczywistości do stanu sprzed zaznanej krzywdy.
Miłość i przebaczenie dotyczą spraw dobra i zła, zaś miłosierdzie spraw najpoważniejszych, życiowych.
Miłosierdzie jest jak bomba wodorowa, która do swojego wybuchu potrzebuje zapalnika w postaci bomby atomowej (tu miłosierdzie potrzebuje uprzedniej miłości).
Miłosierdzie musi uwzględniać wiele relacji wspólnotowych – zwłaszcza odpowidzialność za ogół wspólnoty, wolności jej członków, jak i równości,między członkami, istniejące zobowiązania między nimi, a potencjalnym miłosiernym. – I to wszystko musi być widziane równocześnie i jako tworzące związki harmonijnie się wspierające w budowie zgodnej jedności.
Z racji tego miłosierdzie rzadko wykracza poza wspólnotę, a nawet i we wspólnocie nie jest powszechne, co znamy z biblijnej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. – I to jest normalne, to jest sprawiedliwe. Dlatego nieudzielenie miłosierdzia nie potrzebuje usprawiedliwienia.
Gdyby miłosierdzie było źródłem przebaczenia, to miłość musiałaby być naszym obowiązkiem, a nie jest.
To jest zupełnie niemożliwe, bo miłość wchodzi w skład cnót składających się na sprawiedliwość, zaś obowiązki są składnikiem praworządności. Relacja między nimi jest taka, że to praworządność musi służyć sprawiedliwości - nigdy odwrotnie. Takie odwrotki w sprawach ludzkich wartości to już satanizm.
Miłość jest aktem w pełni dobrowolnym, jest wyróżnieniem, zaszczytem i łaską. Miłosierdzie zresztą też jest dobrowolne.
Nie mamy nakazu miłości - mamy tylko przykazania miłości.
I tylko my decydujemy kiedy i komu swoich łask miłości, przebaczenia i miłosierdzia udzielamy. Mało tego – tylko my decydujemy kiedy już udzielone cofamy, albo zmieniamy ich zakres. To łaski, nie dary.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1951 odsłon
Komentarze
@ Miarka
5 Listopada, 2016 - 08:48
Wprawiasz mnie w zdumienie !
Nawet Jezusa wciągasz na wspólnika nienawiści ?!
" Chodzi o to, że sam Jezus dał przykład nieprzebaczenia - na Krzyżu, kiedy to modlił się do Boga Ojca, żeby to On przebaczył tym, co Go krzyżują "Bo nie wiedzą co czynią". "
Pierwszy raz widzę tak tendencyjne przekręcenie słów miłości.
cyborg
5 Listopada, 2016 - 09:20
"Nawet Jezusa wciągasz na wspólnika nienawiści ?! ... Pierwszy raz widzę tak tendencyjne przekręcenie słów miłości"
Hola, hola. A kto powiedział, że nienawiść jest zła?
Co Ty tu propagujesz?
Nienawiść jako synonim zła, a miłość jako synonim dobra to sedno ideologii new-age. O NWO Ci chodzi?
Słowa "miłość" i "nienawiść" nie mają sensu bez kontekstu.
Miłość ku dobru jest dobra i nienawiść ku złu jest dobra. Nienawiścią ku złu okazujemy właśnie miłość ku dobru. Właśnie w ten sposób chronimy obiekty naszej dobrej miłości przed agresją ze strony zła. Dobra jest też nienawiść wzajemna, o ile nie prowadzi do czynów przemocy lub terroru, a jest "ku opamiętaniu się", czy "ku zawstydzeniu" tych, co nas niesłusznie nienawidzą.
Zła jest tylko miłość ku złu i nienawiść ku dobru.
Mówimy o jednej z najważniejszych nauk Jezusa. Lepiej dobrze się w nią wczytaj ... chyba że już jesteś tak poprawnopolityczny, że nawet proste słowa prawdy do Ciebie nie docierają?
Pozdrawiam
miarka
cyborg
5 Listopada, 2016 - 18:54
"" Chodzi o to, że sam Jezus dał przykład nieprzebaczenia - na Krzyżu, kiedy to modlił się do Boga Ojca, żeby to On przebaczył tym, co Go krzyżują "Bo nie wiedzą co czynią". "
Dla większej jasności dodam, że modlimy się wstawienniczo dopiero wtedy, kiedy w ramach posiadanych sił, środków i możliwości działania nie możemu dać osobie potrzebującej tego, czego jej potrzeba, czy czego ona chce, albo i inni na nas naciskają, żebyśmy dali.
Byłoby obrazą Boga i grzechem pychy, gdybyśmy już posiadanych od Boga darów nie użyli dla narzucającej się pomocy: "Kto może dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy". Dotyczy to i sytuacji, kiedy ta pomoc wiąże się z oczekiwanym przebaczeniem.
To, że Jezus nie przebaczył, tylko modlił się wstawienniczo, znaczy tylko że nie mógł przebaczyć, bo w takich sytuacjach przebaczenie sensu nie ma , żadnemu dobru nie służy (a jak nie służy dobru, służy złu) - tego robić nie wolno.
Pozdrawiam
miarka