Kler czy kapłani
Pojawił się paszkwilancki film Kler. Film zrobiony przez ludzi , którzy nie chcą Kościoła, chętnie by go zlikwidowali. Którzy widzą w nim tylko nienormalność , niepotrzebną instytucję , coś co przeszkadza ludziom w ich samospełnieniu , w doczesnym szczęściu czy coś co oferuje iluzje i fałszywe recepty na życie. Coś co przez swoją tradycyjną konstrukcję i wewnętrzne reguły nieuchronnie prowadzi do patologicznych sytuacji. Relikt przeszłości.
Większości z tych „krytyków Kościoła” chodzi zresztą o więcej – chodzi o świat boskiego człowieka , względnie świat człowieka poszukującego bliżej nieznanej siły czy zbioru reguł rządzących światem. Celowo nie piszę ateiści , deiści, agnostycy,racjonaliści bo nie wydają mi się takie pojęcia adekwatne do stanu dzisiejszego.
Współczesny świat bardzo się różni od tego, w którym uformowało się pojęcie Boga, w którym pojawiła się monoteistyczna religia i koncepcja osobowego. Istnieje olbrzymi zbiór wiedzy przyczynowo-skutkowej, empirycznej , statystycznej, zbiór teoretycznych modelowych koncepcji.
Istnieje ograniczający i zarazem szalenie angażujący mechanizm życia społecznego.
Sens słów i pojęć się zmienił. Czy dzisiaj przemawia do kogoś przykazanie „nie zabijaj” w swoim pierwotnym cokolwiek tajemniczym sensie? Czy może raczej chodzi o nie zabijaj bo złapie cię policja a sędzia wsadzi do więzienia, albo nie zabijaj bo to lekko niemiłe emocjonalnie i burzy harmonijny błogostan egzystencji?
Środowisko , w którym żyjemy jest w dużym stopniu naszym wytworem. Można by rzec sztuczne , skomplikowane, stosunkowo trwałe. Oczywiście są klęski żywiołowe, wojny , zaburzenia społeczne , jest ten lęk podobny do lęku przodków przed gwałtowną zmianą ale już obce jest to codzienne zmaganie się z „wrogą i nieznaną materią” . Materia jest dość oswojona i plastyczna, poddająca się naszej woli, przewidywalna.
Wciąż umieramy jak dawniej ale już się inaczej niektórzy rodzą bo bez ojca i matki a ze spermodawcy , jajodawcy i macicodawcy i bez rodziny a w gronie rozmaitych wychowawców rozwijają. Przynajmniej to taka wyraźna różnica biologiczna. W sensie filozoficznym to i śmierć nieco inaczej wygląda bo prochy można rozsypać , zwłoki poddać rozkładowi a ślad materialny, echo materialne , jakieś tam zapisy elektromagnetyczne czy inne materialne będą trwały i trwały.
Jednego to ucieszy , zawsze przecież byli tacy co to posąg czy imię wyryte w kamieniu - oby jak najdłużej istniało,te piramidy i grobowce władców...innego martwi bo trudno się rozpłynąć bez śladu...
Wolność. Kiedyś oznaczała sięganie po nowe, wkraczanie , poznawanie a dziś bardziej wyzwolenie z więzów stworzonych ludzką ręką. Albo wyzwolenie ze społecznej roli, porzucenie konta w banku, pracy , czy biznesu , BYCIE SOBĄ :). Albo walkę z WIELKIM SYSTEMEM a w gruncie rzeczy z jednym z pomniejszych trybików , które obracają się w naszej codzienności.
Co się nie zmieniło to odwieczne poszukiwanie sensu , to odwieczne pragnienie wejścia w inny wymiar egzystencji , czy jakiegoś przeżycia intensywnego , unikalnego.
Czy to przez konsekwentna życiową drogę czy raczej częściej przez interakcję z drugim człowiekiem czy tylko poprzez nieokreślone impulsywne działanie.
Trochę to zaczyna przypominać ruchy ameby.
I w tym współczesnym świecie jest jeszcze ten rzadki relikt kapłaństwa. Bo czymże jest kapłan jak nie łącznikiem? Klucznikiem otwierającym wrota , za którymi kryje się białe światło z innego świata.
I jest trochę racji w tej dzikiej agresji i złości. W tej furii wyzwisk od zboczeńców i chciwców , od oszustów. Bo jest ten może i nieuświadomiony żal. To pragnienie spotkania TEGO CO JESZCZE POTRAFI. Odkształcić rzeczywistość. Błogosławić lub przekląć . Wypowiedzieć SŁOWO o mocy sprawczej , ukazać strzęp przeszłości lub przeszłości zakryty. A nie tylko poczciwy, uczynny , miły , poprawny niczym pracownik handlu lub usług.
I tak to widzę ,że o to chodzi. Że dlatego taka zapalczywość i temperatura dyskusji. Bo faktycznie duża sprawa – albo kapłani albo kler. To ogromna różnica.
Zatem ten prawdziwy problem Kościoła i kapłaństwa jest głębszy i bardziej bolesny niż niegodziwość i niecnota. Jest nim zagubienie DUCHA.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1099 odsłon