Pytania na marginesie wywiadu Miłoszewskiego

Obrazek użytkownika kataryna

W dzisiejszej Gazecie bardzo ciekawy wywiad z prokuratorem Wojciechem Miłoszewskim, pojawia się w nim kilka bardzo intrygujących wątków, które pewnie dołączą do długiej listy spraw niewyjaśnionych. Dobry dziennikarz śledczy miałby tu pole do popisu, śledztwo mógłby zacząć od ustalenia dlaczego to wszystko wypływa dopiero teraz. Przecież przez ostatnie dwa lata większość dziennikarzy wzięłaby z pocałowaniem ręki każdą sprawę kompromitującą PiS. Nie mogę zrozumieć dlaczego trzeba było postawienia zarzutów Ziobrze, żeby zaczęły wypływać różne ciekawostki. Dotyczy to także tego co dzisiaj ma do powiedzienia prokurator Miłoszewski, duszący wszystko w sobie przez dwa lata rządów PiS i ponad pół roku rządów Platformy. Ale to uwaga na marginesie. Teraz do meritum, czyli do samego wywiadu. Uspokajam, nie zamierzam się wygłupiać ze swoimi hipotezami, tylko kilka pytań, które mam nadzieję wyjaśni komisja naciskowa bo sprawa dla niej wymarzona. Choć obawiam się, że komisja wcale nie będzie chętna do wysłuchiwania co Miłoszewski ma do powiedzenia. Wojciech Miłoszewski: Notatkę sporządziłem dopiero w marcu tego roku, kiedy zadzwonił do
mnie dyrektor bądź jeden z wicedyrektorów jednego z biur Prokuratury
Krajowej. Powiedział, że wie o tym spotkaniu. Zdziwiłem się, że po
dwóch latach ktoś to pamięta. Następnego dnia rano zadzwonił Krzysztof Parchimowicz, dyrektor biura
ds. przestępczości zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej lub jego
zastępca i wydał polecenie, że do południa mam przygotować materiały
związane z tym spotkaniem. A jeśli ich nie ma, to mam sporządzić
aktualną notatkę. Napisałem ją. Pod koniec marca zadzwoniła do
mnie prokurator z Płocka. Mówiła: Dostałam polecenie przeprowadzenia
postępowania w oparciu o pańską notatkę. Musi pan przyjechać do Płocka
i złożyć zawiadomienie o przestępstwie. (...) Ja
znów swoje, że nie ma przestępstwa, zawiadomienia nie złożę. Wtedy ona
trochę z pretensją, ale sympatycznym głosem: To mnie za to przeniosą do
Gołdapi lub Suwałk. Może to był żart. (...) Doradziłem jej, żeby skontaktowała się z tym, kto wydał
takie polecenie, i zakomunikowała, że zawiadomienia nie będzie.
Oddzwoniła za prawie dwie godziny z informacją, żebym przyjechał i
złożył zeznania jako świadek. Przytaczam obszerny fragment bo ładnie opisuje preparowanie paragrafu na Ziobrę. Dyrektor krajowej dowiaduje się o spotkaniu, żąda notatki, przesyła ją do Płocka i każe zrobić z niej sprawę. Zlecenie na Ziobrę przyszło z samej góry,za kilka lat, jak Ćwiąkalski odejdzie i jego ludzie będą się chcieli wkupić w łaski nowego pana pewnie dowiemy się jak wyglądały narady w ministerstwie, kto i jak polował na Ziobrę i wymyślił, że go zniszczy sprawą wktórej przestępstwa nie dopatrzyli się prokuratorzy "na dole". Bo przecież o tym, że Miłoszewski był z Ziobrą u Kaczyńskiego wiedzieli od początku koledzy Miłoszewskiego z zespołu prowadzącego śledztwo w sprawie mafii paliwowej ( "Zresztą tak to przedstawiłem po powrocie członkom grupy prowadzącej śledztwo paliwowe") i żaden z nich nie złożył zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Ziobrę czy Miłoszewskiego, chyba nawet notatek służbowych nie napisali bo gdyby jakieś istniały krajowa nie musiałaby wydzwaniać w tej sprawie do Miłoszewskiego. Można oczywiście tłumaczyć, że na kolegę donosić nie chcieli a na ministra się bali ale w takim razie dlaczego po wyborach i upadku kaczystowskiego reżimu nie donieśli nowemu, fajnemu ministrowi? Nie mieli już powodu bać się Ziobry, nie mieli też powodu go kryć bo ich skrzywdził. Nawiasem mówiąc, skoro dzisiaj Miłoszewski ma postępowanie dyscyplinarne to chyba podobne powinni mieć wszyscy ci, którzy wiedzieli i milczeli. Wojciech Miłoszewski: [Przestałem zajmować się śledztwami paliwowymi] W pierwszych dniach stycznia 2007 r. Napisałem rezygnację na ręce
ówczesnego prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, opisałem motywy.
Opisałem próby dyskredytowania mnie w oczach świadków podjęte przez ABW i CBA. Dwie
mogę bez problemu udokumentować, bo osoby nagabywane przez te służby
zgodziły się złożyć oświadczenia, że były zapraszane do lokali
operacyjnych i przekonywane, że nie warto ze mną współpracować. Jedną z
nich był Baszniak. Mówili im: Miłoszewski państwu nie pomógł,
ale CBA może. Chcieli, żeby powiedzieli coś na mój temat, a chodziło o
informacje prywatne, dyskredytujące mnie, np. czy pijam ze świadkami
wódkę. Po tym wszystkim np. Baszniak stracił do mnie zaufanie.
Wiem też, że do innej osoby dzwonił Marek Szwacha, który przedstawił
się jako naczelnik w CBA. Zaprosił na rozmowę do hotelu we Wrocławiu i
maglował przez osiem godzin, pytając co zeznał w Krakowie. ABW
też próbowała podchodzić do świadków, których przesłuchiwałem. Jeden z
nich przesłał mi oświadczenie, że go nagabywano o kontakty ze mną.
Padły epitety pod moim adresem, że niby manipuluję świadkami, że go
sprzedam, wystawię. Z powyższego fragmentu wynika jasno, że powodem rezygnacji Miłoszewskiego (do tej pory byłam przekonana, że Miłoszewski został odsunięty) były intrygi ABW i CBA podważających jego wiarygodność wobec najważniejszych świadków. I to jest wątek porażający, zwłaszcza, że dotyczy także tak kluczowego świadka jak Baszniak, który, przypominam, miał wcześniej inne przykre przygody. Wkrótce po złożeniu swoich sensacyjnych zeznań został dwukrotnie napadnięty i pobity, dostawał też telefony z pogróżkami. " Ludzie, którzy do mnie dzwonili, wiedzieli co zeznałem " - mówi Baszniak. I w takim właśnie klimacie do zastraszanego świadka zgłaszają się panowie z ABW i/lub CBA i przekonują, że z Miłoszewskim rozmawiać nie warto bo "manipuluje świadkami, sprzeda, wystawi". Nie dziwię się Miłoszewskiemu, że zrezygnował, choć bardzo się dziwię, że nic w tej sprawie nie robi choć to przecież ewidentne przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy. O ile to byli funkcjonariusze, bo to powinna być pierwsza rzecz do ustalenia. Jeśli mogę w tym miejscu podzielić się pewną wątpliwością to przyznam, że wcale nie dałabym głowy za to, że ci zastraszający świadków oficerowie naprawdę byli z ABW i CBA. Do jednego ze świadków dzwoni jakiś facet, przedstawia się jako naczelnik CBA Marek Szwacha (czy taka osoba w ogóle w CBA pracuje? to chyba można ustalić? wrzuciłam w google "marek szwacha" i jedyne co mi wyszukiwarka wyrzuciła to dzisiejszy artykuł w Gazecie) i zaprasza do hotelu gdzie go "maglował przez osiem godzin, pytając co zeznał w Krakowie". Jaka pewność czy to w ogóle był oficer CBA? Jaka pewność, że pozostali rozmówcy świadków to oficerowie ABW i CBA? A jeśli nawet, to czy na pewno robili to służbowo? Bo dziwne jakieś te spotkania "na mieście". Cała ta opowieść jest bardzo dziwna, osobiście jestem przekonana, że gdyby w niej pogrzebać okazałoby się, że w ABW i CBA nie ma żadnych śladów takiej operacji, być może nie ma nawet takich oficerów. Ale jest efekt - Miłoszewski rezygnuje, świadkowie też już pewnie nie byli tacy wylewni. Wojciech Miłoszewski: Potem miałem przesłuchiwać Zbigniewa Siemiątkowskiego, ale godzinę
przed tym dowiedziałem się, że jestem z tego przesłuchania wyłączony.
Chciałem zadać pytania w oparciu o materiały zbierane przez dwa lata, a
sprawę tę dostał prokurator, bardzo dobry, ale który akt na oczy nie
widział. Mój przełożony powiedział, że nie będę przesłuchiwał
Siemiątkowskiego, bo wyłączono mnie z tej czynności, ale za trzy dni
coś mi zaproponują. I rzeczywiście, wezwali mnie do Warszawy i
zaproponowali awans do Prokuratury Krajowej. Komunikuje mi to
Kaczmarek. Mówi też: Pan tak dużo zrobił dla kraju tymi
przesłuchaniami, minister chciałby pana uhonorować i proponuje podjęcie
pracy w Prokuraturze Krajowej od 1 lipca. Czyli za trzy, cztery dni. Odpowiedziałem,
że rozumiem, że jest to cena za rezygnację z zajmowania się tą sprawą i
że trafię do jakiegoś wydziału niezwiązanego z przestępczością
zorganizowaną. Odpowiedział: No tak, chyba pan rozumie.Kolejny wątek do wyjaśnienia - kto (i pod czyim wpływem) podjął decyzję o wyłączeniu Miłoszewskiego z przesłuchania Siemiątkowskiego. Jaka była rola Kaczmarka? Bo jakoś nie wierzę, że tylko przekazywał życzenia ministra. Bardzo bym chciała usłyszeć co i od kogo usłyszał o Miłoszewskim ten kto podjął decyzję o odsunięciu go od przesłuchania Siemiątkowskiego. I co Kaczmarek zrobił z tym czego się dowiedział od Miłoszewskiego o dziwnych akcjach ABW i CBA. Obstawiam, że nic nie zrobił bo nie przypominam sobie aby wspominał o nich w którymś ze swoich licznych wywiadów ostatniego sprawiedliwego, który w porę odciął się od państwa policyjnego i odważył opowiedzieć światu o jego potwornych zbrodniach. Z wywiadu Miłoszewskiego wyłania się obraz nieciekawy, przy czym to co zapewne najbardziej skupi uwagę antypisowców (wizyta z Ziobrą u Kaczyńskiego) i pisowców (szukanie na siłę paragrafu na Ziobrę przez ludzi Ćwiąkalskiego) jest w nim najmniej istotne bo dużo bardziej sensacyjne (i przygnębiające) jest to co powiedział o intrygach wokół samego śledztwa, o zastraszaniu świadków i prokuratora. Po doświadczeniach z ostatnich dni jestem przekonana, że tematem weekendu będzie to, że ludzie Kamińskiego i Święczkowskiego zastraszali świadków w śledztwie paliwowym. Nie sądzę, żeby ktoś się chciał bawić w ustalanie kto faktycznie zastraszał, kto zastraszanie zlecił, kto o nim wiedział, co z tą wiedzą zrobił, jak odsuwano prokuratorów i co o tym wszystkim wiedział minister. Strasznie ponure to wszystko choć są też momenty komiczne. Zabawny jest na przykład wybuch szefa płockiej prokuratury Waldemara Osowieckiego. Jego podwładni na życzenie Warszawy tkają z niczego sprawę, która ma zniszczyć osobistego wroga obecnego ministra a ten się ciska, że ktoś śmie mówić o naciskach. I zgrywa bezkompromisowego, który odejdzie jak go ktoś będzie chciał wykorzystać. A dzieje się to, przypomnijmy, w prokuraturze, która 12 czerwca ubiegłego roku oskarżyła Marię Oleksy o składanie fałszywych zeznań po to, żeby niewiele ponad trzy tygodnie później to śledztwo umorzyć ze względu na - uwaga! - "znikomą szkodliwość społeczną czynu". Sądząc po determinacji z jaką ta sama prokuratura pod tym samym światłym przywództwem Osowieckiego ściga Ziobrę szkodliwość społeczna zapoznania członka Rady Bezpieczeństwa Narodowego z postępami śledztwa ważnego z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju musi być dużo większa niż szkodliwość społeczna składania fałszywych zeznań w śledzwie okołopaliwowym przez żonę prominentnego polityka. Niech sobie Osowiecki umarza i ściga jak mu serce dyktuje ale niech przynajmniej ludzi nie rozśmiesza bo chyba nie tylko mi płocka prokuratura się nieciekawie kojarzy. A po wyznaniach Miłoszewskiego będzie mi się kojarzyć jeszcze gorzej.Podsumowując ten przydługi i chaotyczny wpis. Polecam wywiad Miłoszewskiego. Sama mam po nim straszny mętlik ale może ktoś bardziej zorientowany w sprawach śledztw paliwowych umie powiązać różne sprawy. I posnuć hipotezy. Ten minister z PiSu to chyba Wasserman? Strasznie dziwne to wszystko, a najdziwniejsze jest to, że wszystko wychodzi dopiero teraz. Trzeba było awantury o immunitet Ziobry, żeby pewne sprawy wypłynęły, z jakichś powodów wcześniej nie było chętnych w tym grzebać, teraz będą musieli. Bardzo jestem ciekawa reakcji na ten wywiad i dalszego śledztwa, zobaczymy kto się na czym skupi, kto co przemilczy. No i czy komisja Czumy się odważy tym zająć. A jeśli się odważy to kto wie kogo trafi Ćwiąkalski celując w Ziobrę? Wywiad z Miłoszewskim

Brak głosów