Trzeźwe spojrzenie na koronawirusa
Społeczeństwa na świecie cierpią na afektywną dwubiegunówkę. Wywołuje ją koronawirus. Próbowałem zaobserwować, na czym te społeczne objawy polegają. Moim zdaniem są ludzie, którzy tym wirusem bardzo się przejmują, i tacy co nie przejmują się nim wcale. Postaw racjonalnych jest bardzo mało, bo też w zdecydowanej większości nie wiemy, co o tej pandemii myśleć. Jak więc miałaby wyglądać taka "racjonalna postawa"? Sami poddajemy się raz, w zależności od tego jakie i skąd wieści nas przychodzą, optymizmowi to znów pesymizmowi. Zastanawiamy się dlaczego w Lombardii śmierć kosi ludzi jak szalona, a na Tajwanie jest w miarę dobrze. Czemu w Czechach jest stan nadzwyczajny, a Szwecja żadnych środków prewencyjnych właściwie nie przedsiębierze. Właściwie jednak nas to, tak naprawdę, nie interesuje. To znaczy interesuje nas o tyle... o ile ma to wpływ na nasze bezpieczeństwo. I naszych najbliższych. Szukamy zatem wszędzie po świecie analogii do naszej sytuacji, chcemy z różnych przypadków wyciągnąć wniosek - jaki ta zaraza może mieć wpływ na mnie.
Przede wszystkim jednak chcielibyśmy chyba wiedzieć jaka jest naprawdę sytuacja w naszym najbliższym otoczeniu – w dzielnicy, mieście, osiedlu, kraju. Czy ktoś nas nie oszukuje. Czy skala zjawiska jest rzeczywiście taka jak podają media, czy też większa? A może tak naprawdę takiego zjawiska jak pandemia nie ma?
Bardzo łatwo jest popaść w paranoję kiedy się czyta różne dziwne teorie i dywagacje w sieci.
Ale tak naprawdę, każdy z nas może przecież wszystko sprawdzić osobiście. I sam wyciągnąć racjonalne wnioski. Nie musimy w tym celu, jak Daniel Defoe w czasach zarazy z Londynie w XVII wieku, rozpytywać grabarzy morowych o to ile osób zmarło, aby rozeznać się w sytuacji. Wystarczy przejechać się samochodem pod najbliższy kościół i policzyć nekrologii. A potem porównać liczbę zmarłych tego miesiąca w stosunku do marca ubiegłego roku. Pamiętając przy tym, że nie jest to miesiąc dobry dla życia ludzi. Przysłowie mówi bowiem złowieszczo: „marzec – umiera starzec”.
Pamiętam, że w okolicy Świąt Wielkanocy, a właściwie zaraz po nich liczba zgonów (podobnie jak po Nowym Roku) wzrasta. Przypominam sobie, że czasem na tablicy ogłoszeniowej brak było nawet miejsca na nowe nekrologii i niektóre przytwierdzano pineskami do jej dolnej ramy. Ale wczoraj na przykład, w mojej parafii, wisiały tylko trzy. W sąsiedniej również tyle samo, choć jedno się powtórzyło. To mniej niż średnia tygodniowa. Zwykle wisi pięć - sześć. Taka jest więc sytuacja w mojej okolicy. A właściwie była – dwa tygodnie temu, bo nie znam przecież liczby osób chorych obecnie. Ale i tak, uważam, że jest to dobry sposób na to, aby nie popaść w paranoję i mieć trzeźwy wgląd na sytuację w rejonie, w którym się mieszka. A kiedy ma się już taki wgląd to żyć jest łatwiej, bo wie się na czym się stoi. Przynajmniej ja tak uważam.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1038 odsłon
Komentarze
Jeżeli mogę dodać swoje trzy
30 Marca, 2020 - 18:32
Jeżeli mogę dodać swoje trzy grosze, to powiem, że już nic nie będzie takie same, jak przed wybuchem pandemii. Niewątpliwie wiele spraw zostanie przewartościowanych, na wiele spojrzymy z innej perspektywy. Program na dziś: przetrwać.
Who cares?
30 Marca, 2020 - 20:49
https://www.worldometers.info/pl/
Pozdrawiam.
Hoyt