Aborcyjna lekcja demokracji

Obrazek użytkownika zbinie
Kraj

Nietrudno było przewidzieć jak skończy obywatelski projekt zaostrzenia aborcyjnego prawa.Zaskakujące jest tempo i sposób odrzucenia co zależnie od politycznych sympatii może się wydawać albo praktyczne i zręczne albo nieeleganckie albo jawić jako słabość wobec opozycjii,czy koniunkturalna zdrada wartości. Każdy z tych wniosków jest daleki od prawdy. Ponieważ są budowane na starych, utartych przekonaniach o rozkładzie i przyczynach niechęci do zmian prawa dotyczacego aborcji. Przekonaniach jak się okazuje nieaktualnych. Tak dalece nieaktualnych że zdanie , którym zacząłem wpis podpierało się już tylko siłą inercji. Napradę tak myślę – projekt upadł siłą inercji i bezwładu.

Co widać jeśli się przyjrzeć atmosferze dyskusji ,która jak w każdej kontrowersyjnej sprawie musiała się roziskrzyć. Argumenty, sposób myślenia . Rozkład opinii za i przeciw.

Na skrajnej lewicy zlepek komórek zastąpił zygotę ,wolna macica wolną vaginę itp. Nie lansuje się już nachalnie paskudnego ideału , mądrej odpowiedzialnej samicy co to najpierw zadba o karierę i poprzebiera , przetestuje grono samców, tj. wytworzy warunki do wychowu zdrowego potomstwa i w związku z tym oczekuje prawa do likwidacji skazanych na środowiskowe zdefektowanie półproduktów. Jest więcej zajadłości i wrzasku i nonsensu niż 20 lat temu a mniej aktywnych działaczy i mniej r trafiającej do nieprzekonanych argumentacji. Czarny poniedziałek to przecież bardzo słaby protest z nikłym odzewem,jak na sprzeciw organizowany tuż przed sejmowym głosowaniem .

Niewiele zmian jest na drugim biegunie . Nie zmieniła się liczba tych , którzy uważają ,że doczekają się zmiany prawa forsowanej przez dużą siłę polityczną z silnym wsparciem struktur kościelnych. Czyli na drodze , która nigdy nie zaistnieje , i z której polski Episkopat cichuteńko się wycofał. Ale chociaż frontierzy prolife nic się nie zmienili to zmienił się sam ruch uzyskując szerszą podstawę. Co widać i po tych co podpisali się pod obywatelskim projektem i po kształcie tego projektu .

Olbrzymia zmiana dokonała się wśród większości,zmiana świadomości wśród tych, dla których temat aborcji nie jest szczególnie ważny. Doskonale pamiętam stare rozmowy. Przyjemnie jest skonstatować jak roztrzygnął się dylemat człowiek czy jeszcze nieczłowiek. Jak rozpłynęły się we mgle konteksty ekonomiczne i socjalne. Jak proste i logiczne stwierdzenie ,że to nie tylko sprawa kobiety ale i ojca nie jest zakrzykiwane z punktu. Najważniejsze, że obumarło pojęcie aborcyjnego kompromisu i nie przyjęły się uładzone zwroty typu terminacja ciąży. Zaryzykowałbym stwierdzenie,że gdyby ktoś dziś zrobił umiejętne badanie opinii to wyszło by mu, że jest w Polsce wyraźny klimat do zmiany prawa aborcyjnego. Umiejętne bo tego klimatu nie ma do zaostrzenia prawa , do tworzenia martwych ,obchodzonych przepisów. Ale nie ma też do takiego prawa , które w swoim duchu zawiera pragmatyczne przyzwolenie na zabijanie. Nawet jeśli aborcyjne podziemie, nawet jeśli tak zawsze było .

Szkoda by to się zmarnowało. W goryczce porażki i rozżalenia ,że nie udało się przepchnąć pozornie korzystnym układem sił w parlamencie. Co przeciez też byłoby porażką. Droga jest nadal otwarta, nikt jej nie zamknął. Rządząca partia wykazała się konsekwencją nie stosując dyscypliny klubowej w głosowaniu. Pozostaje odpytać poszczególnych posłów , każdego z osobna, dlaczego to obywatelski projekt był dla nich kłopotliwy. Czy z powodu troski o jakość stanowionego prawa, brak właściwej korelacji ze stanem służby zdrowia i innych instytucji państwa i możliwymi fatalnymi incydentami. Czy może z powodu ,dla którego powinni przepaść w następnych wyborach,bez wzgledu na pozycję na partyjnej liście?

Gdyby to się udało byłoby cenne w szerszym wymiarze,pewnego precedensu . Ponieważ w Polsce wciąż funkcjonuje model dotarcia do władzy- władza się pochyli ,władza zdecyduje a my ocenimy czy dobrze czy źle. To nie jest demokracja. Istotą demokracji jest gdy nie znikamy jako element dyskusji i sporu ,gdy przedstawicielstwo i reprezentacja są silnie obecne również w stadium finalnym , decyzyjnym.  

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (9 głosów)

Komentarze

Vote up!
5
Vote down!
0
#1521621

Jako mało uświadomiony nie bardzo rozumiałem racji protestujących w tzw „czarny poniedziałek”. Okrzyki były rozmaite zazwyczaj pełne wulgaryzmów, ale niektóre bardzo rozwścieczone czarne niewiasty krzyczały dość konkretnie, że nie pozwolą, aby „łapy wsadzane były w ich majtki”. Z tego względu z dużym zaciekawieniem obejrzałem w TV Polsat dyskusji między uczestniczką protestów i jej adwersarzem. Otóż owa uczestniczka protestów raczej nie prowadziła rozmowy tylko swojego adwersarza wrzaskiem częstowała rozmaitymi oskarżeniami w rodzaju „fundamentalista” , ciemnota , propagator średniowiecza itd. Praktycznie ów „średniowieczny „adwersarz” nie miał szans dojść do głosu. Najczęściej krzyczała, że nie pozwoli mu aby wkładał ręce do jej majtek. Wprawdzie nie zauważyłem aby to czynił (może wina kamerzysty),a nawet aby ku temu przejawiał szczególną ochotę ale przecież nie jestem zbyt spostrzegawczy. Jednak oburzenie niewiasty ,zwłaszcza po tym co słyszałem na marszu wzbudziło u mnie pewne refleksje. W wyniku tego doszedłem do przekonania , że protesty mogą być słuszne bo być może tym protestującym niewiastom „wkładanie rąk w majtki” całkowicie nie odpowiada, gdyż nie czerpią z takich zachowań dostatecznej przyjemności. Ponieważ zawsze jestem zwolennikiem kompromisu, zatem proponuję, aby owe niewiasty zrezygnowały z zakładania majtek, a wówczas odczucia mogą być intensywniejsze co zapewne zadowoli spory dwóch stron. Być może nie chodzi w tych sporach wyłącznie o ręce bo samo wkładanie raczej nie kojarzy mi się wyłącznie z rękoma, ale z innym też ważnym organem. W takim przypadku kompromis musi być bardziej pogłębiony. W przeciwnym przypadku eskalacja protestów będzie całkowicie zasadna.Zasadna będzie też interwencja UE i Komisji Weneckiej, a nawet nie wiem czy nie prxzyłacze się do tych protestów ??!

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1521702

jesteś  chętny?

Vote up!
4
Vote down!
0
#1521744