Profesor Binienda ujawnia plagi akademickie
Wiesław Binienda, profesor znany dziś także w Polsce dzięki badaniom nad przyczynami katastrofy smoleńskiej, wyemigrował z Polski w stanie wojennym, po ukończeniu studiów na Politechnice Warszawskiej. W USA na Uniwersytecie w Akron prowadzi badania w zakresie inżynierii materiałowej i jej zastosowań w lotnictwie i astronautyce. Podobnie jak wielu polskich naukowców pracujących za granicami, nie był obojętny na działalność Niezależnego Forum Akademickiego na drodze do naprawy polskiej domeny akademickiej.
Można rzec, walczył z plagami degradującymi naukę bardziej niż etatowi akademicy w kraju, bo niewielu naukowców pracujących w Polsce w sposób jawny popierało nasze postulaty i apele. Inni, nawet jak się z nimi zgadzali, zachowywali taktownie milczenie w przestrzeni publicznej.
I tak pozostało do dziś, co prof. Binienda ujawnił w 10. odcinku programu „Reset”, wspominając spotkanie na Politechnice Warszawskiej. Otrzymał gratulacje za wyniki prac nad katastrofą smoleńską, ale zdumiał się utrzymywaniem dystansu wobec takich badań przez polskich kolegów.
Okazało się, że w wolnej Polsce wolność badań naukowych ma swoje pozanaukowe ograniczenia i trudno znaleźć tych, którzy nie obawiają się realizowania podstawowego obowiązku naukowca – prowadzenia badań na drodze do poznania prawdy. Wielu nawet nie reagowało na „interpretację” badaczy katastrofy w stylu „jak rąbnęło, to urwało” (Edmund Klich).
Bezkompromisowi badacze muszą się u nas liczyć z blokadą awansów, utratą etatów i nawet związki zawodowe ich nie ochronią (a może i nie spróbują ochronić). To nie pieniądze – bo te, choć ważne w badaniach naukowych, są najważniejszą przyczyną zapaści nauki w Polsce. Plaga „poprawności politycznej” nie omija sektora nauki. Postawa prof. Biniendy, którego – jak ujawnił on w „Resecie” – Rosjanie chcieli skorumpować („grant” na milion dolarów!) w ramach badań nad katastrofą smoleńską, jasno pokazuje, że w nauce są wartości ważniejsze od pieniędzy, aby pozostać naukowcem. A nasi naukowcy milczą, aby nie tracić szans nawet na mniejsze „granty”.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 300 odsłon
Komentarze
Dlaczego?
3 Października, 2023 - 13:51
Dlaczego tak powszechnie przyjęliśmy określenie "katastrofa prezydenckiego samolotu"? To określenie zostało masowo, medialnie narzucone przez prorosyjską władzę i prorosyjskie media.
To był zamach, a nie żadna katastrofa - nie ulega dziś wątpliwości. Oczywiście katastrofa też, ale przede wszystkim zamach. Słowo katastrofa ma podkreślać naturalny, neutralny charakter zdarzenia. Proszę - nie używajmy określeń wytworzonych w ruskich centrach propagandowych!
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Plagą jest dyktatura miernot
3 Października, 2023 - 15:14
Prowadzą a do zeszmacenia całego środowiska. Ma Pan rację, sprzedadzą się za parę groszy. Taka ich mentalność.