Dlaczego ratuje się samobójców?
Zacznę od opisu problemu, w obliczu którego swego czasu postawił moją grupę wykładowca:
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy zespołem doktora Chałza i musimy podjąć dramatyczną decyzję: należy wytypować pacjentów do przeszczepu ratującego życie. Sęk w tym, że potrzebujących jest pięcioro, a my możemy dokonać tylko dwóch transplantacji. Trzy osoby więc bezapelacyjnie umrą.
Lista tych pięciu osób wygląda następująco:
- Mężczyzna, lat 60, emeryt.
- Kobieta, lat 32, matka dwojga dzieci.
- Dziewczyna, lat 16, po dwóch próbach samobójczych.
- Mężczyzna, lat 60, konstruktor urządzeń medycznych
- Kobieta, lat 50, literatka.
Po długiej, ale za to jałowej dyskusji zarządzono – z powodu braku jednomyślności – głosowanie. Ku mojemu zdumieniu większością głosów postanowiono ocalić życie nastolatce i literatce. Uzasadnienie generalnie było następujące: „dziewczyna jest młoda i ma przed sobą całe życie, pisarka to twórca, a więc osoba przydatna społeczeństwu”. Faceci dostali nieco mniejszą ilość głosów, na kandydatkę numer dwa oddano tylko jeden głos – mój.
Po usłyszeniu wyników szczęka mi opadła i bezwładnie zawisła – przecież nie było to losowanie, lecz świadomy, uargumentowany wybór. O ile w przypadku literatki można się spierać, czy jej użyteczność społeczna jest rzeczywiście co najmniej porównywalna z konstruktorem aparatur medycznych, stosowanych do leczenia i ratowania chorych, to wybór niezrównoważonej smarkuli uważałem i uważam nadal za absurd. Jeśli ktoś nie szanuje swojego życia, to dlaczego mielibyśmy to życie ratować, wbrew wyraźnej woli zainteresowanej? Dokonamy transplantacji, przeszczep się przyjmie – po czym afektowana nastolatka dokona kolejnego targnięcia się na swoje życie, być może skutecznego. Trudno nie uznać wskazania na nią za marnotrawstwo ludzkiego życia, w tym teoretycznym przypadku – życia osoby, która jest użyteczna, a zatem cenna dla ogółu.
Tyle teorii. Wczoraj nadmierną troskę o samobójców zweryfikowała praktyka:
Pędzący radiowóz, którym jechali policjant i negocjator do samobójcy, staranował jadącego ul. Płocką golfa. Jedna osoba w krytycznym stanie i trzy w stanie ciężkim trafiły do szpitala. - Pasażer zmarł po ponad godzinnej reanimacji [...]
Do tragicznego zdarzenia doszło przed godz. 20 na ul. Kasprzaka, skrzyżowaniu z Płocką. Pędzący radiowozem policjant nie zachował ostrożności, wjechał na czerwonym świetle i wbił się w bok przejeżdżającego poprzeczną ulicą golfa. [...]
Cztery osoby zostały ciężko ranne. Pasażera, w stanie śmierci klinicznej, wyciągnięto z wraku golfa. W krytycznym stanie trafił do szpitala. - Mimo reanimacji, po godz. 21, zmarł [...]
Pozostałe trzy osoby - kierowca golfa, policjant i negocjator wieziony do samobójcy - z obrażeniami głowy, złamaniami kończyn również trafiły do szpitala.
Jeden zabity, trzech ciężko rannych, dwa rozbite pojazdy – oto rachunek za nadgorliwość. Kto to wymyślił, by na złamanie karku gnać z odsieczą samobójcy? Najwyżej samodestruktor osobiście dokona ostatecznego rozwiązania bytu własnej osoby, to przecież jego prywatna sprawa. W takiej sytuacji nie ma powodu, więcej - nie ma moralnego prawa, by narażać życia postronnych szaleńczą szarżą po drodze publicznej. Negocjator powinien zostać dostarczony na miejsce w tempie spacerowym, jeśli już jest taki dziwny wymóg. No i w razie udanej perswazji desperat powinien zapłacić negocjatorowi za jego usługę.
Tak to się właśnie powinno odbywać. Wówczas nie zginąłby niewinny człowiek, a kilku następnych nie wylądowałoby w szpitalu – tym bardziej, że kandydatowi na samobójcę włos z głowy nie spadł. Gazeta nie informuje co się z nim stało, można się z tego domyślić, że desperatowi znudziło się wyczekiwanie na negocjatora, więc zlazł z mostu i poszedł spokojnie do domu. Wynika z tego wyraźnie, że nie było żadnych powodów nie tylko do pospiechu, lecz i w ogóle fatygowania negocjatora. Ciekawe, czy sprawcę zamieszania można pociągnąć do odpowiedzialności? W każdym razie wniosek jest oczywisty: nie powinno się na siłę ratować osób grożących samobójstwem. Tak samo jak nie powinni się reagować na telefoniczne zgłoszenia o treści: „Plose pana, jesteśmy Flontem Wyzwolenia od Klasówek i właśnie podłożyliśmy z kolegami bąbę w pana filmie”…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2990 odsłon
Komentarze
Re: Dlaczego ratuje się samobójców?
20 Sierpnia, 2009 - 19:55
Powinien być zakaz samobójstw, a także zakaz pojedynków mogących doprowadzić do dużego kalectwa lub śmierci, zakaz ryzykownych zachowań np. w alpinizmie, typu wchodzenie bez asekuracji linami na wysokie ściany skał lub budynków.
W wypadku śmierci delikwenta sankcją może być grzywna pobierana ze spuścizny - jeśli oczywiście ta spuścizna jest. Zawsze powinien sąd wydawać wyrok potępiający aspołeczne zachowanie, wyrok powinien być rozgłoszony.
Pozdrawiam. Bacz