Opowieść o bezgłowym motocykliście - i inne takie - o duchach!

Obrazek użytkownika Anonymous
Blog

A mi się jakoś tak zachciało pogadać o duchach i innych demonach, a także o wszelkiej niesamowitościach, ale nie takich znanych ze słyszenia, tylko takich osobiście przeżytych.

Jako znany sceptyk mam przy tym nadzieję, że jeden drugiemu może to wyjaśnić, i coś, co się wydaje niesamowitością, okaże się jak najbardziej wytłumaczalne przez fizykę, statystykę albo mądrą babkę z telewizji.
Ale niech to nie będzie wyjaśnienie w rodzaju: przywidziało ci się albo: pewnie byłeś wychlany, bo to nie jest żadne wyjaśnienie.

Tak mi przyszło do bańki, jak sobie czytałem wpis Magii na moim blogu o dziwacznej intuicji suczki o zaskakującym imieniu Magia. Potem przypomniała mi się dzwoniąca komórka wyrusa.

Tylko uwaga, jak kto chce zmyślać to źle robi. Zmyślonych historii nam nie trzeba, takich to ja sam mogę sobie wyprodukować 200. Prawdziwych tez mam kilka i na początek zapodam jedną. Wybrałem ją dlatego, że podczas gdy się działo… w domu było ośmiu dorosłych ludzi plus moja dorosła obecnie córka jako roczny malec. Aż dziwnie pomyśleć, ale razem z nią licząc, na TXT piszą aż cztery osoby, które były wówczas w pokoju. Graliśmy w karty.

Demon grasujący w piwnicy

Graliśmy akurat w karty. Najpierw szły roberki, ale że karta okrutnie coś niezła i nie grający marudzili, szwagier rzucił hasło, że pogramy lepiej w pokerka. To każdy cap za kieszeń i zabawiamy się kartami w najlepsze.

Śmiechy okrutne i tak to idzie przy jakimś winku, a że to zima była sroga, co jakiś czas ktoś do piwnicy chodził, węgla drzewnego narąbał i w węglarce na górę przynosił, bo choć piece kaflowe już zamknięte i grzeją, to w kuchni pod płytą ogień musiał buzować dla gorącości oraz świeżej herbaty.

No i tak przyszło, że my tu gramy a ktoś w tej piwnicy napierdziela aż dom podskakuje, ale my gramy, szwagier z parą trójek na wyżyny hazardu się wznosi, blefy oczywiste dla każdego uskuteczniając a w piwnicy ktoś napierdziela aż szklanki podskakują.

I teściowa mówi:

- Na co tyle węgla Jacek rąbie, jeszcze Anusię obudzi!

A ja się wychylam z trójką króli w łapie i mówię, że to nie mogę być ja, ponieważ akurat gram. I patrzymy tak nagle jeden na drugiego, że wszyscy obecni. I zaraz wniosek taki, że jakiś wariat się włamał i z siekierą szaleje.

No to my chłopy wstajemy i do kuchni, bo w kuchni są drzwi a za drzwiami schody prowadzące do piwnicy. Szwagier sprytny trząsa latarką a mamy akurat taką prostokątna jak to za komuny, że guzik wielki świeci. Latarka się zapala, szwagier klucz francuski w łapę, ja nóż finkę i tak stoimy pod tymi drzwiami a te aż podskakują.

Trochę strachu jest, bo cóż tu finka kontra siekiera?

A w piwnicy szał i jak tak stoimy pod drzwiami to już wyraźnie, że po ścianach wali. Słychać osypujący się tynk, cegły, zgrzyt uderzeń o beton. No, nieprzyjemnie.
Zapalamy światło na schodach, ale na dole ciemno, do kontaktu trza ze schodów zejść.

Strach jest, ale kobiety patrzą, no to otwieramy drzwi i wchodzimy.
Od razu cisza. Nieprzyjemna myśl, że się czai… brrr, jeszcze mi się chłodno robi. Schodzimy, szwagier latarką przyświeca.

Cisza i pustka, żadnego kurzu, śladów. Nic.

Zwiedzamy, zapalamy kolejne żarówki, bo piwnice duże, pod całym domem.
Wszystko zamknięte, ciche, spokojne. Zaglądamy w każdy kąt. Nic.
Wracamy z powrotem. Zamykamy za sobą drzwi. Gasimy światło. Jak coś nie pierdyknie!

Wracamy i apiać od nowa, ale już bez strachu.
Oczywiście nic.

No to wracamy i tym razem już spokojnie możemy sobie grac dalej, ale gra już się nie klei i zaczynają się snuć przy stole różne takie dziwne opowieści o duchach i nie tylko. a wszystkie prawdziwe jak najbardziej.

Jak kto co ma osobliwego niech zapodaje śmiało, byle prawdę pisał.

0
Brak głosów