Refleksja wielkanocna – „zło dobrem zwyciężaj".
Rozważanie rozpoczęte w komentarzu pod notką Rebeliantki: http://rebeliantka.neon24.pl/post/130615,wielkanoc-2016
Od grzechu pierworodnego Ewy i Adama szatan wybijał się na władcę tego świata. Był nim, kiedy kusił Jezusa ofiarowując Mu wszystkie królestwa świata za jeden pokłon. Był nim, kiedy wysłannicy kapłanów świątyni szli pojmać Jezusa w Ogrójcu. Triumfował, kiedy Jezus skonał na Krzyżu. Długo się nie cieszył, bo Jezus zmartwychwstał, co spowodowało, że od tej chwili to On został władcą również tego świata, i sprawuje swoją funkcję siedząc po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego.
To dlatego papież Benedykt XVI napisał:
„Tak jak na wiosnę promienie słoneczne sprawiają, że na gałęziach drzew pojawiają się i otwierają pąki, podobnie światło zmartwychwstania Chrystusa daje moc i znaczenie każdej ludzkiej nadziei, każdemu oczekiwaniu, pragnieniu, projektowi. Dlatego cały wszechświat cieszy się dziś z wiosny ludzkości, wyrażającej bez słów pochwalny hymn stworzenia. Wielkanocne «alleluja», które rozbrzmiewa w Kościele pielgrzymującym w świecie, wyraża niemą radość wszechświata, a przede wszystkim pragnienie każdej ludzkiej duszy, szczerze otwartej na Boga, więcej, wdzięcznej za Jego nieskończoną dobroć, piękno i prawdę.
«Ze zmartwychwstania Twego, Chryste, niech niebo i ziemia się radują»”.
Odtąd diabeł bez naszej zgody już nic nie może. Jest się z czego radować.
Zło jednak z tego świata automatycznie nie zniknęło. To nie magia, ani nowe Boże dzieło stwórcze. Szatan wciąż jest groźny, choć już nie działa wprost. Wciąż nam grozi, że damy się zwyciężyć złu.
Tym razem jednak “piłka jest po naszej stronie” – rezultat tych zmagań tylko od nas zależy. Jezus przetarł nam drogę i nie jesteśmy w tych zmaganiach sami - “światło zmartwychwstania Chrystusa daje moc i znaczenie każdej ludzkiej nadziei, każdemu oczekiwaniu, pragnieniu, projektowi…”
Przeprowadziłem parę dni temu rozumowanie, które wyjaśnia naszą sytuację.
Napisałem w dyskusji:
“"Ze złem się nie wchodzi w żadne układy, w żadne kompromisy."
(i to jest wielka i bardzo ważna zasada). Mój adwersarz przekonany, że jest inaczej, na to spytał:
"za zło nie odpłaca się dobrem a dobrem nie zwalcza zła?"
Wyjaśniłem mu, że obydwa twierdzenia składowe w jego pytaniu:
"za zło odpłaca się dobrem"
i "dobrem zwalcza się zło"
są fałszywe.
Pierwsze to w ogóle bzdura. Drugie błąd. Ze złem się nie walczy, tylko stwarza dla niego alternatywę dobra.
Wiąże się z nią przykazanie: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj".
Dać się zwyciężyć złu to np. wejść z nim w układ czy kompromis. W ten sposób ono już zdobywa placówkę i zaczyna szkodzić coraz bardziej. http://miarka.neon24pl.neon24.pl/post/130560,czy-mozna-pomagac-wrogowi - cmnts
Najważniejsze w tym rozumowaniu, a najistotniejsze w naszej radości wielkanocnej jest, że :
„Ze złem się nie walczy, tylko stwarza dla niego alternatywę dobra. I co dla nas istotne - broni dobra”.
Oczywiście najpierw mamy przykazanie: „Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi!”. W szczególności nie jest to zgodne życie możliwe, kiedy mamy do czynienia z wrogiem (wrogowie to ci, co nas sobie wybierają jako tych, na których będą osiągali swoje korzyści na drodze głównie szkodzenia nam, osłabiania nas i demoralizowania w zakresie spójności wewnętrznej i wspólnotowej, kuszenia doraźnymi korzyściami, pozbawiania nas obrony ze strony wspólnoty, pozbawiania majątku, wolności i życia).
O tym mówi św Paweł (Rz 2, 17-21):
„Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi!4 Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem5: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!”
Czyli że żadne zło nas nie zwycięży, nie zmusi do kompromisu, czy układu z nim, by miało w naszym otoczeniu choćby swoją enklawę, do uznania go choćby jako tzw, “mniejszego zła” dopóki przeciwstawiamy mu własną alternatywę dobra – własną propozycję atrakcyjniejszą jak ta, oferowana przez zło.
Dobrze czynić, to więcej jak być sprawiedliwym (sprawiedliwość to tyle, co praworządność plus otwarcie na człowieczeństwo dojrzałe, które zaczyna się od czynienia innym dobrych uczynków).
Finałem czynienia dobrze jest pokój społeczny. Ten jest wtedy, kiedy wszyscy nawzajem chcą sobie dobrze czynić. To zaś znaczy, że Królestwo Boże już nadeszło i Królestwo Boże jest pośród nas.
Kontynuując radość wielkanocną musimy już myśleć o tym pokoju społecznym, o panowaniu Chrystusa Króla w wymiarze społecznym. O pełnym podporządkowaniu się tej władzy władz państwowych i …kościelnych.
Dobrze czynić to być człowiekiem prawym. To cecha ludzi prawych: rozróżniać dobro i zło i wybierać dobro.
Królestwo Boże to świat ludzi prawych, to ład życia publicznego wykluczający nieprawość (a więc i niesprawiedliwość i niepraworządność i kierowanie się ideologiami, pożądliwościami nieuporządkowanymi i emocjami nadmiernymi, już niekontrolowanymi, a zwłaszcza postawami grzesznymi).
Istotne, że “Wrogów aktywnych miłość bliźniego nie sięga. Tu już mamy moralny obowiązek najpierw się obronić.”
Ta “alternatywa dobra” którą zawsze mamy przeciwstawiać pokusom czynienia zła, to tyle co atrakcyjność, smakowitość naszego stylu życia. O pierwszych chrześcijanach mawiano: “Patrzcie jak oni się kochają”, ale to nie wszystko – mamy być “światłem na górze i solą dla ziemi”, mamy być wolni od zniewoleń, uzależnień i nałogów, które wiążą się z odejściem od zdrowej nauki Chrystusowej.
Pisze też o tym alfa.com.hel:
http://alfa.com.hel.neon24.pl/post/129983,czy-jeszcze-jestescie-sola-ziemi
W mądrości wschodniej możemy przeczytać: „Kiedy zakwita kwiat lotosu, pszczoły z własnej woli zlatują się z wszystkich stron na zbieranie miodu”. Chodzi tylko o to, aby lotos zakwitł. Podobnie powinno być w naszym życiu. Jeżeli pozwolimy, by ono kwitło darami Jezusa - dobrem, życzliwością, miłością, mądrością, pokojem, nadzieją, radością – to nie będziemy musieli nic więcej czynić. Inni sami, jak pszczoły, przyjdą aby od nas czerpać.
Czy nadajesz smak swemu życiu i życiu ludzi, którym służysz? Czy jesteś świadkiem Jezusa w świecie? Czy raczej twoje życie staje się powoli bezużyteczne, zwietrzałe, godne wyrzucenia i podeptania przez ludzi? Czy jesteś światłem odbijającym Prawdziwe Światło czy raczej skupiasz uwagę na sobie? Czym „kwitnie” twoje życie?
W komentarzu piszę tam m.in.:
Podobnie i z porównywanymi do „soli dla tej ziemi” Apostołami. Są nam dani jako przykład. Tu całe ich życie jest przykładem (nieco inaczej jak ze świętymi (którymi Apostołowie zresztą też byli), a którzy zostawali nimi ze względu na wybranie ich czasami tylko do jednej, konkretnej misji, zaś w innych sprawach byli zwykłymi ludźmi.
Podobnie jak Apostołowie, wychodząc od bycia zwykłymi ludźmi, budowali dobrą tradycję Kościoła, tak i my wszyscy ochrzczeni, a nadto uczniowie Jezusa mamy być przykładem, mamy swoim życiem zachęcać innych tym, co w chrześcijańskiej postawie możemy pokazać jako najatrakcyjniejsze, najsmakowitsze, budować wokół tego modę na dany styl bycia, a nawet trwałe związki podobnych.
Bazą tej zdrowej nauki Chrystusowej są przykazania Boże.
2 pierwsze dotyczą związku z Bogiem, dalej życia religijnego, rodziny, życia, czystości, własności i prawdy, dalej uporządkowania pragnień cielesnych i materialnych tak, by nie stanowiły zagrożeń dla ładu życia wspólnotowego i publicznego. Wszystkie dotyczą życia ludzkiego, dotyczą człowieczeństwa i relacji społecznych. Wszystkie wyrażają hierarchię ludzkich wartości od tych “wyższego rzędu” do “niższego rzędu”, w wymiarze duchowym oraz od tych “niższego rzędu” do “wyższego rzędu” w wymiarze materialny i cielesnym – oczywiście, abyśmy mogli pozostawać zawsze ludźmi nie wystarczy tu równowaga między wymiarami duchowym, a materialnym i cielesnym naszego życia. W sytuacjach konfliktowych priorytet zawsze musi mieć wymiar duchowy, podobnie jak i w relacjach między wymiarami indywidualnym a wspólnotowym, priorytet zawsze muszą mieć działania chroniące wspólnotę.
W chrześcijańskich relacjach społecznych najważniejszymi są miłość i przebaczenie, wiążące się z braniem na siebie win swojego winowajcy i życiem z nimi w pokornym uniżeniu dla miłości Chrystusa, uczestnicząc w ten sposób w Jego Krzyżu Chwalebnym. To prowadzi do jedności wewnętrznej i zgodnych, po pokojowe, relacji wewnątrzwspólnotowych.
Przykazania Boże, ani nauka Chrystusowa nie dotyczą polityki, a więc sfery służebnej na rzecz sprawiedliwości i ludzkich wartości wyższego od niej rzędu. To dlatego tak ważne jest, aby dla umocowania społecznego panowania Chrystusa Króla udział w akcie koronacyjnym wzięli politycy.
Przykazania Boże, ani nauka Chrystusowa nie dotyczą też moralności jako sfery służebnej na rzecz człowieczeństwa dojrzałego, a w szczególności organizacji wspólnot ludzkich dla ich relacji z innymi wspólnotami, zewnętrznymi wspólnotami i ich obrony dla przetrwania w obliczu ataku wroga nieprawego, lub kierującego się odmienną moralnością, w tym wroga-zdrajcy i wroga wewnęrznego kolaborującego z naszym wrogiem zewnętrznym. W szczególności dotyczy to pilnowania by ekumenizm nie przekraczał granic typowych dla moralności chrześcijańskiej. To dlatego tak ważne jest, aby dla umocowania społecznego panowania Chrystusa Króla udział w akcie koronacyjnym wzięły władze kościelne. To wspaniałe, że Episkopat się już na to zgodził.
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy Zmartwychwstania Pańskiego wszystkim obchodzącym je czytelnikom i naszej, oby zawsze polskiej, wolnej Ojczyźnie życzę z tej okazji wszystkiego najlepszego. Oby Zmartwychwstały Pan i już za niedługo koronowany Król Polski zapewnił Jej i nam wszystkim swój pokój w naszym życiu społecznym, w bezpiecznych granicach i w wolności od wrogów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1386 odsłon