Psychuszki, czubki, komuszki, kmiotki...

Obrazek użytkownika Mości Zagłoba
Idee

Stereotyp wariata był onego czasu rzadów Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilego podwójnie nośny- geniusz ów dicit był bowiem, że choroby psychiczne są efektem burżuazyjnych stosunków własności. Jeśli rewolucja proletariacka zmieni owe stosunki, to owe zaburzenia wsteczne i burżuazyjne powinny zniknąć. Stąd w latach pięćdziesiątych z polskich uniwersytetów zniknęła psychologia. Na KUL-u tylko, pod wodzą godnej wszech orderów i tytułów z błogosławioną włącznie profesor Płużek ocalano dorobek, kształcąc "asystentów społecznych". Oprócz konspiracyjnej ciągłości kształcenia Pani Profesor ocaliła przedwojenną bibliotekę testów. Ba, uzupełniła ją o wydawnictwa powojenne, nawet doprowadziła do paru eksperymentalnych ale bardzo w praktyce użytecznych normalizacji(adaptacji wersji do społeczeństwa polskiego).

Ale to, co opisywane działo się w elitarnej grupie psychologów funkcjonującej w obrębie elitarnej grupy inteligencji. Elitarność do kwadratu nie służy sprawie edukacji, zwłaszcza upowszechnianiu wiedzy. W warunkach permanentnej walki z inteligencją  wykuwa się powszechne zduraczenie, a nie oświecenie. Zamiast zdrowej nauki zostaje w głowach stek bzdur, albo niebezpieczny stereotyp.

Stek bzdur to różne para, albo raczej maranauki. Pole do popisu permanentnie niedouczonych i mocno przepitych manipulantów spod znaku służb. Ostatni ich wyczyn w obrębie mara-historii spleconej z marapsychologią i  pogaństwem sobótkowym to Wielka Lechia. Jest to idea ich wyzszości mająca usprawiedliwić ich i ich klienteli powszechne zaprzańswo i praktyczny antyklerykalizm. Służy ona maksymalizacji ich błogostanu w trakcie konsumpcji(np. sobótkowego promiskuityzmu, albo ośmiorniczek u Sowy po prostu).

Niebezpieczny stereotyp na razie zostawmy nie analizując. Stwierdźmy tylko, że na nim opiera się nasz strach przed strojem błazna, którym władza straszy swoich wrogów. Taki strój nosi Antoni Macierewicz. Sam go tak widziałem, dopóki, dzięki internetowi, nie usłyszałem jego wypowiedzi in extenso a nie zmanipulowanego na kształt jakiegoś pociesznego remake'u. Taki strój jaki ubiera się panu ministrowi na scenie ogólnopolskiej nosi wielu naszych od województwa po brygadę, klasę szkolną czy rodzinę-niestety.

W tym miejscu chciałbym oddać cześć ludziom prostym, góralom a teściowi swojemu zwłaszcza. Siedziałem kiedyś przd domem z teściem, akurat skończyliśmy z górą "patyków". Siedzimy se i dychomy, pogoda piękna, nad rzeka spacerują kolejne grupy turnusów rehabilitacyjnych, za rączki, jak przedszkolaki, dorośli mężczyźni. Manewry pensjonariuszy domów pomocy społecznej dla psychicznie chorych. Patrząc na tych nieszczęśników mówię do teścia: Co to jest waryjot?

Waryjot to taki, co zrobi żonie nową kuchnię, a potem jak popije to ją rozpie.doli. Acha. A ci tam, nad rzeką. A to. To są boroki.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)