Optymizm? Czym poparty?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Śledząc to co dzieje się w świecie, coraz trudniej zrozumieć dlaczego tak a nie inaczej się dzieje. Można wybrać najwyżej kilka dziedzin i im się bliżej przyjrzeć, ale w takim przypadku, dalekim od wizji globalnej, ciarki chodzą po plecach. Ostatnio bardzo w dziedzinie badania opinii publicznej autorytatywny amerykański Pew Reaserch Center zwraca uwagę, że w Polsce w porównaniu z 2023 r. odnotowano największy spadek przychylnych UE ocen – z poziomu 88 proc. do 76 proc. Jako powód wskazano głównie protesty rolników. Spadek pozytywnych ocen nie jest jednak tylko polskim doświadczeniem. Pew zauważa, że w Niemczech odsetek pozytywnych postaw w 2022 r. wynosił 78 proc., a dziś - 63 proc. A z kolei tylko 52 proc. Francuzów pozytywnie odnosi się do zjednoczonej Europy, podczas gdy niewiele mniej (47 proc.) ma do niej stosunek nieprzychylny. Wśród krajów, gdzie notuje się najwyższe poparcie dla UE, znalazły się za Polską Szwecja oraz Holandia, a w dalszej kolejności Hiszpania, Niemcy, Węgry oraz Włochy. Średnia wśród badanych to 63 proc. odnoszących się pozytywnie do UE i 36 proc. krytycznych wobec Wspólnoty.

W pewnym sensie zrozumiale jest negatywne nastawienie do Unii w Niemczech i we Francji, gdyż te kraje myślą już o Unii zreformowanej w myśl własnych założeń federalistycznych, ale konia z rzędem kto wyjaśni stanowisko innych krajów, a Polski w szczególności. Okazuje się, że gros społeczeństwa nie widzi tego, co dostrzegalne gołym okiem: poparcie UE dla rządów, które nie tylko zahamowały rozwój Polski, ale rujnują ją pod względem moralnym, a krzyczącą wprost niepraworządnością korumpują Polskę jako państwo prawa. Niczego dobrego to nie wróży, gdyż pod płaszczem ochronnym Unii dokonuje się degradacja Polski, jej marginalizacja w świecie i coraz większe podporządkowanie jej globalizacji, co z kolei wyklucza suwerenną państwowość.

Do głosu dochodzi też rzeczywiste wyjaśnienie skądinąd dziwnej polityki migracyjnej władz Unii. Margaritas Schinas, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, w rozmowie z francuskimi mediami, stwierdził, że "W obliczu katastrofy demograficznej" Europa musi prowadzić politykę prorodzinną oraz organizować "mobilność imigracyjną do Europy". Na pytanie dziennikarza, czy podstawowym rozwiązaniem kryzysu demograficznego UE jest migracja, odpowiada że tak i nie boi się tego mówić". Jak się przedstawia europejska polityka prorodzinna wiemy dobrze. Zatem szczerze powiedział Schinas, że nie boi się o tym mówić, że na kryzys demograficzny jedynym remedium jest imigracja. Widocznie jednak zabrakło mu odwagi, by wspomnieć o przyczynach tego kryzysu i następstwach reprodukcji demograficznej Europy poprzez wessanie ludzi z zewnątrz. I pomyśleć, że do takiej Unii tęskni prawie 80 % Polaków. Gdzież tu miejsce na optymizm? Nie dość tego. coraz to słyszy się ludzi skądinąd odpowiedzialnych za słowo, nie rzadko hierarchów, którzy apelują o pojednanie, o jedność. Z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej jest jak to jak najbardziej uzasadnione, ale w obecnej sytuacji są to słowa rzucane w próżnię. Bo z kim się jednać? z ludźmi wpędzającymi Polskę w zaułek zależności od nie wiadomo kogo, choć wiadomo na czyją korzyść, jak jednać się z orędownikami mordowania Polski w ośrodkach aborcyjnych, jak jednać się z tymi, którym Krzyż jest znakiem nienawistnym, z tymi, którzy dzieci od najmłodszych lat pozbawić chcą prawdy o Bogu, a wpajać rozpasanie i nieład moralny? W jednym z anglojęzycznych sprawozdań na temat sytuacji w świecie czytamy: „Kolejny temat, jaki śledzimy w ciągu ostatnich czterech lat, to chrześcijanie wypędzani z pracy, karani grzywnami, aresztowani a nawet więzieni za krytykę LGBT czy aborcji, a nawet za to, że modlą się lub głoszą prawdy ewangeliczne publicznie.” Tak jest w wielu krajach. A u nas powoli się rozpoczyna. I nie może być inaczej, skoro 29.2 % Polaków widzi Trzaskowskiego jako głowę państwa. Nie jest ważne, że Morawiecki ma 25,6 % zwolenników, czy Hołownia 10,2 %. Kandydatur godnych na to stanowisko nie brakuje, ale wskazanie na kogoś, kto wzorem komunistów wziął się za walkę z Krzyżem i kto Warszawą rządził jak własnym folwarkiem, to czerwona kartka dla Narodu, bo 1/3 zwolenników takiego „ładu” to stanowczo za wiele. Każde skrzywienie w każdym społeczeństwie będzie miało grono zwolenników, niech to będzie nawet tak coś durnego jak KOD, ale 1/3 to już symptom choroby grożącej przerzutami na mniej odporne części organizmu narodowego. Jest źle i ukrywanie tego za mylącymi hasłami wzywającymi do zgody narodowej w warunkach zagrożenia tegoż Narodu ze strony tak znacznej liczby jego obywateli jest nie tylko nieporozumieniem, ale zapowiedzią jakiegoś solidnego łomotu, jaki tym ludziom przemieści rozum na właściwe miejsce. Historia nam takich chłost nie szczędziła. Widocznie jednak za mało.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

Tak kiedyś dumałem o tym co się dzieje pisząc 21 lutego 2008 tekst «Oszukana demokracja. Dlaczego PiS przegrał wybory w 2007 roku?» [link]. Pisałem wtedy:

Wszyscy czujemy, dzieje się coś niedobrego. Czy jest to wina rządu Donalda Tuska? Obawiam się, że nie. On jest tylko ostatnim ogniwem tej gry. Pierwszy odbierze lanie. Jest jak nałogowy gracz, który obstawia wyłącznie przegrane konie. Poszukując najlepszego rozwiązania musimy jasno wiedzieć „jak jest”.

Wszyscy chyba w Polsce, którzy choć trochę interesują się polityką wiedzą, że koronną bronią Platformy Obywatelskiej była i jest propaganda. Zdecydowałem się na powtórkę z dawnych lekcji marketingu politycznego i zabrałem się za doświadczenia współczesnych polskich propagandzistów.

Po upływie piętnastu lat dochodzę do wniosku, że naszym błędem było i nadal jest ograniczenie diagnozy do przestrzeni propagandy albo do marketingu politycznego. Tak to się kiedyś zaczęło. Być może od kampanii wyborczej NSDAP 1932 roku, albo nawet od lat 1789–1799 we Francji. Już wtedy konflikt polityczny i walka o władzę przerodziła się w rewolucję aksjologiczną, a co za tym idzie w wojnę cywilizacyjną.

Skutkiem tych przemian jest "urynkowienie polityki", w której władza stała się towarem na totalitarnym targowisku politycznym. Mało kto dostrzega, że to targowisko jest przestrzenią wojny cywilizacyjnej, w której narzędziem, powtarzam narzędziem jest zniszczenie chrześcijańskiego świata wartości. W tym sensie jest to aksjologiczna wojna cywilizacyjna. Klasyczny konflikt demokracji z totalitaryzmem. Tu nie ma wyboru pomiędzy tym co Boskie a co cesarskie.

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1661003

"Państwa Europy powinny być potajemnie sterowane w kierunku superpaństwa" 

[link] Docent zza morza w 2017 roku pokazał wypowiedź pana Jean Monneta jako jedno z wielu ostrzeżeń. Taki jest szatański plan realizowany przez środowiska europejskiej władzy politycznej i finansowany wielkimi pieniędzmi. Jeśli mamy pozostać Polską w Chrystusie - musimy działać skutecznie, musimy działając myśleć strategicznie.

Przypis:
1.
„Competence creep”.

Vote up!
6
Vote down!
0

michael

#1661004

U niektórych ludzi nadmiar alkoholu we krwi powoduje erozję charakteru, a u innych nadmiar Unii Europejskiej w głowie powoduje erozję charakteru. Wygląda na to, że ci uszkodzeni przez Unię stanowią obecnie w Polsce tę zdecydowanie większą część społeczeństwa. To prawdziwy powód do pesymizmu, bo na to ziółka nie ma. Ludzi
ciągnie do UE, tak jak ćmy do ognia, a później na skargi za późno. Warto pokusić się o diagnozę tego zboczenia, bo nie ma dymu bez ognia i skądś się ta zaraza przecież wzięła.

Pierwsze podejrzenie pada na 80 lat komuny w Polsce, która wymordowała polskich patriotów, a resztę społeczeństwa zmusiła do walki o byt codzienny, o nagie przeżycie z dnia na dzień. Miałem kolegę w szkole, którego ojciec był oficerem AK i z tego powodu nigdzie nie mógł znaleźć stałej pracy, aż w końcu zaszczuty przez władze, zmarł nagle na zawał serca. Takich tragedii było po wojnie tysiące. Strategią na przeżycie była wtedy ucieczka w życie prywatne, do własnego ogródka, czy też oglądanie w czarno-białym telewizorze sportu i seriali w stylu Bonanza czy Dr. Kildare, połączone z rozmyślaniem o bohaterskich czynach. O polityce strach było wtedy myśleć, a co dopiero gadać, pozostało więc tylko dyskretne słuchanie Radia Wolna Europa lub Głosu Ameryki, przy nadaremnym zagłuszaniu prawdy.

W lecie 1980 roku powstała nadzieja na odkłamanie historii Polski, nadzieja na powrót Polaków do prawdziwej tożsamości i nadzieja na rozwój naszej ojczyzny na miarę naszych ambicji i możliwości. Niestety, marzenia te zostały brutalnie zniszczone przez duet pewnego półanalfabety z pewnym, calutkim komunistą. W 1991 roku zabłysnęła jeszcze na krótko iskierka nadziei na zmianę kierunku polskiej polityki, kiedy Jan Olszewski został premierem rządu. Tę iskierkę zgasił autor słów; „Panowie, policzmy głosy” i od tamtego czasu losy Polski kierowane są jednoznacznie w stronę przepaści.

Perspektywa wejścia Polski do UE i warunki z tym związane, stały się okazją do sztabowo zaplanowanej podmiany polskiej kultury i polskiej racji stanu na nachalnie propagowaną ideologię neomarksistowską i tzw. unijne „wartości europejskie”. W ostatnich 20 latach powstawały w Polsce coraz to nowe partyjne dziwolągi tzw. protestu społecznego, których zadaniem było nie tylko atakowanie PiS jako partii, ale i niszczenie podstaw polskiej racji stanu i tożsamości narodowej. Wszystko, co jest nam od wieków bliskie i drogie, jest teraz niszczone z zacietrzewieniem maniaków politycznych. Wrogom Polski udało się przez minione 80 lat, a szczególnie w ciągu ostatnich 20 lat dokonać totalnego spustoszenia w głowach i sercach Polek i Polaków. Zamiast atakować wrogów zewnętrznych, Polacy atakują siebie samych i jak w amoku niszczą podstawy swojego bytu narodowego, by przypodobać się tym tam w Brukseli i w Berlinie, w nadziei na dobrze płatne stanowiska za kolaborację.

Na front przeciwko Polsce rzucono wszystko, co stare i nowe metody podboju i wyzysku mają do zaoferowania; dezinformację, manipulację, inwigilację, indoktrynację, demoralizację, różne techniki inżynierii społecznej i szantażu moralnego. Wykorzystano też dzieła klasyków strategii prowadzenia wojny innymi środkami, takich jak; Sun Tsu, Thukydides, Kautylia, Trzydzieści sześć forteli („36 obliczeń/planów”) oraz teorie Prusaka Carla von Clausewitza. Wiedzę tych klasyków uzupełniono sposobami infiltracji z repertuaru takich gigantów wieku cyfryzacj jak; Meta Platforms, Palantir z Peterem Thielem na czele, Microsoft, Apple, Google, Amazon, TikTok oraz iluzjonistami z lokalnego podwórka kalibru GW, Onet czy też tych licznych sondażowni szemranego pochodzenia. Na takich przeciwnikach można już tylko rosnąć w siłę i na tym właśnie podpieram mój optymizm odnośnie przyszłości Polski.

Ps.
Der einzige Mist, auf dem nichts wächst, ist der Pessimist. Jedynym łajnem, na którym nic nie rośnie, jest pesymista.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1661027

Der einzige Mist, auf dem nichts wächst, ist der Pessimist. 

Jedynym łajnem, na którym nic nie rośnie jest Pesymista!

Wspaniała odpowiedź, która tak cudownie znajduje swoje miejsce jako fundament wszystkich moich myśli, że aż jestem zdumiony, że nie słyszałem o niej wcześniej.

Ale podając tę myśl, szanowny Polaris zainspirował mnie do podanie jednego bardzo intuicyjnego argumentu świadczącego za tym, że to co się współcześnie dzieje, jest aksjologiczną wojną cywilizacyjną, której niezbyt dokładnym odpowiednikiem jest historyczny konflikt pomiędzy Cezarem a Brutusem, czyli inaczej mówiąc pomiędzy totalitaryzmem monarchii absolutnych a demokracją dawnych republikanów.

Współcześnie trwa aksjologiczna wojna cywilizacyjna, której kanonem jest opozycja pomiędzy szacunkiem a pogardą. Ostoją totalitaryzmu jest pogarda a ostoją demokracji jest szacunek...
Ciąg dalszy trochę później, na przykładzie konfliktu pomiędzy chrześcijańską Cywilizacją Rzeczypospolitej Obojga Narodów a antychrześcijańskimi cywilizacjami europejskiego imperializmu.

Czytając katechizm Kościoła Katolickiego widać ten sam konflikt jako opozycję grzechu przeciwko cnotom.

 

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1661036

To znane przysłowie, ale możliwe są dwa zakończenia: Pesimist i Optimist. Oba zresztą tak do końca nie są prawdziwe. Chcialem wykazać, że optymizm bez zaplecza jest groźny, bo pomaga w nierozpoznawaniu wroga. 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1661039

Racja, terminy Pessimist i Optimist niewiele tu pomagają i oba się brzydko kończą na Mist. Ale się za to ładnie zaczynają. Trzeba być świadomym, że przedawkowanie zarówno jednego, jak i drugiego, nieuchronnie prowadzi do przewlekłych halucynacji i majaczeń. Łatwo to zaobserwować podczas każdej debaty w Sejmie, co powinno być przestrogą dla naszej dziatwy szkolnej. Opcją pośrednią byłby tu wybór realizmu, problem jednak w tym, że Polacy nie mają zaufania do realizmu, bo z natury jesteśmy bardziej muzykami niż buchalterami i wolimy ciągle improwizować i stawiać prowizorki na całą wieczność, niż coś wyliczać cztery miejsca
po przecinku. Ach, jakoś to będzie ...

Niestety, realiści w dzisiejszym świecie też mają przechlapane, bo gdzie by tu ślepiem nie łypnąć, wszędzie tylko atrapy, podróbki i imitacje. Od silikonowych implantów zamiast biustu, aż po oxfordzkie dyplomy zamiast wiedzy. Aż strach ręką po nie to sięgać. Ząbki też, bialutkie, czyściutkie, równiutkie jak filiżanki w kredensie, ale każdy z nich na kredyt. Świat alternatywnej rzeczywistości wdepnął też w politykę i dzisiaj w każdym polityku łatwo się można dopatrzeć potomka Nikodema Dyzmy. Napuszeni jak pawie i każdy z nich mniema, że jakieś kwalifikacje ma. Tak więc i realista nie miałby z czego czerpać w Polsce. Brak zaplecza. Z pustego to i Salmonella nie naleje.

Po okresie błędów i wypaczeń postanowiłem postawić na przychylny nam zbieg okoliczności spowodowany geopolitycznym przetasowaniem ponad naszymi głowami. Nie trzeba nic robić, a to mamy już dobrze opanowane, a jedynie odczekać, aż USA połączą swoje siły z Francją, aż Rosja zrujnuje się wojną na Ukrainie i stanie się kolonią Chin Ludowych, aż Niemcy padną z braku tanich surowców energetycznych i pod ciężarem kosztów utrzymania egzotycznych migrantów i aż UE przejdzie w ręce promotorów Europy suwerennych ojczyzn. A zanim się te zbiegi okoliczności tak ze sobą zbiegną, zacznijmy organiczną pracę od podstaw nad odbijaniem z rąk zaprzańców naszej kochanej ojczyzny.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1661049

Musimy na tych łamach porozumiewać się skrótami nawet bardzo złożonych pojęć. I dlatego musi być dla nas oczywiste, że «optymizm bez zaplecza» jest głupotą. Nawet bez względu na to czym to zaplecze jest. Ale nawet ta oczywistość ma swoje przysłowie o tym, że nie wolno lekceważyć przeciwnika. Lekceważenie jest bardzo bliskie pogardzie, a często jest po prostu pogardą.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1661050

A w tej aksjologicznej wojnie cywilizacyjnej domeną naszego przeciwnika jest pogarda.
Pogarda do człowieczeństwa każdej ludzkiej osoby od jej poczęcia aż do jej śmierci. Nasz przeciwnik dostrzega całą ludzkość jako pogardzaną masę, którą wykorzystuje i urabia stosownie do swoich celów.

Taki jest bardzo ważny element totalitarnej czyli komunistycznej albo lewicowej wizji świata siłą uszczęśliwianych klas mas.

Vote up!
1
Vote down!
0

michael

#1661093