Niemcy rabują nasze dzieci, a my nic?
Niemcy wymierają. Tej strasznej prawdy nie da się ukryć. Widać ją bowiem gołym okiem na ulicach. Pomimo przyłączenia NRD i wessania 3,3 milionów imigrantów z Rosji statystyki są zastraszające. Za dwadzieścia lat nie będzie komu płacić składek rentowych i obecni pracobiorcy, którzy finansują dzisiejszych emerytów i rencistów będą musieli wbić zęby w ścianę.
Tę koszmarną prawdę podsunął Niemcom przed oczy w roku 2004 Frank Schirrmacher, wydawca Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) w szeroko reklamowanej książce „Das Methusalem-Komplott” – Spisek Matuzalema. I to najpóźniej wtedy Niemcy wpadły w panikę. Prawda jest o wiele bardziej straszna i też już została publicznie wypowiedziana: najpóźniej za 30-40 lat trzeba będzie ściągać do Niemiec młodych Afrykańczyków, bo zabraknie po prostu rąk do pracy. I to nie tylko do tej brudnej w rodzaju zamiatania ulic, wywożenia śmieci czy podstawiania nocników dotkniętych Alzheimerem pensjonariuszy coraz liczniejszych „domów spokojnej starości”, lecz do wszelkiej pracy...
Nic więc dziwnego, że każde białe dziecko, w którego żyłach płynie choćby w połowie niemiecka krew jest bezcennym wprost obiektem pożądania z urzędu.
Fakt ten powoduje tragedie rodzinne w mieszanych niemiecko-obcokrajowych rozpadających się małżeństwach i to we wszystkich przedziałach i warstwach społecznych (Niemcy to jak wiadomo wyjątkowo trudni w pożyciu ludzie), a z powodu sąsiedztwa i podobieństwa kultur dotyka przede wszystkim Polaków i Polki. Problem ten będzie narastać, bo wzrasta gwałtownie liczba małżeństw polsko-niemieckich, gwałtownie wzrasta też liczba studiujących w Niemczech młodych Polek, które wiążą się z młodymi Niemcami i które – coraz bardziej świadome odpowiedzialności macierzyńskiej nie tak łatwo, jak pokolenia ich matek i babek decydują się na aborcję.
Dlatego dramat obrabowanych polskich rodziców jak np., pani Beaty Pokrzeptowicz, która w akcie macierzyńskiej rozpaczy przed kilkoma dniami uprowadziła swojego synka, czy pana Mirosława Kraszewskiego, któremu także zabrano prawo do widzenia własnego syna będzie nabrzmiewał. I nigdzie mocniej, jak na tym właśnie polu państwo niemieckie pokaże swoją prawdziwą twarz.
Niestety, jeśli chodzi o państwo polskie - to widoczna jest tu odziedziczona po zaborcach i sowieckich uzurpatorach odwrotna polityka: państwo polskie nie ma do swoich obywateli za grosz szacunku. Dla państwa polskiego wymarzoną sytuacją byłaby taka, gdyby do Niemiec, Irlandii, Islandii, Norwegii, USA i na Seszele wynieśli się wszyscy obywatele, a ostatni zgasiłby światło. Dopiero wówczas można by rządzić w spokoju. Tylko pieniądze powinni przysyłać, a "rząd się sam wyżywi". Dlatego tragedia rabowanych polskich dzieci spotykała się dotąd z lodowatą obojętnością przedstawicieli rządu polskiego, a jeżeli już urzędnik w rodzaju Stefana Mellera został przymuszony do wyrażenia opinii, to robił to po zaaplikowaniu sobie extra-porcji cynizmu i pogardy.
( http://miroslawkraszewski.salon24.pl/100425,index.html)
Niezależnie od faktu, że Niemki nie chcą rodzić dzieci oraz masowo dają sobie już w młodym wieku usuwać macicę ( „to daje prawdziwą wolność, bo wtedy niepotrzebna jest pigułka“ – takie wytłumaczenie słyszałam kilka razy na własne uszy!) wiadomo, że w Niemczech panoszy się coraz bardziej patologia homoseksualizmu. Już sto lat temu Berlin uchodził za światową stolicę pedałów. Ta subkultura propagowana jest przez urzędników niemieckich na całym świecie. O kalifornijskich „wykładach“ minister sprawiedliwości rządu niemieckiego Brigitte Zypries pisał wczoraj obszernie „Nasz Dziennik“ (http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=sw&dat=20081107&id=sw04.txt).
Homoseksualne „małżeństwa“ nie są biologicznie w stanie wydać potomstwa, w związku z tym problem kontynuacji będzie się i z tej strony powiększał. Skąd bowiem brać młodych chłopców? Czy starczy ich pod Dworcem ZOO ( to było do niedawna, teraz to się niestety rozproszyło na inne berlińskie dworce)dla wszystkich chętnych?
Co zatem pozostaje? Wiadomo - rabunek. W końcu kto, jak kto, ale Niemcy mają w tym zakresie dobrze sprawdzone doświadczenie.
Z Wikipedii:
Już od samego początku wojny metodycznie realizowano wytyczne Heinricha Himmlera dotyczące polityki germanizacyjnej, który stwierdził: – "Weźmy od innych narodów to, co dla naszej krwi przedstawia pewną wartość, porywając, o ile to będzie konieczne, dzieci i wychowując je tu wśród nas". Sposób realizacji tego przedsięwzięcia został sprecyzowany w programie narodowościowym Urzędu do Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP z 25 listopada 1939 r., autorstwa dr. E. Wetzla i dr. G. Hechta, oraz w memoriale Himmlera z 1940 r. Nakazywano w nim coroczne obowiązkowe badania dzieci polskich z Generalnej Guberni w przedziale wiekowym od 6 do 10 lat. Wszystkie, które odpowiadały wymogom rasowym, w świetle tego dokumentu miano wysiedlić do Rzeszy i zgermanizować.
Rabunek dzieci - niemiecki nazistowski plan uprowadzania i germanizowania dzieci, uznanych przez pseudonaukowe założenia niemieckiej eugeniki za "wartościowe rasowo", realizowany praktycznie w sposób zinstytucjonalizowany na okupowanych w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę terytoriach Polski, ZSRR Czech oraz innych krajów.Rabunek dzieci był częścią szerszego założenia przesiedleńczo-germanizacyjnego, Generalnego Planu Wschodniego. Dzieci uprowadzane były przemocą, często z użyciem podstępu i zamordowaniu rodziców,[1] kierowano je do specjalnych ośrodków i wydziałów odpowiednich instytucji lub do eufemistycznie nazwanych przez nazistowską propagandę tzw. wiosek dziecięcych - w istocie były to obozy selekcji rasowej (tzw. selekcji wartościującej) dla dzieci (niem. Kindererziehungslager), gdzie niszczono oryginalne metryki urodzenia zastępując je nowymi, zmieniano nazwiska dzieci na niemieckie i dokonywano wstępnej germanizacji. Z obozów germanizacyjnych dzieci przekazywane były rodzinom niemieckim. Dzieci uznane za "małowartościowe" odsyłano do obozu koncentracyjnego w Auschwitz w celu eksterminacji lub do osiedlenia w Generalnym Gubernatorstwie.
Zobacz w Wikiźródłach tekst
http://pl.wikisource.org/wiki/Ewakuacja_m%C5%82odzie%C5%BCy_z_terenu_Grupy_Armii_%22%C5%9Arodek%22_(%22Heu-Aktion%22)
Osobną akcją w ramach programu rabunku dzieci była przeprowadzana w 1944 przez niemiecką Grupę Armii "Środek" i 9. Armię na terytorium Ukrainy i Polski akcja specjalna Heu-Aktion, podczas której pochwycono 40 00 - 50 000 dzieci. Spośród wszystkich ofiar rabunku dzieci najwięcej pochodziło z terytorium Polski - ocenia się iż Niemcy przymusowo wywieźli ogółem 200 tysięcy dzieci polskich, z tej liczby udało się odnaleźć po wojnie zaledwie 30 000.
Rabunek dzieci został uznany przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za zbrodnię ludobójstwa[1]. Konferencja UNESCO z 1948, mająca miejsce w Trogen w Szwajcarii, uznała proceder rabunku i eksterminacji dzieci za zbrodnię przeciwko ludzkości
Germanizacją zrabowanych dzieci zajmował się Jugendamt czyli nazistowski urząd do spraw młodzieży. I zajmuje ku chwale państwa niemieckiego nadal odnosząc na tym polu ogromne sukcesy.
Fakty tutaj:
1."Rzeczpospolita"
2. Google Video
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2619 odsłon
Komentarze
Re: Niemcy rabują nasze dzieci, a my nic?
8 Listopada, 2008 - 18:31
Homoseksualizm, jak homoseksualizm, był w modzie u szczytu starożytnego Rzymu czy Grecji, tylko że w współczesnej Europie idzie on w parze z hedonizmem i bezdzietnością...
DoktorNo
8 Listopada, 2008 - 20:46
"...homoseksualizm był w modzie u szczytu starożytnego Rzymu czy Grecji, tylko że w współczesnej Europie idzie on w parze z hedonizmem i bezdzietnością..."
Czyli wówczas identycznie, jak obecnie, nieprawdaż?
Pozdr.
JMW
Pozdr.
JMW
Przede wszystkim
8 Listopada, 2008 - 21:13
Przede wszystkim homoseksualizm zatracił swe rytualne znaczenie, jak u Greków.
http://en.wikipedia.org/wiki/Homosexuality_in_ancient_Rome#Empire
Joanna M-W, Idiotten Komplott, czyli tzw reakcja polskiego rządu
8 Listopada, 2008 - 21:22
Przed tym samym problemem stają syte kraje Europy.
Tyle, że nie prowadzą tak ordynarnej polityki jak J-amt.
Ale niemiaszki mają"doswiadczenie" w porywaniu cudzych dzieci.czynili to przez sześć lat, a na dodatek mają sojuszników w nierobach z polskiego msz. zakładam na wszelki wypadek wygodnictwo-lenistwo czy głupotę takich mellerów, a nie premedytację.
pozdr
antysalon