Korespondencja z przyszłości

Obrazek użytkownika aty
Świat

p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }

Dzień dobry państwu.

Dziś korespondencja z obozu dla uchodźców. Znajdujemy się w Sulęcinie, a dokładniej kilka kilometrów za miastem przy drodze w kierunku Międzyrzecza. Za moimi plecami po jednej stronie drogi mamy nowo wybudowaną infrastrukturę dla miasteczka namiotowego. Stacja pomp, stacja uzdatniania wody, punkty wydawania posiłków, szpital, ale także szkoły dla dzieci starszych i młodszych, posterunek policji.. Wszystko co potrzebne dla utrzymania miasta – tak chyba mogę o nim powiedzieć – które wyrosło po przeciwnej stronie drogi. Widzimy tam wytyczoną pod kątem prostym siatkę dróg, częściowo już nawet utwardzonych przy których rozbito w regularnych odstępach setki namiotów dla - jak się dowiedziałem – dziesięciu tysięcy ludzi. Obraz w niczym nie przypomina podobnych placówek które odwiedzałem wcześniej. Zewsząd bije w oczy czystość i porządek. Z pewnością jest tak dlatego, że to dopiero początek funkcjonowania miasta. Jego mieszkańcy dopiero zaczynają tu napływać. Ale już widać zamysł organizacyjny. System informacji w postaci telebimów, szerokie arterie komunikacyjne dla służb porządkowych, toalety publiczne, prysznice, woda doprowadzona przed każdy z namiotów, ..wysokie ogrodzenie.

 

Rozmawiałem z mieszkańcami Sulęcina. Pytałem, czy nie obawiają się tylu obcych w sąsiedztwie. Odpowiedź zawsze była taka sama: „Obawiamy się!” „Ale czy ktoś nas w ogóle pytał?” rozkłada ręce pani Grażyna. „A czy jest jeszcze w Polsce miejsce gdzie by ICH nie było?” z rezygnacją patrzy na mnie pan Adam. „Jedyna nadzieja w wojsku i w policji, że to utrzymają w porządku” dodaje pan Adam. „Niech już ich lepiej zamkną w tych obozach niż mają się włóczyć bezpańsko i napadać” usłyszałem od pani Marii. Tak! Miliony uciekinierów stanowią poważny problem. Utrzymanie porządku wymaga olbrzymiego zaangażowania i poświęcenia od wszystkich. Zarówno służb, wojska jak i zwykłych mieszkańców.

 

Widziałem wiele takich miejsc w całej Polsce. Chociaż tu, przy granicy faktycznie jest ich najwięcej. Powstawanie takich miasteczek jest nieuniknione. To jest naprawdę lepsze, niż dzikie osiedla nad którymi nie ma kontroli. Zwłaszcza gdy są daleko od baz wojskowych. Sulęcin ma to szczęście że w strefie przygranicznej wojska nie brakuje. Odkąd granica została zamknięta w pobliżu zbudowano trzy olbrzymie bazy wojskowe. Brygada czołgów rozlokowana na północ od miasta. Jednostka rakietowa oraz druga brygada pancerna stacjonują na południu, w pobliżu autostrady.

 

Miasteczko kontrolowane będzie przez niemieckie oddziały policji, gdyż mieszkańcami jego będą przesiedleńcy z okolic Magdeburga. Jest to pewna nowość w organizowaniu obozów. Porzucono w tym przypadku dotychczasową praktykę mieszania uciekinierów z różnych krajów. Zawsze prowadziło to do nieporozumień i walk wewnętrznych. Hiszpanie nie potrafili dogadać się z Francuzami, a Niemcy ze Szwedami. Tu będzie inaczej: będą tylko Niemcy kontrolowani przez przeszkolone odpowiednio jednostki niemieckiej policji.

 

Major Kamiński określa to jako ryzykowny eksperyment. Oddaję mu głos: „Do tej pory unikaliśmy gromadzenia jednorodnych etnicznie grup w jednym miejscu w obawie o możliwość zorganizowanych wystąpień. Jednakże koszty związane z utrzymaniem porządku w grupach niejednorodnych wydają się przewyższać to ryzyko. Odpowiednio przygotowaliśmy służby porządkowe. Funkcje liniowe zawsze pełnione tu będą przez Niemców, dowództwo oczywiście pozostanie polskie. Jeśli eksperyment się powiedzie tak samo zrobimy w kolejnych obozach powstających w strefie granicznej. Chodzi o to, że tu jest dużo wojska które może szybko interweniować w razie zorganizowania niepokojów.”

 

Do pana majora mam jeszcze pytanie o ogólną sytuację na granicy. „W skrócie powiem – Dynamiczna” ..uśmiecha się pan major. „Jak Państwo wiecie odkąd Rosja zgodziła się na przesiedlenia w głąb ich kraju my rozszczelniliśmy granicę pozwalając na kontrolowany transfer uchodźców z Kalifatu. Na mocy porozumień z Rosją ci ludzie trafiają bezpośrednio na jej terytorium. Jednakże od miesiąca ilość nowych uciekinierów radykalnie spadła. Granica dla odmiany została uszczelniona przez Kalifat. Nie tylko zamknęli przejścia otwarte wcześniej z ich strony, ale wzmocnili jednostki straży granicznej. Niewielu osobom udaje się przedostać. Zmieniła się też ogólna strategia Kalifatu względem ludności autochtonicznej. O ile wcześnie ludność ta była rugowana ze swoich terenów i spychana na wschód, o tyle teraz Kalifat zdaje się raczej ograniczać migrację i przeciwdziałać relokacjom. Docenili najprawdopodobniej wartość niewolniczej siły. Próbują ograniczyć jej odpływ.”

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

I mam nadzieję, że nigdy się w Polsce nie ziści!

Niemcom - u siebie - wszystkiego najlepszego!

NB - jak słyszałam - Makrela zwiększyła swoją "straż przyboczną" - z dotychczasowych dziesięciu - do dwudziestu ochroniarzy.

Ordnung muss sein!

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1504210