Pępowina

Obrazek użytkownika Anonymous
Blog

Wyjął sztuczną szczękę i warknął. Włożył ją z powrotem do gęby i ostrzegł, że może ugryźć. Zebrani patrzyli zdumieni, na tego krzepkiego starca, że nic sobie nie robi z etykiety i sztuczną szczęką wymachuje publicznie.

Obleśnie wysuwa ją z gęby, popychając jęzorem – to znowu ukrywa ją wewnątrz siebie i zaczyna mówić, a mówi nieskładnie, trochę starczo, ale zawsze agresywnie.

Znowu wyjął sztuczną szczękę i pokazał to zadziwiające urządzenie zebranym, nim włożył ją z powrotem do paszczy. Zebrani podziwiali ten ponury pokaz w milczeniu.

- Nie ma takiego na świecie topora, którym by można było odciąć pępowinę łączącą nas z PRL – wykrztusił, a potem znów wysunął szczękę do przodu. Z daleka wyglądał jakby się śmiał – Potworność!

* * *

- A przecież drogi mieli budować, mosty i te, no, lotniska – a tu skleroza i zęby w szklance – panie tego – co to w ogóle ma być? Premier tak jeszcze dziarski niedawno - wyłysiał, choć twierdzi, że łysieje, ale co to za „łysieje” skoro ma tylko trzy włosy na głowie? Ale czy jest alternatywa, skoro „młode wilczki’ to nawet za nim teczki nie potrafią nosić, bo zgubią – albo sobie taki „wilczek” kawę wyleje podczas zebrania – bez obrazy – na jajca, i drze się publicznie: „łaaaaaaaa” albo go tabloid przyłapie na oglądaniu serialu w TVP. I tak dobrze, że się premier trochę posunął, bo jednak zbyt młodzieńczo się prezentował na tle.

- Bo czas mija, a czas jest bezwzględny w tym mijaniu, bo tylko to umie.

- A lewica znowu foruje Kwaśniewskiego na młodzieżowego przywódcę i idola. W krótkich gaciach na tanku się Kwaśniak fotografuje, że niby wiosna jego, ale jak ten tank ruszył – wszyscy widzieli, że się lufy kurczowo trzymał żeby nie spaść, choć przejechali tym tankiem tylko trzy metry do przodu. Też mi coś, i do tego publicznie w samych gaciach. Ale w tym tanku to podobno dwustu mędrców siedziało, że wymienię po nazwisku: Janik i Waniek – że niby historię lewicy po 1989 będą pisali wespół w zespół, a potem ludzie będą nad tymi tomami ślęczeć i znowu pokochają Olka i jego koleżków.

- Kaczyńscy co się trochę rozwiną, zaraz się zwijają i też – no panie tego – starość, znaczy się nie żadna tam radość! Wszystko jakieś chrome, sztywne i o lasce.

- Ale nikt nie popuści, no chyba że w ekstremalnym przypadku - pod siebie – ale władzy – panie tego – raz zdobytej nie oddadzą nigdy, choćby to była władza nad trójką zwolenników. Kiedyś się naśmiewaliśmy z braci Chińczyków, że „młody i zdolny - przywódca – lat 81” – albo Breżniew czy inny sowiecki kacyk. Jak stanął na mównicy a głos, głos jak z pod ziemi

„ Uważajemmyje Towariszczi – tak jakoś zagajał i mleczkiem ze szklanki popijał.

- Breżniew jednak nie żyje od dawna!

- Żyje czy nie żyje, to nigdy nic nie wiadomo, ale raczej faktycznie nie żyje, bo niby po co miałby żyć? Tak mi się Cyrankiewicz nagle przypomniał, ale nie – teraz jest czas niedobitej generacji 68, a to już – panie tego – czterdzieści lat minęło – a rządzić się chce, a dusze zdobywać i do worka pakować się chce - jak za młodych lat. I coś w tym jednak jest, że luki pokoleniowej się workami z piaskiem nie zasypie.

- Ale przecież nowe partie powstają i znowu będzie do wyboru i do koloru, ale wszystko to marność. Wziąłem z półki i na chybił trafił otworzyłem pamiętniki Kisiela – i co czytam?

„Ubecy się bardzo ożywili. Wszędzie za mną łażą”

A to, panie drogi – choć czterdzieści lat temu napisane, jakże aktualne. Kisiel robił sobie z tego nawet nadzieje, że może dostanie paszport, bo to przecież dom wariatów i nigdy nic nie wiadomo. I patrz pan – panie tego – jakie to aktualne?

Bo zobacz pan, jak ta pępowina dobrze trzyma? Jednego dusi, ale za to dwóch karmi – panie kochany! Gdzie ten topór, albo chociaż kołek osinowy i młotek wart swojej nazwy?

Nie ma – panie tego – nie ma, choć to rzecz pierwszej potrzeby, bo widać, że bez tego nic!

0
Brak głosów