Takie czasy, takie momenty...

Obrazek użytkownika jazgdyni
Blog


Wielkie chwile dla jednych, to zgrzytanie zębów dla innych.

Oto ponownie publicznie pojawił się prezes Jarosław Kaczyński. W świetnej formie i jakby trochę odpasiony. A w internecie już ścisłe grono przyjaciół montowało jego obraz w eleganckiej trumnie, zastanawiając się, czy powstanie mauzoleum.
A w tv Republika nasza ukochana Beatka Szydło dała do zrozumienia, że jej następca to pętak i właściwie zmarnował rok rządzenia. Rozumiem. Też na jej miejscu byłbym wściekły.

Nie dość tego, właśnie redaktor, a także po słynnym wrogim przejęciu pięć lat temu portalu niepoprawni.pl, również jedyny właściciel, sympatyczny człowiek, tajemniczy i dbający o anonimowość internauta występujący pod pseudonimem, czyli, językiem internetowym – nickiem, Gawrion, świętuje swoje dziesięciolecie wytężonej pracy w internecie.
Nieco wtajemniczeni mówią, że to słynny prawnik, a złośliwi, że to nawet sędzia Sądu Najwyższego, co chyba dzisiaj jest najstraszniejszą obelgą. W każdym razie, wiem na pewno, że nie jest to wszechmocny Romek "Koń" Giertych.

A ja niedługo, też będę obchodził swoje pięciolecie związane z niepoprawnymi.pl. Bo właśnie pięć lat temu, po krótkiej analizie, zdecydowałem się pomóc redaktorowi Gawrionowi przejąć portal i pogonić złych i fałszywych współpracowników. Niektórzy to istotne kanalie zresztą.
Zrobiłem to, oczywiście po wyborze zgodnym z założeniami crisis menagement, metodą totalnej rozpierduchy. Zdjąłem z pleców redaktora ciężar artyleryjskich ataków i wypuszczając zatrute strzały, skierowałem ogień na siebie. To był chyba mój, niepobity rekord zrobienia sobie w jednej chwili tak wielkiej ilości wrogów. Z rozrzewnieniem wspominam, te słynne kiedyś, a dziś upadłe gwiazdy – Dixi, Smok Gorynicz, Traube i prawdziwa paryska dama z okolic Saint Georges – Pigalle, pani Ossala. Lecz ciągle żyję, mam się dobrze i wiem, że parę rekordów jestem jeszcze w stanie poprawić. Trzymam się sentencji mojego najbardziej ulubionego polityka, człowieka wielu talentów, arystokraty, prawdziwego Dilettani, a jednocześnie świni, po tym co uczynił dla Polski i Polaków, oddając nas w niewolę krwiożerczemu zboczeńcowi, Stalinowi, Winstona Churchilla:

"Masz wrogów? To dobrze. To znaczy, że broniłeś czegoś w ciągu swojego życia."

Aby uczcić tę radosną rocznicę redaktora Gawriona, pozwoliłem sobie przypomnieć moje króciutkie opowiadanie, które wówczas, pięć lat temu, zrobiło furorę, na samych niepoprawnych.pl przeczytało je prawie sto tysięcy internautów, a setka pytań, kogo miałem na myśli, do dzisiaj były mi zadawane.

Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz – najlepszego Redaktorze!


+++++

Prowokator
To nie była łatwa praca. Plecy go bolały, kark mu drętwiał, a oczy go piekły i zachodziły mgłą, tak, że wydawał majątek na krople do oczu i musiał je zakrapiać co dwie godziny. Wpatrywanie się w ekran i przeszukiwanie czasami wprowadzały go w stan katalepsji. A musiał być dobrze skoncentrowany.
Miał pod opieką trzy portale społecznościowe, których głupota przyprawiała go o paroksyzmy wściekłości, a w których, wbrew poleceniom służbowym i jego przykrywkom, chciał od siebie nabluzgać, nawyzywać i się rozładować. Oczywiście, to było ściśle zabronione. Musiał dokładnie grać przydzieloną mu rolę. Zdawał sobie sprawę, że tu nie było miejsca na emocjonalne improwizacje. Marnie płacili, ale mieli na niego tego gównianego haka i nie mógł tak po prostu, jak to powtarzał w marzeniach, powiedzieć: - panowie, mam was wszystkich w dupie, i walnąć komputerem o podłogę. To mogło by być bardzo przykre dla niego.
Jednakże poza momentami depresji i wścieklicy nawet lubił swoją pracę. Szczególnie, jak dostawał blogera do rozpracowania. Zazwyczaj chodziło o takie prowokowanie i wyszydzanie gostka, by facet sam zrezygnował z pisania. Lecz czasami trzeba było wpieklić chama tak, by podprowadzić go pod paragraf i przygotować powiastkę dla dyżurnego prokuratora. To były najlepsze operacje, choć kosztowały dużo zdrowia, morze kawy i nieprzespane noce.
Nigdy nie odgadł klucza, jakim centrala się posługiwała do wystawiania mu konkretnych celów. Czasami wydawało mu się, że to kompletny nieudacznik, albo rozanielony katol, czy nawet jeszcze gorzej, rozhisteryzowana baba. Jednakże dyskusja z centralą nie wchodziła kompletnie w grę, i z cichutkim – tak jest, wykańczał kolejną ofiarę.
Kilka miesięcy temu dostał podwyżkę, nędznych parę groszy. Wraz z zespołem wykończyli cały durny portal oszołomów. Tak podkręcili i namącili, że zaglądali na niego tylko spragnieni bijatyki zatwardziali internetowi hardkorowcy. Właściciele strony w końcu musieli się poddać i ogłosić sromotną porażkę. Oszołomy rozpierzchły się na cztery strony świata, wić sobie nowe gniazdka na innych powalonych witrynach.
Robili już takie rzeczy parokrotnie, bo centrala chciała żeby był ciągły ruch w interesie i żeby nikt nie urósł ponad dozwoloną miarkę. Poniżej limitu niech się walą i naparzają wykrzykując rozpaczliwie co chwila: Bóg – Honor – Ojczyzna. To ich durne, powszechne zawołanie.
Znowu mu kark zesztywniał. Przeciągnął się, pomasował zmęczone oczy i dopił resztkę coli. Chyba będzie trzeba zrobić coś do żarcia, pomyślał, choć specjalnie nie miał apetytu. Żywił się nędznie i na chybcika. Nie dbał też o elegancję francję. Głowę golił dwa razy w tygodniu i wtedy też przycinał rzadką szczecinę porastającą jego brodę, szyję i policzki. W ten sposób wyglądał niemal klasycznie, gdy w samych gaciach siedział zapracowany przy kompie.
Od paru dni było nieco bardziej nerwowo i bardziej niż na posiłkach leciał na adrenalinie. Bo to była jego prywatna vendetta. Przypadkiem nadepnął mu na odcisk i boleśnie ośmieszył jeden z jego wielu nicków, pewien arogancki palant piszący o dupie Maryni. Miał już od dawna na niego oko, ale wydawał się raczej niegroźny. Nie wrzeszczał i nie wzywał na barykady. Tak jak wszyscy nabijał się z tego lub owego rządowego buca. Wyglądało na to, że centrala kompletnie nie była nim zainteresowana. Mimo tego, ten marny kret zgromadził już sporą grupkę takich samych jak on miłośników kreciej roboty. Sytuacja by nie była warta splunięcia, gdyby ten buc nie zaczął się jego czepiać i naśmiewać się, że pewnie jest nieogolonym, łysym karkiem, siedzącym bez przerwy przed ekranem. Prawdziwość tych insynuacji ubodła go strasznie. Wstał nawet na chwilę od pracy i udał się do łazienki, by tam przed lustrem, długą chwilę poprzyglądać się sobie. Fakt, nie da się zaprzeczyć, był łysym, nieogolonym karkiem. Ale, kuhwa, ten arogancki buc nie ma prawa tak do niego mówić!
Ja cie synku rozpracuję – pomyślał mściwie. Wybrał inny ze swojej kolekcji nicków i rozpoczął podjazdową wojenkę, cicho pogwizdując przez szparę w górnych jedynkach. Jest przecież w swoim mniemaniu, jednym z najlepszych prowokatorów całej służby. Robota była misterna, wprost koronkowa, ze wznoszącymi się akordami, tak by tego głupka podprowadzić na określoną pozycję, a potem go zaatakować z grubej rury. Po tym, nie pozostanie mu nic innego, jak tylko spierdzielać z podkulonym ogonem, a fama rozniesie się po blogosferze i bucowi nie pozostanie nic innego, jak tylko zaszyć się w mysiej dziurze na długi, długi okres...
Do ostatecznej zagrywki pozostały tylko godziny i dzisiaj zada końcowy, mistrzowski cios. Trzeba tylko poczekać na sprzyjającą okazję. Ten arogant bez wątpienia wkrótce ją dostarczy.
Jest! Jesteś rybko – pomyślał prawie z rozczuleniem, gdy ten mu wprost podłożył się następnym, idiotycznym wpisem, - teraz już ciebie nie wypuszczę – zachichotał podniecony, jak zawsze przed decydującym starciem. Wymierzył pierwszy werbalny cios i czekał na odpowiedź.
Leżący obok na biurku służbowy blackberry Q10 zaświergolił cichutko.
- Nie teraz – podniecony zamruczał, ale spojżał na ekran: - Kuhwa, szef.
- Tak szefie, o co chodzi? – Już normalnym, zdyscyplinowanym głosem rzucił do telefonu.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! – ryknęło w słuchawce – rok cały pozycjonujemy człowieka na tym portalu, a ty teraz zaczynasz go rozpieprzać!? Kto ci kazał?! Nie wiesz co robić? Zdurniałeś, czy co!
Jak mi tą operację rozwalisz, to wypierdolę cię na zbyty pysk i zostaniesz zwykłym krawężnikiem do końca życia!!!
Trzask..., telefon zamilkł. Wściekłość w najlepszym prowokatorze (w swoim mniemaniu) cichutko bulgotała. Koniuszki palców aż go piekły, bu skończyć, jak zaplanował z cholernym bucem.
Po dobrej chwili jednak się opanował. Cóż, służba nie drużba.

.
 

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (18 głosów)

Komentarze

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika jazgdyni nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Tak, tak... takie to były czasy, jak odkryłem prawdziwe standardy.

To już prawie rok, jak wyciągnąłem stronę niepoprawnych na Facebooku z głębokiej studni niebytu. Oczywiście za friko, dla dobra portalu i po prostu, że wiem, jak odnosić sukcesy.

Taki był koniec:

 

Marek Gawroński

10 czerwca 2017 ·

Szanowni Państwo - chciałem serdecznie podziękować za prowadzenie strony Niepoprawni.pl na FB Januszowi Kamińskiemu.
Powód jest dość prosty. Janusz obraził się, że nie chciałem mu uznać jego zgłoszenia naruszenia na portalu. Naruszenia dotyczącego jego dóbr osobistych. Jego zgłoszenie nie miało podstaw - uznanie go w praktyce oznaczałoby uprzywilejowanie jego, a dyskryminowanie innych użytkowników (zgodnie z wypracowanym przez wiele lat standardem obsługi naruszeń). Na to nie pozwolę. Póki będę prowadził portal oparciem będzie regulamin i zasady a nie koneksje, znajomości - kolesiostwo. W zemście więc Janusz obsmarował mnie gównem na swoim profilu na FB i na profilu Niepoprawnych, do których miał dostęp.
Janusz Kamiński wobec powyższego (co dość oczywiste) stracił moje zaufanie i przestał być redaktorem stron na FB. Za dotychczasowy wkład w budowanie strony Januszowi dziękuję, ale niestety po takim zachowaniu i krecich działaniach za moimi plecami, działaniach na szkodę portalu i marki Niepoprawnych nie mogę mu ufać.
Portal, strony na FB - są pod pełną kontrolą i będą pracować w sposób niezakłócony. Jeśli ktoś chciałby współtworzyć stronę na FB - zapraszam! :)

Gawrion
założyciel, redaktor, admin Niepoprawni.pl

 

Poprosiłem Gawriona o reakcję, bo skończony bydlak, jak mi później powiedziano w WZZW, marny donosiciel SB, wulgarnie obrażał mojego śp. tatę, żonę i mnie. Puścił paszkwil, na który chętnie powołują się ruskie trolle. Niestety, Gawrion uznał, że takie obrażanie to nic to - regulamin nie został złamany. Czyli identyczny tok rozumowania, jak była prezes Gersdorf. I, jak widać, polscy prawnicy są wszyscy tacy sami.

Dodam, że administrując Facebooka przez rok, wyciągnąłem go z 700 polubień do poziomu 11 000. Ot, tak sobie hobbystycznie, bo czuję media, nawet bez zarobku. Minął do dzisiaj następny rok i nadal pozostało moje 11 000. Miałbym pewnie już 20 000. Ale jest, jak jest. Klasyczny upór i zacietrzewienie zawsze generuje straty, a nie zyski.

Nic na to nie poradzę. Choć jako, projektantowi i konstruktorowi jest po prostu przykro, gdy niszczy się dobry projekt.

Taka nasza ...

jzgd

Vote up!
4
Vote down!
-6

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1567642

Wpadłem na niepoprawnych i oczom nie wierzę!

Pół roku absencji i mój nieco zgryźliwy tekst na pierwszym miejscu! Widać administracja ma też dosyć i popiera mój punkt widzenia.

Pół godziny później.

Menago też zajrzał na swoje poletko. Co zobaczył to go powaliło. Trzymając jedną ręką sikającego pieska, drugą wściekły na smartfonie spuścił tego typa z Gdyni głęboko do piwnicy. Tam miejsce takich z Czarnej Listy Szefa.

Południe.

Nie, nie, nie! Pierwszy pijaczek starał się otworzyć oko, lecz sklejone powieki nie pozwalały. Hercklekoty, łapy w drgawkach i ta czacha. Piwa! Piwa! Piwa!

Godzinę później.

No! Już lepiej. Dwa browary, potem szklaneczka i - melduję Szefie, żem gotowy do działania!  no to jeszcze po łyku. Prosto z szyjki.

Aha! Jest! Żydowska gadzina z Orłowa - każdy sik na niego to dwa ojro. Nieważne, kto, ruski czy szkopski płaci. Umowa jest? Jest. Pluć ile się da i jak się da. Tym za Atlantykiem przelew FedExem. No i jeszcze ta opierdka lokalnego, żeśmy nie dopilnowali. To ma być akcja stadna i skuteczna. Bo inaczej przyślą znowu Pomidora, by naprawiał naszą gnojówę.

 

Zobaczymy po meczu. Pewnie będą znowu ugotowani w delirce.

Vote up!
5
Vote down!
-5

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1567658

Time is on our side.

ps.

a POyebom wszelkiej maści można odpisać nieparlamentarnie "...pi....cię się frajerzy" !?

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1567674

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika jazgdyni nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Tak jest!

Triumfalny powrót prezesa i kop w d. tej pokrace z Sądu Najwyższego maksymalnie rozwścieczył nadzorców totalniaków. Nie karmili brytanów przez parę dni, by te głodne i wściekłe rzuciły się do gardeł. Tylko, że te tutaj to chłystki. Najniżej płatne ofermy ciągle pijane.

To już ich agonia. Końcowe drgawki głową o glebę.

 

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-6

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1567677

Te tu nasze portalowe chłystki to taki plankton.

Obszymurki mówiące i nie mówiące, amatorzy w markowych "ciuchach", szczekają aż im pianą z pyska leci.

Bagno moralne i tyle.

Boys are like stars

Red stars !!!

Vote up!
5
Vote down!
-3
#1567678