Prawdziwa próba dopiero przed Tuskiem - cd
Supertajny projekt
Jeśli więc decyzja zapadła - w lipcu, sierpniu, lub wrześniu - to z
jakiegoś powodu została bardzo utajniona, nie wyciekła nawet do
rzecznika prasowego Ministerstwa Finansów. Według kalendarium
Cichockiego, 21 września Kapica przekazał Boniemu i Cichockiemu projekt
nowych założeń do ustawy, ale jeszcze pod koniec września rzecznik
prasowy Ministerstwa Finansów Witold Lisicki tak komentował w mediach
zamieszanie wokół ustawy:
Witold Lisicki: Nie wiem o co chodzi. Projekt ustawy jest znany od wiosny 2008 r. i wszystko pod względem legislacyjnym jest klarowne i czytelne.
Nawet jeśli Kapica uznał, że na tym etapie jest za wcześnie aby
informować o czymkolwiek rzecznika prasowego swojego resortu (choć
poinformował niemającego nic wspólnego z tematem Cichockiego), to
przecież nie było żadnego powodu, żeby do końca ukrywać przed opinią
publiczną fakt, że stara ustawa już w koszu, a nowa i lepsza na
tapecie. Tymczasem już po wybuchu afery, sam premier komentował
wszystko bardzo zdawkowo:
Donald Tusk: Dochowując
dyskrecji, natychmiast podjąłem działania zmierzające do zabezpieczenia
procesu legislacyjnego ustawy hazardowej. Interes ekonomiczny państwa
nie jest zagrożony.
Tymczasem, jeżeli to co mówił w Sejmie minister Boni jest prawdą,
premier podjął te działania nie "natychmiast" ale na dwa tygodnie przed
wizytą Kamińskiego. A gdy udzielał Rzepie cytowanego komentarza, proces
legislacyjny nie był dyskretnie zabezpieczony ale wywrócony do góry
nogami, tamtej ustawy już dawno nie było, a nowa była już dość
zaawansowana. Czy jest jakiś racjonalny powód dla którego Lisicki o
niczym nie wiedział, a Tusk udawał przed światem, że nic się nie
dzieje? Ja nie mam pomysłu.
Drzewiecki był na bieżąco
Rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów nie wiedział o nowej ustawie, i
aż do końca września był przekonany, że nadal trwają prace nad starą.
Ale nie każdy był tak nieświadomy. Mirosław Drzewiecki chyba wiedział,
że stara ustawa jest już historią. W swoim piśmie z 2 września, gdzie
prostuje swój "błąd", sprawia wrażenie jakby wiedział, że dopłaty nie
są przesądzone, a formalnie uzgodniona ustawa jeszcze głęboko w lesie.
Mirosław Drzewiecki: Proszę o pozostawienie dotychczasowych zapisów w zakresie poszerzenia katalogu gier objętych dopłatami lub zaproponowanie alternatywnych rozwiązań
pozwalających na zwiększenie przuchodów Funduszu Rozwoju Kultury
Fizycznej. Zastrzegam sobie także prawo formalnego zgłoszenia
stosownych poprawek w ramach uzgodnień międzyresortowych przedmiotowego projektu ustawy .
To nie jest wytłumaczenie się ze źle zrozumianego postulatu, Drzewiecki musiał wiedzieć, że wszystko jest jeszcze otwarte.
Czego się boi Tusk?
Zaraz po wybuchu "afery hazardowej" politycy Platformy, z Tuskiem na
czele, byli ciężko przerażeni. Choć przecież nawet teraz to co
opublikowała Rzepa tłumaczą tylko niestosownymi rozmowami starych
znajomych. Gdyby tak było, powinni - w zależności od stopnia
niestosowności rozmów i słupków sondażowych - albo bagatelizować
sprawę i bronić kolegów, albo się ich pozbyć z partii. Oba rozwiązania
na wyciągnięcie ręki, a cała sprawa nie powinna budzić takiego
przerażenia. Chyba że się wie, że to nie wszystko, i że od umoczonych
kolegów odciąć się w tej sprawie nie do końca nie można. Tu moim
zdaniem leży pies pogrzebany. Znamy tylko niewielki wycinek tego co
nagrało CBA, Kamiński mówił na konferencji, że w Rzepie nie ma nic
ponad to, co dał premierowi i najważniejszym osobom w państwie. Jeśli
założyć, że Kamiński jest osobą odpowiedzialną (lub, w wersji dla
zaciekłych wrogów, niesamowicie podstępną), to do materiału dla
premiera z 14 sierpnia wybrał wyłącznie tyle, ile miało wystarczyć do
spowodowania stanowczej reakcji premiera w sprawie samej ustawy. Na
pewno nie pokazał wszystkiego co ma, najtwardsze dowody zostawiając na
potrzeby postępowania prokuratorskiego. To co znamy z Rzepy to
niewielki wycinek, wcale nie najmocniejszy, bo pokazanie premierowi
najważniejszych potencjalnych dowodów w sprawie byłoby
nieodpowiedzialne i głupie. Myślę, że Kamiński wybrał dla Tuska co miał
najsłabszego, tak, żeby wystarczyło do zrobienia wrażenia, ale nie
zdradziło co naprawdę CBA ma i na kogo.
Po 14 sierpnia Tusk spotykał się ze Schetyną, Chlebowskim i
Drzewieckim, raczej nie po to, żeby się dowiedzieć co robili w sprawie
ustawy, ale po to, żeby ustalić co jeszcze może mieć Kamiński.
Chlebowski, Drzewiecki i Schetyna musieli sobie przypominać kiedy i o
czym rozmawiali z Sobiesiakiem, jakie nazwiska w tych rozmowach padały,
jakie działania przy ustawie mu relacjonowali. Gdyby Kamiński miał
nagranie, na którym pada, np. "Rysiu, rozmawiałem z Donkiem, na 100 procent załatwiłem"
to w świetle tego, że ustawa upadła osobistą decyzją Tuska, premier
znalazłby się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Jak poznamy wszystkie
stenogramy, daty będą miały kluczowe znaczenie, a to czy premier podjął
decyzję o pisaniu ustawy od nowa, przed czy po jakiejś rozmowie,
zacznie mieć ogromne znaczenie. To jedyne wyjaśnienie jakie znajduję na
dziwne żonglowanie datą śmierci starej ustawy.
Nie tak dawno, Sławomir Nowak, prawa ręka Tuska, wyrażał obawy, że
wkrótce zaczną wyciekać jakieś nagrania rozmów Tuska. Nie wiem czy
zaczną, czy w ogóle są jakieś nagrania, ale to właśnie chyba grupowy
rachunek sumienia w sprawie rozmów z "Ryśkami" spowodował tak nerwowe
ruchy Tuska i ogólną załamkę jego partyjnych kolegów.
Wbrew instynktowi samozachowawczemu
Słusznie czy nie, Tusk jest posądzany o to, że większość jego decyzji
jest podporządkowana robieniu dobrego wrażenia i rzadko robi coś, o
czym wie, że może mu zaszkodzić w oczach wyborców. Jego zachowanie po
14 sierpnia jest więc całkowicie niezrozumiałe, bo bardzo nietuskowe.
Nawet premier nie zapatrzony w sondaże, po wizycie nieprzychylnego mu
Kamińskiego, po obejrzeniu stenogramów z nagraniami partyjnych kolegów
obiecujących jakimś dziwnym gościom przepchnięcie ustawy, jedno
zrobiłby na pewno. W tempie błyskawicznym wypchnął z rządu trefną
ustawę, nie zgadzając się po drodze na żadne ingerencje w nią i
upewniając, że w projekcie kierowanym do Sejmu na pewno znajdą się
wszystkie rozwiązania, które nie podobają się "Ryśkom". Gdyby Tusk tak
zrobił, nawet nie musiałby przesuwać na inny odcinek swoich kolegów,
żadnej sprawy by nie było, a Kamiński ze swoją "pułapką" mógłby szukać
innej ofiary. Tymczasem Tusk zrobił coś całkowicie nieuzasadnionego
logiką procesu legislacyjnego, za to sprowadzającego wszystkie
podejrzenia na swoją partię i na siebie samego. Dlaczego? To jest
najciekawsze pytanie. Dlaczego Tusk, mogąc jedną decyzją wyskoczyć z
"pułapki", postanowił zakopać się w nią głębiej i zamknąć od środka?
Ktoś tak obstawiony PR-owcami jak Tusk nie mógł nie rozumieć
wizerunkowych konsekwencji tego co robił z ustawą po 14 sierpnia. Tego
co zrobił dla "Ryśków". Jeśli więc mimo konsekwencji to robił, to
znaczy, że z jakiegoś powodu nie miał wyjścia i musiał wyrzucić ustawę,
choć cena jaką teraz za to płaci on sam, jego najbliżsi koledzy i cała
partia jest ogromna. Najwyraźniej Tusk jest z tym związany w sposób
uniemożliwiający mu łatwe uratowanie się.
Odzyskać CBA
Wbrew temu co mówi Tusk, jego partyjni koledzy, i prorządowi
dziennikarze, powodem odwołania Kamińskiego nie była żadna "pułapka"
ani niegodne zachowanie. Jeszcze 8 października, premier Tusk nie miał
żadnych zastrzeżeń do Kamińskiego i publicznie głosił to w Sejmie.
Donald Tusk: Nie miałem i nie mam żadnych zastrzeżeń o charakterze etycznym czy politycznym wobec pana Kamińskiego, że dotarł do tej wiedzy i mi ją przedstawił.
Osławiona "pułapka" jest więc tylko narracją stworzoną na użytek
uzasadniania wyrzucenia Kamińskiego, oficjalnie nie wierzy w nią nawet
Tusk. Ale czymś musi uzasadniać odwołanie Kamińskiego, więc łapie się
wszystkiego, co uda się wcisnąć opinii publicznej. "Pułapka" brzmi
ładnie, choć Kamiński tak naprawdę Tuskowi rzucił koło ratunkowe.
Prawdziwą pułapką byłoby pozwolenie dogrania sprawy do końca i
wyciągnięcie nagrań dopiero po wyjściu ustawy do Sejmu. Kamiński
zachował się lojalnie i ma za swoje a musiał odejść, żeby można było
bez przeszkód sprawdzić co CBA zgromadziło w tej sprawie. Dostęp do
materiałów operacyjnych jest na tyle bezcenny, że opłaciło się dla
niego znosić zmarszczone brwi tych nielicznych sprzymierzeńców, którzy
od Tuska oczekują nie tylko tego, żeby wygrywał, ale także tego, żeby
grał w miarę czysto.
Podsumowując. Jeszcze za
wcześnie na ogłaszanie, że już po strachu. Mam wrażenie, że
prawdziwe burze dopiero przed Tuskiem, a to co obserwujemy to próba
wydostania się z pułapki, z której uciec będzie bardzo trudno. Bo
kiedyś będzie się musiał wytłumaczyć z tego, że osobiście wyrzucił do
kosza niewygodną dla hazardziarzy ustawę, za to nie wyrzucił z partii
bardzo wygodnych dla hazardziarzy polityków.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1468 odsłon
Komentarze
od umoczonych kolegów odciąć się w tej sprawie nie do końca nie
25 Października, 2009 - 15:03
można".
Otóz to!
Tu i pies i klucz POgrzebany!
Jest taki wiersz J. Prevert,a "Le cheval blanc dans le mauvais temp" a w nim refren " Tous derrieux et lui devant"!
Otóż może być tak!
I....!?
pzdr
antysalon
naprawdę istnieje forma "derrieux"?!
25 Października, 2009 - 16:40
Musi od derrière, ale na poczekaniu udało mi się tylko znaleźć takie nazwisko.
You live and learn...
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Liberalizm to lewactwo sklepikarzy (i alibi aferzystów).
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Bien sur! musowo"derriere" a do tego cheval byc musi "petit"
25 Października, 2009 - 17:08
Felix qui potuit rerum cognoscere causas!
vale!
antysalon
Jest taki tytuł.
25 Października, 2009 - 17:00
Kariera Donalda Pułtuska
ważny, a trochę niezauważony szczegół
25 Października, 2009 - 19:11
który świadczy o tym, że jeszcze sporo przed nami, to wg mnie wiadomość, że kilku posłów Po zorientowało się - akurat teraz - że Trybunał Stanu to instytucja martwa, która dotąd nie miała nic do roboty i ogłosiło pomysł jego likwidacji.
Kataryno,
26 Października, 2009 - 03:58
Tobie i wszystkim Czytelnikom, zupelnie bez powodu, zycze wszystkiego dobrego!!!
Elzbieta7.
Tusk jest madry mądrością swoich cieni...
26 Października, 2009 - 17:57
Trywialnie powiem, że Tusk umoczył znacznie głębiej niż to wygląda na tzw. pierwszy rzut oka. Uważam, że M. Kamiński zaszachował go swoją wizytą w pałacu prezydenckim. Szef CBA, wspomnianą wizytą, załatwił kilka spraw. M.innymi - tak uważam - bezpieczeństwo dla siebie.
od razu było widać, że Tusk siedzi w tym po uszy
26 Października, 2009 - 23:55
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Liberalizm to lewactwo sklepikarzy (i alibi aferzystów).
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów