Akcje grudniowe w klasie piątej

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Z rzeczy, które się działy w grudniu warte odnotowania było starcie pani pedagog z panem od matematyki. W trakcie gdy pan prowadził lekcję z piątą a do klasy weszła pani pedagog.
- Przeczytałam podręcznik od matematyki do piątej klasy - oznajmiła od progu.
- Lepiej późno niż wcale - odparł zjadliwie pan od matematyki i chciał dalej prowadzić zajęcia. Ale pani pedagog mu to uniemożliwiła.
- Co pan teraz przerabia?
- Zadania z tekstem.
- No właśnie. One są niepo... niepo po... - pani pedagog sięgnęła do kieszeni nieprawdopodobnie obcisłych spodni i wyjęła telefon komórkowy. Poklikała na nim i odczytała z wyświetlacza:
- Niepedagogiczne.
- Co: niepedagogiczne? - zaczął się irytować pan od matematyki.
- No te zadania są! Niech pan sam zobaczy - i pani pedagog otworzyła książkę. - Pociąg wyjechał z punktu A i jechał do punktu B z prędkością czterdziestu kilometrów na godzinę.
- No i co z tego?
- To z tego, że teraz mamy dwudziesty pierwszy! Pociągi jeżdżą szybciej!
- Jeśli jeżdżą - wbił szpileczkę pan od matematyki. Pani pedagog spojrzała na niego nieprzychylnym wzrokiem i kontynuowała:
- Albo takie zadanie: pociągi wyruszając jednocześnie z punktów A i B naprzeciw siebie. Jadą z tą samą prędkością. Spotkałyby się dokładnie w połowie, ale pociąg wyjeżdżający z punktu A jest opóźniony... Pan uczy naszych podopiecznych takich zadań?
- Tak - bąknął pan od matematyki.
- Pan sugeruje, że ministerstwo infrastruktury nie radzi sobie z koleją?
- Co?
- Dlaczego uczy pan dzieci takich zadań? Dlaczego w tych zadaniach pociągi jeżdżą wolno albo się spóźniają?
- To... Tylko zadanie. To są drugorzędne kwestie - plątał się pan od matematyki. - Ważny jest wynik...
- Nie proszę pana, ważny jest nie wynik tylko sukces! Potem młodzi Polacy narzekają! Jak to w tej Polsce źle! A często narzekają bez podstawy, bo ktoś nieodpowiedzialny wpoił im w szkole fałszywe przekonanie!
- Fałszywe? Przekonanie? Ależ ja uczę matematyki!
- Pana matematyka ma złą optykę! - stwierdziła pani pedagog. - Poprawię wam te zadania. Możemy zacząć od zaraz. Kogo tu wziąć do tablicy?
- Jaaaa!!! - wystrzeliła w górę dłoń okularnika, który był szaleńczo i jednostronnie zakochany w pani pedagog. Pani pedagog jednak go pominęła i poprosiła do tablicy Łukaszka. Następnie podyktowała mu przerobione przez siebie zadanie. Cała piąta a zamarła w oczekiwaniu.
- Wyszło, że pociągiem podróżuje czternaście i jedna trzecia pasażera - rzekł Łukaszek i podkreślił wynik kredą.
- Czy to ma sens?! - eksplodował pan od matematyki. - Jak pociągiem może podróżować czternaście i jedna trzecia pasażera?!
- Może - odparła z godnością pani pedagog. - Może, bo pociągi jeżdżą planowo, a ministerstwo ze wszystkim sobie radzi! I to mają uczniowie zapamiętać z lekcji! A nie to czy pociągiem jedzie czternaście czy piętnaście osób! Tak naprawdę przecież jeździ nim o wiele więcej osób!
Może i piątej a jakoś poszłaby nauka tej nowej matematyki, gdy nie to, że w szkole co chwila pojawiali się stażyści i stażystki. Dezorganizowali, integrowali, schlebiali, nabierali doświadczenia i po prostu na naukę nie było już miejsca. Jedna taka stażystka trafiła na lekcję polskiego. Młoda pani, wychowawczyni piątej a, była przerażona jej postawą.
- Droga koleżanko - powiedziała do stażystki. - Czy pani aby nie przesadza?
- Z czym?
- Z tym brataniem się z uczniami? Prowadząc lekcję siada pani w ich ławkach, wzywając ich do odpowiedzi sama im pani podpowiada, no i te słownictwo...
- Co w tym złego? - zdziwiła się pani stażystka i zwróciła się do uczniów. - Yo! Idziemy na dżointa?
Piąta a milczała w osłupieniu.
- Tak nie można, nie będzie mieć pani żadnego autorytetu - szepnęła skonfundowana polonistka.
- Nie chcę uczyć opierając się na sztucznym autorytecie, to trąci faszyzmem - oznajmiła śmiało stażystka. - Ja niedawno sama byłam uczennicą! Wiem i pamiętam czego najbardziej pragną uczniowie! Będę ich kumpelką, pomocnicą i powiernicą!
- Też tak kiedyś myślałam - stwierdziła gorzko młoda pani od polskiego.
- Chcę, żeby mnie taką zaakceptowali! Taką luźną! - zadeklarowała pani stażystka.
- To nie jest dobry pomysł...
- A dlaczego? Zapytajmy uczniów!
- To też nie jest dobry pomysł!
Ale piąta a nadal milczała w osłupieniu. Jedynie okularnik z trzeciej ławki się wyłamał i chrząkając zapytał, czy pani stażystka naprawdę chce być luźna.
- Oczywiście!
- To niedobrze.
- Dlaczego?
- Bo będzie pani płakać - wyjaśnił jej okularnik tonem jakim sześciolatek wyjaśnia czterolatkowi co to są papierosy.
- Dlaczego miałabym płakać?
- Echh... Nie wiem dlaczego - westchnął okularnik i zanim młoda pani od polskiego zdążyła go powstrzymać, wypalił:
- Ale jak parę dni temu mój stary powiedział mojej starej, że jest luźna, to ryczała cały wieczór!
A pod koniec grudnia pan dyrektor zebrał wszystkich uczniów w auli i oświadczył:
- Święta idą - rzekł ciepło. - Mam dla szóstych klas dobrą wiadomość. Jednak od przyszłego roku szkolnego będą gimnazja. Ale tylko dla praworęcznych!

Brak głosów

Komentarze

:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#121273

Coraz bardziej życiowe. Jednak z tymi praworecznymi zgodze sie o tyle o ile leworeczni od razu zostaną zakwalifikowani do szkoły średniej. A jak leworeczny jest gejem to od razu na studia.  
Pozdrawiam
ŁŁ

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#121298

- Prorok, czy co?:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#121301