Zgaduj zgadula: cukierek czy psikus?
Jest tak: Ukraińcy się wykrwawiają, ich prezydent rozsiewa czarny pijar, USA nie płaci, a UE (czytaj) Niemcy kombinują jak krowa na krawężniku, więc wychodzi na to, że trzeba będzie wziąć państwo ukraińskie na utrzymanie. Tylko kto wybuli 43 miliardy dolarów, skoro oligarchowie ukraińscy się szczypią. Owe miliardy to nie są pieniądze na czołgi i paliwo do nich, lecz tyle potrzeba na utrzymanie państwa.
Ciężko sobie wyobrazić, iż 40 milionowy kraj mający mnóstwo bogactw mineralnych, olbrzymie połacie czarnoziemu nie ma na światło, ale tak niestety jest, gdy kraj się wzięło i rozkradło. Ot tak po prostu, każdy z przyjaciół i krewnych królika wziął co chciał, a reszta czyli zadłużenie i obowiązek zapłacić nauczycielom, lekarzom, urzędnikom i za ciepłą wodę w kranach, zostawiono dla Tych, co aktualnie w okopach przelewają krew.
Pan prezydent Zalenski obliczany jest na 40 milionów dolców, czyli mniej więcej 6 czołgów Abrams.
Ciekaw jestem, ile ze swego majątku ukraiński prezydent przeznaczył dla rannych na opatrunki, albo dla żołnierzy na opał do koksowników. Przecież jaki piorunujący oddźwięk miałyby wystąpienia prezydenta Ukrainy w parlamentach różnych państw, gdzie się domaga wsparcia dla swojej armii, gdyby powiedział wprost: miałem 40 mln$, ale wszystko rozdałem memu ukochanemu narodowi, który walczy za was, za waszą wolność i za to, abyście mieli dach nad głową, więc teraz wasza kolej, sypnijcie groszem. Także wy otwórzcie serca.
No, ale co kraj to obyczaj, więc zgodnie z obyczajem jaki ongiś uprawiali Kozacy gdy odpisywali na list sułtanowi Mahmmedowi IV nazywając go krowim wypierdkiem, baranim łbem, k…m synem i co im tam ślina na język przyniosła, obecna dyplomacja wskazuje środkowy palec w ONZ-ecie, albo po prostu wrzeszczy na ewentualnych darczyńców jak to było na posłuchaniu w Wilnie podczas obrad NATO-wskich. No i jest jak jest, czyli „zimna d..a”.
Okazuje się, że roszczenia ukraińskie pod adresem naszym są jak najbardziej słuszne, albowiem opierają się ni mniej, ni więcej tylko na umowie podpisanej w 2016 roku, jako że my im zaopatrzenie, czołgi, kulki do armat, niezardzewiałe hełmy, a oni nam glinę na kogutki.
Więc sprawa się wyjaśniła skąd u nich to słynne „dawaj!, dawaj!” i to wycie z niezadowolenia skoro nasz Premier oznajmił, że bolsze nie budziet, bo bolsze nima.
A poważnie rzecz ujmując, to pozostaje pytanie co dalej z wojną i drugie może nawet ważniejsze , co będzie po wojnie.
Czy za wschodnią granicą będziemy mieli wrogą Rosję, czy … … Ukrainę! Zostawiłem kropki na wstawienie przymiotnika przez każdego czytelnika samodzielnie, wedle wyczucia sytuacji. Ja, patrząc na to, co wyprawia nasz obecny sojusznik, boję się określić kto za naszą wschodnią granicą się pojawi w przyszłości, po prostu brak mi wyobraźni, dlatego zdaję się na wyobraźnię Wielce Szanownych Blogerów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 534 odsłony