Krytyka Orbana, czy PiS? Artykuł w Klubie Jagiellońskim
Ukazał się on ponad trzy tygodnie temu {TUTAJ }. Jego autorem jest Dariusz Kałan, a tytuł to "Państwo prywatne. Postkomunizm narodowy Viktora Orbána". Nie widziałam dotąd w polskiej prasie tak ostrej krytyki rządów Viktora Orbana. Oto przykłady ocen autora:
"Jeśli uważnie prześledzi się zmiany wprowadzane przez węgierskiego premiera, jeśli oddzieli się je z ideologicznych naleciałości, własnych oczekiwań albo lęków, dostrzeże się, że każda decyzja podjęta przez jego partię Fidesz, począwszy od pierwszej, czyli przyznania mniejszości węgierskiej w krajach ościennych prawa do głosowania, miała tylko jeden cel: zabezpieczenie władzy na lata. Temu służyły zmiany konstytucyjne wydłużające kadencje urzędników mianowanych przez Fidesz, przejęcie rynku mediów, centralizacja usług publicznych, zbliżenie z Rosją, rozpętanie kampanii przeciwko Unii, Sorosowi i migrantom (...)
Orbán od początku zachowywał się jak bokser z tomikiem poezji w rękawicach: walił z całej siły między oczy, po czym robił krok w tył i wyciągał rękę na zgodę. Sam nazywał tę metodę tańcem pawia. Na wiecach w Budapeszcie porównywał Unię do Związku Radzieckiego, po czym jechał do Brukseli, bratał się Barroso i Junckerem, i podpisywał prawie wszystko, co mu podsuwano.
Wroga trzeba sobie wymyślić
Na pierwszy ogień poszedł Międzynarodowy Fundusz Walutowy(...)
Przyjrzyjmy się reformie sprawiedliwości. Sędziowie zawsze są łatwym celem, a na Węgrzech Sąd Najwyższy był dodatkowo uważany za formalnego spadkobiercę instytucji założonej pod tą samą nazwą przez komunistów w 1949 r. Była ona głównym narzędziem terroru po powstaniu antysowieckim w 1956 r. I właśnie to, proste skojarzenie, że sędziowie to komuniści i zbrodniarze, działało na wyobraźnię publiki.(...) Aby pozbyć się liderów środowiska Fidesz obniżył wiek emerytalny z 70 do 62 lat. W wyniku tego posunięcia z zawodu odeszło ok. 300 osób, czyli 1/10 wszystkich sędziów. Sądowi Konstytucyjnemu odebrano możliwość wypowiadania się o ustawach okołobudżetowych. Zwiększono liczbę sędziów w nim zasiadających, zmieniono zasady ich wyboru, a swoim nominatom – wśród nich znajdował się były szef kancelarii Orbána – przedłużono kadencje z 9 do 12 lat. Żeby wygasić mandat prezesowi Sądu Najwyższego zmieniono jego nazwę. Krajową Radę Sądowniczą zlikwidowano, w jej miejsce powołano nową instytucję z prezesem wybieranym przez parlament. To stanowisko przypadło żonie współzałożyciela Fideszu. (...)
Udało się natomiast coś innego. Orbán stworzył pierwsze w Unii państwo prywatne. Cechą charakterystyczną jego rządów jest bowiem to, że nie da się oddzielić żywiołu państwowego od partyjnego i rodzinnego. Państwo, partia, rodzina – wszystko się nawzajem przenika. Przeciwnicy mówią o systemie mafijnym, stworzonym na wzór Cosa Nostry z Ojca chrzestnego, ulubionego filmu Orbána. (...) media to narzędzie prowadzenia polityki. Przed Orbánem skala dominacji obcych aktorów była niezdrowa, np. media drukowane były rozdzielone między Axel Springera, Ringiera a Sanomę. Orbán odwrócił wajchę w drugą stronę. Kiedy bliscy mu biznesmeni odkupili udziały, nawet nie zająknął się, że chce stworzyć lokalne BBC, co od lat jest mantrą powtarzaną w Europie Środkowej. Postawił na prostotę. Z mediów zrobił partyjną tubę posługującą się siermiężnym językiem przypominającym czasy słusznie minione. Dowartościował macherów od taniej rozrywki, dzięki czemu przekaz nie sprowadza się wyłącznie do tępej propagandy, ale jest przeplatany teleturniejami, telenowelami i sportem. (...)
Przekracza granice tego, co do niedawna było niewyobrażalne. Bo kto mógłby przypuszczać, że otoczenie Orbána doprowadzi do zamknięcia największej gazety opozycyjnej? Kto mógłby przewidzieć bezpardonowy atak na Uniwersytet Środkowoeuropejski i organizacje pozarządowe? To metody Putina, a nie członków UE. Gdyby ktoś powiedział, że Orbán, który zaczynał jako działacz antykomunistyczny, w serwilizmie wobec Moskwy pójdzie znacznie dalej niż lewicowi poprzednicy, zostałby uznany za fantastę.".
Cytowany powyżej tekst Łukasz Warzecha uznał za ważny. Na Twitterze napisał:
"Tekst nieco zbyt publicystyczny i emocjonalny, ale dobrze pokazuje, że to, jak Orbán rządzi Węgrami powinno być dla nas ostrzeżeniem, nie wzorem." {TUTAJ }.
Mnie zastanowiło jedno. Jeśli w artykule Kałana zamienić Orban na PiS, to otrzymamy typową publikację Antypisu. Powstaje pytanie, czy omawiany tekst nie był czasem zawoalowaną krytyką polityki PiS ze strony Klubu Jagiellońskiego. Warto przypomnieć, że w sześć dni po tym artykule Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta RP i członek honorowy Klubu Jagiellońskiego, był z wizytą na Węgrzech i prowadził rozmowy w węgierskim parlamencie {TUTAJ }. W każdym razie tekst Kałana daje do myślenia.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1105 odsłon