Skąd ten pęd do wariactwa?
Czujecie Państwo tę dziwną zmianę po zmianie w salonie24?
Przede wszystkim wyczuwam zmianę semantyczną w wypowiedziach, której na razie nie rozgryzłem, ale która pachnie mi nawykami gimbazy. Już jakiś czas temu dostrzegłem, że pojawiły się nowe nazwiska, nowe nicki, których na razie nie kojarzę. Sugeruję Państwu czytanie większej ilości notek by zorientować się, co tu jest grane, skąd, z jakiej planety, się wzięła ta nowa ekipa.
No i mam ilustrację. Czy ktokolwiek wie, o co chodzi autorowi tej notki, sporządzonej “Po godzinach”. Ja bym doradzał autorowi inne zajęcia po godzinach. Trochę to pretensjonalne.
http://sygnarski.salon24.pl/751019,zjedza-nas-konie-i-rencisci
Albo ten wpis:
http://sol-invictus.salon24.pl/751032,pierwsze-kroki-pis-u-na-drodze-do-upadku
Autor zapomniał o dewizie mówiącej, iż panika i pośpiech są gorsze od faszyzmu i wyrywa się jak pupilek Naszej Pani do tablicy.
Można krytykować poczynania PISu, pod warunkiem, że krytyka oparta jest na analizie systemowej, tzn, autor ma twarde dane, że struktury – relacje społeczne tworzone przez PIS w skali ogólnopaństwowej mają charakter szkodliwy tzn. zamiast instytucji włączających, preferują instytucje wyzyskujące ( jeżeli mielibyśmy oprzeć taką analizę na koncepcji zaproponowanej przez ekonomistów z Harvardu, Acemoglu i Robinsona). Możliwa jest też wyrywkowa, incydentalna krytyka PIS wskazujące na pewne rozwiązania sprzeczne z uznanym modelem kształtowania relacji np. konflikt z samorządem na Opolszczyźnie. Jednakże podawanie zdarzeń jednostkowych i wyciąganie z nich wniosków ogólnych jest oczywistym błędem. Najważniejszym kryterium jest czas i związana z nim systemowość zjawisk.
Dlaczego zasadna jest, dla odmiany, krytyka Platformy ? Otóż Platforma jest tylko wydmuszką, nieautonomicznym narzędziem do reprezentowania układu postkomunistycznego, za to że brała udział w tworzeniu systemu postkomunistycznego, którego szkodliwe cechy i elementy składowe już, po 26 latach, doskonale znamynależy się jej krytyka i usunięcie ze sceny politycznej. Wyrywanie się z krytyką dla samej krytyki i bez podstaw systemowych prowadzi takich autorów do samokompromitacji.
A najlepszy komentarz do tego typu produkcji nibypublicystycznych stanowi artykuł Osiejuka:
http://osiejuk.salon24.pl/751219,jak-daleko-jest-z-san-escobar-do-bangladeszu
Nie ma to jak delektowania się informacjami o dupie Maryni. Swoisty pendant do tekstu Osiejuka stanowi artykuł Krystyny Grzybowskiej poświęcony Paulinie, samomianowanej i wyimaginowanej przyjaciółce i doradczyni Melanii Trump. Konie kują, a żaba łapkę wyciąga.
Uważam, że wbrew naturze tego medium, uczestnicy s24 powinni bardziej dbać o meritum, bo mamy do dyspozycji sporą ilość tekstów i zabieranie czasu innym przez autorów publikujących banialuki szkodzi im samym, choć nie mam nic przeciwko treściom mniej poważnym jeśli autorzy podadzą je w atrakcyjnej formie. Niestety u niektorych górę bierze zacietrzewienie i demagogia.
Zajmowanie się skomplikowanymi kwestiami polityczno-społecznymi nie ma więc sensu bez minimum podbudowy teoretycznej. Same dobre chęci ani pobudzenie emocjonalne nie wystarczą.
Ludzie, nie dajcie się zwariować.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2228 odsłon
Komentarze
Jasność
27 Stycznia, 2017 - 20:29
Dzięki za celność oceny sytuacji. Całość super , szczególnie uzmysłowienie że piszący bzdury nie poparte niczym konkretnym zabierają czas i zniechęcają do autora . To jest rodzaj selekcji naturalnej.
Zakamarnik
cóż to szkodzi,że piszą
28 Stycznia, 2017 - 00:18
Tekst Osiejuka choć zręczniejszy to najgorszy. Akurat informacja o katastrofie w Bangladeszu dość szeroko się rozeszła i choćby w kręgach wrogów globalizmu od ekologów do skrajnych komuchów jest bardzo dobrze znana,zupełnie chybiony przykład a starczyło sięgnąć po coś takiego jak mur na granicy Meksyku (ale nie tej z USA) ,kanadyjskie łupki czy energetykę węglową w Australii. Wywód o tym co istotne a co nie też równie chybiony.
Niestety jest coś na rzeczy. Krok w przód i pół kroku w tył. Brak koordynacji. Niezrozumienie pilnej potrzeby. Takie rzeczy nie są niepokojące jako incydenty bo świat nie jest doskonały. Ale są juz bardzo niepokojące jako stale powtarzalne zjawisko. Tym bardziej ,że nietrudno odgadnąć co się za tym kryje. Pierwszy szereg zawodzi, drugi haruje bez nagrody a trzeciego brak.
Sensacje okołomisiewiczowe to drobiazg. Ale indolencja wywiadu,kontrwywiadu i zabezpieczenia to już nie drobiazg. Albo panu Antoniemu nie starcza juz energii na te sprawy albo ciąży złe doświadczenie z przeszłości z nieudanej próby budowania od podstaw.
To co dzieje się w służbie zdrowia to dramat,ludzkie tragedie i chaotyczne decyzje o odległych skutkach. To też nie jest wina ministra, który musi zapanować nad całością i jeszcze przygotować głębokie zmiany. Tylko pomiedzy powstają istotne luki.
W jednym i drugim resorcie wyraźnie brakuje drugiego człowieka,który wziąłby na siebie ciężar ryzyka i szybkich decyzji.
Oba teksty , które krytykujesz , choć są intencyjne, mylne co do zjawiska i przyczyn to jednak trafiają w miejsce gdzie jest problem.
@ zetjot
28 Stycznia, 2017 - 11:00
Komentowanie poprzez FB całkowicie zmieniło klimat. Nazwa salon przestała być adekwatna. Chyba, że 'salonik prasowy' - paierosy, kolorowe poradniki o zdrowiu, ploteczki.
Mnie bardziej dziwią blogerzy, którzy po zmianie szyldu, nagle zmienili front nie zmieniając pseudo.