By mrówkojad był syty, a mrówka cała
Do mieszkania Hiobowskich ktoś zadzwonił. Otworzyła babcia Łukaszka. Za drzwiami stał kolorowo ubrany łysy facet w okularach.
- Nie, mnie religia nie interesuje - powiedziała pierwsza babcia. - Żadna religia. Do widzenia.
- Ale ja nie w sprawie religii!
- Kołder też nie kupuję.
- Zbieram suchy chleb.
- Dla konia? - zażartowała babcia Łukaszka.
- Nie. Dla mrówkojada.
Babci opadła szczęka.
- Czego? Co?
- Mrówkojad. Ssak taki. Ssie mrowiska.
- Przecież on nie je chleba, tylko mrówki!
- No właśnie chodzi o to, żeby mrówki ocalały - wzruszył się facet. - Ja, proszę pani, jestem z Komitetu Ocalenia Mrówek! Bo one, proszę pani są na wyginięciu! A świat bez mrówek nie poradzi sobie! Poza tym... Tak z innej beczki - czy jest pani za aborcją?
- Oczywiście!
- A zatem kocha pani zwierzęta. A mrówki nie mają łatwego życia, mówię pani. Ostatnio było na dworze minus dziesięć, a one biedactwa kręciły się pod drzwiami naleśnikarni w centrum miasta. I nikt ich nie wpuścił do środka, proszę pani, nikt! Minus dziesięć! Ludzie to czasami gorsi niż mrówkojady! Te mrówkojady, to potwory, mówię pani! Potwory!
- A właśnie, te mrówkojady...
- właśnie! wiec sama pani widzi, że mrówki nie mają łatwo w tym świecie. Dlatego staramy się im pomóc. Przez ostatnie lata zebraliśmy sześćset ton jedzenia dla mrówkojadów, żeby nie jadły mrówek. Gdyby pani coś mogła...
- Mogę, oczywiście. Suchy chleb, mówił pan...
- Nie no, żartowałem z tym suchym chlebem. Jakby pani miała jakieś owoce, jajka...
Babcia podreptała do lodówki i przyniosła kilka owoców i parę jajek.
- Bardzo pani dziękuję. W nagrodę dostanie pani nalepkę z mrówką. A tu pokwitowanie.
- Pokwitowanie?
- Tak, proszę pani. Takie komitety ocaleń nie mają łatwo, mówię pani. Tępią nas prawie tak jak mrówki. Ale my jesteśmy transparentni i nie mamy niczego do ukrycia.
Facet spisał całą darowiznę babci, podstemplował i wręczył kartkę. Babcia Łukaszka spojrzała i osłupiała.
- Ależ pan się podpisał jako Komitet Ocalenia Mrówkojadów!
- A co, to źle?
- Oczywiście! Ja nie chcę dawać na te potwory co jedzą mrówki!
- No tak, ale jak uratujemy mrówki, to mrówkojady nie będą miały co jeść i to one z kolei będą zagrożone wyginięciem! Przyroda to jeden wielki łańcuch zależności!
- Niech pan mnie tu nie czaruje, ja chcę dać na mrówki i koniec!
- Ale mi się wybredny darczyńca trafił! - jęknął facet. - Jestem w tylu komitetach, że mi się pomyliło, wielka rzecz! Życie to życie! Ocalenie to ocalenie!
- Mrówki!!!
- Nie mam - jęczał facet szperając w torbie. - No wziąłem pieczątki Komitetu Ocalenia Mrówek! Ale wie pani co? Ja im to po prostu przekażę! Jako Komitet Ocalenia Mrówkojadów przekażę to sobie jako Komitetowi Ocalenia Mrówek!
- Wszystko!
- No wie pani, jakieś tam opłaty administracyjne muszą być...
--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2772 odsłony
Komentarze
Tak!
10 Stycznia, 2016 - 18:42
Mrówkojad i et consortes musi mieć z czego żyć, a reszta pieniędzy co zostanie!
viki