Kresowiak z urodzenia, Torunianin z przesiedlenia-zasiedzenia. Taternik, alpinista, himalayista.

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Odszedł do Pana człowiek prawy.
Zacny, dobry i nietuzinkowy.
Tadeusz Łaukajtys; Kresowiak z urodzenia.
Przymusowy przesiedleniec po II wojnie, Torunianin z zasiedzenia.
Taternik, alpinista, himalayista.( czy aby poprawnie?)
Dziś Go pożegnaliśmy w czasie mszy św załobnej na toruńskiej Starówce w kościele pw NMP pod przewodnictwem ks proboszcza, prałata Józefa Nowakowskiego, a następnie na pobliskim cmenatarzu św Jerzego.
Świątynia wypełniona po brzegi; rodzina, przyjaciele, koleżanki i koledzy tak ci z UMK oraz od wspinaczki, znajomi bliżsi i dalsi.
W naszej pamięci pozostaje jako zacny człowiek,
Dobry, prawy.

Piszę te słowa z dozą pewnego jak gdyby nadużycia, gdyż gdzie mi tam do Niego, zdobywcy ośmiotysięczników.
On, Tadeusz, heros najtrudniejszych wspinaczek, a ja wygodny turysta wyciągiem wjeżdżający na Szrenicę czy Certova Horę, by poszusować w dół!

Uzurpuję sobie napisanie tych kilku zdań z kilku powodów!
Po pierwsze Tadeusz pochodził z Kresów, tak jak moja rodzina i ja z dawnego, przedwojennego woj. nowogródzkiego.
Urodzony 15 maja 1940r w miasteczku Sobotniki, onegdaj w II RP powiat Lida, woj. Nowogródek, po wojnie włączony do tzw republiki białoruskiej.
A tak o jego miejscu urodzenia pisze krajanka, z tamtych stron, z naszych stron jak często mawiali nasi rodzice, dziadkowie.

"
Świat

tak wielki

a gdzieś

małe miasteczko

cicha uliczka

mała ojczyzna

i w liściach -

tęsknoty pieśń.

Nad żwawa rzeczką

zwaną Matruną

z wodą kryniczną

z lustrzanym dnem

przy mostku

chatka się przytuliła

chroniąc spokojny

dzieciństwa sen.

Wiosna po łakach

sypie kaczeńce

wierzby placzącej kołysze tren

wody rozlewa

jak okiem sięgnąc

szeroko, daleko - hen.

Szkarlatne wschody

malują pejzaż

z wieżą kościelną

mostem nad Gawja

z krakaniem wron.

W wielkim wszechświecie

mała ojczyzna

z bocianim gniazdem -

światlość za mgła.

Duchy pradziadów

strzegą tej ziemi

w aureoli czasu

ciszy i gwiazd.

Ziemi krzywdzonej

milczącej

cierpliwej jak głaz.

( Irena Hryncewicz, urodzona w Sobotnikach )

Nie znam dokładnie losów Tadeusza rodziny, która zmuszona jak tysiące im podobnych, wypędzona z Ojcowizny znalazła się po wojnie w Toruniu.

" Jest coś
Coś co kocham najwięcej
Coś od czego
Oddalił mnie czas

Lecz myślami
Wracam jeszcze najczęściej
Do dziecięcych zabaw
I do minionych lat

Jest taki ląd daleko
Za nim pola i las
A za lasem
Tam nad rzeką
Wiosną rosną kwiaty
Których już
Nie zobaczę nigdy
Nigdy nie zobaczę już

Jest wiele wspomnień których
Nie złamał czas
Ale żadne z nich
Nie powraca jak to

Jest taki ląd daleko
Za nim pola i las
A za lasem
Tam nad rzeką były
Były kwiaty
Których już dawno nie ma
Nie ma, nie ma
Dla mnie nie ma tu

Tam wśród kwiatów
Zostawiłem wspomnienia
Których nigdy
Nigdy nie, nie zapomnę już

(teskt Franciszek Walicki (ps. Jacek Grań)

Muzyka i wykonanie też Kresowiaka z Wasyliszek Czesław Wydrzycki-Niemen, który przyjechał do Polski wiosną 1958r ( nasze rodziny jechały w tym samym pociągu.

Toruń przygarnął Tadeusza jak wielu innych Kresowiaków nie tylko Wilniuków.
Tutaj szkoła powszechna, matura w II liceum, studia na UMK; po ukończeniu geografii geografii na UMK w Toruniu, cyt." asystent w Katedrze Gleboznawstwa. W latach 1971-1994 adiunkt w Instytucie Medycyny Uzdrowiskowej i kierownik Zakładu Balne"otechniki w Ciechocinku. Doktorat i prace naukowe na temat fizyki aerozoli inhalacyjnych i CO2 w zastosowaniach leczniczych."

I Jego wielka pasja, jedna z Jego miłości.
Góry!
" Taternik, alpinista, prezes KW Toruń w latach 1967-83, kierownik dwóch wypraw andyjskich (1973 i 1988), wyprawy w Atlas Wysoki (1971), zastępca kierownika wyprawy na K2 (1976). W latach 1960. i 1970. należał do ścisłej czołówki polskich alpinistów. Był autorem wielu wybitych przejść w tym owych dróg pierwszych przejść zimowych w Tatrach, Dolomitach, Alpach, w Kaukazie, Pamiro-Ałaju, w Andach, w 1983 roku zdobył Dhaulagiri.

Honorowy członek Klubu Wysokogórskiego w Toruniu. Odznaczony brązowym i srebrnym medalem za wybitne osiągnięcia sportowe. 25 kwietnia bieżącego roku z rąk wojewody kujawsko-pomorskiego przyjął Złoty Krzyż Zasługi za działalność na rzecz rozwoju i krzewienia sportu nadany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego."

Bogusław Kowalski
(na podstawie tekstu Ludwika Wilczyńskiego zamieszczonego w „Taterniku”).

I kilka faktów i dat z jego udziałem:
cyt. za "Kalendarium
1924 Powstał Oddział Wileński Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego
1948 Z inicjatywy naukowców przybyłych głównie z Wilna 18 marca założone zostało Toruńskie Koło Oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego
1949 Koło zostało przekształcone w Oddział PTT w Toruniu
1951 Powstało pomorsko-poznańskie Koło Klubu Wysokogórskiego
1961 Tadeusz Łaukajtys z Eugeniuszem Chrobakiem dokonał pierwszego zimowego powtórzenia Wariantu "R" na Mnichu - pierwsze liczące się przejście członka naszego Klubu w Tatrach
1963 Tadeusz Łaukajtys z Eugeniuszem Chrobakiem i Andrzejem Heinrichem dokonują pierwszego powtórzenia i pierwszego przejścia zimowego Drogi Momatiuka na Kazalnicy Mięguszowieckiej.
1964 Powstaje Koło Toruńskie Klubu Wysokogórskiego.
1969 Eiger nowa droga północnym filarem - Tadeusz Łaukajtys razem z Krzysztofem Cieleckim, Ryszardem Szafirskim, Adamem Zyzakiem
1969 Wielki Filar Narożny Mont Blanc - Tadeusz Łaukajtys razem z Eugeniuszem Chrobakiem i Andrzejem Mrozem
1971 Wyprawa klubowa w Wysoki Atlas
1972 Torre Trieste, nowa droga południową ścianą - Tadeusz Łaukajtys razem z J. Kallą, Jerzym Kukuczką, Zbigniewem Wachem
1973 Wyprawa klubowa w Andy - Tadeusz Łaukajtys, Wojciech Szymański, Ludwik Wilczyński oraz Eugeniusz Chrobak (z Krakowa) zdobyli płd.-zach. Filar Huandoy (6356), również w czasie tej samej wyprawy pięciotysięczny dziewiczy szczyt, który nazwano Nevado Toruń. Nevado Veronika - nowa droga południową ścianą. Skład wyprawy - Tadeusz Łaukajtys (kierownik) Tomasz Polakiewicz, Wojciech Szymański, Jarosław Zaremba oraz Ludwik Wilczyński (wówczas z KW Bydgoszcz)
1976 Tadeusz Łaukajtys bierze udział w narodowej wyprawie na K2 w Karakorum, na której pełni funkcję zastępcy kierownika.
1983 Wyprawa toruńsko-gdańska w Himalaje - Dhaulagiri, kierowana przez Wojciecha Szymańskiego; na wierzchołek weszli Tadeusz Łaukajtys oraz M. Gadzielewski, J. Jezierski, W. Otręba (wszyscy z Gdańska)

1988 Wyprawa klubowa w Andy - Tadeusz Łaukajtys (kierownik), Jacek Osmański, Waldemar Zieliński "

Druga przesłanka mojej uzurpacji.
Pracowałem przez wiele lat w toruńskiej Elanie ( także w podziemnej "S") z jego dwoma najlepszymi kolegami z młodości, z którymi tworzył tzw trójkę muszkieterów; śp Jacek i Żdzichu, absolwentami tak jak Tadeusz II liceum na Łąkowej.
Trójka mocno zgrywuśnych, nie stroniących od psoty przyjaciół: najstarszy Jacek ( warszawiak), Zdzichu ( miejscowy) i Tadeusz ( kresowiak) zwący się żartowbliwie trzema muszkietetrami.
Zmarli przed nim i Tadeusz ich obu żegnał w krótkich, serdecznych słowach na tymże cmentarzu św Jerzego.
Dziś on, Tadeusz ...trzeci muszkieter dołączył do nich, pochowany niedaleko swych przyajciól, jest już z nimi u Pana.

Trzecia, to moja wdzięczność za jego działalność w podziemnej "S" oraz za wielką pomoc jakiej śp Tadeusz nie tylko jako szef klubu taterników (alpinistów) udzielał naszemu koledze zwolnionemu, wyrzuconemu z pracy, z Elany w stanie wojennym za udział w zorganizowaniu tv "S" oraz wyemitowniu kilku krótkich audycji antykomuszych na terenie Torunia.
Nasz kolega Piotr po wyroku otrzymał wtedy wilczy bilet i nie mógł nigdzie znależć nawet najprostrzej pracy.
Śp Tadeusz po prostu pomógł mu przeżyć!
Miał dobre i wielkie serce.

W ostatnich kilku latach bardzo często się spotykaliśmy jakby w przelocie, gdy zamieszkałem na Bydgoskim Przedmieściu.
Widywaliśmy się gdy szedł lub wracał z klubu.
Zawsze sobie pogaworzyliśmy.
Zapamiętałem Go jako człowieka wesołego, w dobrym humorze, którym mógłby obdarować nawet kilka osób.
A domyślam się, że musiał cierpieć.
Ta jego charakterystyczna drobna, lekko pochylona postać, jego sylwetka wpisała się nie tylko w toruńską Starówkę, Plac Rapackiego przez który kilka razy dziennie żwawym krokiem przechodził, przed pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego, Rondo im. Zbigniewa Herberta, akademiki centrum.

Ciepło o Nim mówił ks proboszcz w czasie mszy św żałobnej.
Dobrze i serdecznie wspominali Go nad mogiłą jego koledzy z klubu.

Dla jednych Tadeusz, dla innych Tadziu! pozostaje w naszej pamięci jako człowiek prawy, dobry.

Spoczywaj Tadeuszu! Tadziu w pokoju!

" ...Jest taki ląd daleko
Za nim pola i las
A za lasem
Tam nad rzeką były
Były kwiaty
Których już dawno nie ma
Nie ma, nie ma
Dla mnie nie ma tu.
..."

pzdr

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

"Palanta"? Dych Tau, Szchara i takie tam...

...Niedaleko nas w Gdańsku, mędzy Technikum Łączności i UW, po drodze do wytwórni polskich "neptunów", "dior", "grundingów"  itd. była sobie średniowieczna baszta... Długo rozsypywała się na czynniki pierwsze, strach było koło niej przechodzić bo sypała się na potęgę i za samo przejście cegłą można było oberwać w głowę. Rozwalić jej komuchy nie dawały ale pieniędzy na rekonstrukcję zabytku też dać nie miały zamiaru. Nagle baszta zaczęła pięknieć w oczach - żelazne klamry spięły jej starą konstrukcję, nowe cegły uzupełniły górne braki, stylowa dachówka i proporczyk na czubku i za niecałą chwilę piękna tabliczka - "Gdański Klub Wysokogórski"...

Chyba jakoś tak to się nazywało (a baszta - bodaj św.Bartłomieja ale głowy nie dam, a poza tym... jej miało nie być). I prelekcje, spotkania z taternikami, alpinistami, andystami, himalaistami, projekcje filmów górskich - oczywiście nie w baszcie  ale tam można było zdobyć zaproszenie.... Wpadałam tam bo Tatry, bo góry.... No i załapałam się również na piękną opowieść o Andach właśnie Pana Tadeusza...

A powiem, że czasem Toruńczyków było więcej w tym klubie niż Gdańszczan i pamiętam takie rozmowy przy winku albo piwie na Mariackiej gdzie nad głowami wisiały preparowane szczupaki i dorsze, a my furt o górach rozprawiali. No i ci Toruńscy siuhaje jak nie zaczną - a ja to bym się po toruńskiej farze wspiął tędy i tędy i i za tyle (czasu), a na to jakiś nasz, gdański - ale po naszej mariackiej to byś.... Ja chyba właśnie z tych spotkań i gawęd znam pierwowzór kawału o facecie wbijającym haki w asfalt drogi do MOK-a i asekurującym się liną....

 

Panu Tadeuszowi wieczna pamięć i niech Mu tam Pan Bóg w niebie przeznaczy kącik z widokiem na góry....

{`}

 

************

Pozdrawiam.

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1478005

gdyż tak na dobra sprawę znam kilka osób z ich klubu, ale nna tyie, by o nich rozprawiać tak szczegółowo. Jedynie śp Tadeusza trochę lepiej znałem.poprzez wspólnych znajomych.

pzdr

Vote up!
4
Vote down!
0

antysalon

#1478022

pokopałam w necie i moje wczorajsze podejrzenia są wciąż aktualne, a nawet urosły.

Zostało mi jeszcze tylko jedno źródło - historia polskiego alpinizmu, coś jak encyklopedia, ale gdzieś mi się zapodziała. Znajdę ją bo postać tajemniczego "Tadzia" z górskich opowieści Jana Długosza i jego partnerów od liny nurtuje mnie i intryguje od lat - nigdzie  nie padło jego nazwisko, tylko "Tadzio" i Tadzio", a właśnie w tych opowieściach "Tadzio" to dusza towarzystwa, pełen humoru,  mistrz ciętej riposty, doprowadzający swych towarzyszy i czytelnika do łez ze śmiechu. 

Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1478069