Co się stało z naszą klasą?
Tak pytał w znanej piosence z 1983 roku Jacek Kaczmarski. Co kilka lat dopisywał do niej kolejną zwrotkę, zaś ostatnia, dodana w 1992 roku brzmiała:
Własne pędy, własne liście zapuszczamy każdy sobie
I korzenie oczywiście na wygnaniu, w kraju, w grobie
W dół, na boki, wzwyż ku słońcu, na stracenie, w prawo, w lewo
Kto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo...
Prorocze słowa, bo niestety dzisiaj, po latach, już wyraźnie widać, że wielu naszych rodaków nie pamięta, albo nie chce pamiętać, że Polska „to w końcu jedno i to samo drzewo”.
Jak to się stało, że dzisiaj tłumy młodych dziewcząt i kobiet wyległy na ulice meldując się na wezwanie antypatycznego babsztyla, który jest absolutnym zaprzeczeniem kobiecości? Kobieta historycznie rzecz ujmując jeszcze do niedawna była symbolem piękna, macierzyństwa, bezgranicznej miłości, oddania, troskliwości i wewnętrznego ciepła. Artyści często przedstawiali kobiety, także jako ucieleśnienie zmysłowości i tajemniczości. Cóż takiego stało się z dzisiejszymi dziewczynami i kobietami, że podążyły za jakimś prymitywnym odpychającym monstrum miotającym wulgaryzmami niczym furman w knajpie GS-u podczas końskiego targu? Lesbijka, Marta Lempart nie ukrywa nawet, że woli psy niż dzieci i zapewne także dlatego domaga się prawa do zabijania nienarodzonych na każde życzenie i bez zbędnych ograniczeń, choć jej własny instynkt macierzyński ma wymiar jedynie kynologiczny.
Jak to się stało, że dzieci, a nawet wnuki tych, którzy w liczących miliony rozmodlonych tłumach ze łzami wzruszenia w oczach witali papieża Polaka podczas kolejnych pielgrzymek do ojczyzny dzisiaj dewastują świątynie, dopuszczają się bluźnierstw, bezczeszczą krzyże i pomniki św. Jana Pawła II? Oni dzisiaj wychodzą na ulice wznosząc transparenty wzywające do podpalania kościołów.
Atak na św. Jana Pawła II to nie jest wbrew pozorom wynik wewnętrznej wojny z katolicką Polską. Ten atak jest koordynowany z zewnątrz. Opluwanie i usilne próby zrzucania z cokołów naszych bohaterów i prawdziwych autorytetów trwa od wielu lat. Jednak nasi wrogowie doskonale wiedzą, że skuteczne zohydzenie Polakom postaci papieża Polaka będzie niczym potężny cios wymierzony w splot słoneczny odcinający narodowi oddech i tlen. Trudno o bardziej czułe miejsce, bowiem skuteczne uderzenie w św. Jana Pawła II będzie upadkiem ostatniego wielkiego bastionu broniącego naszej wiary, tradycji i całego polskiego dziedzictwa. To jest kierowany przez szatana zamach na naszą chrześcijańską tożsamość. Używając terminologii bokserskiej szatan trafił dokładnie w punkt i tylko od nas zależy czy ockniemy się w porę i staniemy mocno na nogach.
Jest jeszcze jedno bardzo zatrważające zjawisko, z którym mamy naocznie do czynienia, ale zanim do niego przejdę krótka historyczna migawka. Niemieckie propagandowa kronika z 1939 przedstawiała mieszkańców Łodzi, którzy 9 września tłumnie wylegli na ulice miasta, aby witać kwiatami i łzami radości wkraczających do miasta żołnierzy Wehrmachtu. Oczywiście wiemy dzisiaj, że to osoby pochodzenia niemieckiego, których w Łodzi mieszkało wówczas kilkadziesiąt tysięcy.
Obserwując niemiecką polityczną agresję na Polskę, której celem jest ponowne pozbawienie nas suwerenności dochodzę do bardzo smutnego wniosku. Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj Niemcy wjeżdżali na czołgach do Warszawy, Wrocławia, Poznania, Gdańska czy Szczecina to na ich cześć wiwatowałyby spore tłumy, ale złożone już z obywateli narodowości polskiej gotowych przehandlować naszą suwerenność. Wśród tych zdrajców bez trudu rozpoznawalibyśmy twarze znanych polityków opozycji, dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, niemieckiego Newsweeka, Faktu i Onetu. Nie zabrakłoby całej rzeszy „autorytetów” i znanych celebrytów. Już widzę te radosne podniecenie na twarzach wiwatujących tusków, sikorskich, budek, grodzkich, lisów, węglarczyków, stuhrów, damięckich, sadurskich i hartmanów. Myślę, że ci sami ludzie z grymasem nienawiści na twarzach pluli by w twarz polskim patriotom pędzonym boso do niewoli albo na rozwałkę.
Co stało się z nami Polakami przecz ostatnie trzydzieści lat tak zwanej wolności? Zaprzysięgły wróg Niemiec, były premier Francji, Georges Clemenceau, zwany tygrysem mówił, że: Najtrudniejsza rzeczą rewolucji jest czuwać nad porcelaną. Niestety nam Polakom po kłamstwie założycielskim III RP, czyli starannie wyreżyserowanej antykomunistycznej rewolucji z 1989 roku nie udało się dobrze przypilnować porcelany, czyli tego co dla naszego narodu najcenniejsze. Nie oszukujmy się i nie szukajmy na siłę pocieszenia. Jeżeli chodzi o naszą wiarę, patriotyzm i gotowość do walki o Polskę jest coraz gorzej, o czym świadczą ostatnie wydarzenia do jakich dochodzi na naszych ulicach. Jak pisał apostoł Paweł: Nadejdą takie czasy, kiedy ludzie nie będą znosić prawdziwej nauki, ale zgodnie ze swymi zachciankami zaczną dobierać sobie nauczycieli, których słowa będą dla nich miłe. Odwrócą się od prawdy, dając posłuch mitom.
Niemcy bacznie obserwują Polskę i zapewniam, że z radością odnotowują zjawiska, które w skrócie opisałem. Zacierają ręce, ponieważ latami mozolnie pracowali nad doprowadzeniem Polski i Polaków do obecnego marnego stanu. To dlatego już nie krygują się i otwarcie z wyjątkową bezczelnością wspierają kolejną próbę obalenia legalnie i demokratycznie wyłonionych polskich władz. Niestety polski prezydent i premier nie mają na tyle odwagi by otwarcie, odważnie i głośno oskarżyć Berlin na forum międzynarodowym o ingerencje w sprawy wewnętrzne Polski. Żadne to pocieszenie, że na tle innych państw członkowskich wyglądamy trochę lepiej, bo stać nas jeszcze na jakikolwiek sprzeciw i opór.
Żeby w kilku zdaniach opisać w jak dramatycznej, jednocześnie kuriozalnej i niewyobrażalnej sytuacji stanęła dzisiaj Polska i Europa trzeba coś sobie uzmysłowić. Oto pod pretekstem obłudnej troski o praworządność nad Europą znowu chce zapanować naród sprawców największej w dziejach ludzkości i świata katastrofy moralnej. Naród, który po barbarzyńsku sponiewierał wszystkie prawa boskie i ludzkie. Podpisując unijne traktaty europejskie państwa zawierzyły przedstawicielom narodu znanych oszustów, którzy w swojej historii łamali wszystkie możliwe traktaty i umowy międzynarodowe. Owce godzące się na to, aby przewodnikiem ich stada była drapieżny i wiecznie wygłodzony wilk same są sobie winne. Jaka buta i chamska zuchwałość musi tkwić w Niemcach, skoro z takim bagażem zbrodni i ludzkich nieszczęść na sumieniu kreują się na światowy autorytet w kwestiach praworządności i praw człowieka.
I na koniec kilka słów o tym czego najbardziej się obawiam. Otóż najbardziej boje się tego, że Polska skapituluje, a premier Morawiecki po burzliwych rozmowach powróci do Polski i zacznie wymachiwać triumfalnie jakimś nic nie wartym świstkiem papieru i głosić z patosem: Przywiozłem wam pokój na nasze czasy. Celowo odwołałem się do znanej z archiwalnych filmów historycznej sceny powrotu premiera Wielkiej Brytanii, Neville Chamberlaina z konferencji w Monachium we wrześniu 1938 roku. Chamberlain stał się symbolem tchórzostwa i polityki ustępstw wobec Niemiec, która ośmieliła Hitlera do rozpętania największej i najkrwawszej wojny w dziejach świata. Także i dzisiaj prowadzenie polityki ustępstw wobec Niemiec wcześniej czy później doprowadzi do tragedii. W 1939 podjęliśmy osamotnioną walkę, a dziś na 27 państw członkowskich UE obok nas odważnie stanęli tylko Węgrzy.
Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 22 odsłony