Kult Cargo, tzn. euro
Czarek Michalski, którego intelektualne wzloty zaczynam śledzić z coraz większą uwagą, ma rację, mówiąc o tym, że złotówka nie jest fundamentem naszej suwerenności. Nie jest fundamentem, ponieważ my tej suwerenności od paru już lat nie mamy. Nie wiem, czy jest jakaś istotna dziedzina, w której Polska podejmować może i faktycznie podejmuje suwerenne decyzje, skoro jest to kraj 1) potężnie zadłużony (nie tylko przez rządy komunistyczne, ale przecież i postkomunistyczne), 2) podporządkowany wizji superpaństwa europejskiego (vide: dostosowywanie się do „prawa europejskiego” i „dyrektyw unijnych”; przyjaźnienie się z ozonem a zwalczanie nadmiaru dwutlenku węgla etc.), a gdyby tego jeszcze było mało, to 3) od 1989 r. miotany ze wschodu na zachód (i odwrotnie) przez Partię Zagranicy, przy czym raz jest to Frakcja Rosyjska („nie drażnić Rosji, na litość boską!”), a innym razem Frakcja Pruską („po pierwsze niemiecka gospodarka, durniu!”. Próby jakiegoś przejęcia władzy przez Partię Polską zostały skutecznie spacyfikowane zarówno w 1992 r., jak i w 2007.
No dobrze, ale jaki ja mam stosunek do euro? Mianowicie taki: jeśli się mieszka w Bantustanie, to rzeczą drugorzędną, jeśli nie czwartorzędną jest, czy środkiem płatniczym są banany, dolary czy ruble transferowe; co więcej, jeśli w kraju uważającym się za europejski większość ludzi zarabia na poziomie zasiłków dla bezrobotnych na Zachodzie, to także jest drugorzędne (lub nawet bez znaczenia), czy pracodawcy jałmużnę wypłacają w workach kartofli czy w banknotach z takimi czy innymi obrazkami. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze są osobnicy, którym w Bantustanach wiedzie się znakomicie i którzy sobie zachwalają tego rodzaju życie (no, może nie zarabiają na poziomie jałmużny, ale to osobna sprawa – misyjność kosztuje, umówmy się). Myślę więc, że Michalski powinien się porządnie wyluzować i zaczerpnąć głębokiego oddechu, biorąc pod uwagę fakt, że i tak euro zostanie do Polski wprowadzone, bo wszystkie gwiazdy na niebie (nie tylko na fladze UE) to przepowiadają. Przy czym, jeśli cała eurozona padnie ze względu na nadmierny protekcjonizm i interwencjonizm oraz ze względu na narastające konflikty ekonomicznych interesów między państwami starej UE (my się, rzecz jasna, jako „peryferyjny region” w superpaństwie nie będziemy liczyć) i nagle się okaże, że mit euro trzeba wywalić do kosza, zaś Niemcy nagle wracają do D-marki, to Michalski będzie mógł wtedy śmiało i ochoczo orędować za tym, by także Polska przyjęła D-markę, skoro już miała, tak jak Niemcy, euro i skoro Niemcy są naszymi największymi przyjaciółmi, co widać nie tylko po forsowaniu niemieckiej wersji historii II wojny i powojnia, ale też po traktowaniu Polonii w Niemczech (o czym wielokrotnie pisywała Joanna Mieszko-Wiórkiewicz), no i oczwiście po otwarciu na oścież rynku dla polskich pracowników. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, czy euro bardzo się od D-marki różni, pomijając obrazki?
„Dzisiejszy beznadziejnie słaby złoty nie jest narzędziem suwerenności i już nigdy się nim nie stanie. Bo jest beznadziejnie i nieodwracalnie słaby, nie w sensie swojego aktualnego przeliczenia na dolara czy euro, ale w takim sensie, że każdy może nim grać, że nie jest przewidywalny, nie utrzymuje swojej wartości, jego wartość - obojętnie, czy rynek walutowy gra na wzmocnienie złotego czy na jego osłabienie - nie ma nic wspólnego z kondycją polskiej gospodarki. Taki złoty jest dla polskiej suwerenności gospodarczej, społecznej, politycznej podstawowym zagrożeniem.”
Święte słowa. Pal diabli suwerenną politykę monetarną, no chyba że chodzi o ekonomię niemiecką, to wtedy podejrzewam inaczej by się sprawy układały w optyce Michalskiego. No ale to chyba oczywiste, że co innego gospodarka, która wydała z siebie koncern Axel Springer, a co innego głupia gospodarka polska, o której nie tylko w Berlinie mawia się z przekąsem. Dlatego, jeśli Niemcy stwierdzą, że wracają do marki, to ja już teraz namawiam publicystę „Dziennika” niech przygotuje od razu argumentację zachwalającą markę (a la „euro nie jest fundamentem naszej suwerenności”), zakładając, że wtedy jeszcze w Polsce językiem urzędowym będzie polski. No bo, tak na zdrowy chłopski czy inteligencki rozum – czy język polski jest jakimś fundamentem naszej suwerenności?
Zresztą, po jaką cholerę ludziom suwerenność, kiedy jest tyle pełnych i fajnych hipermarketów?
http://www.dziennik.pl/opinie/article331036/PiS_klamie_w_sprawie_euro.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2052 odsłony
Komentarze
Świetny tekst, FYM!
1 Marca, 2009 - 17:02
Zdanie w zdanie!
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
1 Marca, 2009 - 20:47
spasiba :)
nie nada, FYM!
1 Marca, 2009 - 20:55
Jak mi się coś podoba, to piszę, że się podoba i daję dyszkę :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Złoty, a szwedzka korona
1 Marca, 2009 - 17:31
Szwedzi doświadczyli obecnego kryzysu wcześniej niż Polska. Korona też poleciała na łeb na szyję. Saab zagrożony jest likwidacją. Firmy zwalniają masowo pracowników.
Poza pojedynczymi przebąkiwaniami nie słychać jednak jakichkolwiek dyskusji o euro.
Ba, oni się raczej cieszą, że korona szwedzka, w odróżnieniu od duńskiej, nie ma sztywnego wobec euro kursu. Bo można na ten kurs jakoś wpływać.
Słuchając naszych ministrów i ekspertów zastanawiam się, czy ci Szwedzi jacyś głupi są? No, bo kraj mały, waluta narażona na ryzyko kursowe i spekulacje, a oni nie pędzą, tak jak Tusk, z petycjami do Brukseli o wpuszczenie ich do raju.
Niektórzy to nawet wróżą przymusowe odejście Grecji, Portugalii i Hiszpanii, a nawet Włoch, od euro. I przedstawiają to jako argument za niewprowadzaniem euro w Szwecji.
Ale to pewnie jakieś oszołomy z PiSu są:)
Traube
1 Marca, 2009 - 20:48
a Norwegia poza strefą euro i nie ma większych problemów ekonomicznych. Tam to dopiero musi być ciemnota,
pozdr
obyś miał rację, ale mi córka - z samej czeluści...
1 Marca, 2009 - 21:25
... Młodych Moderatów - oświadczyła parę tygodni temu, że "jest u nas już kryzys i dlatego wszyscy chcą do euro".
Wyśmiałem ją oczywiście, ale nie wydaje mi się, by dotarło. A to naprawdę nie jest najgłupszy Szwed z możliwych.
Nie jestem więc także i tu optymistą.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przemoc rzadko jest odpowiedzią, ale kiedy jest, jest jedyną odpowiedzią.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
FYMie
1 Marca, 2009 - 17:59
Czaruś Michalski to ma w szafce nocnej banknot 100euro i codziennie rano wyciaga go,oglada,wacha ,lize z wielka miłościa i psioczy na ten dziwoląg co sie złotówka zwie.
pzdr tekst kapitalny napisałes
Traube- ciekawe co Pan pisze
1 Marca, 2009 - 18:47
Przecież kiedy wprowadzono euro, to Niemcy płakali, że poświęcili swoją mocną markę (która też już taka mocna nie była) na rzecz takich słabych walut, jak grecka, portugalska, włoska i hiszpańska (nota bene - oni się ciągle dla tej Europy poświęcają, już od 1916 roku, a Europa taka niewdzięczna...) .A teraz mieliby Greków i Portugalczyków i Hiszpanów wyrzucać ze strefy euro? Nie wierzę. Ciekawe jednak, że to się pisze w Szwecji. W Niemczech słowa o tym nie było. W każdym razie, gdyby ktoś zrobił dziś w Niemczech ankietę, to założę się, że połowa byłaby za powrotem marki.
Pozdr.
JMW
Pozdr.
JMW
JMW
1 Marca, 2009 - 20:50
ja natomiast jestem przekonany, że obecny trend do wciągnięcia rozmaitych kolonii (czyli Europy Środwkowo-Wschodniej) do eurolandu ma na celu przerzucenie kosztów likwidacji kryzysu własnie na te kraje,
pozdr
gorzej! na naszych plecach Niemcy opóźniły swój kryzys!
2 Marca, 2009 - 00:34
Kryzys Niemiec i "starych" krajów UE został opóźniony na koszt nas- "nowych"ok. 10 lat. Są na to dowody! Dreenowali na si drenują!
I naturalnie po wprowadzeniu euro znacznie łatwiej będzie można transferować zyski niemieckojęzycznych i holenderskich banków, o firmach nie wspominając
Pozdr.
JMW
Pozdr.
JMW
Pani Joanno,
1 Marca, 2009 - 19:00
To o Grecji itd., to nie były jakieś oficjalne wypowiedzi. Trochę bliżej czegoś takiego, na czym my teraz rozmawiamy. Padają opinie, że zasadniczo Grecja, Hiszpania i pozostałe kraje określane jako PIIGS, powinny ze strefy euro wypaść, bo nie spełniają już warunków, ale jednocześnie komentatorzy są zgodni, że Niemcy na to nie pozwolą.
byłem świadkiem kultu cargo w Polsce :)
1 Marca, 2009 - 19:08
Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego portierka w akademiku, prosta kobieta, biadała,że teraz mamy przesrane, chyba, ze amerykanie zrobią "zrzut".
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
1 Marca, 2009 - 20:52
kult Cargo w przypadku euro jest ewidentny. Matolstwo sadzi, że wraz z wprowadzeniem Polski do eurolandu, Polacy zaczną żyć na poziomie zachodnioeuropejskim. Tak jak ciemni ludzie gdzieś na Oceanii czekali na "dary niebios", imitując lotniska i samoloty, tak tu gabinet ciemniaków liczy na cud, imitując, że zmienia nasz system monetarny na normalny,
pozdr
...i jeszcze, Fym-e, zrzutkę...
1 Marca, 2009 - 21:51
na Oświęcim... Żałosne.
PO, niby liberałowie (w sumie "aferałowie"), a zachowują się, jakby wierzyli, że im coś z nieba spadnie. Nawet stawiają te makiety samolotów z patyków :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
sztywny kurs
1 Marca, 2009 - 19:45
Czym rozni sie, w sensie obrony stabilnosci kursu waluty, przyjecie euro od usztywnienia kursu zlotowki do euro na pewnym okreslonym z gory poziomie (np. 4). Wg. mnie niczym. To dlaczego Tusk nie postuluje wprowadzenia takiego mechanizmu dla obrony naszej waluty. Moze dlatego ze wysmiano by go natychmiast, poniewaz usztywnienie kursu nie jest zadna recepta i mozna podac wiele przykladow kiedy takie usztywnienie spowodowalo katastrofę w dobie kryzysu (np. Argentyna w 2001).
Waluta jest tak silna jak gospodarka panstwa. Jezeli gospodarka jest slaba, a system walutowy niestabilny i neikontrolowalny (miedzy innymi dzieki skorumpowaniu urzednikow majacych sprawowac piecze nad tym systemem), to i waluta jest slaba i chybotliwa.
Tylko dlaczego mamy sie przejmowac niskim kursem zlotowki ? Przeciez niektore kraje UE zazdroszcza nam tego. To ze waluta sie dewaluuje polepsza konkurencyjnosc cenowa naszych eksporterow, co jest nie do przecenienia w okresie kryzysu. A co mnie obchodza opcje walutowe i kredyty we frankach, kto gra ten tez czasami przegrywa...
Darek
1 Marca, 2009 - 20:54
zgadza się, dlatego nawet mocniejsza waluta niewiele zdziała przy słabej i przesiąkniętej korupcją i złodziejstwem gospodarce.
Złotówka jest targana z winy ignorantów w rządzie i NBP
1 Marca, 2009 - 19:56
Czołowym ignorantem ekonomicznym jest prof. Balcerowicz.
Niestety nasi kierownicy polityki monetarnej nie mają pojęcia jak się taką politykę prowadzi. Boją się, że zrobią coś źle więc nie robią nic.
Umiejętnie robione interwencje na rynku walutowym nie tylko stabilizują krajową walutę, ale jeszcze się na nich zarabia.
Na czym polega prawidłowa interwencja? Jak są waluty tanie to się je kupuje, a jak są drogie to się sprzedaje.
Teraz waluty są drogie to trzeba sprzedać rezerwę walutową NBP, wpływy z tej sprzedaży przekazać rządowi, co pozwoli obniżyć podatek VAT do 15%. Było by to najlepsze przeciwstawienie się kryzysowi.
Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Bacz
1 Marca, 2009 - 21:37
zgadza się, większość jednak rządowych ekonomistów już myśli w kategoriach sprzyjania gospodarce niemieckiej,
pozdr
sukces Tuska w Warszawie?!? totalna klęska w mediach niemieckich
2 Marca, 2009 - 00:20
Sorry, ale muszę to gdzieś napisać! U siebie nie mogę, bo zablokowałam się sama moim esejem w odcinkach o Polsce jako Trzecim Swiecie.
Otóż Tusk wrócił ze szczytu UE i co ja widzę w polskich mediach od Dziennika po Rzepę: SUKCES!!!
Nie wiem, na czym ten sukces ma polegać, ale jest niebywały sukces! JAK ZWYKLE!
Co czytam o szczycie w mediach niemieckich? KLĘSKA! UPADEK! Otóż Angela Merkel własną piersią zablokowała jakąkolwiek pomoc dla krajów Wschodniej Europy, które są najmocniej trafione kryzysem (dla przypomnienia - jeszcze miesiąc temu oficjalnie nie mieliśmy żadnego kryzysu).
O konieczność takiej pomocy apelował Soros, apelował Stiglitz, a nawet sam Pöttering, o którym normalnie nie mam ani krzty dobrego zdania.
Pani Merkel osobiście zablokowała. Tusk wraca do Warszawy i bajdurzy o sukcesie. Co tu jest sukcesem? Kolejna pożyczka?
Pytam - czy polscy sprawozdawcy ze szczytu Unii to idioci czy przepłaceni przez rząd klakierzy?!?
W kontekście tej blokady przez Merklową tym obrzydliwsze wydaje się oświadczenie Tuska przed szczytem- mianowicie odrzucenie propozycji Węgier, aby o taką pomoc jednorazową wspólnie prosić.
Mam nieodparte wrażenie, że to Berlin wcześniej zaproponował Tuskowi strategię łamistrajka.
Polska jest największym krajem w tej grupie i wycofanie się Polski z prośby o taką pomoc załamało jej istotę. Straciły na tym wszystkie inne państwa z naszej grupy, straci na tym Polska. Poza tym Polska pokazała, że jakąkolwiek solidarność ma.... w głębokim poważaniu. Wyobrażam sobie, co się o Polsce dzisiaj mówi na Węgrzech, na Litwie, na Łotwie i w Estonii.
CO ZYSKA ZA TO TUSK?!?
Pozdr.
JMW
Re: sukces Tuska w Warszawie?!? totalna klęska w mediach niemiec
2 Marca, 2009 - 01:14
Tusk za takie zagrywki powinien zyskać szubienicę( dla siebie)
Że jest to sprzedawczyk i agent wpływu Niemiec wiem od dawna i dlatego nie jestem zdziwiony dziś jego zagrywką wobec krajów
które wymieniłaś.Taka sama ściera jak i Michalski.
euro ueber alles
2 Marca, 2009 - 17:09
oszołom z Ciemnogrodu
czytałem gdzieś fragment tekstu z Fucktu jak toi Słowacji jest wspaniale z euro, jak się Słowacy cieszą - taksówkarze, sklepikarze a pewnie i hodowcy owiec (nie doczytałem do końca). Niemieckie gazety jakoś na chama nam to euro wciskają. Ktoś się chce chyba dobrać do naszych rezerw walutowych.
oszołom z Ciemnogrodu