Episkopat jest miętki, strachliwy i głupi..

Wychodzi na to, że jakieś tam Ordo Iuris narobiło smrodu ze swoją ustawą antyaborcyjną. Wystąpiło nie tylko przeciw partii rządzącej, ale także przeciw hierarchii kościelnej. Episkopat nawet jeśli jeszcze nie potępił werbalnie organizatorów puczu, to zdystansował się na tyle skutecznie i jednoznacznie, że można sądzić iż od początku ważne są dla niego jedynie prawa kobiet do własnej macicy.

Przykro to pisać, ale hierarchowie moc okazują wtedy, gdy rządzi PO i z góry wiadomo, że sprawa jest przegrana bo większości nie ma. Można więc pokrzyczeć,bo to i tak do niczego nie prowadzi. Wtedy jest zbieranie podpisów po parafiach, wtedy jest walka i gromy ze wszystkich ambon. Gdy pojawia się w końcu szansa, gdy pojawia się rzeczywista siła mogąca zmienić sytuację (i ta polityczna, i ta społeczna), okazuje się, że jeden paragraf o „karaniu kobiet” dyskwalifikuje wszystko. Zła ustawa, złe Ordo Iuris, to nie my, nie mamy z tym nic wspólnego..

Z pewnością to „karanie kobiet” jest do poprawy. Z pewnością cała ustawa nie jest idealna.. Ale na litość boską.. Gdzie jest to przewodzenie duchowe? Kto ma wspierać takie inicjatywy? Gdzie byli hierarchowie kościelni, gdy projekt powstawał? Gdzie są teraz, gdy bitwa z lewactwem zmierza do przesilenia?

Owce idą w rozsypkę, bo pasterz przestraszył się złego wilka..