NIE MA RÓŻY BEZ KOLCÓW.
Jak legendy zapodają - stary piastowski Kraków w walce z germańską
nawałą zasłużył się podobno przed laty najwięcej. Czy także i dzisiaj
dziewice z Krakowa w lodowate nurty Wisły, dla narodowej sprawy -
rzucić się gotowe? Jak kiedyś Wanda, co to nie chciała męża Niemca?.
Niechlubnym wyjątkiem Róża Thun, po mężu Grafini która nie tylko nie
zamierza rzucać się w otmęty Wisły, jeszcze szkody swej ojczyźnie
czyni. Lojalności wobec hegemona Europy pragnąc dokazać -zdejmuje
z kraju swego niemieckiego małżonka, winę. Rozgrzesza - wojennych
zbrodniarzy.
To w imię „internacjonalistycznych racji” pragnie nasza dzielna Róża
z Krakowa - uwolnić awanturniczą nację od jarzma wstydu i kosztów
wojennych reparacji. Cóż tu mówić o umieraniu z honorem, czy żeby
w nurt królowej polskich rzek się rzucać gdy rzecz tyczy osoby, której
domem obczyzna. Uwolnionej od balastu obowiązku i patriotycznych
uczuć, dawno pozbawionej słowiańskiego kręgosłupa.
Nie przynosi taka postawa –zaszczytu europejskich elit reprezentantce.
Która dla apanaży, wysokich stanowisk na wiele kompromisów gotowa
przystać. Na niejedną niegodziwość się zgodzić. Gotowa temu służyć
kto więcej zapłaci.
Zdaniem naszej nowoczesnej Róży, co wybrała Niemca - najlepszym
ucywilizowania ojczystego kraju sposobem rezygnacja z suwerenności
jak najprędzej. Pozbycie się przez rodaków szkodliwej ułudy wielkości,
porzucenie „racji stanu” narodu.
Były kiedyś takie lata gdy dławiły Polaków powrozy „Kulturkampf”,
gdy zewsząd osaczała palisada „Hakaty”. Dzisiaj nie jest priorytetem
- naród słowian germanizować. Wystarczy tępy motłoch ucywilizować!
Takie czasy, próżno upadkiem legendy Wandy - co nie chciała Niemca
się smucić. Nie zawsze na córkę przechodzą zasługi ojca. Coraz łatwiej
znaleźć nad Wisłą różę bez kolców.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 805 odsłon